Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Co jest kłamstwem? Czyli x. Szymon Bańka FSSPX kłamie i demoralizuje (z post scriptum)


Niestety po raz kolejny muszę poruszyć działalność internetową tego człowieka, który nadal w swojej ignorancji połączonej z pewnością siebie i zadowoleniem ze siebie mami ludzi fałszywymi treściami, podając je jako rzekome tradycyjne katolickie nauczanie. Oto jego kolejny popis:


Temat jest bardzo ważny, wypowiadałem się już w temacie (por. tutaj). X. Bańka mija się także w tej sprawie z katolicką teologią moralną, mimo tego z typowym tupetem sprzedając swój bełkot jako teologię katolicką. Prosty dowód: nie jest on w stanie podać żadnego tradycyjnego podręcznika katolickiej teologii moralnej na poparcie swoich słów. Z prostego powodu: takowego nie ma. Tak więc x. Bańka opiera się najwyżej na tym, co mu nawciskano w seminarium FSSPX w Zaitzkofen, co świadczy dość haniebnie o tej instytucji, która przechwala się rzekomo tradycyjnie katolickim nauczaniem, co - jak widać na tym przykładzie - nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. 

Kluczową tezą x. Bańki jest porównanie ósmego przykazania Dekalogu do siódmego, wraz z tradycyjnie brzmiącym odróżnieniem między materią i formą. Tutaj jak zwykle popełnia on pomieszanie, które świadczy albo o braku wiedzy, albo o kłamaniu na doraźny użytek, albo o jednym i drugim. Ostatecznie chodzi o to, co jest kradzieżą bądź kłamstwem. Według delikwenta kradzieżą zabronioną przez przykazanie nie jest przywłaszczenie sobie pożywienia w sytuacji głodu. Z tego delikwent wyciąga wniosek, że także to, czy powiedzenie nieprawdy jest kłamstwem, zależy od okoliczności tego powiedzenia. Nie wiem, czy to jest oryginalny pomysł delikwenta, czy go wspaniałomyślnie zaczerpał z wykładów w Zaitzkofen. W każdym razie jest to sprzeczne ze rdzenną katolicką teologią moralną i każdym tradycyjnym podręcznikiem tej teologii. Jest to raczej dość prymitywna, a jedynie pozornie scholastyczna wersja powszechnej obecnie - pierwotnie protestanckiej - tzw. etyki sytuacyjnej, gdzie od okoliczności względnie danej sytuacji zależy ocena moralna danego czynu. Delikwent widocznie albo ma problemy z prostym logicznym myśleniem, albo nie wie, co mówi, skoro na wstępie swojej wypowiedzi deklaruje odrzucenie etyki sytuacyjnej, a następnie wprost się za nią opowiada. Czyżby liczył na to, że publiczność zauroczona jego bezczelnie śmieszkującą buzią i wymachiwaniem rączkami bez cienia namysłu łyknie każde słowo księdza dyrektora z efektem niezmąconego trzeźwym myśleniem podziwu, może nawet zachwytu? 

W każdym razie to zachowanie świadczy o tym, że on albo się nawet nie zetknął z katolicką teologią moralną, albo nią de facto gardzi, albo jedno i drugie. 

Otóż definicja kłamstwa jest w teologii katolickiej ustalona najpóźniej do czasu św. Augustyna, który poświęcił tej kwestii aż dwie rozprawy. Także wspomniany w pytaniu św. Jan Kasjan zasadniczo nie neguje tej definicji, choć ma pogląd nieco mniej wyrazisty w tej kwestii (więcej tutaj). 

Oto przykład słynnego podręcznika katolickiej teologii moralnej: 





W skrócie:

1. Kłamstwem jest mówienie sprzeczne z umysłem, czyli z własną myślą. Tym samym definicja kłamstwa NIE zależy od okoliczności. Czyli każde mówienie sprzeczne z tym, co się myśli, jest kłamstwem i tym samym grzechem. 

2. Każde kłamstwo jest grzechem, aczkolwiek różnej wagi. 

3. Odróżnia się trzy rodzaje kłamstwa:
- kłamstwo użyteczne
- kłamstwo żartobliwe
- kłamstwo szkodliwe
Dwa pierwsze rodzaje są grzechami lekkimi, trzeci rodzaj jest grzechem ciężkim. 

4. Kłamanie - także lekkie - nigdy nie jest moralnie dozwolone. Dozwolone jest natomiast niekiedy ukrywanie prawdy z powodu roztropności. 

Ukrywanie prawdy może się odbywać przez
- dwuznaczność, czyli posługiwanie się wieloznacznością,
- restrykcja mentalna, która może być albo czysto mentalna, albo realna. 

Restrykcja czysto mentalna jest wtedy, gdy całe znaczenie słów jest zachowane w umyśle, a prawda nie może zostać odczytana, jak np. w zdaniu "widziałem Rzym", mając na myśli widzenie na obrazie, czy w zdaniu "nie wziąłem tego", mając na myśli wzięcie prawą ręką. 
Restrykcja realna jest wtedy, gdy z okoliczności może być odczytany prawdziwy sens, jak np. w zdaniu "o tym nic nie wiem", mając na myśli nic, co można by ujawnić. 

Restrykcja czysto mentalna nie jest dwuznacznością, lecz jest równa kłamstwu i tym samym grzeszna. Dozwolone jest natomiast posługiwanie się dwuznacznością oraz restrykcją realną, o ile zachodzi sprawiedliwa przyczyna do ukrywania prawdy, a nie ma innego godziwego sposobu ukrycia prawdy, oraz nie zachodzi zamiar oszukania bliźniego, a jedynie możliwość błędnego (niezgodnego z prawdą) zrozumienia słów. 

Dokładnie tak samo naucza Katechizm Rzymski wydany po Soborze Trydenckim, nie pozostawiając żadnej wątpliwości, że nie wolno kłamać także dla pożytku bliźniego:


Tak więc znów widać, że bezczelny śmieszek wystawiony przez FSSPX do użytku publicznego niestety bardzo poważnie rozmija się z doktryną i teologią katolicką, tudzież z prawdziwością w ich przedstawianiu. On po prostu oszukuje ludzi przedstawiając jako nauczanie katolickie coś, co z całą pewnością tym nie jest. Tym razem nie może usprawiedliwiać się tym, iż odpowiadał spontanicznie na pytania zadawana na żywo z zaskoczenia, gdyż on teraz przezornie odpowiada na zadane wcześniej pytania i tym samym ma możliwość - i obowiązek! - solidnego przygotowania swoich odpowiedzi. Tutaj nie tylko nie ma solidnego przygotowania, lecz zachodzi wręcz haniebne i skandaliczne wprowadzanie publiczności w błąd. 




Post scriptum

Jeden z P. T. Czytelników wskazał na artykuł w polskojęzycznym organie FSSPX jako podstawę twierdzeń x. Bańki:


Jest to text nieznanego skądinąd autora:


Nie wiem, kim jest ten autor i jak się dostał na łamy organu. W każdym razie po pierwsze wykazuje on jedynie pobieżną znajomość podręcznika o. Prümmer‘a, na który wskazałem przy innej okazji. Znajomości katolickich podręczników natomiast wcale nie widać u x. Bańki, którego wystąpienie nie ma wiele wspólnego także z tym artykułem, choć prawdopodobnie na nim się opiera. Po drugie x. Jerzy Leśniewski stawia tezy, które są sprzeczne ze źródłami, na które wskazuje. Innymi słowy: autorytet wskazanych autorów jest przez niego nadużywany dla tez własnych, które są sprzeczne z tymi źródłami. Oto jeszcze dowód z o. Prümmer‘a: 




Należy mieć na uwadze, że o. Prümmer jest starszy (rok wydania 1915) niż o. Merkelbach (pierwsze wydanie 1931, posługuję się wydaniem z 1962 r.). Być ten ostatni czerpał z pierwszego, aczkolwiek z istotnymi zmianami. 

Rzeczywiście niektórzy teologowie mają dziwny pogląd w zastosowaniu zasad ogólnych do konkretnych życiowych sytuacyj. Natomiast wszyscy teologowie katoliccy są zgodni co do tego, że moralnie dopuszczalne jest stosowanie jedynie wieloznaczności (dwuznaczności) oraz zastrzeżenia realnego (restrictio late mentalis vel realis), podczas gdy zastrzeżenie czysto mentalne (restrictio pure mentalis) jest kłamstwem czyli grzechem. Atoli różne są opinie co do tego, co jest zastrzeżeniem czysto mentalnym, a co realnym. Tego właśnie dotyczą tezy co do zastosowania. 

O. Prümmer prezentuje pogląd dość wyraźnie sprzeczny w sobie i z ogólnymi zasadami, przy czym jednak uczciwie zaznacza, że to jest jego osobisty pogląd, nic więcej:



W skrócie:

1. Spowiednik zapytany o coś, co wie ze spowiedzi, zawsze może a czasem nawet powinien powiedzieć "nie wiem", a to z tego powodu, że jest powszechnie wiadomo, iż nie może on powiedzieć niczego, co wie ze spowiedzi. Z tego powodu może tak powiedzieć także pod przysięgą. Także penitent zapytany przez spowiednika o grzech, którego nie ma powinności ujawnić, może powiedzieć "nie popełniłem". 

2. Podobnie jest w przypadku osób związanych tajemnicą zawodową (sekretarze, adwokaci, lekarze itp.). Także tutaj zachodzi okoliczność, że jest powszechnie wiadomo, iż są związani tajemnicą. 

3. Ktoś pytany, czy posiłek smakował, może odpowiedzieć twierdząco, nawet jeśli nie smakował, ponieważ jest powszechnie wiadomo, że jest to odpowiedź z uprzejmości. 

4. Sługa może na rozkaz pana powiedzieć "pana nie ma w domu", ponieważ ta formuła oznacza, że pan w tej chwili nie przyjmuje wizyt. Podobnie komuś, kto o coś prosi, wolno odpowiedzieć "nie mam" w znaczeniu "nie mam, co mógłbym ci łatwo dać". 

5. Niedozwolone jest natomiast zastrzeżenie tego rodzaju, gdy ktoś mówi "nie zrobiłem tego", a szeptem dopowiada "dzisiaj". Także o. Prümmer uważa to za kłamstwo. 

Jak widać, te wywody są dość niespójne. W sposób ewidentny nie są to zastrzeżenia realne, lecz czysto mentalne, czyli kłamstwa. Umowne czy kulturowe uwarunkowania takich zdań nie są istotne, ponieważ istotna jest prawdziwość danych słów. Nie wiem, skąd o. Prümmer wziął te swoje tezy. Prawdopodobnie ma to związek z jego specyficzną austriacką mentalnością, łączącą quasi dworskie zwyczaje ze wschodniackim krętactwem. 

Solidniej i bardziej po katolicku przedstawia sprawę inny dominikanin, o. Merkelbach:


Słuszne i cenne jest tutaj wskazanie z jednej strony na orzeczenie papieża Innocentego IX potępiające stosowanie zastrzeżenia czysto myślnego, a z drugiej na dopuszczanie kłamstwa przez modernistów, protestantów i też niektórych zboczonych teologów katolickich. 

Szczególnym przypadkiem jest stosowane porównanie kłamstwa do zabicia człowieka: jak pod pewnymi warunkami wolno zabić, tak też pod pewnymi warunkami wolno kłamać. Tę fałszywą tezę o. Merkelbach słusznie obala: zabicie nie jest istotowo i zawsze złem (jak np. w obronie własnej, niewinnych i bezbronnych), podczas gdy kłamstwo jest istotowo i zawsze złe, ponieważ jest sprzeczne z naturą mowy. 

I jeszcze dowód ze św. Alfonsa, patrona teologów moralnych (Theologia moralis, liber VI):


Jak widać, św. Alfons idąc za św. Tomaszem uważa, że zanegowanie w spowiedzi popełnionego grzechu lekkiego lub już wcześniej wyznanego grzechu ciężkiego JEST GRZECHEM, choć nie wykraczającym poza złość prostego kłamstwa. Kłamliwe jest więc twierdzenie, jakoby kłamanie tego typu w spowiedzi nie było grzechem i było dozwolone. To potwierdza, że źródła lefebvriańskie po prostu oszukują. 

Jeszcze dwa inny przykłady źródeł:




Jak widać, sprawa jest jasna:
- każde mówienie niezgodne z umysłem jest kłamstwem
- moralnie dopuszczalne jest jedynie zastrzeżenie myślne realne, ponieważ zdanie takie jest samo w sobie prawdziwe. 

Ostatni przykład, tym razem niemieckiego kapucyna, uwidacznia, że to właśnie niektórzy niemieckojęzyczni teologowie mają w tej kwestii nieco namieszane, prawdopodobnie pod wpływem protestanckim:




Kapucyn Jone zbacza od teologii katolickiej w następujących poglądach:
- że kłamstwo jest samo w sobie jedynie grzechem lekkim
- że powiedzenie "pana nie ma w domu" nie jest kłamstwem lecz dozwolonym zastrzeżeniem myślowym, ponieważ oznacza, że pana nie ma w domu dla danej osoby. 
Obydwa poglądy są oczywiście sprzeczne z powszechnie uznaną, katolicką definicją kłamstwa i fałszywe. 

Nasuwa się pytanie, dlaczego lefebvrianie wybierają akurat takie źródła do nauczania swoich seminarzystów i wskutek tego także wiernych, którzy ich potem słuchają. Jest to oczywiście oszukiwanie ludzie. Oczywiście seminarzysta czyli kleryk nie ma obowiązku znać całości źródeł katolickiej teologii. Taki obowiązek ma jednak wykładowca. Jego obowiązkiem jest następnie nie przekazywanie wybranych, marginalnych, zbaczający poglądów - czy to innych teologów czy swoich - lecz rdzennie katolickiej nauki zgodnej z nauczaniem Magisterium Kościoła. Haniebny przykład x. Bańki dowodzi jednak, że tego właśnie brakuje w formacji FSSPX. Tym samym wierni, którzy ufając w rzetelność i kompetencję kapłanów FSSPX są niestety bezczelnie oszukiwani. 

60 komentarzy:

  1. Katechizm Trydencki poświęca kłamstwu, dokładniej VIIImemu Przykazaniu, cały rozdział: http://catholicapologetics.info/thechurch/catechism/TenCommandments-eighth.shtml

    Zacytujmy odpowiedni fragment tego rozdziału:
    "TO PRZYKAZANIE ZABRANIA KŁAMSTW WSZELKIEGO RODZAJU
    Jednym słowem, zakazane są wszelkiego rodzaju kłamstwa, zwłaszcza te, które wyrządzają komukolwiek poważną krzywdę, a najbardziej bezbożne ze wszystkich jest kłamstwo wypowiadane przeciwko religii lub w odniesieniu do niej.
    Boga boleśnie obrażają również te ataki i oszczerstwa, które nazywane są paszkwilami, oraz inne tego rodzaju zniesławiające publikacje.
    OSZUKIWANIE przez ŻARTOBLIWE lub oficjalne KŁAMSTWO, nawet jeśli nikomu nie pomaga ani nie szkodzi, JEST JEDNAK CAŁKOWICIE NIEGODNE; ponieważ w ten sposób Apostoł napomina nas: Odrzucając kłamstwo, mówcie prawdę. Taka praktyka rodzi silną tendencję do częstego i poważnego kłamstwa, a od żartobliwego kłamstwa ludzie nabierają nawyku kłamania, tracą wszelką reputację prawdy i ostatecznie uznają za konieczne, aby zdobyć wiarę, uciekać się do ciągłego przeklinania."

    A więc, wbrew temu, co mówi wielebny ks. Bańka, nawet w żartach nie można kłamać.


    Wedle etyki Prawa Naturalnego, kłamstwo jest czynem wewnętrznie złym, tj. żadne okoliczności nie sprawiają, że stanie się oralnie dopuszczalny.
    Tak też traktuje je św. Tomasz z Akwinu. Kłamstwo nie musi wiązać się z jakąś formą celowego oszustwa. Samo stwierdzenie fałszu jest wszystkim, co jest konieczne i wystarczające do kłamstwa.
    O kłamstwie św. Tomasz pisze np. w ST IIa IIae Q110 Art 3.
    A tutaj jest artykuł omawiający dokładnie pozycję św. Tomasza: https://www.cambridge.org/core/journals/new-blackfriars/article/aquinas-on-the-nature-of-lying/1093C4415D2E3F30594A85C6FCEFB3D7#nbfr12865-note-0001

    Oczywiście taka wypowiedź ks Bańki w żadnym razie nie powinna mieć miejsca, bo to bardzo duży błąd!!! Należało ją więc skrytykować oraz skorygować.
    Z drugiej strony wpis jest agresywny. Określenie "delikwent" nie powinno mieć miejsca. Nie było też potrzeby mieszania w sprawę Seminarium w Zaitzkofen i to dwa razy -- no chyba, że są dowody, że rzeczywiście uczą tam jakoby kłamstwo bywało dopuszczalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Pan powie na to:
      "6. W działaniu trzeba odróżnić dwie rzeczy: to, do czego to działanie z natury swej zmierza, oraz to, do czego dąży wykonujący je człowiek. Otóż kłamstwo żartobliwe z natury swego rodzaju zmierza do wprowadzenia kogoś w błąd, chociaż ani człowiek, które je wypowiada nie dąży do tego, ani sam sposób mówienia na to nie wskazuje. Nie można też uznać za kłamstwo hiperboli czy innych obrazowych sposobów wyrażania myśli, spotykanych w Piśmie św., gdyż, jak mówi św. Augustyn, nie kłamie ten, kto czyni coś lub mówi w sposób obrazowy. Wszelką bowiem wypowiedź trzeba odnieść do tego, co wyraża. Figury zaś i obrazy wyrażają to co mają oznaczać tym ludziom, którzy powinni zrozumieć ich sens." - św Tomasz
      https://www.pedkat.pl/czy-kazde-klamstwo-to-grzech

      Usuń
    2. Język i kultura rządzą się swoimi prawami. Jeżeli np. rodzic czyta dziecku bajkę, to nie kłamie, bo jest to czytanie bajki, o czym dziecko się dowiaduje wcześniej lub później. O znaczeniu oraz prawdziwości wypowiedzi decyduje nieraz kontekst: np. "teraz jestem w domu" jest prawdą teraz. Jednak, jeśliby ktoś wyjął to z kontekstu daty i godziny, i wziął to za prawdę w innym czasie, to zdania mogłoby być fałszywe, dokładniej fałszywie odczytane.Inny przykład: Chrystus w Ewangelii określa ziarno gorczycy jako najmniejsze, choć w przyrodzie są mniejsze ziarna. Jednak było to najmniejsze ziarno ze znanych jego słuchaczom. Nie wypowiadał się więc jako biolog, ale użył przykładu ziarna gorczycy jako obrazu ilustrującego pewne prawdy dotyczące łaski i zbawienia duszy.

      Usuń
  2. 1° "Delikwent" to wg SJP potocznie ktoś zależny od kogoś. I jest to prawda. W powyższym wypadku chodzi o osobę, działającą w instytucji hierarchicznej, na eksponowanym stanowisku, wszakże będąc też czyimś podwładnym.
    2° Ów, wypowiadając się publicznie w dziedzinie, w której był kształcony przez uczelnię, o której mowa, daje świadectwo o jej poziomie kształcenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie każde kłamstwo szkodliwe jest grzechem ciężkim , istnieje możliwość że szkodliwość kłamstwa jest niewielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 lipca 2024 11:20

      Ale każdy grzech jest grzechem i nie wolno go popełniać.

      Usuń
    2. Oczywiście, ale po co Ksiądz pisze, że jest grzechem ciężkim skoro nie musi być? Przepraszam, ale wygląda to na próbę prostowania czyiś błędów przy jednoczesnym wprowadzaniu w błąd.

      Usuń
  4. KKK mówi że kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania .Ten podręcznik co Ksiądz wkleił sam w sobie nie jest nauka magisterium Kościoła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 lipca 2024 01:01

      Katechizm Rzymski jest bardziej nauką Magisterium Kościoła niż KKK. Nowości - a nowością jest "luźniejsze" podejście do kłamstwa - nie są i nie mogą być Magisterium Kościoła.

      Usuń
    2. > KKK mówi że kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania ...

      Jeśli rzeczywiście tak mówi, to jest to zmiana definicji kłamstwa - nie sprawdzałem, więc nie wiem. Czy tak mówi, czy nie: zmiana definicji kłamstwa jest bardzo poważnym atakiem na Doktrynę Katolicką, zresztą powszechnie stosowanym przez modernistów.

      Św. Wincenty z Lerynu, doktor Kościoła, naucza, że Doktryna Kościoła ma być głoszona:
      - w tym samym znaczeniu, tj. min. w tym samym sensie używanych pojęć, czyli nie można przedefiniować terminu kłamstwo,
      oraz
      - w tym samym orzeczeniu, tj, min. orzeczenia Kościoła są niezmienne, np. jeśli Kościół orzekł, że kłamstwo jest czynem wewnętrznie złym, to to orzeczenie nie może być zmienione

      Zatem zmiana znaczeń to jest atak na Doktrynę. Manipulacja znaczeniami jest typowa dla komunizmu i czasów dzisiejszych, np. zmiana znaczenia terminu mężczyzna, czt terminu kobieta.

      Usuń
    3. PS

      Kłamstwo jest definiowane jako intencjonalne wypowiedzenie/ekspresja nieprawdy. Nie musi więc tutaj być spełniona przesłanka wprowadzenia kogoś w błąd, wystarczy, że to, co ktoś mówi jest nieprawdą, nie ważne, czy to Pryma Aprilis, czy nie.

      Jeszcze raz polecam Sumę Teologiczną św. Tomasza, II-II, Kwestia 110 oraz
      artykuł omawiający dokładnie nauczanie św. Tomasza: https://www.cambridge.org/core/journals/new-blackfriars/article/aquinas-on-the-nature-of-lying/1093C4415D2E3F30594A85C6FCEFB3D7#nbfr12865-note-0001

      Usuń
    4. teologkatolicki19 lipca 2024 07:59

      KKK nr 2482 akurat cytuje św. Augustyna, czyli generalnie idzie za rdzenną linią nauczania Kościoła w tej kwestii, choć cytat wyrwany z kontextu może być mylnie interpretowany. KKK nr 2483 sprawę nieco precyzuje, że kłamstwem jest mówienie bądź działanie przeciwne prawdzie mające na celu wprowadzenie w błąd.

      Usuń
    5. Kłamstwem jest wypowiadanie nieprawdy, nawet jeśli nie ma intencji zwiedzenia drugiej strony!

      Katechizm Trydencki na tej podstawie potępia fałszywe wypowiedzi w żartach. Zauważmy, że za kłamstwem w żartach nie musi za nimi stać intencja zwiedzenia słuchacza przez żartownisia, a i tak jest to czyn zły.

      Ten cytat ze św. Augustyna należy rozumieć tak, że intencja zwiedzenia za pomocą wypowiedzi jest kłamstwem, ale nie jest jedynym jego przypadkiem/rodzajem. jeszcze raz polecam ST, Q 110 oraz zlinkowany artykuł.

      Usuń
    6. Które punkty z Katechizmu z 1992 roku według Księdza Profesora nie przynależą do Magisterium Kościoła?

      Usuń
    7. teologkatolicki22 lipca 2024 10:10

      Te, które nie są zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Z prostej przyczyny: Magisterium nie może sobie zaprzeczać, ponieważ ma asystencję Ducha Świętego. Nowości nie mogą pochodzić od Ducha Świętego.

      Usuń
    8. Pozwolę sobie pociągnąć temat. Czym według Księdza Profesora jest tradycyjne nauczanie Kościoła? Innymi słowy czym różni się tradycyjne nauczanie Kościoła po prostu od nauczania Kościoła? Czy jest ono nieomylne i nie może podlegać zmianie?

      Usuń
    9. > KKK mówi że kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania .

      Zajrzałem do Katechizmu Wojtyły. Rzeczywiście podaje taką definicję kłamstwa, p. 2482. Jest to jednak błąd logiczny zwany pars pro toto, czyli wzięcie części za całość, np. głowa to nie jest cały człowiek, choć oczywiście głowa należy do człowieka.

      Św. Augustyn jednak wcale tak kłamstwa nie określa. Pisze: „Kłamstwo to fałszywe wyrażenie za pomocą słów” (ST, A110, o2), . Widzimy więc, że przy takim określeniu pojęcia kłamstwa, intencja zwiedzenia słuchaczy wcale nie jest konieczna. Wystarczy, że ktoś mówi/wyraża nieprawdę.
      Oczywiście szczególnym rodzajem kłamstwa, kłamstwem szczególnie złym, jest kłamstwo wypowiadane w celu oszukania słuchaczy. Jednak nie tylko to jest kłamstwem.
      Weźmy np. falszywą pandemię C19. Wielu lekarzy wypowiadało brednie o jej rzekomym istnieniu, o rzekomym zagrożeniu zdrowia i życia, etc. Pewnie niejeden z nich wcale nie miał intencji zwiedzenia słuchaczy, ale mówił tak, żeby nie narazić się na szykany. Jednak jednolity przekaz kłamstwa spowodował u wielu strach, a niekiedy nawet psychozę: zamykali się w domach szkodząc własnemu zdrowiu, nie odwiedzali krewnych, nawet tych w potrzebie, ... Przez głoszenie kłamstwa pojętego w sensie św. Augustyna i św. Tomasza stało się bardzo wiele zła. Wedle jednak katechizmu Wojtyły i wypowiedzi ks. Bańki, świadome głoszenie fałszu przez ludzi, którzy nie mieli intencji zwodzenia, nie było kłamstwem.
      Śp. o. Gregorius Hesse, FSSPX, nazywał katechizm Wojtyły dziełem talmudycznym. Widzimy tutaj dlaczego.

      Bardzo rzadko słucham wypowiedzi ks. Bańki, bo są na niskim poziomie pod względem intelektualnym i zbyt często są obarczone poważnymi błędami. W tym przypadku można byłoby zadać pytanie, czy nie głosił przypadkiem herezji.
      Kiedyś ks. Bańka odpowiadał na pytania, min. czy można zwracać się do kogoś, kto jest mężczyzną a podaje się za kobietę jak do kobiety (lub vice versa). Ze swoim typowym uśmiechem odpowiedział, że nie wie! Nie wie, ale powinien wiedzieć, bo mógłby zajrzeć choćby do Sumy Teologicznej. Tam św. Tomasz wyjaśnia, że "kłamstwo polega na głoszeniu przy pomocy słów tego, czego nie ma" (vide ST, II-II, A101, O4, tutaj są fragmenty Sumy po polsku, w tym Kluczowe Art. 101, 109 i 110: https://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma20.htm).
      Nazywanie mężczyzny kobietą jest głoszeniem tego, czego nie ma i jest grzechem ciężkim, bo utwierdza tego człowieka w przekonaniu, że być może tak jest, a w każdym razie, że nie ma nic złego w takim określeniu. Warto samemu doczytać.

      Usuń
    10. Skoro pandemia była fałszem, a tak napsiałeś, to skąd objawy takie same, jak podano w mediach?

      Usuń
    11. A jak ktoś ma zestaw 23 pary chromosomów XXY to jest mężczyzną czy kobietą?

      Usuń
  5. Nie wiem co Ksiądz nazywa kłamstwem ale według mnie to zależy od tego co mówimy. Na przykład jak jest się w gronie kolegów przy piwie i pytają się za którym razem zdało się prawo jazdy, załóżmy że zdało się za 10 razem to nie widzę powodu, żeby ktoś taki musiał się spowiadać jeśli powie, że za pierwszym razem zdał. Kogo to obchodzi, niech myślą że się zdało za pierwszym razem. Nie sądzę, że z takiego "kłamstwa" należy się spowiadać, robienie grzechu z takiej głupoty jest absurdalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolickie19 lipca 2024 01:02

      Osobiste "sądzenie" nie jest istotne. Istotne jest, jakie jest odwieczne nauczanie Kościoła.

      Usuń
    2. > przy piwie i pytają się ... Kogo to obchodzi, niech myślą że się zdało za pierwszym razem. Nie sądzę, że z takiego "kłamstwa" należy się spowiadać, robienie grzechu z takiej głupoty jest absurdalne.

      Wcale nie jest, i wystarczy trochę wytężyć rozum, żeby do tego dojść, vide dyskusja.

      Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że Bóg jest Absolutem, którego istoty człowiek pojąć nie może. Najdrobniejsze zło jest dla Boga nie do przyjęcia i nieskończenie Go obraża, bo On sam jest nieskończony. Tu nie można patrzeć ludzką perspektywą, ale boską. Cała autentyczna religia katolicka jest właśnie taką boską, a nie ludzką, perspektywą.

      I tutaj j jest właśnie problem, bo po SWII religia została odarta z głębi doktrynalnej, z sacrum, z tajemnicy, z powagi, ze czci, etc, a uszyta na trywialną miarę ludzką. Stąd to dzisiejsze straszliwe zagubienie ludzi.

      Trzeba pamiętać, że zbawienie polega na uczestnictwie w naturze Boskiej, a więc w tym niepojętym Absolucie, którego nie da się zmierzyć ludzką miarą.
      Grzech ciężki odłącza od Boga; powoduje potępienie wieczne gdy obciąża sumienie zmarłego, nawet jeden i to najmniejszy: okradzenie kogoś na więcej niż dniówkę, świadomie żywiona myśl lubieżna, wulgarne przekleństwo, kłamstwo w celu zaszkodzenia bliźniemu, ...

      Usuń
    3. "Najdrobniejsze zło jest dla Boga nie do przyjęcia i nieskończenie Go obraża, bo On sam jest nieskończony. (...) Tu nie można patrzeć ludzką perspektywą, ale boską. Cała autentyczna religia katolicka jest właśnie taką boską, a nie ludzką, perspektywą"
      Jedna sprawa to czy coś jest złe, a druga sprawa jest to, czy komuś coś się wydaje złe, a nim nie jest. Wiara katolicka, a wraz z nią etyka katolicka opiera się na zdrowym rozsądku, a nie talmudycznym, drobiazgowym interpretowaniu litery prawa. Absurdem jest spowiadanie się np z tego, że biletomat w tramwaju wydał za dużo reszty i te pieniądze się weźmie (a idąc taką drobiazgową logiką, która z błahych rzeczy robi grzech byłoby to "kradzieżą") lub nie idzie się do spowiedzi jeśli przekroczy się dopuszczalną prędkość o kilka kilometrów na drodze, na której nie ma ruchu, tak samo nie spowiada się z tego, że na drodze bez ruchu przejdzie się na czerwonych światłach. W teorii można tak drobiazgowo podchodzić do każdej błahostki, jak podchodził Luter, tylko że nie ma w tym żadnego sensu.

      Usuń
    4. Ale to, co jest złe, wynika z Objawienia, a więc Kościół kiedy orzeka ex cathedra, to nie jest "komuś się wydaje", tylko jest to złe, bo tak mówi Kościół, a ten ma asystencję Ducha Prawdy, posłanego przez Ojca i Syna.

      Usuń
    5. Kościół przede wszystkim nigdy nie głosi etyki absurdalnie surowej. Etyka musi mieć sens, musi mieć umiar kreujący sensowność katolickich zasad etycznych. Kościół nie jest sektą purytanistyczną dyrygującą wiernymi jak szwajcarskim zegarkiem.

      Usuń
    6. teologkatolicki2 sierpnia 2024 11:07

      To jest bełkot. Czy powiedzenie, że 2+2=4 jest surowe? Co nie jest surowe? 3? 5? 10?

      Usuń
  6. Co oznacza kłamstwo żartobliwe? Czy chodzi o kłamanie z intencją zrobienia komuś "żartu"? Czy raczej o żartowanie, tzn. mówienie rzeczy fałszywych, o czym każdy wie, że takie są, ale budzą rozbawienie (np. ironizowanie)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 lipca 2024 01:04

      Kłamstwem jest każde powiedzenie czegoś niezgodnego z myśleniem, niezależnie od celu tego powiedzenia.

      Usuń
    2. "6. W działaniu trzeba odróżnić dwie rzeczy: to, do czego to działanie z natury swej zmierza, oraz to, do czego dąży wykonujący je człowiek. Otóż kłamstwo żartobliwe z natury swego rodzaju zmierza do wprowadzenia kogoś w błąd, chociaż ani człowiek, które je wypowiada nie dąży do tego, ani sam sposób mówienia na to nie wskazuje. Nie można też uznać za kłamstwo hiperboli czy innych obrazowych sposobów wyrażania myśli, spotykanych w Piśmie św., gdyż, jak mówi św. Augustyn, nie kłamie ten, kto czyni coś lub mówi w sposób obrazowy. Wszelką bowiem wypowiedź trzeba odnieść do tego, co wyraża. Figury zaś i obrazy wyrażają to co mają oznaczać tym ludziom, którzy powinni zrozumieć ich sens" - św. Tomasz
      https://www.fronda.pl/a/sw-tomasz-z-akwinu-czy-klamstwo-moze-nie-byc-grzechem,117235.html

      Usuń
    3. W skrócie, w katolicyzmie nie ma miejsca na żarciki.

      Usuń
    4. teologkatolicki1 sierpnia 2024 00:14

      Jest miejsce. Na inteligentne żarciki. To jest sztuka, w przeciwieństwie do kłamania.

      Usuń
    5. Czyli św. Tomasz z Akwinu się mylił (wyżej przytoczone), czy Fronda kłamie na temat poglądów św. Tomasza?

      Usuń
  7. Moim zdaniem widzenie Rzymu na obrazie można by podciągnąć pod dwuznaczność. W końcu obraz też daje jakieś wyobrażenie o wyglądzie Rzymu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 lipca 2024 07:47

      Nie można. Wyobrażenie nie jest wyglądem. Obraz, nawet najwierniejszy, może oddać jedynie pewne cechy i elementy wyglądu.

      Usuń
    2. Niemniej to właśnie w języku formalnym istnieje sformułowanie: "Widziałem Rzym na obrazie". I tak się mówi. A nie "Widziałem obraz przedstawiający Rzym".

      Usuń
  8. Ciekawe, skąd się wziął ten fałszywy pogląd wielebnego ks. Bańki. Coś musi leżeć u jego podstawy. Może to ksiązki o. Woronieckiego -- warto byłoby to sprawdzić. Niestety o. Woroniecki uznał fałszywe objawienia s. Faustyny Kowalskiej za prawdziwe mimo negatywnej opinii bpa Jałbrzykowskiego, biskupa miejsca, a opinia biskupa miejsca jest wiążąca. To może tłumaczyć, dlaczego wielebny ks. Bańka w swoim czasie akceptująco wypowiadał się o tych fałszywych objawieniach.


    W każdym razie: VIII, tj nie kłam, przykazanie jest istotnie powiązane z VII, tj. nie kradnij. Jednak tutaj zachodzi zasadnicza różnica. Rzeczy materialne są w posiadaniu właściciela niejako z racji konwencji społecznej. Własność prywatna nie istniałaby, gdzyby na świecie żył tylko jeden człowiek, bo wtedy wszystkiego mógłby używać. To w odniesieniu do społeczeństwa definiowana jest własność prywatna i to społeczeństwo ją swoimi prawami gwarantuje. Celem tych praw jest lepsze wykorzystanie dóbr, np. żeby wytwórca lub nabywca mógł korzystać z tego, co zrobił bądź nabył.

    Jednak żadna rzecz materialna nie jest związana przez naturę ze swoim właścicielem, a tylko użytkowo, pomidor nie jest spokrewniony z ze swoim właścicielem i może go zjeść każdy, czy mając do tego uprawnienie, czy nie. Zatem zjedzenie cudzego pomidora nie jest czynem wewnętrznie złym, per se, i mogą zachodzić okoliczności, kiedy jest to usprawiedliwione.


    Inaczej jest z prawdą. Umysł jest dany człowiekowi po to, żeby poznawał prawdę, a nie po to, żeby był składowiskiem fałszu. Zatem kłamstwo jest grzechem przeciwko rozumowi bliźniego, bo może spowodować, że w jego umyśle pojawi się fałsz. Co więcej, samo wypowiadanie fałszu jest przeciwko językowi, który jest dany człowiekowi do wypowiadania prawdy. Zatem kłamstwo -- tj. wypowiadanie twierdzenia z przekonaniem, że jest fałszywe -- jest czynem wewnętrznie złym, złym per se, a w konsekwencji grzechem i jako takie nigdy nie powinno mieć miejsca.


    Ksiądz Bańka raczej nie rozumie, co to jest kłamstwo w sensie formalnym, przynajmniej jego dalsze wypowiedzi o tym niezrozumieniu świadczą. Wypowiedź jest formalnie kłamstwem, jeśli wypowiadający ją ma świadomość, że jest to nieprawda. Oczywiście można wypowiedzieć kłamstwo w sensie materialnym, a nie formalnym, ale tylko wtedy, gdy wypowiadający się nie wie, że mówi nieprawdę. Wszystkie przykłady ks. Banki dotyczą jednak kłamstwa w sensie formalnym, a nie materialnym. Także niestety znowu mamy do czynienia z brakiem znajomości Doktryny Katolickiej. Warto byłoby ustalić, na jakiej podstawie mówi takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że odpowiedź co do podstawy, na jakiej x Bańka wypowiada swoje twierdzenia, może być bardzo prozaiczna. Otóż na podstawie niedouczenia, a najprawdopodobniej braku woli douczenia przy opieraniu swoich miałkich tez na doraźnym kontakcie z twórczością bardziej popularno-teologizującą niż teologiczną czystą doktrynalnie oraz na własnej radosnej fantazji i samozadowoleniu w poczuciu pełnej swobody i braku kontroli zewnętrznej. Jeśli ma się czas, przy obowiązkach administracyjno-prawnych - będąc dyrektorem liceum - na dość częste przygotowywanie audycji jutubowych, urządzanie wraz z młodzieżą różnorakich imprez kulturalnych, koncertów a nawet spektakli teatralnych to nie można mieć czasu na gruntowne studia ani nawet na ich dostateczne uzupełnienie i pogłębienie.

      Usuń
    2. teologkatolicki19 lipca 2024 11:16

      Na nauczenie się podstaw teologii katolickiej kapłan MUSI mieć czas. Jeśli nie dali mu tego w seminarium, to ma ścisły obowiązek się douczyć, zanim zacznie spowiadać, a już na pewno wtedy, gdy podejmuje się publicznego odpowiadania na tego typu pytania. W przeciwnym razie grzeszy nie tylko lenistwem i niewypełnianiem obowiązków stanu, lecz także oszukiwaniem, wprowadzaniem w błąd i zwodzeniem.

      Usuń
    3. Tylko nadal nie rozumiem, po co oprawcy informacja prawdziwa, która spowoduje, że oprawca skrzywdzi prawdomówną ofiarę. Oprawca ma naturalne prawo znać prawdę, aby móc krzywdzić? Chore to na mój rozum.

      Usuń
    4. teologkatolicki1 sierpnia 2024 11:02

      Oprawca nie ma prawa znać prawdy, ale też nie ma prawa być okłamywany. A znający prawdę nie ma prawa kłamać, czyli mówić coś sprzecznego z prawdą. Ma owszem prawo zataić prawdę albo milcząc, albo stosując zastrzeżenie myślne realne, które nie jest kłamstwem.

      Usuń
    5. Czy można prosić Księdza o wytłumaczenie na konkretnych przykładach (bo tego w tekście niezbyt rozumiem) na czym polega zastrzeżenie myślne realne? Dla mnie to jest wciąż niejasne, a to bardzo ważna sprawa. Dziękuję.

      Usuń
    6. teologkatolicki1 sierpnia 2024 14:36

      Rzeczywiście u podanych autorów moim zdaniem ta kwestia nie jest dostatecznie wyjaśniona. Mówiąc najprościej: moralnie dozwolone zastrzeżenie myślne polega na wieloznaczności czy pewnym niedopowiedzeniu, przy czym nie może być sprzeczności między zdaniem niedopowiedzianym a prawdą. Np. dozwolonym zastrzeżeniem myślnym jest zdanie: "nie ukrywam bandytów" w odpowiedzi na pytanie, czy ukrywam partyzantów. Trudniejsza jest sprawa z takim zastrzeżeniem myślowym jak "tutaj nie ukrywam partyzantów" w znaczeniu, że pod stołem, za szafą itp - bez wskazania na te konkretne miejsca - nie ukrywam partyzantów. Osobiście bym to uznał za niedozwolone zastrzeżenie czysto myślowe. Jasna sprawa jest z takim zastrzeżeniem myślowym jak "nie ma tutaj żadnych partyzantów" zatrzymując tylko w myśli dopowiedzenie "których chciałbym zdradzić". Chodzi o to, że moralnie niedozwolona jest sprzeczność słów z prawdą. Wolno powiedzieć wymijająco, nawet wprowadzając kogoś w błąd, ale to zdanie musi być prawdziwe.

      Usuń
    7. bardzo dziękuję Księdzu za odpowiedź

      Usuń
  9. Czy Ksiądz wcześniej - przed aferą w Wielkanoc w Jarosławiu, zdawał sobie sprawę z ich herezji? Czy dopiero teraz zwrócił na to uwagę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki20 lipca 2024 14:30

      Zawsze piętnowałem błędem rozsiewane przez przedstawicieli FSSPX. Można tutaj sprawdzić.

      Usuń
  10. A czy stosowanie perswazji w handlu, w marketingu jest grzechem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli są to nieuczciwe praktyki marketingowe to tak.

      Usuń
    2. Ale chodzi o próbę przekonywania kogoś do zakupu lub skorzystania z uslug. Chyba lepiej by było operować przykładami, by wytyczyć ewentualną granicę, bo mam na myśli perswazję jako element copywritingu, jako element reklamy. Coś co podkręci siłę przekonywania odbiorcy do zakupu.

      Usuń
    3. Zasada jest taka, że reklamując dany przedmiot lub usługę należy każdą informację podawać zgodną ze stanem faktycznym, żeby nie oszukiwać klienta. Koszt powinien również jasny dla klienta i umowa przejrzysta. I z umów należy się wywiązywać. Nie należy również stosować praktyk sztucznie tworzących potrzebę u klienta, decyzja musi być dobrowolna, niezależna od nacisków sprzedającego lub reklamującego.

      Usuń
  11. Przecież jeśli chodzi o Prumera to te przykłady są podane na stronie 160 ,161
    D.M. Prümmer, op. cit., s. 160–161; Merkelbach, op. cit., s. 834–836; B.H. Liguori, op. cit., s. 372–385

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy można prosić o rozwinięcie tematu i odpowiednie cytaty z pracy Prümmer'a i innych?! Oczywiście, chodzi o cytaty z tłumaczeniem.

      Dwuznaczności i niepełna informacja nie sprzyjają ustaleniu prawdy.

      Usuń
    2. I chodziło mi o to że Ksiądz Leśniewski dał przypis do trzech książek do całego podpunktu zastosowanie , więc w skrócie podałem że te przykłady są podane na tych stronach , bo ufam że są , a nikt mi nie udowodnił że ich tam nie ma .I udowodnienie tego jest trudne bo trzeba dobrze znać łacinę ale możliwe .Ciężko mi tutaj zarzucać kłamstwo ...

      Usuń
  12. Jak ocenic i co zrobic z klamstwem 'wyuczonym', bedacym taktyka przetrwania, uswiadamianym dopiero po czasie? Tak postepuja dzieci z rodzin dysfunkcjonalnych, ktore np. w wyniku znecania sie emocjonalnego staja sie zadowolic rodzicow a pozniej wszystkich ludzi, maja kompleksowy stres pourazowy. Klamstwo bedzie sie tu przejawialo w mowieniu, wykonywaniu gestow w celu uszczesliwienia drugiej osoby, zwlaszcza zachowujacej sie podobnie do rodzica.

    OdpowiedzUsuń
  13. Błędy i sprzeczności są wpisane w charakter FSSPX od samego początku. Polecam przeczytać - wszystko dostępne na stronie ultramontes.pl : 1).KS. NOËL BARBARA
    "ECÔNE – KONIEC, KROPKA" - przerażająca lektura. 2). "List otwarty do członków Bractwa Św. Piusa X" Tego samego autora. 3). KS Cekada "Stanowisko Bractwa" jako surogat Magisterium. 4).KS. [BP] ROBERT L. NEVILLE
    BŁĘDY I SPRZECZNOŚCI FSSPX POWODY DLA KTÓRYCH OPUŚCIŁEM
    BRACTWO ŚW. PIUSA X LIST DO BISKUPA BERNARDA FELLAYA .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem list, w każdym razie znaczny jego fragment. W sumie strata czasu. Jedyna korzyść, to informacja o tym, na czym sedewakantyści są zafiksowani: rzekomo pustym Tronie Piotrowym, niestety nie na tym, co jest najistotniejsze: Doktrynie, liturgii, katolickiej moralności.
      Argumenty przedstawione są nielogiczne. Najpierw autor grzmi, że FSSPX nie trzyma się reguły moralnej: nie działaj nie mając moralnej pewności. Nie wyjaśnia jednak, że ta reguła stosuje się tylko wtedy, gdy tę moralną pewność można uzyskać i to w stosownym czasie. Jednak po pierwsze, nie ma oficjalnego nauczania Kościoła, co do tego, czy papież popadający w herezje traci urząd, nie ma nawet konsensusu wśród kanonistów. Spory się toczą od dekad i konsensus się nawet nie zarysowuje. Abp. Lefeivre bardzo mądrze zauważył, że choć argumenty za sede vacante mogą być bardzo mocne, nie są jednak wystarczająco mocne, żeby Bractwo lub wierni mogli wedle nich postępować. Do tego trzeba autorytatywnego orzeczenia władzy sądowniczej, a ta jest w ręku papieża.
      Oczywiście prelekcje ks. Cekada są bardzo ortodoksyjne, czego nie można powiedzieć o większości księży z Bractwa w Polsce. Wygląda to jednak na przynętę, żeby przyciągnąć zdezorientowanych wiernych, a nie na istotę. Sede vacantyści nie mówią, że wybrali już 3 "papieży", a może i więcej. Czyli prawdziwy przekaz jest taki: odrzućcie "papieży soborowych" i przyjmijcie naszych. To jest sekciarstwo.

      Co do FSSPX w Polsce, to oczywiście jest obarczone bardzo poważnymi mankamentami, przede wszystkim: błędy doktrynalne i brak formacji kapłańskiej u wielu księży. Ksiądz NO przychodząc do Bractwa od razu jest dopuszczany do posługi i może głosić dokładnie te same błędy doktrynalne, które głosił wcześniej. Jednak teraz jest "nasz", więc cokolwiek powie jest OK, wystarczy, że w kazaniu wspomni abpa Lefeivre. Czasem człowiek słyszy błędy, czy wręcz herezje nie do pomyślenia w zwykłej parafii NO.
      Za to są inne "dogmaty". Bp Williamson był poddany presji na opuszczenie Bractwa, bo zakwestionował narrację ... tzw. holo kaustu. Kiedyś jakiś dziennikarz używając podstępu zapytał go, co sądzi o 6 milionach zabitych. Bp Williamson, myśląc, że to rozmowa prywatna, powiedział, że było może 300 tysięcy. Słowa jednak zostały nagrane, wyemitowane i zrobiono gigantyczną aferę, po której bp odszedł z Bractwa. A więc nie z powodu herezji, niemoralności, czy czegoś podobnego, ale świeckiego "dogmatu".
      A sprawa jest ciekawa, bo liczby zabitych ż. się nie sumują, więc coraz więcej osób pyta, skąd zatem ta liczba 6 milionów: https://www.youtube.com/watch?v=BqVgXY_8DtQ

      Usuń
    2. Widzę, że ostatnio zwalczanie sedewakantyzmu "tradycjonaliści" wpisują na wyższe miejsce od walki z modernizmem, ale tak już jest jak się z nim i wyznawcami tej herezji dialoguje chcąc być z nimi w komunii. W tym komentarzu jest wiele przeinaczeń i tworzenia fałszywego wizerunku sedewakantyzmu. Po pierwsze nie ma, że "wybierają papieża". Robi to może margines, promil skrajności, jakie są wszędzie i co się nie tyczy głównego nurtu, w którym każdy ma świadomość, że przyjęcie tezy o wakacie następuje w prywatnym osądzie a nie autorytatywnym wyrokowaniu niczym władzy kościelnej, która rzekomo wiąże Kościół. Pi razy oko 95% nurtu sedewakantystycznego to zdroworozsądkowa grupa wiernych przyjmujących tę tezę w sumieniu i nawet nie próbująca udowadniać, że wyrokuje w tej kwestii tak jakby posiadała do tego mandat - wbrew fałszywym oskarżeniom sedewakantysta doskonale wie, że nie ma mocy ostatecznego orzekania i nawet nie próbuje tego robić, jedynie czyni tak w odniesieniu do siebie odnosząc się do doktryny i rozumienia dogmatów tak jak są one zdefiniowane i jak Kościół i wierni zawsze je rozumieli, a nie jak nagina je konkretne stowarzyszenie by uwiarygadniać swoje stanowisko. To w innym nurcie, pewnego bractwa jest ewolucja dogmatów (potępiona przez Św. Piusa X) w ramach której wmawia się wiernym na przykład, że nieomylne od prawowitego papieża są wyłącznie orzeczenia ex cathedra, a cała reszta zwyczajnego magisterium tycząca się wiary i moralności może być błędna i podlegać przesiewaniu przez wiernych tak jakby w ramach sprawowanego urzędu prawowity papież mógł naprzemiennie uczyć i bronić katolicyzmu w przemowach z katedry lub heretyzować wiernych w zwykłych encyklikach (tyczących się wiary i moralności). Po wtóre oczywisty fałsz - sedewakantysta mający papieża - nie jest sedewakantystą. To powinno być logiczne już na poziomie samej definicji. Jeśli jacyś wierni mówią, że wybrali swojego papieża to są odpowiednio palmarianami etc., a nie sedewakantystami. Co do reszty, niech przemówi ktoś ode mnie mądrzejszy: "Jeśli sedewakantysta stwierdza, że X np. Franciszek nie jest papieżem bo nie jest katolikiem, bo czyni to czego ślubowanie na papieża zabrania pod groźbą ekskomuniki, bo neguje nieomylne nauczanie Kościoła i soborów - stwierdza tylko fakty które wiara katolicka nakazuje mu znać i wedle których nakazuje mu postępować aby samemu ocalić swoją wiarę, dusze i zbawienie, aby innych ostrzegać przed zagrożeniem. Taka konkluzja - choć jest pewną konkluzją - tak samo jak pewną jest katolicka wiara i jej obowiązki - nie jest i nigdy nie będzie autorytatywnym orzeczeniem zobowiązującym cały Kościół i żaden sedewakantysta z głównego nurtu nigdy takiego roszczenia nie forsował. Jest więc to zarzut który nie opisuje sedewakantyzmu, tylko jego skrzywione oblicze. Szczerze polecam niniejszy materiał.
      https://www.youtube.com/watch?v=4msPagcswR4

      Usuń
    3. Tylko, że takie same autorytatywne sądy które są zarezerwowane dla papieża FSSPX stosuje tylko w innych kwestiach: kto im dał prawo do kwestionowania ważności kanonizacji? Przecież Kościół jest w tej kwestii nieomylny. Jeśli kanonizacje są omylne należy stwierdzić, że Kościół podaje nam jako przykład do naśladowania kogoś kto może jest w piekle, a to absurd. Jeśli dostajemy błędne: kanonizacje, heretycka liturgię, wątpliwe sakramenty, magisterium stojące w sprzeczności z praktyką Kościoła od początku, sankcjonowanie grzechów wołających o pomstę do nieba. To taki ktoś jest jawnym i długotrwałym heretykiem. Stwierdzenie tego faktu wypływa z prawd wiary: konstytucja Paster Aeternus mówi że wiara na stolicy apostolskiej zawsze była zachowywana. Jasne że to potwierdza prawowita władza. Ale trzeba zmienić argumenty wtedy. Zawieszamy sąd i czekamy. A nie wieszamy portrety i udajemy że tak było zawsze. A nie przez 40 lat gadać o złym tatusiu. Gdzie taką analogię znajdziemy w podręczniku do dogmatyki? Który teolog tak nauczał? FSSPX przekształciło na modłę modernistów i własną potrzebę dogmat o nieomylności papieża.

      Usuń
    4. @ Anonimowy26 lipca 2024 12:57

      O tym właśnie pisałem wyżej. A to tylko czubek góry lodowej. Bajeczki o złym ojcu nie mają podstawy w dogmatyce i oficjalnym nauczaniu i ptaktyce Kościoła w tej materii. To są podstawy apologetyki.

      Prywatnie uważam, że taka polityka owego stowarzyszenia stanowi całe wyjaśnienie skąd takie uznanie a przynajmniej niezwlaczanie ze strony obecnego człowieka na Watykanie. SSPX doskonale wpisuje się w modernistyczny zamiar osłabiania papiestwa i Nieomylności Kościoła i robienia z niego jako instytucji ustanowionej przez samego Pana Jezusa Chrystusa instytucji typowo ludzkiej, która w nauce wiary i moralności może naprzemiennie uczyć wiernych ortodoksji (np. w orzeczeniach z katedry dla zachowania pozoru prawowitości władzy) i heretyzować w nauczaniu zwyczajnym w encyklikach czy mniej uroczystych wypowiedziach dotyczących wiary i moralności. Bractwo tworzy papiestwo, w którym w ramach pełnienia urzędu (nie życia prywatnego) współistnieją jednocześnie dwie wzajemnie sprzeczne rzeczywistości: służba Prawdzie i służba kłamstwu, służba Bogu i służba diabłu, prawowity papież uczący w autorytecie Boga i prawowity papież prowadzący ku zatraceniu w czyimś innym autorytecie. Zupełnie tak jakby obietnica o Nieomylności dana prawowitemu papieżowi przez samego Pana Boga nie wystarczyła(!) do nauki wiary w ramach pełnienia urzędu. Uczy się tam wiernych przesiewania "posoborowego magisterium" tworząc figury retoryczne "złego ojca ale ojca" nie mające odniesienia do żadnego z 260 prawowitych pontyfikatów. Dlatego wg mnie bractwo robi - pomijam intencje i świadomość - dobrą robotę w oczach rewolucjonistów, bo tworzy de facto obraz papiestwa, jakie w nauce wiary i obyczajów może szerzyć błąd lub nauki już potępione przez Kościół i być nadal papiestwem prawowitym, a wierni to dalej powtarzają przytaczając przykłady prawowitych papieży prowadzących nieobyczajne życie prywatne i dają tym samym dowód mylenia Nieomylności w pełnieniu urzędu w nauce wiary z bezgrzesznością w życiu prywatnym (albo zawężają absurdalnie nieomylność do nauk z katedry sugerując możliwość ignorowania nauki wiary i moralności w magisterium zwyczajnym w mniej uroczystych aktach). To jest zupełne podeptanie dogmatu o Nieomylności oraz robienie gruntu pod ewolucję dogmatów, potępioną zresztą przez patrona bractwa (już dochodzą głosy z Watykanu o konieczności zrewidowania nauki o Nieomylności i I Soboru Watykańskiego dostosowując je pod obecne czasy). A jak prosisz o przykłady dokumentów typu Amoris Laetitia czy Fiducia Suplicans które katolicy przed 1958 mogliby odrzucić jako nieobowiązujące a jednocześnie pochodziłyby od prawowitego papieża to dyskusja jest ucinana albo sprowadzana do punktu wyjścia czyli "złego ojca ale ojca", przyrównywania nieusuwalnych więzów krwi, których nie da się wymazać, do więzów wiary, od której ktoś może odpaść (o ile w ogóle ją wyznawał). I że stwierdzenie że ktoś odpadł więc komunii utrzymywać nie można - jest niewłaściwe, bo wg tego jak i całej reszty quasi-tradycyjnych stronnictw nie można tego rozumowo rozpoznać by takie stanowisko o wakacie przyjąć. Absurd na absurdzie się w tym ujawnia kiedy człowiek zacznie poważniej zgłębiać magisterium, oficjalne definicje przez sam Kościół ustaniowne, dogmaty tak jak Kościół je zdefiniował i jak zawsze je rozumiał.

      Usuń
    5. "A jak prosisz o przykłady dokumentów typu Amoris Laetitia czy Fiducia Suplicans które katolicy przed 1958 mogliby odrzucić jako nieobowiązujące a jednocześnie pochodziłyby od prawowitego papieża"
      ---
      Nicolas I Resp. 'Ad consulta vestra' aux Bulgares,
      13 nov. 866
      Denzinger:
      "646 / 335 Cap. 104. A quodam Judaeo, nescitis utrum christiano an pagano, multos in patria vestra baptizatos asseritis, et quid de his sit agendum consulitis. Hi profecto, si in nomine sanctae Trinitatis vel tantum in nomine Christi, sicut in Actibus Apostolorum (2, 38; 19, 5) legimus, baptizati sunt (unum quippe idemque est, ut sanctus exponit Ambrosius), constat eos non esse denuo baptizandos"

      Usuń
  14. KKK wyraźnie pisze o tym że kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni

    OdpowiedzUsuń