Naczelną zasadą jest - tak jak we wszystkich obrzędach Kościoła - że wolno używać wyłącznie textów i śpiewów, które są oficjalnie zatwierdzone przez władze kościelne, czyli są zawarte w księgach liturgicznych czy paraliturgicznych wydanych z "nihil obstat" ze strony władzy kościelnej. Tym samym nie ma miejsca na jakieś inne, np. protestanckie, pomysły czy quasi spontaniczne zachowania. Tego typu proceder - wprowadzony niestety pierwotnie przez masona x. Blachnickiego - jest sprzeczny z zasadami Kościoła i powinien zostać oficjalnie potępiony i odrzucony. Dotyczy to zarówno modlitw jak też muzyki. To, co obowiązuje w liturgii np. mszalnej, to i tylko to obowiązuje także np. w adoracji czy innych formach paraliturgicznych.
To samo dotyczy postawy i gestów. Oznacza to, że właściwą postawą na adoracji jest klęczenie, jeśli warunki fizyczne na to pozwalają.
Przy okazji wspomnieć należy, że coś takiego jako klękosiad jest haniebną specjalnością chyba tylko w Polsce. Chodzi o takie klęczenie, że pośladki oparte są o siedzenie. Taka dziwaczna, właściwie pokraczna postawa jest niestety wymuszana przez ławki, które są rozpowszechnione przynajmniej w centralnej i wschodniej Polsce, choć praktycznie też w innych regionach. Jest ona wymuszana przez niespotykaną chyba nigdzie indziej na świecie pochyłą konstrukcję klęcznika w ławce tak, że nie da się normalnie klęczeć, lecz wymuszane jest oparcie się pośladkami o ławkę do siedzenia. Nie jestem w stanie podać, kto wymyślił coś tak głupiego i niegodnego miejsca świętego. W normalnych ławkach znanych na całym świecie deska do klęczenia jest pozioma tak, że można normalnie, w sposób wyprostowany klęczeć i nie jest wymuszany paskudny i niegodny klękosiad. Oczywiście zwykły wierny, który nie ma wpływu na taką a nie inną konstrukcję ławki, nie ponosi winy za taki stan rzeczy. Warto jednak, by duszpasterze zwrócili uwagę na sprawę, zwłaszcza przy zakupie nowych ławek bądź przy renowacji starych. Katolicyzmu nie da się pogodzić z paskudą także w kwestii postawy w kościele. Klękosiad jest czymś ohydnym, choć być może wygodnym. Nie jest to ani klęczenie, ani siedzenie, choć bliższe jest siedzeniu, które udaje klęczenie.
Czy klękosiad jest według Księdza dopuszczalny jeśli ktoś ma problemy z kolanem?
OdpowiedzUsuńOczywiście. Problemy zdrowotne zwalniają z obowiązku normalnego zachowania. Tutaj problem polega na tym, że tego typu ławki uniemożliwiają normalne klęczenie nawet tym, którzy są w stanie i chcą normalnie klęczeć.
UsuńInna sprawa która mnie irytuje, to że po Agnus Dei/Baranku Boży ludzie sobie siadają i siedzą, nawet jak wrócą po Komunii św. Przecież to tak samo jak przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu, wypadałoby klęczeć, a przechodząc czy wychodząc wykonać uklęknięcie i skłon.
OdpowiedzUsuńW Wykładzie o Mszy Świętej Martina z Kochem wskazuje, że po przeistoczeniu należy klęczeć, aż do samego końca, gdyż w tym momencie Pan Bóg jest realnie obecny na ołtarzu. Zaleca również, aby w ogóle zacząć klęczeć od Sanctus podając przykład z Pisma Świętego o starcach, którzy padają na twarz za każdym razem kiedy intonują Święty, Święty. Nawet na TLM ludzie sobie siedzą w ławkach po przeistoczeniu więc to kwestia miejsca i indywidualnej wrażliwości na ten aspekt.
UsuńSiedzenie w czasie komunii na tlm to novusowa naleciałość. Na przykład w formacji oazowej wręcz zaleca się siedzenie po przyjęciu komunii. Klęczenie i indywidualna modlitwa nie jest zalecane, bo wiadomo - wspólnotowość. Tak mi przynajmniej tłumaczył kiedyś pewien zaangażowany oazowicz. A że oazy zdominowały krajobraz polskiego posoborowia, to tego typu teorie i praktyki stały się powszechne.
UsuńKsieze, kiedy ukaże się tekst o o. Dolindo?
OdpowiedzUsuńPodobnie sprawa z ks. Blachnickim. Czy ręka za pazuchą i modernistyczne podejście to liturgii jest dostatecznym dowodem na bycie masonem? Chyba ze nie wiem i czymś więcej.
Co do x. Blachnickiego to chyba nie trzeba specjalnych analiz, bo widac jak przez ten "hippy-dippy" oazowy cyrk, ktory organizowal rozwalil liturgie i zrobil z wiernych jakichs hippisow, a ci ktorzy w mlodosci brali tak ochoczo w tym udzial, teraz maja pole do popisu przez urozmaicanie modlitwy i ligurgii na wszelkie sposoby, aby wierny byl w centrum uwagi przez nadaktywnosc i blazenade.
UsuńBylem raz na takiej wakacynej oazie i wytrzymalem trzy dni - to jak inna religia co tam sie wyprawialo.
A co do x. Dolindo, to nie wiem dlaczego jego autorytet ( i to co napisal) ma byc taki kluczowy w rozowju duchowym.
Czy nie lepiej siegac po dziela klasykow duchowosci jak Swiety Alfons Maria de Liguori, Piotr z Alkantary, Bernanrd z Clairvaux, Chryzostom, Augustyn, Ojcowie Kosciola, Ojcowie Pustyni, Mistykow Karmelu, Swietego Benedykta.
Przeciez tych dziel jest niezliczona ilosc, a my szukamy dalej czegos nieokreslonego jakby to co mamy bylo ciagle za malo i nie to co trzeba.
Ca do x. Blachnickiego. Dla mnie ręka za pazuchą jest już poważniejszym argumentem (choć dalej tylko poszlaką), niż stworzenie oazy. Modernizm świadomy lub nie, nie wiąże się z automatu z członkostwem w loży masonskiej.
UsuńCo do ks. Dolindo. Chciałbym po prostu, żeby Ksiądz udowodnił swoje zarzuty, bo nie wypada kogoś deprecjonować bez pokrycia w faktach. A, że Ksiądz kiedyś wspomniał coś o napisaniu tekstu na jego temat, więc zapytałem jak mają się sprawy.
I żeby nie było nie jestem zwolennikiem oaz i chyba bym się załamał jakby z ks. Blachnickiego zrobili błogosławionego.
Ks. Dolindo interesuję mnie z tego względu np. że nie był uczony a po cudownym zdarzeniu poczynił jakieś opasłe komentarze do Pisma Świętego, które były normalnie poza jego zasięgiem. Był kierownikiem założyciela Franciszkanów Niepokalanej, który ma opinie bardzo zjednoczonego z Bogiem.
Z drugiej strony jeden katolicki jutuber również krytykował osobę ks. Dolindo z tym, że podawał konkretne zdarzenia... .
do "Anonimowy14 marca 2024 15:35" - jaki jutuber mówił o o. Dolindo?
UsuńNie wiem czy x. Blachnicki był masonem (tego zwykle do końca nie wiadomo), ręka za sutanną jest jakąś przesłanką, same idee krzewione przez Ruch Światło- Życie również. Natomiast w biografii x. Blachnickiego są dwie rzeczy, które prowokują do zadania kilku pytań (czuję się trochę jak advocatus diaboli, ale kto pyta, nie błądzi)-
Usuń1. x. Blachnicki w czasie II wojny był skazany na śmierć, przebywał w celi śmierci, po czym został ułaskawiony i zamieniono mu karę na 10 lat więzienia. Pytanie bardziej do historyków- czy takie sytuacje zdarzały się często, a jeśli tak, to dlaczego? Czy stała za tym Opatrzność, czy ktoś inny?
2. Powszechnie wiadomo, że większość polskich biskupów co najmniej krytycznie patrzyła na Ruch Ś-Ż (to nawet jest powszechna wiedza w samym Ruchu, żadna tajemnica), natomiast promotorem Ruchu był kard. Wojtyła- pytanie dlaczego? Oczywiście, można powiedzieć, że kard. Wojtyła był modernistą, ale to nie wyczerpuje tematu.
Muszę powiedzieć, że żyjemy w dziwnej rzeczywistości- "stworzono" nam różne ciekawe postacie, napisano ich życiorysy, ale mało kto zadaje podstawowe pytania. Skupiamy się na tym, co kto osiągnął, przytaczane są anegdoty z życia tej czy innej osoby, wspominamy śmierć tego czy innego człowieka, a tymczasem w życiorysach bywają dziwne wydarzenia, białe plamy, którymi nikt się nie zajmuje.
Tak naprawde nie trzeba sie specjalnie silic na zadne modlitwy i spiewy (oprocz spiewu na wystawienie: "O Zbawcza Hostio" i na blogoslawienstwo: Tantum Ergo Sacramentum), ale co najbardziej uderza w postawie niektorych Kaplanow (i wiernych ktorzy wprowadzaja takie pomysly), to uczulenie i wrecz pogarda ciszy - i spotykam sie z tym w obu przypadkach (NO i TLM).
OdpowiedzUsuńRozumiem, krotka modlitwe na wstep i zakonczenie, ale potem dajmy wiernym adorowac Pana Jezusa w ciszy i spokoju. Ten czas i tak jest wymagajacy, ale nie ma nic bardziej owocnego niz cicha adoracja.
Ucieczka przed Bogiem w modlitwe, ma to miejsce kiedy wlasnie jest masowe recytowanie modlitw (zagadywanie Pana Boga) i czlowiek tak naprawde sie nie modli, ale slucha takiego recytowania i czeka na koniec, bo program jest tak wypelniony, ze jedyna cisza to moment kiedy jedna piesn sie konczy a druga zaczyna.
Adoracja w ciszy jest wymagajaca, bo cisza determinuje nasza relacje z Panem Bogiem i mamy mozliwosc choc na chwile stanac w prawdzie przed Zywym Bogiem, kiedy nic nie slyszymy i nic nie mowimy. Nie mozna sobie juz wmowic ze cos sie czuje i cos sie slyszy - a tego typu eventy i instalacje swietlno-dzwiekowe pompuja poziom emocji i ekstazy w wiernych w trakie takich paraprotestnakich adoracji.
Jedyne takie miejsca poki co to kaplice wieczystej adoracji i dzieki Bogu, ze jest ich calkiem sporo.
Czy warto uczestniczyć w różańcu przy wystawionym Najświętszym Sakramencie jeżeli są zapalone tylko dwie świece i nie ma kadzidła?
OdpowiedzUsuń