Sprawa jest prosta: w liturgii NIE ma miejsca dla fotografa. To znaczy: dla fotografa i kamerzysty nie ma innego miejsca niż dla innych wiernych świeckich. Tym samym fotograf czy kamerzysta nie ma prawa się szwędać po kościele podczas liturgii, a tym bardziej przebywać w prezbiterium, które już z definicji jest zarezerwowane dla duchownych, zwłaszcza w trakcie sprawowania świętych czynności.
Niestety w ostatnich dziesięcioleciach rozpleniła się swawola fotografów i kamerzystów, a także duchownych w tej kwestii, czy to w postaci lekceważenia podboju prezbiterium przez panów czy panie z aparatami fotograficznymi czy kamerami podczas liturgii, czy też nawet w postaci własnego takowego zachowania, zwłaszcza podczas tzw. koncelebry w Novus Ordo. Zaczęło się to na wielką skalę dopiero za czasów Jana Pawła II, który niestety sam dawał haniebny przykład w tej kwestii. To nadużycie niestety przeniknęło także do liturgii tradycyjnej i to zarówno do tzw. indultów jak też do nieindultów (FSSPX itp.), choć może w mniejszej skali. Podkreślam: chodzi o fotografów i kamerzystów podczas liturgii, nie podczas spotkań czy audiencyj. Jest zasadnicza różnica.
Owszem, motywem jest zarówno ciekawość i wścibskość reporterska, jak też pragnienie przybliżenia medialnego ludziom tego, co się dzieje na ołtarzu, a co - ze wszech miar słusznie - zakryte jest przed oczami szerokiej publiczności. Pierwszy motyw jest infantylny i świadczący o braku szacunku dla wydarzenia sakralnego. Drugi motyw jest tylko pozornie szlachetniejszy, gdyż bazuje na pierwszym i go rozplenia.
Bazuje to na fundamentalnym nieporozumieniu czy raczej braku zrozumienia, czym jest liturgia, w gruncie rzeczy na pomyleniu jej z widowiskiem teatralnym czy jakąś imprezą publiczną. Ci, którzy nie widzą problemu w takim traktowaniu liturgii, powinni sobie zadać pytanie, czy chcieliby być fotografowani czy nagrywani podczas kochania się z żoną/mężem. Wszak liturgia, choć jest kultem publicznym Kościoła, jest równocześnie wydarzeniem najbardziej intymnym, najbardziej osobistym zarówno dla celebransa jak też dla zwykłego wiernego. Bez tego wymiaru wewnętrznego, najgłębiej duchowego liturgia staje się teatrem, sceną wrażeń publicznych.
Podobną, choć szczególną postacią braku wyczucia i dyskrecji należnej świętemu wydarzeniu są filmy instruktażowe dla celebrowania liturgii tradycyjnej. Wprawdzie należy docenić zacny i słuszny cel, to jednak nie usprawiedliwia zasadniczego nieporozumienia, haniebnego dla osób duchownych, którzy wszak powinni być stróżami szacunku dla świętości liturgii. O wiele lepiej i bez zgorszenia można cel edukacyjny osiągnąć przez osobne nagranie instruktażowe, czyli dokonane poza liturgią. Tak przez wieki uczono kleryków przed święceniami (tzw. missa sicca, czyli bez postaci eucharystycznych i bez wypowiadania słów konsekracji).
Przy obecnie dostępnej technice krążenie fotografa czy kamerzysty podczas liturgii jest zresztą zbędne. Wystarczy umieścić kamery w odpowiednich miejscach, oczywiście zachowując dyskrecję. Oznacza to, że nie wolno ich ustawiać w prezbiterium, podobnie jak nie wolno fotografowi czy kamerzyście wchodzić do prezbiterium.
Do zasad dyskrecji i uszanowania należy również niekierowanie kamery wprost na wiernych. Także wierni zwróceni ku ołtarzowi mają prawo do szacunku w podniosłym, świętym i zarazem intymnym czasie liturgii.
Za przestrzeganie tych zasad ponosi odpowiedzialność właściwie i ostatecznie celebrans. Nie ma on prawa dostosowywać się do liberalnych zwyczajów lokalnych czy braku dyscypliny ze strony gospodarza miejsca. Tym bardziej celebransowi nie wolno oddawać swojej kompetencji i odpowiedzialności świeckim, którzy przygotowują liturgię, jak to miało miejsce w sytuacji widocznej na powyższej fotografii. Zaniedbywanie tej sprawy świadczy o braku wyczucia i staranności odnośnie do celebracji, co jest szczególnie gorszące w wypadku kapłana deklarującego przywiązanie do liturgii tradycyjnej.
Przesadza Ksiądz...
OdpowiedzUsuńW czym?
UsuńAkurat tego mi brakowało. I bardzo dobrze, że zostało to wyjaśnione. Nigdy nie zrozumiem dlaczego biegają teraz z dronami, smartfonami i innymi super inteligentymi sprzętami po kościele w trakcie kiedy odbywa się najważniejsze wydarzenie dla całego Kościoła, Najświętsza Ofiara Mszy Świętej. I nie wiem w czym jest problem skoro jak Ksiądz trafnie wskazał można ustawić statywy i sprawa rozbijania liturgii jest załatwiona.
UsuńGdy będzie Pan sądzony przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa i zostanie zapytany dlaczego lekceważył Pan oddawanie właściwej czci Bogu to odpowie Pan, "Przesadzasz, Panie Jezu"?
UsuńKiedy i kto może robić zdjęcia podczas liturgii?
OdpowiedzUsuńZasadniczo może każdy, o ile rektor kościoła czy celebrans tego nie zakazał. Nie oznacza to, że można to robić według widzimisię. Można robić ze swojego miejsca, w którym się uczestniczy w liturgii, przy czym nie wolno zakłócać ani przebiegu liturgii, ani modlitwy innych uczestników, ani przez przechodzenie, ani przez odwracanie się do innych. Dlatego wolno to robić tylko w momentach mniej podniosłych, np. nigdy podczas ciszy, zwłaszcza podczas Kanonu.
UsuńBiskupi polscy wydali wytyczne co do udziału fotografów i kamerzystów w liturgii. One to w jakiś sposób regulują, ograniczając anarchię, jednak są niewystarczające. Nierzadko się zdarza, że nawet fotografowie wyposażeni w legitymację z kurii upoważniającą do fotografowania podczas liturgii faktycznie lekceważą zasady, do których przestrzegania się formalnie zobowiązali. Dlatego konieczna jest odpowiednia troska duszpasterzy i celebransów. W razie konieczności powinni oni zakazywać wstępu takim osobom do kościoła.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
OdpowiedzUsuńDziękuję Księdzu za nowy wpis.
Prawdę mówiąc, robiłem nieraz zdjęcia na tradycyjnej Mszy Świętej, choć zawsze starałem się jak najdyskretniej (najczęściej gdzieś z tyłu kościoła).
W czasie ostatniej celebracji wahałem się, czy zrobić kilka fotek na pamiątkę dla Wspólnoty, jednak ostatecznie nie zdecydowałem się. Wolałem skupić się na modlitwie i nie rozpraszać innych.
Przy tej okazji chciałbym spytać, kiedy ministrant (lub świecki) powinien zbierać na tacę? Czy Offertorium jest właściwym momentem, czy lepiej zrobić to po Mszy Świętej?
Z Panem Bogiem!
Dyskretne robienie zdjęć czy filmików będąc na swoim miejscu jest w porządku, gdyż nie zakłóca ani przebiegu liturgii ani modlitwy poszczególnych osób.
UsuńCo do tacy, to nie ma przepisu prawnego, ale jest zwyczaj zbierania podczas ofiarowania. To jest w porządku, o ile zbieranie kończy się najpóźniej przed Kanonem czyli wraz za końcem prefacji. Jeśli to nie jest możliwe, to rzeczywiście należy robić w innym momencie, tzn. albo przed Mszą św., albo po niej.
A propos szacunku do Mszy Świętej, to zauważyłem, że w skróconym Mszale Rzymskim z 1935 roku (wyd. Św. Wojciecha) nie ma przetłumaczonych na język polski słów konsekracji, a pod spodem znajduje się następujący dopisek: "Słów konsekracji według rozporządzenia Stolicy Świętej na inne języki tłumaczyć nie wolno", natomiast w modlitewniku Te Deum Laudamus (wyd. Te Deum) słowa te są przełożone na j. polski. Chciałem jeszcze dodać, iż w 1960 roku miał miejsce Synod Rzymski, który wypowiedział się między innymi w temacie fotografowania w czasie Mszy Świętej (stanowisko ograniczało swawolę fotografów).
OdpowiedzUsuńMam pytanie do Księdza. Czy prezbiterium, choćby w Novus Ordo, jest miejscem do wygłaszania prelekcji, choćby (pseudo)teologicznych, czy absolutnie nie i służyć może ono wyłącznie kwestiom liturgicznym i katechetycznym?
OdpowiedzUsuńA jeśli prelekcjom nie, to czy katechetycznym poza czasem mszy tak, czy również nie?