Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy katolik musi uczęszczać do swojej parafii? (z uzupełnieniem)


Wskazano mi na wystąpienie, prosząc o opinię. Nie chcę wchodzić w całość dyskusji między D. Mysiorem i x. Sz. Bańką, lecz skupię się na sprawie głównej zaznaczonej w pytaniu. 

Otóż nie ma obowiązku uczęszczania na Mszę św. w swojej parafii. Jedynie w sprawach administracyjnych, jak świadectwo Chrztu, czy inne sakramenty jednorazowe, katolik jest ściśle związany ze swoją parafią. Oczywiście po to są parafie, by umożliwić i ułatwić katolikom dostęp do sakramentów świętych, zwłaszcza tych codziennych jak Msza św. i spowiedź. Jednak, jeśli są obiektywne powody wyboru uczęszczania do innej parafii, to nie ma żadnych przeszkód i ograniczeń, mimo że duszpasterze oczywiście chcą zatrzymać wiernych u siebie, zwłaszcza z prozaicznego powodu jakim są finanse. 

Katolik ma natomiast prawo do uczestniczenia w liturgii sprawowanej w sposób ważny, godziwy i godny. Faktycznie jest tak, iż obecnie rzadkością są parafie, gdzie nie ma mniejszych czy większych nadużyć liturgicznych. Najpewniejszym zabezpieczeniem i schronieniem przed nimi jest liturgia tradycyjna, czyli sprzed wprowadzenia Novus Ordo. Właściwie przynajmniej moralnym obowiązkiem duszpasterzy jest zapewnienie swoim parafianom Mszy św. w rycie tradycyjnym przynajmniej w niedziele i święta. Jeśli tego nie czynią, to dają wyraźny powód do szukania innego kościoła i parafii. 

Wręcz groteskowym kłamstwem jest twierdzenie, jakoby obojętne było, w którym rycie sprawowana jest liturgia. Kto choćby pobieżnie poznał liturgię tradycyjną i ma choćby elementarne pojęcie o wierze katolickiej, łatwo rozumie, Novus Ordo nie dorównuje, a nawet poważnie zaciemnia prawdy wiary katolickiej. Kłamstwem jest także twierdzenie, jakoby obowiązek uczęszczania w swojej parafii - a takowego oczywiście nie ma - był ważniejszy niż sympatia dla liturgii tradycyjnej. Nie chodzi przecież o subiektywne upodobanie, lecz o obiektywną wartość wyrażania wiary i pobożności katolickiej. Nikt uczciwy i przy zdrowych zmysłach nie może twierdzić na poważnie, jakoby nie było ważne, w którą stronę zwrócony jest kapłan, czy rozumie Mszę św. jako Ofiarę, czy jednak jako pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, czy umożliwia wiernym przyjęcie Komunii św. to ust i na klęcząco, czy forsuje chociażby takie nadużycie jak angażowanie tzw. szafarzy do regularnego udzielania Komunii. 

Dziwne jest, że D. Mysior sprawiający wrażenie człowieka myślącego, wydaje się nie dostrzegać tych kwestij. A może jednak je dostrzega, lecz broni się przed ich przemyśleniem i wyciągnięciem wniosków? Na odpowiedź może naprowadzić fakt, który on pokazuje na koniec swojego polemicznego filmiku (źródło tutaj)): sam - jako mąż i ojciec - jest lektorem i chyba też akolitą w swojej parafii, co oznacza, że jest wyjątkowo ściśle związany nie tylko z parafią, lecz przede wszystkim z Novus Ordo wraz z jego paradoxami i problemami. Oczywiście zaszczytna pozycja w parafii jest mocnym czynnikiem psychologicznym. Ewentualne uczęszczanie na liturgię tradycyjną oznaczałoby nie tylko rezygnację z zaszczytu, do którego się przywykło, lecz także narażenie się na wyrzuty, oskarżenia o zdradę, nawet na pogardę ze strony modernistów parafialnych, a chyba też - może nawet zwłaszcza - ze strony duchownych. Dla ojca rodziny, który chce być wzorem dla swoich dzieci i wprowadzać je w życie możliwie chroniąc przed problemami, jest to aspekt sprawy dość istotny. 

Zasadniczy teologiczny powód dla wolności wyboru miejsca uczęszczania na Mszę św., spowiedź, nabożeństwa, jest prosty: W Kościele Chrystusowym - w przeciwieństwie do protestantyzmu - strukturą zasadniczą jest biskupstwo, nie parafia. Na parafiach działają kapłani jedynie w zastępstwie biskupa, oni są jedyne jego reprezentantami na terenie danej parafii. Pod tym względem jest właściwie obojętnie, do której parafii się uczęszcza. Obojętne jest także, w której diecezji, oczywiście o ile biskup zachowuje jedność kościelną we wierze i dyscyplinie. 


Post scriptum

Muszę dodać jeszcze jeden aspekt sprawy, który mi przedtem umknął. Chodzi o pewne niebezpieczeństwo związane z uczęszczaniem do innej parafii. Z własnego duszpasterskiego doświadczenia - którego nabyłem prawie wyłącznie w metropoliach - wiem, że zdarzają się osoby, u których właściwy czy główny powód do uczęszczania poza swoją parafią nie jest teologiczny czy duchowy. Są osoby unikające swojej parafii właściwie dlatego, że są tam znane z jakiejś negatywnej strony, niekiedy nawet z niemoralnego życia. Tam trudno byłoby im odgrywać pobożnego czy wręcz wzorowego katolika. Z dala od swojego naturalnego środowiska jest się nie tylko anonimowym, lecz można grać rolę (przynajmniej do pewnego czasu), której się pragnie czy uważa za korzystną chociażby dla samopoczucia. Dlatego w różnych grupach ponadparafialnych i też w duszpasterstwach liturgii tradycyjnej jest często znacznie wyższy odsetek dziwaków czy wręcz socjopatów niż w przeciętnej parafii. Aczkolwiek także w zwykłych parafiach, szczególnie wielkomiejskich, nie brakuje trudnych przypadków, o ile duszpasterze nie zwracają uwagi na problem i nie mogą czy nie chcą sobie z nim poradzić. Oczywiście liturgia tradycyjna już sama w sobie blokuje znaczną część pola dla osobistych ambicyj i potrzeby dowartościowania z tego prostego powodu, że nie ma w niej świeckich lektorów, akolitów, szafarzy. Zaś posługiwanie zarówno ministranta jak też kantora jest dość wymagające, co także stanowi pewną przeszkodę dla hochsztaplerów. Jednak także w takich duszpasterstwach należy czuwać nad tym, by nie wkradły się osoby szukające swojego dowartościowania i chwały, a nie zdrowej doktryny i autentycznej pobożności. 

20 komentarzy:

  1. Problem w tym że Pan Dawid uznaje prymat niepotwierdzonych objawień pani Lenczewskiej, gdzie niby Jezus tak kazał. Ta ślepa wiara w objawienia prywatne, w dodatku nie potwierdzone, czy wręcz fałszywe (według tej samej pani Jezus uznaje fałszywe objawienia z Medjugorie) to jeden z największych problemów w Koscilee obecnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafne spostrzeżenie. Rzekome objawienia to obecnie najgroźniejsza zaraza niszcząca resztki wiary u katolików.

      Usuń
    2. Zastanawia mnie zwłoka Stolicy Apostolskiej w kwestii Medjugorie.
      Czy zaszło już to tak daleko, że jest lęk i obawa, że wierni, którzy tam "pielgrzymują" oraz ci którzy tymi objawieniami od dawna się karmią, podniosą głośny sprzeciw i dalej będą te "orędzia" propagować i Watykan po prostu zwleka ile może tłumacząc się ciągłym trwaniem objawień?

      Przecież oświadczenie prałata Pavao Žanića, biskupa Mostaru-Duvno, opublikowane w maju 1990 r. ( http://www.catholictradition.org/Mary/medjugorje-txt3.htm) daje jasny obraz, że to jest jedna wielka bujda, a objawienia to intratny biznes. Patrząc teraz na vlogi różnych osób duchownych i świeckich, już prawie nikt nie pomija tematu Medjugorie. Jest jeden wielki zachwyt i krąg wzajemnej adoracji.

      Słyszę niejednokrotnie, czy to od znajomych, rodziny i nawet od osób zakonnych czy księży w trakcie rozmowy o tych objawieniach, że jednak Pan Bóg działa i wiele osób się nawraca, wraca do Boga, ale czy to nie jest hipokryzja? Najczęstszy argument to, że Kościół kilka objawień zaakceptował (co na blogu zostało wyjaśnione, że nie miało to miejsca) oraz drugi argument to, że nawet przez zło Pan Bóg potrafi wyprowadzić dobro. No ok, ale.... tak samo mogę argumentować stosowanie in vitro, czy jak obecnie korzystanie ze szczepionki pozyskanej przy udziale abortowanych komórek dzieci (przy kontr-argumencie, że Kongregacja się wypowiedziała i jest zielone światło, papież też zachęcał używając przy tym lekko szantażu emocjonalnego i manipulacji o konieczności troski o innych. no cóż...).

      Dostaje mi się za to niemiłosiernie za każdym razem, że to ja wprowadzam zgorszenie i zamęt. Staram się o tym delikatnie mówić, nie milczeć skoro słyszę ten przesadny zachwyt, jednak ludzie są tylko ludźmi, zawsze się kończy ja wierzę, ty nie musisz. Pan Bóg prowadzi każdego indywidualnie, mam potrzebę, poza tym żyjemy w czasach ostatecznych Maryja do nas już nie mówi, ale woła bo tyle tych objawień po świecie (https://www.nationalgeographic.com/news/2015/11/151113-virgin-mary-sightings-map/).
      Nie jestem nastawiony krytycznie czy wrogo do tych którzy w to wierzą, bo sam w tym trwałem, jednak mam to już za sobą. Wiem też, że z czasem to zauroczenie i ciągła fascynacja staję się miałka, wtedy wkracza pustka i dopiero ten moment jest kluczowy, bo nie ma się już czym napełnić, następuje prawdziwy test i wybór.
      Czy to nie prawda powinna być u podstaw naszej wiary czyli tradycja i nauka KK, a nie tylko dobre intencje i pośrednie dobro, które ma miejsce przez te objawienia? W końcu prawda nas wyzwoli, a prawda bywa bardzo bolesna. I na to potrzeba powiedzieć nam Amen.

      Stolica Apostolska coraz częściej mam wrażenie zwlekając dopuszcza do kolejnych sytuacji gdzie mierzy się z faktami już dokonanymi. Tak jak to miało miejsce z Komunią dołapną, a teraz posługą kobiet w trakcie Mszy Świętej, nie mówiąc o świeckich szafarzach. Widać, że Medjugorie przelewa się na inne miejsca i osoby, rozrasta się to w tempie, gdzie za kilka lat jakiekolwiek słowo krytyczne czy decyzja Stolicy Apostolskiej doprowadzi do wojny domowej w KK.

      Usuń
    3. A te objawienia nie mają przypadkiem imprimatur?

      Usuń
  2. P. Dawid niestety jest na bardzo, bardzo początkowym poznawaniu Tradycji o ile w ogóle można mówić, że ten proces zaczął. Ma dość dobrą gadkę i tym się broni, ale merytorycznie w odniesieniu do Magisterium KK na razie to ta sama półka co wielu już poprzednich "katolickich vlogerów" dla których Kościół zaczął się pół wieku temu. Coś tam zaczął, o Pascendi raz nawet mówił, ale na razie z jego mowy wynika, że ma bardzo małe rozpoznanie by zacząć łączyć fakty. O tej wierności parafiii to już tak facet popłynął, że szkoda gadać. O uznawaniu i nawiązywaniu do prywatnych objawień już nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan Dawid ma mentlność protestancka - dla niego najwazniejsza wspolnot i parafia a po co jest msza to chyb nie wie.
    Ja zgadzam się z x. Banska ze NOM niszczy katolicka wiare. Pan Mysior i to co sie tam dzieje w komentatzach pod jego filem mnie o tym przekonalo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ściąga go ku Tradycji. ;D Ale jak już ktoś złapał wędkę, to ona go pociągnie, jeżeli oczywiście żyje się w łasce uświęcającej i powierza życia Chrystusowi ;) Jest jak w Matrixie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Pan Dawid obrazil się na "tradycjonalistów" uznaje ich za zagrożenie dla Kościóa więc ..

      Usuń
  5. Pan Dawid ma ogólnie dobry zmysł i wyczucie - myśle, że jego kanał jest pozytywny i robi dużo dobrego. W niektórych sprawach może potrzeba mu czasu i zderzenia się ze ścianą.
    Ja nie zgadzam sie ani z Panem Mysiorem ani z ks. Bańką. Oczywiście, że Vetus lepszy, ale jesli ktoś nie ma okazji i przez to nie chodzi na NOM to to jest błąd, bo to potencjalne zagrożenie płynące to nie jest jakaś magia, która nas zmodernizuje po dwóch miesiącach choćbyśmy nie wiem jak świadomie byli. Dla mnie ta nie chęć do NOMu w pewnej mierze jest słuszna, ale z drugiej strony zakrawa o paranoje i jakieś fanatycko-magiczne myślenie.

    Pan Dawid ma potencjał, tylko brakuje mu wiedzy, bo zmysł ma dobry. Po pierwsze kanonicznie nie ma racji co do kwestii parafii, co Ksiądz Olewiński wytłumaczył, a po drugie (i mysle, że Panu Mysiorowi bardziej o to chodziło), nasza tułaczka tu na ziemi polega na trwaniu w Łasce Uświęcającej, ale również na jak największym rozwoju duchowym i jesli rodzima parafia w tym aspekcie przeszkadza to wręcz trzeba udać się gdzie indziej. Zycie katolika nie polega na tym by okazywać wierność parafii aż do bólu choćby nie wiem co się działo.

    PS. Zgadzam sie z tym, że ks. Bańka nic tak naprawdę nie wytłumaczył - ot osobista relacja z drogi życiowej i osobistych przemyśleń. Mógł to zrobić w bardziej teologiczno-kanoniczny sposób to może by coś wskórał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafny komentarz. Pan Mysior ma dużo do stracenia w swojej parafii i dlatego zapiera się nogami i rękami, ale myślę, że jest na dobrej drodze mimo tych swoich dąsów i fochów. Jak sam w jednym z filmików przyznał, udał się na Mszę tradycyjną i się zakochał. Teraz pojawił się u niego konflikt wewnętrzny, który po którego rozwiązaniu okaże się jak bardzo rozumnym jest człowiekiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaniepokoiło mnie to zdanie-"rozumie jako pamiątkę czy jako ofiarę bowiem jako katolik nie widzę tu,i wręcz bez popadania w herezję widzieć nie mogę,alternatywy rozłącznej.Jest prawdą wiary,że Wieczerza Pańska jest i Ofiarą i Pamiątką,nie jedną z tych rzeczy ale oboma naraz,nie albo.albo tylko po prostu "i"-jedno i drugie jest prawdą.Blaise Pascal o logice wiary-"Trzeba znać dwie prawdy" i mnie ta metoda nie zawiodła nigdy.Czy cała awantura nie jest takim jakby przerzuceniem na kształt liturgii obowiązku każdego wiernego aby poznawał prawdy swojej wiary?Liturgia jest ważna i jeżeli podkreśla prawdy wiary jest to jej zaleta lecz błędne mnie się wydaje myślenie iżby percepcję prawd wiary sprowadzać tylko do tego w jakim stopniu dany ryt je ukazuje.Winien to robić atoli wierny też ma ze swej strony prawdy wiary znać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie prawda. Liturgia jest kultem publicznym Kościoła i tym samym uroczystym świadectwem jego wiary. Tym samym nie może zawierać ani błędu, ani nawet okazji do błędu, tym bardziej do herezji. Nie przypadkowo heretycy zawsze - wcześniej czy później - zmieniali liturgię, zaś Stolica Apostolska zastrzegła sobie wyłączne prawo regulowania liturgii.
      Ponad obowiązkiem wiernych do znajomości prawd wiary jest obowiązek hierarchii poprawnego ich nauczania i poświadczania, właśnie zwłaszcza w poprawnej, zgodnej z prawdami wiary liturgii, ponieważ to hierarchia ma misję nauczania wiernych. Katastrofalny stan wiedza religijnej wiernych ma swoją prostą przyczynę w zaniedbaniach hierarchii, czy wręcz w sprzeniewierzeniu się przez nią swojej misji. Oczywiście, obecnie gdy praktycznie wszyscy umieją czytać, każdy - przynajmniej teoretycznie - może sam czytać katechizm. To jest pewna szansa i ratunek dla wiary. Jednak to nie może być usprawiedliwieniem dla haniebnego zaniedbywania swojego istotnego obowiązku przez duchownych, którzy albo nie nauczają solidnie prawd wiary, albo wręcz głoszą mniej czy bardziej grube herezje. Owszem, także duchowni są w pewnym stopniu ofiarami zatrucia doktrynalnego, które ma miejsce w ostatnich dekadach. Jednak oni przynajmniej wiedzą czy powinni wiedzieć, gdzie są niezatrute źródła nieskażonego katolickiego nauczania, mianowicie w tradycyjnych katechizmach i podręcznikach teologii katolickiej. Tutaj główną przeszkodą jest wręcz apostacka mentalność, według której nie warto i nie należy znać dokumentów Kościoła i dzieł teologicznych sprzed Vaticanum II. Powtarzam: to jest mentalność apostatów i heretyków (zwłaszcza protestanckich), gdyż zakłada, jakoby Kościół zaczął się wraz z Vaticanum II, a wcześniejszy Kościół błądził.

      Usuń
    2. to KKK jest zły bo jest posoborowy ?

      Usuń
    3. dlaczego tradycyjne podręczniki są ok a te posoborowe są złe,skoro Kościoł się ani nie zaczął ani nie skończył podczas Vaticanum II ?

      Usuń
    4. KKK i posoborowe podręczniki są złe w tym, co jest w nich nowe względem odwiecznego nauczania Kościoła. Nowości są złe i nie obowiązują, o ile nie mają oparcia w odwiecznym nauczaniu Kościoła czy są z nim wręcz sprzeczne. Tradycyjne katechizmy i podręczniki są dobre, ponieważ ten sam Kościół i jego nauczania trwa i będzie trwało.

      Usuń
    5. @sacdrdjo:
      TRZY sprawy:
      (1) Nauczanie Kościoła sprzed Vaticanum II - sam Kościół katolicki nie wydaje się chcieć o tym nauczać. Poza tym 'nauczanie Kościoła' zmiennym jest - i aby je poznać, aby wyłuskać to, co rzeczywiście jest istotne - a istotna jest po prostu PRAWDA OBJAWIENIA ...ale aby z tego 'nauczania Kościoła' wyłuskać jak należy żyć, to trzeba długich lat studiowania i tylu samo lat modlitwy o łaskę zrozumienia! Dlatego najbezpieczniej jest pozostawać w kręgu 10 Przykazań oraz Ewangelii. Co nie oznacza, że nie powinno być ludzi, którzy to 'nauczanie Kościoła' studiują! - może nawet i przekazują wiernym. Problemem jest tylko to, że kościół-modernistyczny odrzuca nawet te 10 Przykazań (poprzez ich przemilczenie) a także i Ewangelie (w ten sam sposób - nauczając(!) jedynie o nieskończonym miłosierdziu/miłości Boga dla ludzi - co jest po prostu MISTYFIKACJĄ!) - i w modernizmie nie ma znaczenia jak przyjmujemy Komunię Św. A Kościół katolicki mógłby uniknąć tej bzdurnej dyskusji (czy na rękę czy do ust), gdyby Hostię zamaczano w winie (Krwi), tak jak to podobno robi się w Kościele grecko-katolickim.
      (2) Przyznam, iż nie bardzo rozumiem wypowiedź o ważności tego, 'czy [kapłan] rozumie Mszę św. jako Ofiarę, czy jednak jako pamiątkę Ostatniej Wieczerzy'? Otóż: Z tego co wiem, to Nasz Pan Jezus Chrystus ustanowił Najświętszy Sakrament właśnie podczas Ostatniej Wieczerzy ...i to na Jego pamiątkę: 'to czyńcie na moją pamiątkę'. Ta pamiątka była nierozerwalna z Jego ofiarą, o której On sam wiedział! Ta ofiara Naszego Pana podkreślana jest w każdym kościele (np. krzyże/droga krzyżowa)! Tu nie da się rozpatrywać jednej rzeczy oddzielnie od drugiej. Zatem, czy w rycie podkreślamy bardziej ustanowienie Najświętszego Sakramentu (powstał on z woli Chrystusa), czy Jego śmierć na krzyżu (też z Jego woli ...gdyż mógł 'odmówić' i uciec) - to przecież, generalnie rzecz ujmując, wszystko na końcu Jego misji doprowadziło Go do ŚMIERCI za NAS na krzyżu! ...i zmartwychwstania.
      Dlatego uważam, iż nie da się w postaci rytów 'podzielić' całości życia Chrystusa na jakieś kawałki. I dlatego uważam, iż ryt przedsoborowy powinien być również dostępny w każdej parafii, co najmniej raz w każde święto/niedzielę (a jak jest potrzeba, to częściej)! I to o to MUSIMY WALCZYĆ w Kościele jako wierni i jako kapłani!
      (3) Kwestia parafii: Otóż jesteśmy tylko ludźmi - ludzie są istotami społecznymi. Ludzie chcą gdzieś przynależeć. Poza tym ta przynależność stworzyła rzeczy wielkie: katedry, kościoły, które do dziś zadziwiają i które powstały z chęci uwielbienia Pana. Chrystus, ustanawiając Najświętszy Sakrament, nie wspominał nic o budowaniu kościołów/synagog (nieprawdaż?), w których miała być sprawowana Eucharystia 'na Jego pamiątkę'? Ale człowiek jest ziemski, człowiek jest materialny ...i ten materializm człowiek wniósł do wspólnoty wiernych ustanowionej przez Chrystusa! Bez tego materializmu, który pozwala człowiekowi wyobrażać sobie rzeczy większe, niż te, które on sam stworzył, czyli pozaziemski Świat Boga, bez tego materializmu człowiekowi jest ciężko uporządkować sobie świat, w którym żyje ... dlatego człowiekowi potrzebne są parafie ...czyli materialne i wspólnotowe odczucie bliskości Boga!
      A brak takiej przynależności, jak X. sam słusznie zauważył, prowadzi do socjopatologii ...zresztą z własnego doświadczenia przyznaję, że idąc do 'obcego' kościoła, i to tak z przypadku [przez wiele lat mieszkałem w Niemczech], idzie się w samotności - kompletnie nie czuje związku z ludźmi, którzy w takim kościele są. I widać jest od razu, kto jest parafianinem, a kto jest przypadkowym 'przechodniem', który nie odczuwa żadnego związku materialnego czy też społecznego z daną parafią.
      Człowiek nie jest w stanie oderwać się od świata materialnego, w którym żyje, chyba że cały świat ma w nosie. Jednak mimo wszystko, mimo tego, że to każdy z nas odpowiedzialny jest za swoje własne zbawienie, to nie może się ono odbyć jedynie w samotności ...jak sądzę …ale we wspólnocie?

      Usuń
  8. Dokument Kongregacji Nauki Wiary daję gwarancję że jeśli jest imprimatur to można bez obaw korzystać z takiej punlikacji.A KKK jest pewne,Dokumenty Koscioła są pewne bo jest oficjalną nauką Kościoła i nawet jeśli są tam nowosci to onę są pewne bo stoi za nimi autorytet Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.



    § 2. Aprobata lub zezwolenie kościelne zakłada opinię cenzora lub cenzorów, gdy uważa się za stosowne, by było ich więcej niż jeden (por. Kan. 830), która gwarantuje, że pismo nie zawiera niczego przeciwnego autentycznemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła w sprawach wiary i moralności oraz poświadcza, że zostały wypełnione wszystkie odpowiednie przepisy prawa kanonicznego. Jest odpowiednie ponadto, by to samo zezwolenie zawierało bezpośrednie odniesienie do właściwego kanonu.

    https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/zbior/t_2_28.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udzielenie imprimatur jest aktem administracyjnym i NIE jest nieomylne. Nieomylne jest natomiast odwieczne nauczanie Kościoła. W jego świetle należy oceniać wszelkie nowości, także akty administracyjne. Prawo do takiej oceny ma każdy wierny w sumieniu oświeconym odwiecznym nauczaniem Kościoła, z którym można i należy się zapoznać w tradycyjnych katechizmach i podręcznikach teologii.

      Usuń
    2. i mimo tego ksiądz akceptuje NOM???

      Usuń
  9. Pan Dawid Mysior na szczęście odkrył mszę tradycyjną.

    OdpowiedzUsuń