Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Dlaczego należy odróżnić obecność od ofiarowania?

Temat koronki s. Faustyny - poruszany już wielokrotnie, proszę spojrzeć pod etykietami "koronka" i "Faustyna" - wzbudza spore zainteresowanie i też odruchowy sprzeciw. Wynika on zwykle z braku spokojnego i trzeźwego zapoznania się oraz przemyślenia argumentów, które już wielokrotnie podawałem. Świadczy o tym fakt, że krytycy nie odnoszą się wcale do moich argumentów, a jedynie powielają obiegowe tezy obrońców koronki. Oto jeden z przykładów:


Autor tej wypowiedzi zarzuca mi odrzucanie obecności Bóstwa Jezusa Chrystusa w Eucharystii, co oczywiście jest bezpodstawne i fałszywe. Autor nawet nie próbuje uzasadnić swojego zarzutu. Zaś przyczyną tego fałszywego zarzutu jest widoczne błędne pomieszanie kwestii Obecności Eucharystycznej i kwestii Ofiary. To są dwie różne kwestie, nie tylko logicznie, lecz tym bardziej pod względem teologicznym. 

Komuś bez wykształcenia teologicznego i bez starannego myślenia teologicznego takie odróżnienie może wydawać się zbędne. W uproszczonym - oględnie mówiąc - myśleniu sprawa wydaje się prosta: w Eucharystii jest obecne człowieczeństwo i bóstwo Jezusa Chrystusa, więc także ofiarowane jest zarówno człowieczeństwo jak i bóstwo. Jednak jest to poważny błąd teologiczny, świadczący przynajmniej o braku precyzji teologicznej. Błąd jest tutaj podwójny, polega bowiem nie tylko na pomieszaniu kwestii obecności z czynnością ofiarowania, lecz także na jakby "czasoprzestrzennym" ujmowaniu Bóstwa. Innymi słowy: jeśli ktoś uważa, iż w Ofierze Eucharystycznej ofiarowane jest także Bóstwo Jezusa Chrystusa, ponieważ jest ono obecne pod postaciami eucharystycznymi, to błędnie ujmuje związek Bóstwa z tym postaciami, mianowicie quasi fizycznie, tak, jakby niemożliwe było ofiarowanie samego Człowieczeństwa Jezusa Chrystusa, skoro w postaciach eucharystycznych jest obecne także Jego Bóstwo. 

Oto dowód na podstawie liturgii tradycyjnej: celebrans podczas kanonu wielokrotnie wykonuje gest ofiarowania - znak krzyża - nad postaciami eucharystycznymi także PO przeistoczeniu, czyli gdy te postaci są już Ciałem i Krwią Chrystusa. Wykonywanie tego samego gestu ofiarowania zarówno przed jak i po przeistoczeniu oznacza, iż odnosi się on do postaci materialnej, która przedstawia Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, gdyż Bóstwo jest oczywiście niematerialne. W Novus Ordo niestety usunięto gesty ofiarowania po przeistoczeniu, co jest sprzeczne z Tradycją liturgiczną Kościoła i niestety sprzyja między innymi nieporozumieniu, o które tutaj chodzi. 

Jeszcze raz: gdyby gest ofiarowania odnosił się także do Bóstwa Jezusa Chrystusa, to byłby bluźnierczy, gdyż oznaczałby, jakoby Jezus Chrystus złożył w ofierze na krzyżu także Swoje Bóstwo. 

Dla jasności: całkowicie przyjmuję i zakładam nauczanie Soboru Trydenckiego, według którego pod postaciami eucharystycznymi obecny jest cały Jezus Chrystus wraz z bóstwem i człowieczeństwem. Równocześnie podkreślam, że jest to orzeczenie o tym, że Jezus Chrystus jako Bóg i Człowiek jest prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie, a nie o tym, co ofiarował Ojcu na Krzyżu. To jest istotna i decydująca różnica.

W kwestii koronki, dokładniej ofiarowania bóstwa, kluczowe jest, że Ofiara Eucharystyczna (oraz w pewnym sensie także duchowe uczestnictwo w niej przez osobistą modlitwę, jaką ma być koronka) jest uobecnieniem Ofiary Krzyżowej. Kluczowe jest więc, co wydarzyło się na Krzyżu, czyli to, co uczynił Syn Boży Jezus Chrystus na Krzyżu. Konkretnie: co ofiarował Jezus Chrystus na Krzyżu - bóstwo i człowieczeństwo, czy tylko człowieczeństwo?

Odpowiedź jest prosta: ofiarował tylko człowieczeństwo, ponieważ tylko człowieczeństwo mogło zostać ofiarowane, to znaczy zabite mogło zostać tylko życie ludzkie Syna Bożego, a nie życie boskie, a tym bardziej nie boska istota, natura i godność. Do istotnych przymiotów Bóstwa należy bowiem nieśmiertelność, niezmienność i niezniszczalność, w przeciwieństwie do natury ludzkiej.

Takie jest odwieczne i stałe nauczanie Kościoła, zawarte zarówno w dokumentach Magisterium jak też u Doktorów i pasterzy Kościoła na przestrzeni wieków. Dowodem są chociażby podręczniki dogmatyki katolickiej. 

Dowodem łatwo dostępnym w internecie jest chociażby przemówienie metropolity lwowskiego abpa Józefa Bilczewskiego na kongresie eucharystycznym we Wiedniu. Oto jego fragmenty istotne w temacie:



Ta Ofiara jest aktem Jezusa Chrystusa jako Osoby. Dlatego mówimy, że Syn Boży Jezus Chrystus ofiarował Siebie Ojcu, czyli Swoją Osobę. Osoba oznacza tutaj podmiot ("hypostasis"), a nie "zlepek" dwóch części czyli bóstwa i człowieczeństwa.

Dodam jeszcze, co już także kilkakrotnie wyjaśniałem:

Obrońcy ofiarowania Bóstwa powołują się na tzw. unię hipostatyczną, czyli jedność Osoby Jezusa Chrystusa. Z prawdy o tej jedności wnioskują błędnie, jakoby niemożliwe było ofiarowanie człowieczeństwa bez bóstwa. Jest to błąd nie tylko logiczny lecz także teologiczny. Jego podłożem jest quasi materialne wyobrażenie ofiarowania, być może nawet zmysłowo-liturgiczne: kapłan podczas Eucharystii podnosi konsekrowane postaci, pod którymi jest zarówno bóstwo jak też człowieczeństwo. Należy jednak pamiętać, że znaki liturgiczne wymagają odpowiedniej interpretacji i wyjaśnienia teologicznego, a nie mogą go zastąpić, ponieważ liturgia pochodzi z prawd wiary czyli Objawienia Bożego, a nie odwrotnie (dopiero wtórnie liturgia może być jednym ze źródeł Objawienia jako jego świadectwo). Innymi słowy: z liturgicznego gestu podnoszenia postaci eucharystycznych wcale nie wynika, jakoby ofiarowane było bóstwo Jezusa Chrystusa. Wręcz przeciwnie: to Jego eucharystyczne Ciało i Krew są ofiarowywane, jako uobecnienie Ofiary Jego życia ludzkiego na Krzyżu. To On sam - jako Bóg i Człowiek - rękami kapłana składa Swoje człowieczeństwo Ojcu w Ofierze na przebłaganie za nasze grzechy. On działa jako Osoba bosko-ludzka, czyli jedność hipostatyczna, ale ofiaruje tylko to, co jest ofiarowalne, czyli człowieczeństwo, ponieważ Jego Bóstwo jest współistotne Ojcu, tym samym nigdy nie jest i nie może być odłączone czy choćby nawet różne od Bóstwa Ojca, gdyż są tą samą Istotą Boską, tym samym Bogiem.

Ponadto obrońcy ofiarowania Bóstwa posługują się pojęciem communicatio idiomatum, co świadczy już o zupełnej ignorancji teologicznej i niezrozumieniu tegoż pojęcia w teologii katolickiej. Chodzi tutaj o wspólnotę względnie wymianę przymiotów między naturami Jezusa Chrystusa, czego podstawą jest unia hipostatyczna. W tym sensie możemy teologicznie poprawnie powiedzieć, że Bóg się narodził, Bóg cierpiał, Bóg został zabity na Krzyżu, zmartwychwstał itd. Możemy też powiedzieć, że Syn Człowieczy czynił cuda, zbawił świat, pojednał nas z Bogiem itd. Jednak stale mówimy tutaj o czynach względnie dziełach Osoby, czyli wcielonego Syna Bożego, Boga-Człowieka. W tych sformułowaniach zarówno Bóg jak też Syn Człowieczy oznaczają tę samą Osobę. Jednak czymś zupełnie innym i niedopuszczalnym teologicznie jest powiedzenie, że Bóstwo się narodziło, cierpiało, zostało zabite itd., tak samo jak fałszywe jest powiedzenie, że człowieczeństwo - czyli natura ludzka - czyniło cuda, zbawiło świat itd. To nie są tylko różnice czy niuanse słowne. Chodzi o precyzję pojęć i sformułowań, które są istotne dla prawd wiary katolickiej, konkretnie dla prawdy o Jezusie Chrystusie i dziele Zbawienia.

Ze strony osób nieco obeznanych w teologii - niestety modernistycznej - pojawia się też argument z tzw. kenozy, czyli w powoływaniu się na słowa z Listu do Filipian, gdzie jest mowa o "ogołoceniu" (ekenozen) Syna Bożego w Jego Wcieleniu. Temat ten jest od wieków modny w teologii protestanckiej, która zawsze miała problem z boską godnością Jezusa Chrystusa, a także z precyzją teologiczną. Odniósł się do tego chociażby papież Pius XII w swojej encyklice Sempiternus Rex z 1951 r.:



Papież odrzuca więc mniemanie, jakoby Wcielenie Syna Bożego oznaczało jakiekolwiek pomniejszenie Jego boskiej godności, oraz boskich atrybutów i właściwości.

Taka precyzja i rozróżnienia mogą się wydawać nieważne czy zbędne dla kogoś, kto nie ma pojęcia o sporach teologicznych, które doprowadziły do uroczystych orzeczeń Magisterium Kościoła już w starożytności. Jednak teolog, zwłaszcza każdy duchowny katolicki, ma obowiązek znać definicje nauczane przez Kościół, stosować je i wyjaśniać wiernym.

34 komentarze:

  1. A co z ofiarowaniem duszy Pana Jezusa? Czy można ją ofiarować ns krzyżu skoro jest nieśmiertelna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusza jest ludzka, tzn. należy do natury ludzkiej i tym samym może być ofiarowana. Uczestniczy ona w śmierci człowieka w ten sposób, że traci ciało. Na tym polega jej ofiarowanie.

      Usuń
    2. Dziękuję. Ale skoro ofiarownie duszy polega na utracie ciała, to czy - przez analogię - nie można powiedzieć, że ofiarowanie Bóstwa polega na śmierci Człowieka w Bogu-Człowieku?

      Usuń
    3. Najpierw istotne jest, czy ofiarowanie Bóstwa jest w ogóle możliwe, dopiero w następnym kroku, na mogłoby polegać. Otóż nie jest możliwe, ani logicznie, ani metafizycznie, ani tym bardziej teologicznie, jeśli rozumiemy Bóstwo tak, jak je rozumie teologia katolicka oraz ogólna pojęciowość filozoficzna. Można bowiem ofiarować komuś tylko coś, co nie jest nim. Bóstwa nie można ofiarować Bóstwu, to byłby zupełny absurd, zresztą zauważany nawet przez apologetę koronki s. Faustyny, x. Ignacego Różyckiego.

      Usuń
  2. Nie chcę księdzu tutaj nic zarzucać, szukam po prostu prawdy. Jednym z moich pyta, które rodzą się w mojej głowie, gdy na to wszystko patrzę, to jak to jest możliwe, po co i w jakim celu Kościół DOPUŚCIŁ Dzienniczek oraz Koronkę do Miłosierdzia Bożego?
    Skoro to jest aż tak nielogiczne, a wręcz heretyckie - księdza zdaniem.
    Kościół popiera herezje? Kościół powinien tępić herezje a nie się pod nimi podpisywać.

    Następna kwestia istotna - co mam zrobić, jeżeli ksiądz jako pokutę u spowiedzi poleci mi modlić się tą Koronką?

    I kolejny punkt, tym razem zacytuję z powyższego wpisu:
    "Ponadto obrońcy ofiarowania Bóstwa posługują się pojęciem communicatio idiomatum, co świadczy już o zupełnej ignorancji teologicznej i niezrozumieniu tegoż pojęcia w teologii katolickiej. Chodzi tutaj o wspólnotę względnie wymianę przymiotów między naturami Jezusa Chrystusa, czego podstawą jest unia hipostatyczna. W tym sensie możemy teologicznie poprawnie powiedzieć, że Bóg się narodził, Bóg cierpiał, Bóg został zabity na Krzyżu, zmartwychwstał itd. Możemy też powiedzieć, że Syn Człowieczy czynił cuda, zbawił świat, pojednał nas z Bogiem itd. Jednak stale mówimy tutaj o czynach względnie dziełach Osoby, czyli wcielonego Syna Bożego, Boga-Człowieka. W tych sformułowaniach zarówno Bóg jak też Syn Człowieczy oznaczają tę samą Osobę. Jednak czymś zupełnie innym i niedopuszczalnym teologicznie jest powiedzenie, że Bóstwo się narodziło, cierpiało, zostało zabite itd., tak samo jak fałszywe jest powiedzenie, że człowieczeństwo - czyli natura ludzka - czyniło cuda, zbawiło świat itd. To nie są tylko różnice czy niuanse słowne. Chodzi o precyzję pojęć i sformułowań, które są istotne dla prawd wiary katolickiej, konkretnie dla prawdy o Jezusie Chrystusie i dziele Zbawienia."

    Scott Hahn (nawrócony na katolicyzm, były protestant), w jednej ze swoich książek o Maryi napisał krótko: odnośnie communicatio idiomatum - to na przykład znaczy, "że nieśmiertelny Bóg umarł na krzyżu." Dobrze, nie mam tej ksiązki otwartej przed sobą, z pamięci cytuję (cytat może być niedosłowny). Mogę przecież powiedzieć: "Bóg umarł na Krzyżu". Ale mogę także: "Chrystus umarł na Krzyżu". Te zdania się równoważą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, nie jest prawdą, jakoby Kościół dopuścił "Dzienniczek" i koronkę. Kościół najpierw głosem większości biskupów polskich, a następnie Stolicy Apostolskiej negatywnie ocenił "Dz" i koronkę, wydając dekrety zakazujące. Późniejsza przeciwna decyzja Jana Pawła II nie jest w stanie zmienić tego faktu. Tak więc, czysto formalnie, mamy dwie decyzje ze sobą sprzeczne. Wiedząc, że Kościół nie może się mylić w sprawach wiary i obyczajów, i nie może sobie zaprzeczać, należy pytać, która decyzja jest decyzją Kościoła. Tutaj jest bardzo proste kryterium: zgodność z odwiecznym nauczaniem Kościoła. Jest całkowicie pewne, że w żadnym dokumencie Magisterium Kościoła na przestrzeni wieków, ani w pismach teologów katolickich nie ma mowy o ofiarowaniu Bóstwa. Tym samym dopuszczenie tej formuły przez Jana Pawła II nie jest aktem Kościoła, lecz jego prywatnym aktem, który nie ma żadnej mocy wiążącej dla katolika.
      Istnieje od dawna dopuszczona od dawna przez Kościół autentyczna "koronka do Miłosierdzia Bożego". Nie ma obowiązku odmawiania koronki s. Faustyny, nawet jeśli spowiednik by na to nalegał, ponieważ nie ma on do tego prawa.
      Nie rozumiem powoływania się na Scott'a Hahn'a. Jego słowa potwierdzają to, co napisałem.

      Usuń
    2. Księże, dziękuję za odpowiedzi. Z tym blogiem zetknąłem się relatywnie niedawno. Dlatego mocno mną wstrząsnęło to co czytam tutaj o Koronce do Miłosierdzia Bożego s. Faustyny, gdyż od dziecka byłem jej wersji uczony, od dawna miałem styczność z Dzienniczkiem. I żyłem w pełnym przekonaniu, że przeciez Kościół to zaaprobował - to było coś naturalnego.. Koronka s. Faustyny jest przecież odmawiana nawet w kościołach, ba, czy nie bywa ŚPIEWANA podczas ->liturgii<- w Wielki Piątek? Taki zamęt jest w Kościele, nie wiadomo kogo słuchać. To jest tego doskonałym przykładem.
      Dlaczego nikt nie odmawia Koronki w wersji ks. Andraszka? Wiem, pytanie retoryczne.

      Usuń
    3. Odpowiedź jest właściwie prosta: Jan Paweł II zlekceważył potężny problem teologiczny i przeforsował nie tylko dopuszczenie koronki lecz jej promowanie. Z fatalnymi skutkami dla Kościoła, gdyż to wpędza Kościół w apostazję ariańską. Aczkolwiek należy mieć na uwadze, że nawet biskupi reprezentują obecnie tak haniebny poziom teologiczny, że nie widzą problemu. Tym samym - dzięki ignorancji i niekompetencji teologicznej - potrafią faktycznie pogodzić heretycką koronkę z wiarą katolicką. To jednak nie jest rozwiązanie, gdyż z czasem koronka może de facto stać się ważniejszym kryterium "katolickości" niż prawdy wiary katolickiej, i wtedy dojdzie do apostazji masowej.

      Usuń
    4. Przecież tu Ksiądz pisze że to administracyjne orzeczenia są omylne więc są zmienne,akurat w tej kwetii nie jestem narazie w stanie uznać tego że koronka jest poprawna,a dopuszczenie jej to nie akt magisterialny(jak list apostolski,adhortacja itp)...


      "- zatwierdzenie treści objawienia prywatnego jest jedynie administracyjnym orzeczeniem, iż nie zawiera ono błędu przeciwnego wierze, przy czym to orzeczenie jest omylne,"
      http://teologkatolicki.blogspot.com/2021/04/co-kapan-ofiaruje-we-mszy-sw.html

      Usuń
  3. "Ofiarował tylko człowieczeństwo (...) Do istotnych przymiotów Bóstwa należy bowiem nieśmiertelność, niezmienność i niezniszczalność, w przeciwieństwie do natury ludzkiej.

    Takie jest odwieczne i stałe nauczanie Kościoła, zawarte zarówno w dokumentach Magisterium jak też u Doktorów i pasterzy Kościoła na przestrzeni wieków. Dowodem są chociażby podręczniki dogmatyki katolickiej".

    A można prosić o przykłady Doktorów, dokumentów Magisterialnych? Chciałbym się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś spotkałem się z pojęciem "całkowitego odpuszczenia win i kar". Zastanawiałem się czym to różni się od odpustu zupełnego. Wydawało mi się to nieco "naciągane". No, ale uznałem, że jeżeli Kościół tak naucza, to tak musi być.

    No bo tak: jeżeli uzyskam odpust zupełny i umrę 30 sekund później, to idę bezpośrednio do Nieba. Bez czyśćca.
    Albo jeżeli uzyskam odpust zupełny i ofiaruję go za duszę czyśćcową, to owa dusza w tym samym monecie jest z czyśćca wybawiona i też idzie do Nieba.

    Gdzie jest więc różnica między odpustem zupełnym, a owym darowaniem wszystkich win i kar?
    W czym to drugie jest "lepsze"/"skuteczniejsze"/tak niezwykłe, że można uzyskać tylko raz w roku (wynika to ze słów Jezusa zapisanych w "Dzienniczku", dlatego tylko raz w roku można coś takiego uzyskać)?

    O odpuście zupełnym/cząstkowym Kościół naucza od dawna, i to jest jasne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jeden z wielu dowodów na to, iż to nie są słowa Pana Jezusa. To są absurdy, herezje i bluźnierstwa, które z całą pewnością nie pochodzą od Boga.

      Nie ma innego darowania win ustanowionego w zwyczajnej drodze zbawienia niż w ważnej spowiedzi, i nie ma innego darowania kar jak w odpustach zupełnych.

      Usuń
    2. Ależ w rzeczonym tekście, gdy czytamy dalej, widzimy warunek: "Aby skorzystać z tych wielkich darów, trzeba wypełnić warunki nabożeństwa do Miłosierdzia
      Bożego (ufność w dobroć Boga i czynna miłość bliźniego) oraz być w stanie łaski
      uświęcającej (po spowiedzi świętej) i godnie przyjąć Komunię świętą."
      Kto zatem twierdzi, że nie potrzeba spowiedzi? Co do odpustu, papież go miał udzielić: https://www.niedziela.pl/artykul/8914/Odpust-zupelny-na-Swieto-Milosierdzia

      Usuń
    3. teologkatolicki16 lipca 2023 15:34

      W którym tekście?

      Usuń
    4. Chodzi o tekst nr 699 Dzienniczka.

      Usuń
  5. Ciekawe w jaki sposób fsspx dopuści koronkę (o tym wspominał kiedyś x.Bańka w swoim materiale)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Księże,
    Na forum tutaj: http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php?topic=9535.0#msg211167
    (u mnie wypadło to prawie na samym dole strony) użytkowniczka "Anna M" cytuje Księdza zamieszczając zrzut ekranu (nie wiem z jakiego forum, Google wg tych słów nie znajduje mi tego).
    Miał tam Ksiądz (wg tego zrzutu-obrazka) odpowiedzieć użytkowniczce o nicku „Teresa Sikora” prawdopodobnie błądzącej wśród pojęć dot. Bóstwa i Osoby, że Osobę Pana naszego stanowią: Ciało, Krew, Dusza i Bóstwo. I dalej – że można Bogu Ojcu ofiarować całą Osobę Pana naszego.
    A skoro Ciało, Krew, Dusza i Bóstwo stanowią właśnie tą Osobę, ofiarowanie w koronce do Bożego Miłosierdzia zdaje się być ofiarowaniem właśnie całej Osoby bo chyba nikt odmawiając słowa tej modlitwy nie ma intencji wyodrębniania każdego z tych aspektów (jeśli można się tak wyrazić) Osoby osobno. Tym bardziej że - jak wierzę - nikt z nas (nie wyłączając teologów) nie ma wyobrażenia czym jest Bóstwo Pana naszego.

    PS.
    x. Bartnik: „ […] ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Osobę umiłowanego […]”

    Skoro ludzkie ciało (i krew) i dusza są częścią osoby to jaki sens dodania „i osoby”? To już lepszym wydaje się ofiarowanie po prostu Osoby bez wyszczególniania. Czyli (albo-albo):
    - „… ofiaruję Ci Osobę najmilszego …” (czyli Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo na raz)
    - „… ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego …” (czyli całą Osobę)

    A swoją drogą - czy Pan nasz, który z miłości do nas zechciał złączyć swą odwieczną Boską naturę z naturą ludzką, chciałby rozdzielić swoją Osobę w tej wiekopomnej chwili Ofiarowania?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem teologiem ale wyprowadzę bardzo prosty logiczny wniosek.

    1J 4,10 "W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy."

    Św Jan nie mówi że posłał ABY złożył ofiarę ale że posłał JAKO ofiarę. Posłał Syna a więc Boga - jako Ofiarę.

    Stąd logiczny wniosek, że do Ofiary należy też Bóstwo.

    Proszę Księdza o odniesienie się. Jeśli jest błąd, proszę o wykazanie go.

    PS. Kopię tego krótkiego tekstu mam zamiar zamieścić tutaj: http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,10587.225.html m.in. dla utrwalenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki14 maja 2023 11:05

      Słuszne pytanie. W oryginale nie ma "jako". Byłoby też teologicznie fałszywe powiedzenie, jakoby Ojciec posłał Syna dla złożenia Sobie ofiary. To byłby okrutny obraz Boga Ojca. Święty Jan mówi jedynie, że Ojciec posłał Syna, który jest ofiarą przebłagalną. Chodzi tu o Osobę Syna, nie o Jego boską naturę. Syn złożył Siebie w Ofierze Ojcu, ale nie złożył Swojego Bóstwa, ponieważ jest to to samo Bóstwo co Bóstwo Ojca. Pod względem natury ofiarował wyłącznie Swoje człowieczeństwo. Po to właśnie stał się człowiekiem i dlatego konieczne było Wcielenie.

      Usuń
    2. Zatem skoro św. Janowi chodzi o Osobę Syna a Osoba Syna to Bóstwo i Człowieczeństwo czyli Ciało, Krew, Dusza i Bóstwo to sprawa wydaje się wyjaśniona.

      W moim rozumieniu x. Różyckiemu chodzi o to, że Pan ofiarował nie Bóstwo ale „swoje Bóstwo”, przy czym eksponuje słowo „odrębność” (względem Bóstwa Ojca) czym prowokuje do odrzucenia swojej myśli w całości. Ale on używa słowa „odrębność” dla wyrażenia pojęcia „Osoba”. Odmawiający koronkę mówi: Ciało, Krew, Dusza ... A jak określić to, co też należy do Osoby a czego jeszcze nie wymieniliśmy? Jak powinniśmy się wyrazić? Chyba nie ma innego sposobu by zwięźle i zrozumiale wyrazić całego ofiarującego się Pana, jak do Ciała, Krwi i Duszy dopowiedzieć Bóstwo.
      Ofiarą Ciała - śmierć, ofiarą duszy - rozłączenie od Ciała a ofiarą Bóstwa (postuluję) - stanie się Człowiekiem na wieczność wraz ze ze wszystkimi tego konsekwencjami. „Opuściłeś śliczne niebo obrałeś barłogi” (kolęda polska).

      Usuń
    3. teologkatolicki24 maja 2023 15:00


      Fałszywe jest powiedzenie, że Osoba to bóstwo i człowieczeństwo. Każda osoba jest niepodzielna, nie ma składników, jak podaje klasyczna definicja osoby: rationalis naturae INDIVIDUA substantia. Także Osoba Jezusa Chrystusa NIE ma składników, lecz jest jednością natury i istoty boskiej, wspólnych z Ojcem, oraz natury ludzkiej. Jest to jedność niepodzielna i niezmieszana. Oznacza to, że każda z natur zachowuje swoje właściwości. Dlatego właśnie natura boska (bóstwo) nie może być ofiarowania Ojcu, gdyż jest to TA sama - nie tylko TAKA sama - natura i istota boska. Ofiarowane może zostać wyłącznie to, co jest różne od bóstwa, czyli natury i istoty boskiej.
      I proszę nie uciekać się do prymitywnego zabiegu, który już we wpisie został obalony. Czym innym jest wymienianie ciała, krwi, duszy i bóstwa w znaczeniu opisywania (zresztą potocznego), kim jest Jezus Chrystus, a czym innym jest twierdzenie ofiarowania tychże "składników". Czym innym jest powiedzenie, że samochód to koła, silnik, kierownica, paliwo itd. (porównanie oczywiście jedynie przybliżone), a czym innym powiedzenie, że koła, silnik, kierownica, paliwo itd. same się poruszają. Także w teologii nie wolno dowolnie zmieniać orzeczenia.
      Jeszcze raz: kolęda nie jest żadnym źródłem teologicznym. Jej przywoływanie jest absurdalne. Te domorosłe próby określenia ofiarowania poszczególnych "składników" nie mają żadnych podstaw w teologii katolickiej. I są absurdalne nawet zdroworozsądkowo. Śmierć to oddzielenie duszy od ciała. Na jakiej podstawie miałaby ona oznaczać jedynie ofiarowanie ciała? Na jakiej podstawie odłączenie duszy od ciała miałoby być ofiarą, skoro dusza jest bytowo wyższa od ciała i w pewnym sensie "wygodniej" jej bez ciała? Określenie Wcielenia jako ofiary Bóstwa jest także właściwie heretyckie, a przy tym ignoranckie teologicznie, gdyż to nie Bóstwo stało się Człowiekiem, lecz Druga Osoba Boska. Żadna natura i żadna istota nie może stać się inną naturą i inną istotą, tym bardziej natura i istota boska. Syn Boży stał się człowiekiem w tym znaczeniu, że wcielił się w człowieczeństwo, czyli przybrał dodatkowo naturę ludzką. Nie potrzebował tego dla Siebie i tym samym też nie dla Ojca. Wcielenie też w żaden sposób nie pomniejszyło Bóstwa, ani niczego nie dodało do Bóstwa (które wszak jest pełnią bytu), a na tym właśnie polegałoby ofiarowanie. Twierdzenie przeciwne jest bluźniercze i apostackie.

      Usuń
  8. Nie znalazłem oficjalnej i precyzyjnej wykładni Kościoła w omawianej sprawie.
    Pozostaje więc co się komu wydaje. Mnie się wydaje, że Pan mógł ofiarować Osobę ale co się komu zdaje to nie ważne.
    Proszę zobaczyć:

    Tytuł: Wykład Ofiary Mszy Świętej
    Autor: Marcin z Kochem Kapucyn
    Approbatur za stroną tytułową
    polski przekład z niemieckiego z 1891 r.
    https://polona.pl/item-view/c13e2cc3-078a-4783-a269-d458513f3d52?page=356
    s 353 na dole (wł. 351-353)

    Mowa o składaniu w ofierze na ołtarzu wraz z Ciałem i Krwią również Duszy i Bóstwa

    Przekład na j. angielski (https://ia800800.us.archive.org/24/items/CochemsExplanation1896/CochemsExplanation1896.pdf)
    ma imprimatur arcybiskupa NY - omawiany fragment s 306 (304-306)

    Pytanie: co jest tu rozumiane jako Bóstwo?
    Jw napisałem, przypuszczam że chodzi nie o Boską naturę ale raczej o Osobę ale z racji Unii hipostatycznej pojęcie osoby już nie jest tu adekwatne skoro wcześniej wymieniono pojęcia: Ciało, Krew ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki16 lipca 2023 22:26

      Po pierwsze, musiałbym sprawdzić w oryginale niemieckim, a obecnie nie mam możliwości.
      Po drugie, Cochem był jedynie kaznodzieją ludowym, który nie miał wiele pojęcia o teologii. Tak więc błąd jest dość możliwy.

      Usuń
    2. Żyjący w XIII w Jakub de Voragine, arcybiskup Genui, od 1816 błogosławiony Kościoła, pisze (niżej link do książki) o ofiarowaniu przez Pana Ciała, Krwi, Duszy i Bóstwa (s 170-171)

      https://books.google.ch/books?id=PNhQAAAAcAAJ&printsec=frontcover&#v=onepage&q&f=false

      Również proszę Księdza o odiesienie się.

      Usuń
    3. teologkatolicki24 lipca 2023 09:42

      Dziękuję za wskazanie. Widocznie truthsrch nie czytał textu, który podaje. W nim jest bowiem jasno powiedziane, że chodzi o to, co Chrystus ofiarował NAM, a nie Ojcu. Jest powiedziane dosłownie: "Quarto obtulit divinitatem in fruitionem, et ista est beatitudo communis nobis et angelis". Nie ma to więc nic wspólnego z ofiarowaniem Bóstwa Ojcu.

      Usuń
  9. Proszę przeczytać pierwsze zdanie na stronie 171. Mowa o czterech rzeczach ofiarowanych Bogu (nie "NAM"): quatuor pro nobis Deo obtulit ... (cztery za nas Bogu ofiarował). Ksiądz cytuje czwartą z TYCH CZTERECH właśnie wyliczonych przez autora) tj boskość czy bóstwo (divinitatem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki24 lipca 2023 22:49

      Cytuję tak, jak jest napisane. Istotne jest zdanie, gdzie jest mowa o ofiarowaniu Bóstwa, nie zdanie wprowadzające. To raz.
      Po drugie, jest jasno powiedziane, że Bóstwo jest ofiarowane NAM ku rozkoszowaniu się (in fruitionem). Jakże Bogu można by ofiarować Jego Bóstwo, żeby się rozkoszował?
      Po trzecie: gdy jest mowa o ofiarowaniu Bogu, to oznacza to także ofiarowanie Synowi, który jest Bogiem. W przeciwnym razie neguje się współistotność Trzech Osób Boskich.
      Po czwarte: tutaj mogło się autorowi coś niecoś pomieszać. To się zdarza (przypuszczalnie jest to wystąpienie mówione, spisane przez świadków, nie traktat teologiczny). Istotne jest, że nie ma tutaj tego, o co chodzi w temacie, mianowicie ofiarowania Bóstwa Jezusa Chrystusa Bogu Ojcu. To wystarczy. Tym samym powoływanie się na tego autora jest przynajmniej nieporozumieniem, a nawet oszustwem.

      Usuń
    2. Sobór Trydencki: „W Kościele Bożym stale wierzono, że zaraz po konsekracji przebywa prawdziwe ciało Pana naszego i prawdziwa Jego krew pod postaciami chleba i wina, razem z Jego duszą i Bóstwem”. A skoro Bóstwo jest jedno, czy odnosi się do całej Trójcy czy raczej do Boskiej, odwiecznej Osoby Syna Bożego?

      Usuń
    3. teologkatolicki29 sierpnia 2023 07:26

      Oczywiście chodzi o jedno Bóstwo Ojca i Syna i Ducha Świętego. Nie ma innego Bóstwa. Dlatego w Najśw. Sakramencie jest jeden, prawdziwy Bóg Trójjedyny, któremu okazujemy boską cześć.

      Usuń
    4. Czy niżej zacytowane słowa są ortodoksyjne? A jeżeli tak, kiedy Kościół uświadomił sobie tę kwestię, czy ją wprost zdogmatyzował i czy może Ksiądz podać jakieś źródła?

      Oto te słowa wypowiedziane wg https://liturgia.wiara.pl/doc/420144.Kaznodzieja-papieski-wyjasnia-Eucharystie/6
      przez kaznodzieję papieskiego, ojca Raniero Cantalamessę:

      "Chcąc się teologicznie precyzyjnie wypowiedzieć, mówimy, że w Eucharystii Syn - Jezus Chrystus jest obecny naturalnie (to znaczy ze swoją podwójną naturą boską i ludzką) i jest obecny również osobowo (jako osoba Syna); Ojciec i Duch Święty bezpośrednio są obecni tylko naturalnie (na mocy jedności natury Bożej), ale pośrednio, to znaczy na mocy wzajemnego przenikania się (perychorezy) Osób Boskich, są obecni także osobowo. W każdej bowiem z Osób Trójcy Świętej są faktycznie obecne dwie pozostałe."

      Usuń
    5. teologkatolicki30 sierpnia 2023 06:27

      Jest poprawne.

      Usuń
    6. Wielebny Księże, Mam pytanie w kwestii Natura a Osoba. Czy poprawnym jest twierdzić, że Osoba Ojca zrodziła (rodzi wiecznie) Osobę Syna? Nie rodzi Bóstwa, bo wszystko dzieje się wewnątrz Natury Boskiej? Czy też jest jakoś inaczej.

      Usuń
    7. Można tak powiedzieć. Aczkolwiek zwykle mówi się, że Ojciec zrodził Syna, względnie rodzi wiecznie, ponieważ tu chodzi o relację, nie o stan dokonany w sensie punktowego wydarzenia, gdyż to by zakładało nieistnienie Syna przed tym wydarzeniem.

      Usuń