O imprezie licheńskiej było już niegdyś co nieco (tutaj i tutaj). Temat nie został jeszcze wyczerpany. Strona na pejsbuku w tym temacie została bez uprzedzenia skasowana, zapewne w wyniku starań delikwentów.
Generalnie pomysł tzw. warsztatów liturgicznych służących nauce liturgii tradycyjnej jest dobry i słuszny. Niestety jednak to, co prezentuje "Ars Celebrandi", znacząco odbiega od tego celu, a częściowo jest jemu przeciwne.
Prosty przykład: paradowanie ministrantów nie pełniących żadnej funkcji w stroju liturgicznym. Jest to żywcem wzięte z fałszywych zwyczajów Novus Ordo i to tylko w Polsce, a sprzeciwia się tradycyjnemu katolickiemu rozumieniu służby ministranckiej. Według zasad katolickich bowiem, poświadczonych zwłaszcza przez Sobór Trydencki, ministranci czyli mężczyźni świeccy pełnią funkcje liturgiczne jedynie w zastępstwie kleryków niższych stopni i tylko w sytuacji nieobecności tychże. I tylko w takiej sytuacji i tylko podczas sprawowania tej zastępczej posługi mają prawo nosić strój duchowny, czyli sutannę i komżę. Tym samym paradowanie ministrantów ubranych w ten strój bez pełnienia funkcji liturgicznej w danej celebracji jest sprzeczne z tą zasadą i jest nadużyciem liturgicznym.
Ponadto jest to nonsens na zdrowy rozsądek: częściowo nawet stare chłopy, zamiast być ze swoimi żonami i wnukami, paradują bawiąc się w duchownych jak chłopczyki. Większość z tych ministrantów to młodzieńcy w wieku poborowym. Zamiast albo wstąpić do seminarium czy zakonu, albo rozglądnąć się za przyszłą żoną, bawią się w takie przedstawienia typowe dla starych zakompleksionych kawalerów. Co oczywiście demoralizuje niewinne dzieci także wciągane do tego procederu. Gdyby oni siedzieli normalnie w ławkach patrząc na ołtarz, to by przez patrzenie na celebrację więcej się nauczyli niż przez takie chore paradowanie.
Jest jeszcze gorzej. Otóż okazuje się, że chłopaczki nastoletnie w krótkich spodenkach uczą się funkcji celebransa, co jest totalnym zboczeniem:
Przy okazji wpaja się im fałszywe pomysły wzięte żywcem z Novus Ordo jak skłon celebransa ku ministrantom.
Inny przykład, nieco mniejszej wagi, lecz także znaczący dla tej ekipy - brat zakonny salwatorianin Marcin W. paradujący w birecie:
Owszem, prosty brat zakonny nie ma obowiązku wiedzieć, że biret jest nakryciem głowy zarezerwowanym dla stanu duchownego (stan zakonny nie jest tożsamy z stanem duchownym czyli kleryckim). Jednak gdy ktoś pozuje na miłośnika liturgii tradycyjnej i zasad tradycyjnych Kościoła, to ma obowiązek ich dokładnie przestrzegać, zwłaszcza w ramach rzekomo ich uczenia. Znaczące jest także, że ów brat zakonny niby bardzo tradycyjny jest równocześnie tzw. nadzwyczajnym szafarzem, co jest typowe dla Novus Ordo, a sprzeczne z tradycyjną dyscypliną Kościoła.
Dla porównania jego naturalna fryzura:
Zresztą haniebny przykład w narcyźmie daje sam "kapelan" (ciekawe przez kogo mianowany kapelanem) owych "warsztatów", x. Paweł K., z charakterystyczną "modną" bródką starokawalerską:
Jest więc dość wyraźne, że ta ekipa ma mocne narcystyczne parcie na przebieraństwo i tym samym właściwie kompromituje katolicyzm tradycyjny. To by wyjaśniało sympatię i poparcie modernistycznych struktur i mediów dla niej.
Post scriptum 1
No i jest też oburzanko, wprawdzie anonimowe, ale pochodzące prawdopodobnie od samego głównego organizatora tej imprezy, a na pewno charakterystyczne dla niego:
No cóż, typowa obłuda i próba manipulacji.
1. Według wszelkich tradycyjnych przepisów liturgicznych, w prezbiterium i chórze podczas liturgii mają prawo przebywać jedynie
- duchowni, czyli należący do stanu duchownego po przyjęciu przynajmniej tonsury,
- świeccy pełniący funkcje liturgiczne, a tylko podczas pełnienia ich mają prawo mieć na sobie strój duchowny czyli sutannę i komżę.
2. Biret jest częścią ubioru jedynie osoby duchownej czyli przynależącej do stanu duchownego czyli kleryckiego. Bracia zakonni do tego nie należą. To jest elementarz eklezjologii katolickiej.
3. Jeśli ktoś niby jest zwolennikiem liturgii tradycyjnej, a równocześnie jako nie przynależący do stanu duchownego czyli kleryckiego przyjął i pełni wybitnie modernistyczną i antykatolicką funkcję tzw. nadzwyczajnego szafarza, to jest albo obłudnikiem, albo cierpi na schizofrenię przynajmniej duchową.
4. Autor tego oburzanka ma albo urojenia, albo świadomie kłamie. Uwaga co do narcystycznego, spreparowanego "modnie" wyglądu byłego alumna seminarium, ściśle związanego z gronem organizatorów, wskazuje trzeźwo na objaw typowy dla tej ekipy. Jeśli oni sami nie zauważają problemu, a zwrócenie uwagi nazywają "kpiną", to ich stan jest raczej beznadziejny. Czego im oczywiście nie życzę.
Post scriptum 2
Delikwent Jan W. jest mi znany od ponad 10 lat. Zaczął pisać do mnie ze swoimi problemami różnego rodzaju. Wtedy dopiero zaczął poznawać liturgię tradycyjną. Chciał się uczyć służyć do Mszy św. Oto przykłady jego pisania:
W roku 2015 oferował się do wyciągania czegoś od x. B. Gajerskiego (jednego z dwóch pierwotnych "kapelanów" ars przebierandi), który go miał odwiedzić:
Potem w żartach powrócił temat szpiegowania:
Znamienne są następujące wyznania:
Jeszcze w 2022 r. niby nie trzymał z przebierańcami:
W pewnym momencie zapowiedział, że się wybiera z rodzicami do Monachium i chce mnie odwiedzić, żeby nauczyć się służyć. Zależało mi na tym, żeby nie przyjechał sam, a jeszcze jeden starszy młodzieniec z Polski chciał się wybrać do mnie:
Do przyjazdu nie doszło. W każdym razie, to nie ja zapraszałem do mnie, lecz on miał jechać z rodzicami i chciał mnie odwiedzić.
Po jakim czasie na pewnej hejterskiej stronce robionej przez przebierańców pojawiła się "sensacja", której źródłem mógł być tylko on. Gdy go skonfrontowałem, odpowiedź była tego rodzaju, że już nie miałem wątpliwości co do przynajmniej poważnego skrzywienia osobowości, o ile nie wręcz zaburzenia psychicznego:
To towarzystwo ma mocne plecy oraz co gorsza wciągają w to tradycyjnych Biskupów jak Schneider, czy kardynał Burke. Pytanie dla kogo mają być te warsztaty i kto te warsztaty prowadzi, Kapłani czy znowu świeccy eksperci od wszystkiego?
OdpowiedzUsuńAle brat zakonny jest Akolitą, a nie zwykłym nadzwyczajnym szafarzem Komunii świętej.
OdpowiedzUsuńW poprzednim komentarzu popełniłem błąd, chodziło oczywiście o nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej
OdpowiedzUsuńSam Ksiądz osłabia swój przekaz - słuszną krytykę, kpieniem z fizjonomii tego chłopaka.
OdpowiedzUsuńPrzecież nie chodzi o fizjonomię lecz o iście damskie podejście do fryzury itp.
UsuńTego Ksiądz nie napisał, a po drugie jak się ma kręcone włosy to one siłą rzeczy jeśli są nawet trochę długie powodują robienie takiego afro.
UsuńOn nie ma naturalnych kręconych włosów. Są sztucznie kręcone.
UsuńZna go ksiądz że tak pisze?
UsuńWystarczy spojrzec na Tik-toka gdzie przesmiewczo ktos zadaje pytanie dlaczego mlode chlopaki maja fryzury jak ciotki za lat 90... przeciez to wyglada malo powaznie... Jesli tak strasznie dbaja o stroje przebierajac sie w sutanny to niech tez zadbaja o meskie schludne fryzury, a nie wygladaja jak ten piesek z bajki Disney'a "Strus pedziwiatr" - za kazdym razem jak widze takiego z lokami, lub z dluga grzywa ktora przykrywa oczy to mi sie ta bajka przypomina... Groteskowo to wyglada i totalnie godzi w powage jakim jest ministrantura.
UsuńKsiądz ma rację. Uzdrowienie tego społeczeństwa nastąpi między innymi wraz z końcem strojenia chłopów na baby i pompowania rozwydrzenia bab. Te wszystkie ciotowate fryzury to nie jest ani "moja sprawa nie twoja" ani nie jest to coś normalnego. Przywróci się wojsko to zaraz tym wszystkim pudlom ostrzyże się kłaki i nie będzie tego żałosnego wyglądu. Będą wyglądać normalnie. To samo tyczy się tych wszystkich debilnych mód na tatuaże, kolczyki, tunele itd.
UsuńAle akurat te fryzury były także w XVI wieku, więc w czym problem?
UsuńRobienie sobie stałych loków, tatuaży, kolczyków itp rzeczy świadczy albo o egocentrycznym podejściu do własnego wyglądu albo (może poza tatuażami) o metroseksualnym usposobieniu. Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Zazwyczaj wojsko leczyło z tej choroby psychicznej, teraz niestety tego nie ma (tu od siebie dodam, chociaż prawdopodobnie Ksiądz się że mną nie zgodzi, bo to w końcu męskie zajęcie, że byłbym za obowiązkiem służby wojskowej dla kobiet tak jak w Izraelu po to, żeby wyleczyć wiele współczesnych kobiet z egocentryzmu i próżności. Tak dokładnie chodzi mi o to, co nazywane jest niesłusznie "falą", a było bardzo potrzebne dla utemperowania własnego charakteru, by nie wynosić się ponad innych, być konkretnym i zdyscyplinowanym).
UsuńA byłeś w wojsku? Masz jakiś stopień? Poniżanie i znieważanie (art. 350 Kodeksu karnego), naruszenie nietykalności cielesnej (art. 351 Kodeksu karnego) oraz znęcanie się fizycznie lub psychicznie (art. 352 Kodeksu karnego) nad słabszymi ma być dobrym sposobem na leczenie chorób psychicznych?
UsuńZa jakie państwo mieli by chcieć ginąć dzisiejsi żołnierze i w imię czego, w imię służby sprzedawczykom zwanym politykami, którzy sami mając immunitet zwalniający z ginięcia na najgorszych pozycjach, wydawali by na śmierć miliony na rozkaz swoich właścicieli?
Co z ludźmi słabymi fizycznie, którzy byliby gnębieni za coś czego nie są winni? Wiadomo, że koksy ćwierćmózgi rządziły by tępieniem słabszych.
ik
"A byłeś w wojsku? Masz jakiś stopień? Poniżanie i znieważanie (art. 350 Kodeksu karnego), naruszenie nietykalności cielesnej (art. 351 Kodeksu karnego) oraz znęcanie się fizycznie lub psychicznie (art. 352 Kodeksu karnego) nad słabszymi ma być dobrym sposobem na leczenie chorób psychicznych?"
UsuńByłem jakiś czas, miałem coś do czynienia z żołnierzami z desantu i mogę powiedzieć tyle, że to wszystko co tu jest napisane to jest bzdura. Może w innych jednostkach tak jest ale pisania o jakichś naruszeniach nietykalności cielesnej to jest bzdura. Nikt nikogo tam nie bije ani nie gwałci. W innych jednostkach może były patologie, nie wiem, nie mam wiedzy na ten temat. A że trzeba się ruszać... co w tym ma być złego? Chyba raczej jest odwrotnie, rozpieszczanie prowadzi do tego, że jest więcej problemów psychicznych, więcej potrzeba psychologów i jest więcej samobójstw.
"Co z ludźmi słabymi fizycznie, którzy byliby gnębieni za coś czego nie są winni?"
UsuńTo akurat nie jest argument przeciwko wojsku tylko argument przeciwko współczesnemu stylowi życia. A mianowicie poziom sprawności fizycznej ogółu współczesnej populacji jest katastrofalny. Tym bardziej potrzeba więcej nacisku na wychowanie fizyczne. Chyba, że chcemy oglądać ostatnie pokolenie eunuchów w tym społeczeństwie, które będziemy widzieć dogorywające w ośrodkach służby zdrowia.
"Za jakie państwo mieli by chcieć ginąć dzisiejsi żołnierze i w imię czego, w imię służby sprzedawczykom zwanym politykami, którzy sami mając immunitet zwalniający z ginięcia na najgorszych pozycjach, wydawali by na śmierć miliony na rozkaz swoich właścicieli?"
UsuńWyżej wymieniona postawa egoistyczno-pacyfistyczna jest całkowicie nieetyczna i tak naprawdę wcale nie będzie prowadzić do pokoju tylko do większej liczby strat i ofiar po własnej stronie.
Czy mężczyzna może nosić długie włosy?
UsuńOskarek z vifonem na łbie na tradycyjnej liturgii, tego jeszcze nie grali... Ciekawe co tam się działo nocami...
OdpowiedzUsuńOd Oskara to ty się odwal gościu!
UsuńKtóry to Oskar?
UsuńNo cóż... Naprawdę potrafi Ksiądz w taki sposób traktować człowieka z powodu kręconych włosów. Dno. Po prostu dno.
OdpowiedzUsuńJak traktować?
UsuńKręcone włosy to tutaj najmniejszy problem jakby Pan / Pani przeczytała cały tekst...
UsuńGłęboki dekolt podkoszulka u omawianego młodzieńca na ostatnim zdjęciu także wiele mówi. Jednak gorsza od tego i jego sztucznych loków jest - na zdjęciu po prawej stronie zakonnika w bezprawnym birecie - zamaszysta, mocnej budowy niewiasta, której starczyło wyobraźni na kapelusz lecz zabrakło na halkę pod przewiewną jednowarstwową suknią, gdzie widać bieliznę. Nie pierwszy to i nie jedyny taki nieskromny, przykry widok w okolicznościach niby tradycyjnych. O, tempora! O, mores!
UsuńOdnośnie negatywnej oceny, że starsi mężczyźni służą do Mszy Św., to chciałbym zauważyć, że w niektórych parafiach - znam takie w dużych miastach - w ogóle nie ma ministrantów na niektórych Mszach Świętych (Novus Ordo). Jeżeli zatem kapłani/proboszczowie/rodzice nie czynią należycie swoich obowiązków w formacji chłopaków, to chyba dobrze, że są jacykolwiek ministranci, tj. ci starsi? Oczywiście starsi ministranci winni wypełniać swoje obowiązki stanu, ale posługa ministrancka generalnie nie jest ku temu przeszkodą.
OdpowiedzUsuńPS może części rodziców nie należy winić za to, że intuicyjnie nie posyłają swoich synów do posługi ministranckiej, skoro w niektórych parafiach "nowinki" liturgiczne stały się codziennością, np. udzielenie Komunii Świętej na rękę.
Ci panowie tutaj nie pełnią ŻADNEJ funkcji liturgicznej, lecz jedynie paradują. Chwalebne, jeśli służą do Mszy św. w sytuacji braku kleryków. Lecz tutaj nie służą lecz tylko paradują. Gdzie ich żony? Gdzie dzieci i wnuki?
UsuńNiestety jest to pokłosie pedagogiki novusa i tredów w kościele które dewaluują rolę kapłana na mszy. Niedługo każdy sobie będzie mógł tak paradować bo wszyscy jesteśmy kapłanami, czy to nie Ojciec Szusztak gadał właśnie takie brednie ? Ze wszyscy są kapłanami bo "powszechne kapłaństwo" i w ogóle księża są zbędni czy coś takiego ? Albo że ksiądz to taki dodatek do Mszy aby "zrobił konsekracje" a resztę imprezy mogą prowadzić świeccy. No niestety upodobnili nowy ryt do spędów biesiadnych u protestantów w imię ekumaniactwa i skutki są opłakane.
UsuńI dlatego widze, ze Indult jest grozniejszy bo tam dalej babraja sie w modernistycznym novusordolandzie i wszczepiaja co noz durniejsze pomysly w tradycji. Wierni maja mocny wplyw na to co sie tam dzieje, bo wiadomo to wierni pragna TLM i jest to obecne dopoki jest to minimum wiernych. Kaplani sa tam albo przypisani, albo z doskoku, wiec swieccy urzadzaja sobie znowu taki prywatny folwark i robia co chca. Wszystko w ramach tworzenia hybrydy NO-TLM. Nie wiem co gorsze. Ale po wielu obserwacjach widze ten sam wzor: jeden, lub dwoch, trzech pasjonatow liturgii, ktorzy robia jako glowna asystata przy Mszy - ubrani lepiej, prawie jak Kaplan, nie dziwilbym sie gdyby to oni uczyli Kaplana jak ma celebrowac. I tak tworza wokol siebie grupe pozostalych ministrantow, scholi i to oni de facto pociagaja za sznurki. Mam nadzieje, ze sie myle, ale zawsze dostrzegam jednego ministranta alfa - zazwyczaj zonaty, ktory widac nie mial albo odwagi albo zabraklo czasu lub nie nadawal sie do seminarium i teraz poswieca swoj czas na ksztalcenie sie jako eskpert liturgiczny, a dzieci, zona chcac nie chcac musza w tej pasji taty uczestniczyc i nie ma raczej w tej kwestii wolnosci. Tyle, ze ojciec ma inne zadania niz akurat bycie ministrantem. Kawaler jak sie chce, ale tu glownie dostrzegam ojcow rodziny i to juz w srednim wieku.
UsuńDo Mszy Świętej służyli nawet królowie. Czasami to zbyt niski wiek może powodować zakłócenia we właściwym przebiegu liturgii.
UsuńPoza tym młodzi ministranci mogą widzieć, że to coś poważnego jeśli do Mszy służy ich ojciec czy wysoko postawione osoby społecznie, a nie jest to tylko zajęcie dla chłopców z którego szybko się wyrasta.
Natomiast co innego robienie takiego "chóru".
Brak Świętej Inkwizycji sprawia niestety że nawet formalni "tradsi" popadają w patologię...
OdpowiedzUsuńczasami się zastawiam co ma zrobić biedny zwykły wierny,
OdpowiedzUsuńchodzić do parafii - źle bo to novus i w ogóle posoborowie;
chodzić do FSSXP (jak się w ogóle ma możliwość) - źle bo kłamią i oszukują;
inne środowiska tak zwane tradycyjne - jak widać też często patologia
Jak żyć czcigodny księże - jak żyć ?
Idzie się do kościoła nie ze względu na tego czy innego kapłana, lecz ze względu na Pana Jezusa.
UsuńOdnośnie dodanego "Post Scriptum", mam parę uwag:
Usuń1. Zgadzam się
2. Zgadzam się
3. Miałem kiedyś "zaszczyt" być nadzwyczajnym szafarzem i powiem tak- w momencie kiedy człowiek poznaje naukę katolicką, Mszę katolicką, to tego nie da się pogodzić i po prostu trzeba zrezygnować z pełnienia funkcji szafarza (co ja uczyniłem i znam inne podobne przypadki). Chyba że ktoś zatrzymuje się na takim poziomie, że uważa dawną Mszą za ładną i na tym jego zainteresowanie Tradycją się kończy, tylko właśnie- wtedy to jest trochę teatr.
4. Z doświadczenia wiem, że księża czy klerycy nadmiernie dbający o swój wygląd zwykle marnie kończą... Żel do włosów, tony perfum, modne ciuchy- im tego więcej tym mniej prawdziwego kapłaństwa.
Dostrzegam ten sam problem. Niektorzy widac przykladaja zbyt wiele uwagi do swojego wyglada i zawsze to czyms pachnie. A widac to wyraznie po wrzutkach do internetu swoich stylowek. Facet ma sie ubrac schludnie i czysto, a nie robic z siebie lalki. A tu takie zwniewiesciale postawy sa dosyc czesto obecne. Z reszta w innym wpisie "Katolicyzm dialektyczny (z post scriptum)" co niektorzy podani w opisie przez swoje wpisy na profilach prezentuja pewne tendencje, ktore daja tylko dodatkowe potwierdzenie ze i grupy tradycji obejmuje lawendowa mafia. Dodatkowo wszelkie te agencje mediow katolickich i inne portale to towarzystwo wzajemnje adoracji, ktore modernistyczne pomysly ubiera w szaty Tradycji Lacinskiej. I jest to cos ohydnego jak sie reszta daje na to nabrac. Najbardziej zastanawia mnie to, ze glownie polemika - jesli mozna to tak nazwac - z autorem tego bloga toczy sie tylko ze swieckimi "teologoami" i "ekspertami" od liturgii, a zaden Kaplan nie zabiera glosu. W takim razie chcialbym wiedziec kto prowadzi praktycznie te warsztaty, bo skoro Kaplani nie udzielaja sie w dyskusji to albo milczaco to akceptuja, bo nie maja wiedzy, albo boja sie powiedziec po prostu zabrac glos, aby ich nie pozbawili szanys udzialu w tym pseudo-warsztatach.
UsuńW FSSPX może i ściemniają w paru miejscach, ale nie w trakcie Mszy Świętej, lecz w trakcie oglądania kanałów na YT. Oglądanie kanałów na YT nie jest Mszą Świętą i nie jest obowiązkowe.
UsuńWarto wspomnieć, że p. Olszyński jest odsunięty od wszelkich funkcji w Duszpasterstwie Tradycji Archidiecezji Gdańskiej.
OdpowiedzUsuńO! Jak to? Przecież był tam jednym z najważniejszych ceremoniarzy, myślałem, że nadal jest "in charge" jak mawiali starożytni indianie.
UsuńJa jestem z Trójmiasta i oświadczam, że to kłamstwo. Wystarczy zadzwonić do duszpasterza diecezjalnego i zapytać. Po co tak manipulujecie?
UsuńJest to prawda. Sz. P. Tomasz Olszyński jest odsunięty. Dziwne, że mimo to uczestniczył w organizacji Ars Celebrandi.
UsuńNie jest to kłamstwo. Potwierdza to jeden z księży z tego Duszpasterstwa.
UsuńSz. P. Tomasz Olszyński nie jest odsunięty od duszpasterstwa tradycji w Gdańsku i nie uczestniczy w organizacji AC tylko to organizuje, ponieważ jest Prezesem Fundacji Ars Celebrandi.
UsuńSz. P. Tomasz Olszyński jest odsunięty. Chodzi o sprawy obyczajowe. Czcigodny Księże Doktorze, dlaczego T. Olszyński organizuje AC jako osoba świecka? Przecież to jest bez nadzoru.
UsuńI do tego wszystkiego przynajmniej połowa z tych kołnierzykowych świeckich chłopów paraduje w komżach typowo kapłańskich.
OdpowiedzUsuńChca byc bardziej kaplanscy od Kaplana - widze niektorzy Kaplani Tradycji maja gorsze sutanny - a nie jest to krytytka w ich strone - niz chlopaczki, ktorzy tak bardzo pragna wygladac jak Kaplan, ze kupuja prawdziwa sutanne.
UsuńLepiej niech sie zloza i kupia sutanne dla prawdziwego Kaplana.
Serio? To że księża chodzą jak fleje w gorszych sutannach (cokolwiek to też oznacza) to już ich problem, a nie ministrantów...
UsuńJest tez tak, ze po prostu ich nie stac. Bo byle szmate na jarmaku mozna kupic i po pierwszym praniu jest jak psu z gardla. A kupic porzadna na cale zycie to nie jest wydatek nawet kilkuset zlotych. Za kazdym razem kiedy spotykam Kaplana w wytartej sutannie, widac, ze jest to sutanna noszona codziennie, bez wzgledu na warunki. To jest sutanna Kaplana spracowanego i tego, ktory dociera tam gdzie jest potrzebny. Zazwyczaj Ci, ktorzy maja nienagannie czyste, ale wygladem nieznoszone sutanny, sa to raczej Kaplani, ktorzy taka szate przywdziewaja na specjalne okazje, a poza nimi wisi w szafie. Dodam, ze Kaplani, ktorzy maja ubogie sutanny, nie sa to sutanny brudne, czy wymemlane, czy niechlujne - sa one czyste, wyprasowane, ale jest to sutanna w mocnym uzyciu, ktora ukazuje tez wewnetrzne ubostwo i pokore Kaplana nie przywiazujacego duzej wagi do tego jakie nosi buty, ubrania, zegarek - jest to dla niego kwestia drugorzedna.
UsuńA tu w kontrze stoja chloptasie tradsi, ktorzy patrzac na to towarzystwo ubostwiaja tradi mode w stylu Tolkiena i podobnych, dbaja do przesady o nienaganne fryzy, akcesoria, fajki, brody i inne bibeloty, a na koncu funduja sobie sutanne prosto z pracowni krawieckiej Gammarelli.
Tak jak juz wielokrotnie jest to wspomniane na tym blogu, ministrantom swieckim nie potrzebne sa zadne sutanny, bo wystarczy sama komrza. A tu cyrkusniki z Ars Przebierandi forsuja i to brutalnie mode na to, aby byc lepiej ubranym od celebransa.
"Biret jest częścią ubioru jedynie osoby duchownej czyli przynależącej do stanu duchownego czyli kleryckiego. Bracia zakonni do tego nie należą. To jest elementarz eklezjologii katolickiej."
OdpowiedzUsuńNo nie do końca, bo są i byli też zakonnicy klerycy.
No tak do końca, ponieważ klerycy zakonni przygotowują się do kapłaństwa, a bracia zakonni - nie.
UsuńDokładnie to się rozróżnia: frater laicus czyli po polsku brat zakonny, oraz frater clericus czyli po polsku kleryk zakonny.
UsuńCzyli są zakonnicy klerykalni. I o to chodzi.
UsuńKlerykalizm to zboczenie. I to niekatolickie.
Usuńwypowiedziała się nt Księdza wpisu Bruna na YT "Podcast PUSTELNICZYpl"
OdpowiedzUsuńSiostra Bruna? Bądźmy poważni...
UsuńDobrze ksiądz pisze, że biret jest dla duchownych. Ponadto duchownych diecezjalnych. Księża zakonni habitowi nie noszą biretów, a zamiast tego kaptur zwany amica.
OdpowiedzUsuńNie. Duchowni zakonni, dokładniej duchowni należący do zgromadzeń niemniszych, mają sutanny bez kapturów i tym samym birety jako nakrycie głowy. Bracia (fratrem laici) należący do tych zgromadzeń nie noszą biretów, gdyż nie należą do stanu duchownego czyli kleryckiego.
UsuńWidziałem karmelitę trzewiczkowego z biretem, również paulina oraz ojca Huculaka OFM w 2014.
UsuńProszę Księdza, czy może się Ksiądz odnieść do tego typu skrajnych poglądów, że przeciwieństwem sciocienia miałoby być uformowanie przez wojsko?
OdpowiedzUsuńW społeczeństwie spatologizowanym i spauperyzowanym - dla osób nie widzących dla siebie perspektyw zapuszczenie się na wojnę to może być rodzaj specyficznego hazardu lub niebezpośredniego samobójstwa: albo mnie zabiją (dobrze, bo nie umiem się utrzymać), albo przeżyję (i wcześnie przejdę na wysoką emeryturę).
Co do twierdzeń, że wojsko albo wojna wzmacnia, że "co cię nie zabije to wzmocni" ... no nie, dlatego, że można kogoś tak upodlić, że nigdy się nie pozbiera. Nie są rzadkie historie o kompletnym rozpadzie psychiki po szkoleniach wojskowych, tym bardziej po wojnie, nie mówiąc o kalectwie fizycznym.
Z ludzi, których kojarzę, to ci, którzy sami przyznają, że są kretynami najbardziej ciągnie do wojska, rzecz jasna nie ze wzniosłych przyczyn patriotycznych, tylko trzeba być szczerą i powiedzieć wprost - z powodu braku perspektyw zawodowych.
Następna sprawa to fakt, że są typy, które nigdy nie wyrosły z dziecięcej mentalności graczy rypiących w czołgi lub w inne masowe pogromy, tudzież dosłownie diabły wcielone, które w szkole usiłowały budować swoją pozycję na "argumencie" siły, po czym orientując się, że niespodziewanie wylądowali w dorosłości niedopuszczającej prymitywizmu - wojsko jest dla nich jedynym sposobem kontynuowania psychopatii.
Nie chcę generalizować, ale nie bez powodu mówi się, że "gdzie kończy się logika, zaczyna się wojsko".
Kolejna sprawa to spaczenie umysłów młodych chłopaków w ślepym posłuszeństwie, bo dyscyplina nie musi w tym "państwie w państwie z własnymi zasadami" oznaczać racjonalnie uzasadnionych rozkazów, bo zdarzają się tępienia jedynie z chęci upodlenia niższych roczników. O demoralizowaniu tych dzieciaków nie wspomnę, bo wiadomo o czym i jak oni tam gadają.
Jak wojsko stworzone przez twór zarządzany przez niepolaków na służbę zagranicznym niepolakom miałoby być tym wspaniałym wzorcem męstwa i dyscypliny skoro jakby z założenia programowo demoralizuje i patologizuje?
z poważaniem,
ik
Tutaj chodziło raczej o dość zidealizowany obraz życia w wojsku: uwolnienie od przesadnej opieki mamusi, dyscyplina i męskie wymagania. Rzeczywistość jest de facto niestety o wiele bardziej brutalna, co jest dziedzictwem komunizmu czyli zapaści kulturowej.
UsuńJest lepsze rozwiązanie: obowiązkowy klasztor na przynajmniej rok. Oczywiście zdrowo prowadzony. To uczy dyscypliny, ale nie schamienia. I zaczyna leczenie od głowy, nie od muskuł i odmóżdżenia.
W czym niby skrajnych? To są normalne poglądy.
Usuń"Zapuszczenie się na wojnę"
Wojsko jest po to, żeby MINIMALIZOWAĆ prawdopodobieństwo wojny. Czy komentujący wierzy w bajki, że wojen nie będzie?
"Co do twierdzeń, że wojsko albo wojna wzmacnia"
Dobrze prowadzone wojsko, a przynajmniej jednostki typu powietrznodesantowe (trochę z moich obserwacji z trochę z obserwacji innych co byli -mówię tu tylko o kwestii dyscyplinarnej, nie samej specyfice sił, przynajmniej w polskich jednostkach w Krakowie i w Bielsku) nie jest od tego, żeby znęcać się nad młodymi żołnierzami tylko żeby uczyć ich dyscypliny i przede wszystkim szacunku, nie noszenia się ponad innych. Nie twierdzę, że jest idealnie ze wszystkim, na pewno jest niedoinwestowane i wiele rzeczy to prowizorka. Ale faktów się nie zagłuszy. Oczywiście w innych jednostkach mogą być różne patologie ale dyscyplinarnie jednostki powietrznodesantowe w Polsce są optymalnym modelem kształtowania dyscypliny.
Ja ogólnie się odnoszę do postulatu przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej, bo teraz to zapewne idą tam osoby bardziej z własnej decyzji, ale w sytuacji gdy byłoby dla wszystkich, to patologia by się raczej aktywowała.
UsuńDopowiem, że ja nie chcę nikogo wrzucać do jednego wora, bo są na pewno też pasjonaci pozbawieni szkodliwych motywacji. Talenty wszyscy mamy różne.
ik
"Ja ogólnie się odnoszę do postulatu przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej"
UsuńPodstawowe przeszkolenie wojskowe co najmniej półroczne z kilkutygodniowymi okresowymi ćwiczeniami rezerwistów powinny być obowiązkiem każdego obywatela, bo człowiek ma moralny obowiązek obrony własnych rodaków. Frazesy o "naruszaniu wolności" są poglądami czysto lewackimi, bo to jest akurat kwintesencja poglądów antify i innego anarchistycznego ścieku, zrwsztą jest to jedno z ich głównych haseł. Ewentualne dłuższe specjalizacje byłyby dla chętnych.
Dziękuję Księdzu za odpowiedź, zgadzam się.
UsuńDo wojskowego:
Co pomogło np. tym Ukraińcom albo Palestyńczykom szkolenie wojskowe, umiejętność strzelania i dobra kondycja fizyczna, gdy jedni są na siłę kierowani przez łapankę do okopów na pewną śmierć, albo na inwalidztwo, a drudzy nawet jeśli by mieli mistrzowskie umiejętności i znali wszystkie sztuki walki - są w ułamku sekundy miażdżeni pod stosami hektarów gruzów?
Wojna jest dzisiaj na wciśnięcie guzika, nie na starcie dwóch drużyn, żeby się pojedynkowały.
Obrona rodaków owszem, ale przez edukowanie od podstaw. Najpierw trzeba wiedzieć kim się jest i dlaczego sytuacja jest taka jaka jest. Tutaj też pytanie - jak zdrowy dystrubucjonizm miałby się łączyć z kwestiami militarnymi - nie wiem, nie znam się.
Wracając do fizyczności - sportowcy też są zdyscyplinowani i regularnie ćwiczą, ale to nie oznacza, że dzięki temu nie robią sobie tatuaży, kolczyków i nie wynoszą się ponad innych. Niektórych dbałość o formę wręcz wbija w pychę i pogardę wobec osób, które np. cierpią na otyłość z powodu choroby. Znam osoby zdyscyplinowane w regularnych ćwiczeniach, u których z kolei nie widać zasad moralnych.
Przymus wojskowy wyleczył by ze sciocienia? Wątpię, bo ludzie nienawidzący swojego rządu i kłopotów, które im wytwarza, raczej dostosowywali by się do standardów uniformistycznych pochodzących z jego strony pod przymusem tylko doraźnie i nietrwale.
Budująca przemiana czasem może wynikać z lęku, ale tylko wtedy, gdy powoduje ją sprawiedliwy autorytet.
Kiedyś słyszałam fragment wypowiedzi pary gejów na YT o ich dzieciństwie. Byli gnębieni i bici przez szkolnych osiłków. Jak widać stosowanie siły wobec wątłych nie musi powodować zmężnienia, a może nawet utwierdzić ich w wyimaginowanej antymęskości, bo uwierzą, że nie są facetami i będą skłonni szukać akceptacji u ich podobnym.
Homo wiedzą, że ich wyjście na ulicę może spowodować manto. Tacy ludzie rzadko wychodzą, a nie ruszają się z domu bez co najmniej gazu pieprzowego. Czasem mijam byłego księdza z jego “chłopakiem”. Na Instagramie wrzuca swoje fotki np. w masce psa, ale na ulicy przerażeni pędzą z lękiem jakby ich ktoś gonił, mimo że nic się nie dzieje. Chodzi mi o to, że presja społeczna w sposób skuteczny nie musi leczyć z chorób psychicznych, tylko może je nasilać.
ik
"Co pomogło np. tym Ukraińcom albo Palestyńczykom szkolenie wojskowe, umiejętność strzelania i dobra kondycja fizyczna, gdy jedni są na siłę kierowani przez łapankę do okopów na pewną śmierć, albo na inwalidztwo, a drudzy nawet jeśli by mieli mistrzowskie umiejętności i znali wszystkie sztuki walki - są w ułamku sekundy miażdżeni pod stosami hektarów gruzów?"
UsuńA co pomaga brak przeszkolenia wojskowego bezbronnym, tym, którzy nawet nie mają szansy na obronę? Naprawdę modernizm dokonał takiego spustoszenia w mózgach setek milionów ludzi, że nawet logika przestaje działać. Zaczyna szerzyć się chory pacyfizm, który właśnie czyni ludzi... bezbronnymi.
"Wracając do fizyczności - sportowcy też są zdyscyplinowani i regularnie ćwiczą, ale to nie oznacza, że dzięki temu nie robią sobie tatuaży, kolczyków i nie wynoszą się ponad innych"
Co nie zmienia faktu, że są zdrowsi fizycznie od otyłych, co pozwala im uniknąć części cierpienia z własnej winy i obciążania budżetu służby zdrowia.
"Przymus wojskowy wyleczył by ze sciocienia?"
Tak.
"Kiedyś słyszałam fragment wypowiedzi pary gejów na YT o ich dzieciństwie. Byli gnębieni i bici przez szkolnych osiłków. Jak widać stosowanie siły wobec wątłych nie musi powodować zmężnienia, a może nawet utwierdzić ich w wyimaginowanej antymęskości, bo uwierzą, że nie są facetami i będą skłonni szukać akceptacji u ich podobnym."
W wojsku zdrowo działającym, takich jednostkach desantowych nie ma żadnego bicia młodych żołnierzy więc daruj sobie tę głupią mitomanię. Za to jest jak najbardziej dyscyplina objawiająca się m. in. w trakcie wykonywania ćwiczeń. Nikt nikogo nie głaska. Ale właśnie tak ma być. Człowiek ma być odporny psychicznie, a teraz mamy społeczeństwo mazgajów. I potem ci mazgaje idą choćby do prostej pracy i nie mogą sobie psychicznie z nią poradzić.
"Homo wiedzą, że ich wyjście na ulicę może spowodować manto. Tacy ludzie rzadko wychodzą, a nie ruszają się z domu bez co najmniej gazu pieprzowego. Czasem mijam byłego księdza z jego “chłopakiem”. Na Instagramie wrzuca swoje fotki np. w masce psa, ale na ulicy przerażeni pędzą z lękiem jakby ich ktoś gonił, mimo że nic się nie dzieje. Chodzi mi o to, że presja społeczna w sposób skuteczny nie musi leczyć z chorób psychicznych, tylko może je nasilać."
Nie, te przypadki to nie jest jakiś naturalny skutek "presji społecznej", tylko świeże przypadki zidiocenia społeczeństwa. Cofnijmy się do lat 90'. To były czasy rzeczywistej przemocy na ulicach. Można było dostać w gębę za to nawet, że się nie znało wyniku ostatniego meczu. Idąc twoim tokiem rozumowania powinniśmy mieć wtedy więcej pedałów, więcej mazgajów i więcej samobójstw, bo w końcu przemoc była wielokrotnie większa. Jakoś nie było. Skąd więc są te patologie? Przede wszystkim z nadmiaru wirtualnego świata w życiu człowieka. To jest jeden z głównych powodów tych chorych zjawisk. I czasowo się to wszystko zgadza że sobą. Jeszcze na początku poprzedniej dekady z tych tęczowych bzdur większość ludzi się śmiało. Akurat wtedy jeszcze chodziłem do szkoły i nawet ci co byli największymi nieudacznikami i frajerami, z których reszta się śmiała śmiali się z tego. Nie było mowy o żadnych depresjach, to co najwyżej były jednostkowe przypadki. Potem stopniowo zaczęły wchodzić coraz mocniej smartfony, wszechobecny internet (który wcześniej był domeną komputerów stacjonarnych), ciągłe gapienie się w ekran, nawet w kiblu, social media, bycie cały czas online. A co w tych social mediach? Głupoty. To przecież stąd zaczęlo się odgórne sączenie homoseksualizmu (nie żadna reakcja na homofobię jak próbuja bredzić lewacy, to tylko i wyłącznie odgórnie narzucona moda, która zaczęła żyć własnym życiem), patologiczne wytwory popkultury typu gra squid game, blue whale, promowanie zachowań podbijających ego (video lansowanie się domorosłych "modelek" na portalach typu Instagram). Więc jeśli już to to jest prawdziwe źródło.
W każdym razie w zasadzie cały czas mówimy o zjawisku, które rozkręciło się najpierw w środowisku młodzieżowym, bo to młodzież zawsze jest tym pierwszym stadium zmian obyczajowych. Nie wiem ile masz lat, ale wydaje mi się, że nie rozumiesz tego zjawiska i skąd się ono wzięło u młodzieży, a ja akurat że praktycznie cały okres mijającego ćwierćwiecza doświadczałem trendów i zmian młodzieżowych praktycznie z perspektywy młodzieży (praktycznie dopiero od 2-3 lat wypadłem z tego rytmu, wcześniej ogólne zwyczaje, mody, slang młodzieży znałem jako kręcący się wokół "młodych" klimatów) to mam dłuższą perspektywę tego procesu ogłupienia. Wszystkie te głupoty włącznie z dewiacjami seksualnymi i mazgajstwem (zresztą homo niewiadomo to nie jest jedyny problem) to nie żaden skutek "homofobii", czy znęcania się (rodzice współcześnie tak naprawdę za dużo pozwalają młodym ludziom i mają oni często brak szacunku do swoich rodziców). To skutek tego, że bodźce popkultury i stylu życia oraz ich fiu-bździu skumulowało się i zrobiło im spustoszenie w głowach. Częściowo jest to sterowany odgórnie proces, częściowo go napędzili różni dewianci, którzy niejako skorzystali z okazji, by wyjść z cienia. Trochę paliwa dały stare komuchy chcące być jeszcze na brzegu, trochę dała akceptacja idiotów chcących być wiecznie "nowoczesnymi", z ich strony jest to czysty mentalny oportunizm. W III Rzeszy pewnie byliby hitlerowcami. Jaką rolę ma w tym wojsko? Taką, że jednak czuje się doświadczenie wyjścia fiu-bździu z głowy (w tym zawiera się odtrutka mózgu od nagromadzenia się memów, głupiej mody i ogólnych teraz trendów w głowach, wybicia z głowy głupawego zwyczaju robienia sobie ze wszystkiego beki - to jest jeden ze źródeł lewactwa, ogłupiony memami chłystek robiący sobie że wszystkiego bekę, drwiący z wszystkiego dla którego nie ma żadnych rzeczy do uszanowania) przy odrobinie dobrej woli. Jeśli trafi się na dobrą jednostę, gdzie jeszcze to działa to jest to możliwe. Niestety wiele jednostek wojskiem jest teraz tylko z nazwy...
UsuńDo wojskowego:
UsuńJaką mitomanię? To jest oszczerstwo. Ta znana, polska para homo, od której mimo ich słodkich, kolorowych sweterków bije satanizmem, komentuje celebryckie życie, ale nie podałam linku, bo nie wypada na tym blogu linkować do chłamu. Natomiast następna para homo, o której pisałam to znany x Ł.K, który w ostatnich latach zrobił out. Fala w wojsku to też nie mitomania, chociażby np.
https://wiadomosci.wp.pl/smierc-zolnierza-media-ujawniaja-wstrzasajace-szczegoly-7121661287754560a
Powtarzam - teraz przy dobrowolnej służbie to jest margines, ale przy przymusowej i masowej skoksowane psycho-patusy, albo kryminaliści jakby zaczęły się zabawiać, to nie chciałabym być w skórze młodych chłopczyków wsadzonych na siłę do syfu.
Oczerniasz mnie o pacyfizm. Nigdy nie wyznawałam pacyfizmu. Ja nie o tym tutaj wałkuję. Nikt nikomu nie broni ćwiczyć się na strzelnicy, ani uprawiać sportów.
Ja mimo, że z racji zawodowych muszę siedzieć przed kompem, to potrafię zadbać poza tym o swój wysiłek fizyczny. Nie potrzebuję, żeby ktoś wojskowo wrzeszczał nade mną, że mam pełzać w błocie, albo rozkazywał inne bezsensowne poniewierki.
Lekarstwem na otyłość i na chorobę socialmediową nie powinien być przymus wojskowy, tylko powrót do szeroko rozumianej normalności trybu życia poprzez zdrowy dystrybucjonizm. Zamiast tracić bardzo cenny czas na pełzanie w błocie - każda rodzina powinna mieć własny oddzielny dom z własnoręcznie uprawianym ogródkiem, wodą własnoręcznie wydobywaną ze studni i możliwością hodowli jakichś zwierząt dla jajek, albo mięsa. Zajmowanie się normalnym życiem - to dopiero byłby wartościowo wykorzystany wysiłek fizyczny, przy jednoczesnej umiejętności obrony fizycznej osób i mienia rzecz jasna.
Nie, to nie jest niemożliwe, bo ludzi niby ma być za dużo. To system jest spartaczony. A wojskiem to niech się zajmują pasjonaci i osoby ku temu utalentowane.
ik
"Ta znana, polska para homo, od której mimo ich słodkich, kolorowych sweterków bije satanizmem, komentuje celebryckie życie, ale nie podałam linku, bo nie wypada na tym blogu linkować do chłamu. Natomiast następna para homo, o której pisałam to znany x Ł.K, który w ostatnich latach zrobił out. Fala w wojsku to też nie mitomania, chociażby np."
UsuńFala to przereklamowane zjawisko. Znaczy oczywiście, że zdarzały się przypadki psychopatów, zwłaszcza w czasach komuny, ale ani ja nie widziałem żadnego bicia, czy gwałcenia ani ci, którzy mi opowiadali jeszcze z czasów przymusu. Większość tych opowieści o biciach i gwałtach to mitomania mazgajów. Faktycznie zależało od jednostki. Co do zasady u tzw. "zajęcy" najczęściej trafiało buractwo próbujące dowartościować się znęcaniem się. Jednostki bardziej "elitarne" typu desant, marynarka wojenna były normalne.
"Zamiast tracić bardzo cenny czas na pełzanie w błocie"
No nie, to jest bzdura. Zresztą sprowadzasz wszystko do wysiłku fizycznego, a faktycznie to pobocznie o nim wspomniałem w innym kontekście. Człowiek żeby normalnie miał w głowie musi mieć kontakt z brudem, sama aktywność fizyczna, tzw. rekreacyjna tego nie zagwarantuje. Narcyzy z fitness klubów, siłowni itd. są tego dowodem. Wysiłek fizyczny nie ma być samą przyjemnością, musi być trudem. Mentalnie wyrodnieją grupy społeczne niemające kontaktu z przysłowiowym brudem, te wszystkie białe kołnierzyki. Większe unormowanie mentalne jest właśnie w takich miejscach jak wojsko, ale nie tylko. W takich jak rolnictwo (nie jakieś sadzenie kwiatków czy pomidorów w doniczkach ale właśnie charówa w polu), przemysłowa praca fizyczna itd. Nie twierdzę, że poza wojskiem, czy ciężką pracą fizyczną świata nie ma. Ale normalny zdrowy człowiek musi mieć doświadczenie trudu, inaczej w taki lub inny sposób będzie toksyczny. I oczywiście chociaż półroczne przeszkolenie wojskowe, nawet bez ściśle zasadniczej służby powinno być obowiązkiem. Obycie z bronią to powinien być obowiązek mężczyzny. Został stworzony do polowań, ale również do walki. Mężczyzna będący przeciwieństwem archetypu łowcy-zbieracza to współczesna anomalia, to zwyrodnienie jeśli nie biologiczne, to na pewno społeczne, wbrew wszelkiej lewackiej propagandzie. To powinno być jasne dla każdego. Nie ma mowy o żadnych użalaniach się nad robiącymi z siebie ofiary (choć oczywiście nadużycia należy piętnować) heksanu, z kolei te użalania biorą się z feminizacji społeczeństwa, a ta bierze się z kobiecej nadopiekuńczości. Dlatego nadopiekuńczość musi zostać wyeliminowana, kobietom należy pod presją narzucić zaprzestanie z nadopiekuńczością.
"Jaką mitomanię? To jest oszczerstwo. Ta znana, polska para homo, od której mimo ich słodkich, kolorowych sweterków bije satanizmem, komentuje celebryckie życie, ale nie podałam linku, bo nie wypada na tym blogu linkować do chłamu. Natomiast następna para homo, o której pisałam to znany x Ł.K, który w ostatnich latach zrobił out. Fala w wojsku to też nie mitomania"
UsuńTo jest wyolbrzymianie i generalizowanie. Patologiczne przypadki zdarzyć się mogą wszędzie. Dosłownie nikt kto był w zasadniczym wojsku, kogo znam nie mówił o tych strasznych gwałtach rzekomo na masową skalę się tam odbywających. Faktycznie chociażby szkoła jest większym siedliskiem patologii.
"albo kryminaliści jakby zaczęły się zabawiać"
Teraz to już zaczynasz się ośmieszać. Kryminalista nie może być w wojsku, ani tym bardziej pełnić wyższych stopni.
'Zamiast tracić bardzo cenny czas na pełzanie w błocie"
Zdrowy psychicznie człowiek musi mieć doświadczenie ciężkiej pracy, musi zetknąć się z błotem, a także z tym, że nie wszystko ma być tak jak on chce. Właśnie tak prawda jest dzisiaj zapominana, a to jest sedno problemu. Sama rekreacyjna aktywność fizyczna bez doświadczenia trudu sprzyja raczej produkcji narcyzów.
"każda rodzina powinna mieć własny oddzielny dom z własnoręcznie uprawianym ogródkiem, wodą własnoręcznie wydobywaną ze studni i możliwością hodowli jakichś zwierząt dla jajek, albo mięsa. Zajmowanie się normalnym życiem - to dopiero byłby wartościowo wykorzystany wysiłek fizyczny, przy jednoczesnej umiejętności obrony fizycznej osób i mienia rzecz jasna."
Nie, to nie jest normalne życie, a hippisowska sielanka. Normalne życie to między innymi trud. A wyżywienie społeczeństwa to nie jest żaden przydomowy ogródek tylko praca w polu. Sprowadzanie rolnictwa do tak zwanych przydomowych ogródków to zdecydowanie pomylenie pojęć. Częścią normalnego życia jest właśnie to, że gdy jest wojna to mężczyźni nie uciekają za Odrę tylko bronią swojego terenu. Taka jest właściwa cecha biologiczna płci męskiej.
"ofiary (choć oczywiście nadużycia należy piętnować) heksanu"
Usuń*Beksami
Co do kryminalistów - wojujący między sobą sąsiedzi zza wschodniej granicy biorą do wojska kryminalistów prosto z więzień. Wiem, że to co innego niż stan bez wojny, ale to jest robione specjalnie z wiadomych przyczyn. Jeśli u nas sytuacja by się pogorszyła, to obawiam się, że mogłoby być niestety podobnie.
Usuńik
Kryminaliści na ogół trafiają do osobno formowanych jednostek. Poza tym w stanie wojny nikt nikogo się nie pyta kim jest. Jest wojna, trzeba walczyć i tyle. Do zasadniczej służby (mówimy o czasie pokoju) nigdy nie trafiali kryminaliści, bo to po prostu jest nielegalne. Zresztą typowa zasadnicza służba nie jest konieczna. Wystarczyłoby tak naprawdę pół roku zasadniczego szkolenia oczywiście z rygorystyczną dyscypliną na początku. Każdy, kto był w zasadniczym wojsku powie ci, że najgorszy był zawsze pierwszy miesiąc, góra dwa miesiące. W zasadzie to sam miesiąc mniej więcej do przysięgi. Potem już było luźniej. W wojsku rygor nie jest po to, żeby specjalnie gnębić nowego żołnierza, tylko żeby przeszedł najgorszy początek po to, żeby potem łatwiej tam funkcjonował. To samo jest na studiach. Ale w normalnych jednostkach nie ma żadnego bicia. Takie przypadki to były za komuny i na początku lat 90' jak trafiało się na psychopatów, ale na ogół to były mniejszościowe przypadki. Albo taki system jak działa w Szwajcarii byłby dobry.
UsuńA zresztą w sumie to nie ma znaczenia czy mity o fali w wojsku są prawdą czy nie. To, że na portalu bądź co bądź prawicowym (bo tradycjonalizm katolicki jakby nie patrzeć jest kulturowo prawicowy) ktokolwiek spiera się o rzeczy, które dla prawicowca były oczywiste to znaczy tylko jak idee, które kulturowo miały być w teorii podparciem dla Europy zostały zalane przez miernoty. To jest skutek tego, że mentalność kobiet, mentalność nadopiekuńcza zaczęła być traktowana jako coś obowiązkowego. Obraz wyraźnej dekadencji. Jeśli tak mała rzecz, którą jeszcze wcale nie tak dawno większość przechodziła ma przerastać ludzi tak, że mają z tego być homoseksualiści to co będzie gdy zaczną się prześladowania za Wiarę? Przecież tacy słabi psychicznie przy pierwszej okazji będą się wypierać swojej Wiary. Bo skoro wojsko be bo niby biją i stąd się biorą geje to co się stanie jak przyjdzie taki islamista lub nawet nie islamista ale np jakiś ateistyczny lub wierzący w jakieś magie Azjata z kraju komunistycznego i zacznie brutalnie, sadystycznie torturować wymuszając wyparcie się Chrystusa? Przypominam, że według religii katolickiej żadne okoliczności nie usprawiedliwiają apostazji. W przypadku prześladowań katolik ma je przyjąć na klatę choćby oznaczało to śmierć własną lub własnych bliskich. Wyparcie się Wiary zawsze jest grzechem, niezależnie od okoliczności, nawet modernistyczni katecheci zawsze mnie tak uczyli.
Usuń