To kolejne pytanie w tym temacie. Widocznie wciąż aktualne. Już parę razy odpowiadałem.
Rzeczywiście zrozumiała jest potrzeba zaufania i powierzenia się opiece duchowej. Wiele osób ignoruje czy pomija problemy istniejące czy to na indulcie czy u lefebvrianów. Najgorzej jest, gdy się neguje istnienie problemów wbrew faktom, gdyż to cuchnie sekciarstwem. Czy to znaczy, że szczery, wierny katolik nie ma obecnie domu duchowej czy ojczyzny duchowej?
Oczywiście nie. Sytuacja nie jest łatwa. Przeciętny, a szczery i kumaty katolik w Polsce zwykle nie może czuć się dobrze w przeciętnej parafii Novus Ordo, gdzie coraz nachalniej wciskane się modernistyczne pomysły jak Komunia dołapna, na stojąco, świeccy szafarze, ministrantki, gitarki itp. W indultach też niestety nierzadkie są nadużycia wynikające czy to z niewiedzy duszpasterza, czy wręcz z woli wmieszania modernizmu. U lefebvrian nierzadko również brakuje wiedzy i solidności teologicznej, a jest za to tym większa buta i mniemanie o swojej własnej doskonałości i nieomylności. Równocześnie jednak pewne jest, że także w takiej sytuacji można i trzeba iść drogą zbawienia duszy, i to nie przez więzy ludzkie lecz przez związanie się z Jezusem Chrystusem. Na tym polega dojrzała wiara i prawdziwa religijność. Dobrych, gorliwych i świątobliwych duszpasterzy można znaleźć wszędzie, zawsze, gdy jest to konieczne dla zbawienia duszy.
Obecnie wiedzę o wierze Kościoła można zdobyć tak łatwo jak dotąd nigdy w historii ludzkości. Także dostęp do sakramentów jest tak łatwy jak nigdy dotąd, choćby z racji możliwości przemieszczania się. Jeśli ktoś obecnie nie zna prawdziwej, nieskażonej wiary Kościoła, to tylko dlatego, że nie chce jej poznać bądź nie dość się stara o jej poznanie. Brakuje natomiast poczucia wspólnotowości i praktykowania jej w znaczeniu konkretnym, doświadczalnym. Nie mam na myśli modernistycznej mody na tworzenie w parafiach różnych "grup", powiązanych zwykle z różnymi "ruchami". One są skażone czy przynajmniej istotnie uformowane przez założycieli i struktury owych "ruchów", które przynajmniej w jakimś stopniu zwykle odwodzą od wiary katolickiej czy prezentują jej zafałszowaną wersję.
Katolicyzm zawsze bazował na wspólnotach naturalnych, zwłaszcza na rodzinie, która jest podstawową wspólnotą. Obecna sytuacja jest więc szansą na docenienie i wzmocnienie związku życia rodzinnego z życiem wiary. Powinno to mieć postać zarówno wspólnego poznawania wiary jak też jej praktykowania zarówno przez modlitwę jak też uczynki miłości chrześcijańskiej zarówno w rodzinie jak też poza nią. Z mojego doświadczenia wynika, że problem z przekazaniem wiary dzieciom i ogólnie młodszemu pokoleniu polega z reguły, może nawet zawsze na braku tego trójwymiarowego życia wiarą ze strony rodziców: wiedza, modlitwa, oraz czynna, autentyczna miłość. Dzieci oczywiście zwykle chcą samodzielnie zdobywać wiedzę i to poza rodziną. W kryzysie wiary odchodzą też od modlitwy. Tym, co im zwykle zostaje, to pragnienie miłości. Jeśli nie widzą w rodzicach autentycznej miłości, która zawsze łączy w sobie łaskę czyli nadprzyrodzoność z naturalnym, codziennym wymiarem, to szukają raczej argumentów przeciw wierze niż za wiarą.
Podobnie rzecz się w odniesieniu do wspólnot ponadrodzinnych. Tutaj niestety akurat sekty często przewyższają czy programowo usiłują przewyższyć katolików. Nie mogąc pokonać katolicyzmu intelektualnie, skupiają się na więziach społecznych głównie w wymiarze wzajemnej pomocy, czyli na zwykłym ludzkim poziomie miłości bliźniego. W roli mniejszości jest to łatwiejsze i tym bardziej wyróżnia i zarazem przyciąga.
Myślę, że są dość proste rady nie tylko dla przetrwania katolików, lecz zarazem dla żywotności i duchowej expansji katolicyzmu:
- solidna wiedza religijna, a także ogólna, we wszystkich dziedzinach, przynajmniej tych istotnych dla rodziny i społeczeństwa
- praktyki religijne, począwszy od modlitwy w rodzinie, aż do liturgii czyli oficjalnego kultu Kościoła
- praktyczna miłość bliźniego, której szkołą powinna być oczywiście rodzina, lecz obejmująca także osoby spoza rodziny, zwłaszcza potrzebujące pomocy jak chore, samotne, żyjące w niedostatku różnorakim czy to duchowym czy materialnym.
Każda rodzina, która będzie miała na uwadze te trzy aspekty, będzie zalążkiem autentycznej odnowy duchowej Kościoła.
Rodziny kierujące się tymi zasadami powinne się łączyć ku wzajemnego wsparciu. Okres wakacyjny jest ku temu szczególną okazją, gdyż łatwiej można się odwiedzać mimo jakiejś odległości, czy to na wizyty prywatne, czy też na wspólny wypoczynek wielu rodzin.
Pan Bóg na pewno też zadba o odpowiednią opiekę duchową dla każdego osobiście i dla każdej wspólnoty. Aczkolwiek trzeba też prosić Pana Boga o to i być może też szukać cierpliwie.
Duży nacisk położony jest na rodzinę. Co jeśli jej nie mam i mieć nie mogę? Żona mnie zostawiła bez żadnych istotnych powodów, nie znam osobiście żadnego katolika. Gdzie mam szukać wspólnoty dla samotnych 30-latków?
OdpowiedzUsuńNajprościej w miejscu zamieszkania czy w okolicy. Zasadniczo parafia powinna być miejscem spotkania dla osób samotnych. To powinna być część troski duszpasterza.
UsuńZacząć zależy nie od tego, żeby szukać kogoś dla swoich potrzeb, lecz od tego, co ja mogę zrobić dla innych. I to bezinteresownie, bo wdzięczność jest obecnie czymś bardzo rzadkim, więc jeśli ktoś się jej spodziewa, to rychło dozna bolesnego zawodu.
- solidna wiedza religijna, a także ogólna,
OdpowiedzUsuńNo tak ale: - tyle że jak tym gąszczu internetowym się połapać... Z desperacji uczę się łaciny i koine... Nawet skryptoria studiów teologicznych (w tym seminariów duchownych) to jakaś mieszanka wybuchowa z takimi nazwiskami jak Kasper czy Kotarbiński.... A nastoletnie potomstwo zadaje coraz bardziej wymagające pytania...
Nie polecam skryptów z obecnych studiów teologicznych. Zacząć trzeba od klasyków. W języku polskim praktycznie tylko x. Wincenty Granat jest godny polecenia. I też oczywiście "przedsoborowe" podręczniki.
Usuńa jest coś przedsoborowe po polsku?
UsuńZ całą sympatią i szacunkiem dla czcigodnego księdza ale czytając księdza bloga można czasami odnieść wrażenie, że wszędzie w Kościele jest źle, wszyscy się mylą a może nawet kłamią i oszukują//zwodzą wiernych a racje ma tylko ksiądz :) (piszę to żartobliwie a nie uszczypliwie). A więc pytanie "jak żyć" też wydaje mi się coraz bardziej zasadne....
OdpowiedzUsuńTo wrażenie jest mylne i przeze mnie nie zamierzone. Wolałbym się zająć chwaleniem, ale wtedy raczej nikt by nie wskazywał na błędy, wypaczenia i oszustwa. Naiwności i głupoty jest dużo. Moim zamiarem jest pomaganie ku własnemu rozeznawaniu. To nie jest krytyka dla krytyki. Kiedyś zamilknę. Wtedy albo ktoś inny będzie musiał przejąć to zadanie, albo wystarczy to, co każdy w swoim zakresie potrafi w rozeznawaniu.
UsuńA ja uważam, że bardzo dobrze, że Ksiądz "nieumiejętnych poucza", bo zazwyczaj szeregowi księża pod przewodnictwem modernistów tego nie robią. Ktoś musi. Wierni potrzebują prawdy. Oby Ksiądz nie zamilkł jak najdłużej.
Usuńik
Bo dzisiejsze narcystyczne społeczeństwo nie może znieść słów krytyki. Zawodowi krytykanci są potrzebni. Krytyka jednak nie ma być dla samej krytyki lub żeby komuś dopiec, tylko musi być merytoryczna i konstruktywna, dla wyciągania wniosków i usprawniania. Jak jestem przeciwnikiem głupiej liberalnej demokracji to w ustroju, w którym jest silne przywództwo musi istnieć rola stałego krytykanta. Ale ma ona służyć do celów konsultatywnych. I w sumie powinien on być łącznikiem przywódcy ze społeczeństwem. Dlatego blog Księdza jest bardzo potrzebny. Tym bardziej, że jest on fajnie prowadzony w formie bloga, w którym wykształcony teolog objaśnia różne kwestie teologiczne i etyczne i jest duża wymiana wiedzy.
UsuńJa mam w planach poczytać Dogmatykę katolicką Diekampa. Idę do biblioteki, robię książce zdjęcia i proszę ChatGPT o przetłumaczenie na polski. Powstaje tu pytanie o jakość tego tłumaczenia. Ale przynajmniej na początek chyba lepsze to niż nic, gdy nie zna się języków obcych za bardzo, w tym przypadku niemieckiego.
OdpowiedzUsuńMoże Ksiądz powie, że należę do tych którzy ignorują problemy u FSSPX, ale myślę że w moim miejscu zamieszkania to najlepsza opcja wyboru. Funkcjonuje w miarę jak normalna parafia, kazania z zasady nie dotyczą tematów, które widziałem że są poruszane zbyt często przez innych kapłanów tego zgromadzenia w internecie, zwłaszcza treści typowo pro-FSSPX. (druga sprawa, że jak się wysłucha kazania niedzielnego to nie trzeba szukać następnych w internecie, ale mam materiał porównawczy). Z ciekawostek wspomnę, że kiedyś było wspomniane o problematyczności teologicznej tzw. Święta Miłosierdzia, a co za tym idzie można wyciągnąć wnioski dot. charakteru nadprzyrodzonego całych objawień.
OdpowiedzUsuń