Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Co się dzieje z duszami dzieci nienarodzonych?


Dla utrzymania wyrażonej w Piśmie św. i ogólnie w teologii katolickiej zbawczej konieczności Chrztu św., część teologów, opierających się na św. Augustynie i Synodzie Kartagińskim (418), który negował możliwość Zbawienia nieochrzczonych, nauczała o tzw. limbus puerorum, czyli miejscu, gdzie przebywają wiecznie dusze dzieci nieochrzczonych, nie cierpiąc wprawdzie mąk piekielnych, lecz będąc pozbawione szczęścia wiecznego czyli oglądania Boga (visio beatifica). Św. Tomasz nauczał, że limbus jest miejscem naturalnej szczęśliwości. Sobór Bazyleańsko-Ferrarańsko-Florentyński (1431-1445) potwierdził nauczanie Synodu Kartagińskiego, że dusze umierających w stanie grzechu pierworodnego idą do piekła. Część teologów neoscholastycznych przygotowywała odnośną definicję dogmatyczną przed Vaticanum II. Jednak w tej kwestii nie było jednomyślności ani wśród teologów ani biskupów katolickich. Ostatecznie nie doszło do ogłoszenia dogmatu, natomiast górę wzięła opinia dystansująca się od koncepcji limbus puerorum.
Katechizm Kościoła Katolickiego nie przejął tej koncepcji. Papieska Międzynarodowa Komisja Teologiczna obradowała w tym temacie w listopadzie 2005 r. W kwietniu 2007 r. Benedykt XVI zaaprobował dokument tej Komisji, nadając jej oficjalny status magisterialny. Według tego dokumentu nauka o limbus puerorum jest starszą próbą teologicznego wyjaśnienia kwestii zbawczej konieczności Chrztu św., jednak nie mającą rangi magisterialnej. Równocześnie dokument wyraża opinię, że dzieci nieochrzczone idą do nieba.
Wydaje się uzasadnione zastosowanie tutaj tradycyjnego nauczania Kościoła o tzw. chrzcie pragnienia (votum Ecclesiae implicitum), które ma zastosowanie do wszystkich nieochrzczonych, którzy nie odrzucili świadomie prawdy objawionej w Jezusie Chrystusie i tym samym sakramentu Chrztu św. jako jedynej drogi zbawienia. W przypadku dziecka - zarówno narodzonego jak też nienarodzonego - decydujący jest wola czyli zamiar rodziców: jeśli rodzice mieli zamiar ochrzcić dziecko, to ich pragnienie ma wartość przyjęcia Chrztu św. przez dziecko.
Analogicznie rzecz się ma w przypadku rodziców, którzy nie mieli takiego zamiaru. Wówczas liczy się ich pragnienie dobra dziecka, a przede wszystkim zbawcza wartość Odkupienia w Jezusie Chrystusie.
Nie jest to nowość w nauczaniu Kościoła. Wystarczy wspomnieć chociażby kult świętych starotestamentalnych, czy to wg kalendarza liturgicznego (np. święta Rodziców Najświętszej Maryi Panny, którzy raczej nie zostali ochrzczeni), czy chociażby wg Litanii do Wszystkich Świętych, gdzie wzywani są Patriarchowie i Prorocy Starego Testamentu. Analogicznie można traktować sprawiedliwych wśród pogan, co wyraża koncepcja limbus patrum. Wspólny jest tutaj brak Chrztu sakramentalnego, czyli - pozytywnie ujmując - zbawcza skuteczność pragnienia przynależności do Kościoła, także pragnienia niewyraźnego (votum Ecclesiae implicitum). Przesłankami teologicznymi są tutaj także sprawiedliwość Boga oraz uniwersalność dzieła Zbawienia przez Jezusa Chrystusa. Nie jest to zaprzeczenie czy lekceważenie konieczności Chrztu sakramentalnego, lecz poprawna interpretacja słów nakazu misyjnego, zgodna z kontextem błiższym i dalszym. Konieczność Chrztu według nakazu misyjnego dotyczy bezpośrednio tych, którzy usłyszeli Ewangelię. Stosowanie tej zasady wobec wszystkich nieochrzczonych jest sprzeczne zarówno z właściwym sensem nakazu misyjnego jak też ze wspomnianymi przesłankami teologicznymi. Ponadto kryje w sobie quasi magiczne rozumienie sakramentu, co jest także niezgodne z teologią katolicką.
W tym świetle należy rozumieć nauczanie zarówno Synodu Kartagińskiego jak też Soboru Bazylejsko-Ferrarańsko-Florentyńskiego.

7 komentarzy:

  1. Czy to znaczy, że w stosunku do takich dzieci można mieć absolutną pewność że idą do nieba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co jest powyżej napisane, jasno wynika, że absolutnie nie można mieć takiej pewności. Już prędzej należy uważać, że takie dusze nie idą do nieba.

      Usuń
  2. te synody to wielkie kłamstwo co oni na tych synogach mogą wiedzieć co dzieje sie z duszą takiego dziecka , to tylko przypuszczenia. Kościół już nie raz zmieniał różne poglady.
    Tak naprawde nikt nie wie co sie dzieje po tamtej stronie

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie dzieci niewinne ida prosto do nieba to sa dzieci Borze!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ksiądz Profesor pisze: "Równocześnie dokument wyraża opinię, że dzieci nieochrzczone idą do nieba." Otóż dokument ten nie wyraża opinii, że dzieci nieochrzczone idą do nieba, tylko wyraża, że istnieją racje, by mieć nadzieję, że dzieci nieochrzczone idą do nieba.

    Z punktu 103 dokumentu: Istnieją raczej poważne racje, jak chcemy tutaj na końcu potwierdzić, by mieć nadzieję, że Bóg zbawi te dzieci, ponieważ nie można było uczynić dla nich tego, co chciałoby się uczynić, to znaczy ochrzcić je w wierze i w życiu Kościoła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ksiądz Profesor pisze: "Według tego dokumentu nauka o limbus puerorum jest starszą próbą teologicznego wyjaśnienia kwestii zbawczej konieczności Chrztu św., jednak nie mającą rangi magisterialnej." Uważam, że następujące fragmenty z dokumenty świadczą o tym, że nauka o limbus puerorum posiadała rangę magisterialną.

    Z Noty wstępnej

    Wiadomo, że tradycyjne nauczanie odwoływało się do teologii otchłani, rozumianej jako stan, w którym dusze dzieci umierających bez chrztu nie zasługują na nagrodę wizji uszczęśliwiającej, ale nie ponoszą żadnej kary, ponieważ nie popełniły grzechów osobistych.

    Ta teologia, wypracowywana przez teologów począwszy od Średniowiecza, nigdy nie weszła do definicji dogmatycznych Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, nawet jeśli ten Urząd nawiązuje do niej w swoim nauczaniu aż do Soboru Watykańskiego II.

    Z punktu 3

    Teoria otchłani, do której przez wiele wieków odwoływał się Kościół, by pokazać los dzieci, które umierają bez chrztu, nie znajduje żadnej bezpośredniej podstawy w Objawieniu, mimo że od dłuższego czasu należy do tradycyjnego nauczania teologicznego.

    Ponadto, koncepcja, że dzieci, które umierają bez chrztu, są pozbawione wizji uszczęśliwiającej – koncepcja, która od dłuższego czasu była uważana za
    powszechną doktrynę Kościoła – wywołuje liczne problemy duszpasterskie, do tego stopnia, że liczni pasterze prosili o bardziej pogłębioną refleksję na temat dróg zbawienia.

    Owszem w odniesienie do limbus puerorum w nocie wstępnej pada określenie: Pozostaje ona więc możliwą hipotezą teologiczną.

    Słowo "pozostaje" może być rozumiane jako "była i nadal jest". Jednak po pierwsze nie ma podstawy by to jedno określenie stawiać ponad te cztery wcześniejsze. A po drugie może chodzić po prostu o brak precyzji w dokumencie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Osobiście uważam, że jeżeli dochodzi do poronienia (poniekąd Bóg do tego dopuszcza) jak może on nie dopuścić do zbawienia takiego dziecka skoro jak to ktoś pięknie ujął ,,Bóg jest zniewolony przez miłość do człowieka'' słuszny może mi się wydawać koncept tego iż owe dzieci stają się aniołami jednak w przypadku dzieci abortowanych mówił bym tutaj raczej o zbawieniu w rozumieniu człowieka - niezaprzeczalnie musiały doznać cierpienia. Oczywiście to jedynie moje luźnie przemyślenie, więc proszę z dystansem.
    Z Bogiem.

    OdpowiedzUsuń