Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Duet hochsztaplerów


Odbyła się właśnie zapowiadana szumnie "debata" dwóch głośnych twarzy internetowych:  Marcina Zielińskiego (więcej tutaj) oraz Dawida Masiora (więcej tutaj). Odbyła się z inicjatywy tego pierwszego, co już stanowi o pewnej przewadze. Ten, kto rzuca wyzwanie, ten przynajmniej częściowo dyktuje warunki, a na pewno z góry czuje się zwycięzcą. Ten drugi z panów podjął wezwanie, z jednej strony przeceniając swoje umiejętności, a z drugiej strony pragnąc skorzystać z okazji do promowania swoich poglądów, które aktualnie sprowadzają się do sekciarskiej ideologii lefebvrianów (FSSPX). Tak więc spotkało się dwóch sektoidów: Zieliński z sekty pseudocharyzmatyzmu oraz Mysior z sekciarskiego lefebvrianizmu. Ten pierwszy ma przewagę o tyle, że od lat jest szkolony przez pseudojezuitów i to pod kierownictwem "słynnego" purpurata krakówkowo-łódzkiego, który zwykł "modlić się" z rękami na pośladkach (więcej tutaj), oraz poprzez "studia" modernistycznej "teologii". Ten drugi natomiast ma przewagę o tyle, że realistycznie ocenia obecny stan Kościoła i chce być konsekwentnym katolikiem. Ogólnie słuchanie słownej potyczki tychże panów, która jest na bardzo niskim poziomie merytorycznym i moralnym, jest właściwie stratą czasu, co można zauważyć już w jej pierwszych minutach. Zabrałem się jednak za nią odpowiadając na wyrażone oczekiwania szanownej publiczności. 


Wysyp hochsztaplerów: pech24 (K. Kratiuk)


Bardzo żenujące jest, że jako autorytety niby katolickie promowane są osoby, które właściwie nie mają pojęcia o podstawowych zasadach wiary katolickiej, a uważają się za tradycyjnych katolików. Oto kolejny przykład:


Nasuwa się powiedzenie: coś tam zadzwoniło, ale on nie wiem, w którym kościele. Otóż Kratiuk po prostu kłamie. Kościół nigdy czegoś takiego nie powiedział. Kościół naucza, że Objawienie publiczne zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów (to był prawdopodobnie św. Jan), a nie wraz z ostatnią literą Księgi Apokalipsy. Różnica jest istotna i obowiązek o niej wiedzieć ma każdy katolik, zwłaszcza uważający się za tradycyjnego. To zdanie Kratiuk oznacza nie mniej nie więcej jak utożsamienie Bożego Objawienia z księgami biblijnymi, co jest oczywiście herezją i to akurat protestancką. Powiedzenie, że Boże Objawienie zakończyło się wraz ze śmiercią Apostołów oznacza natomiast, że Apostołowie przekazali Kościołowi Ewangelię Jezusa Chrystusa nie tylko w formie pisanej czyli w postaci Pisma świętego, lecz także w formie niespisanej przez nich, czyli w tym, co jest pozabiblijną Tradycją Kościoła. 

Jak świętować Wszystkich Świętych?


Należy odróżnić właściwe zasady Kościoła od obecnej praktyki na parafiach. 

Jak raczej wiadomo, w dzień Wszystkich Świętych czcimy tych wszystkich, których dusze są w niebie, a którzy nie są znani obecnie z imienia i nazwiska, to znaczy albo nie mamy o nich żadnych danych historycznych, albo je mamy lecz nie wiemy z całą pewnością, że są w niebie. Może to dotyczyć także naszych krewnych, przyjaciół i znajomych, którzy prawdopodobnie nie zostaną oficjalnie ogłoszeni świętymi, a jednak są już w chwale niebiańskiej. 

Czym innym jest tzw. Dzień Zaduszny, czyli wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, których dusze znajdują się jeszcze w czyśćcu, oczekując przyjęcia do chwały niebiańskiej. Zwykle jest to dzień 2 listopada (w razie, gdy ten dzień przypada w niedzielę, jest on według tradycyjnych zasad Kościoła przeniesiony na 3 listopada). Ponieważ ten dzień już nie jest dniem świątecznym czyli wolnym od pracy, powstał zwyczaj zaczynania obchodów tego dnia modlitwy za dusze w czyśćcu już 1 listopada, czyli w dzień Wszystkich Świętych, po południu, mianowicie w postaci procesji na cmentarz z modlitwą za dusze zmarłych i z błogosławieniem grobów. Jest to swego rodzaju obrzęd pogrzebowy czyli żałobny, który liturgicznie należy do Dnia Zadusznego, choć czasowo odbywa się już dzień wcześniej. Według tradycyjnych przepisów liturgicznych wolno tę procesję sprawować dopiero po godzinie 14-ej, co w moderniźmie często niestety nie jest przestrzegane. To połączenie czasowe jest o tyle sensowne, że zwykle nie jesteśmy w stanie w sposób pewny odróżnić, które dusze naszych bliskich są już w niebie, a które jeszcze w czyśćcu.