Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Wysyp przebierańców: pomysły chemika z Legnicy

Znany wiadomy chemik (Łukasz Wolański) od wielu lat forsuje fałszowanie liturgii tradycyjnej przez skażenie jej mentalnością i pomysłami iście modernistycznymi i antykatolickimi, zresztą także praktykując je. Oto jeden z wielu przykładów (tutaj Wolański widocznie "dyskutuje" sam ze sobą :-D ):






Tutaj ten człowiek po raz kolejny zdemaskował się jako rasowy modernista i tym samym wróg katolicyzmu grasujący wśród katolików uważających się za tradycyjnych. Wykazując przy tym brak elementarnej w temacie wiedzy historycznej i teologicznej, bądź wyjątkową sprawność w oszukiwaniu perswazyjnym:

1. Święcenia wszystkich stopni jako związane istotowo ze stanem duchownym były w Kościele zawsze związane z wymogiem wstrzemięźliwości sexualnej (która jest istotą celibatu czyli bezżenności). 

2. Dotyczyło to zawsze tym bardziej diakonatu jako stopnia sakramentu kapłaństwa.

3. Jeśli w ciągu historii Kościoła zaprzestano stopniowo stosowania na szeroką skalę (ale nigdy zupełnie) diakonatu stałego, to miało to z całą pewnością uzasadnienie zarówno teologiczne jak też pastoralne.

4. Uzasadnianie powrotu do szerokiego stosowania diakonatu stałego zapotrzebowaniem na uroczysty charakter liturgii jest przejawem fundamentalnie fałszywego pojęcia liturgii. Wg pojęcia katolickiego liturgia jest uroczystym wyrazem istoty i życia Kościoła, a nie celem samym w sobie. Tym samym świetność obrzędów nigdy nie może być uzasadnieniem dla rozwiązań teologicznych czy dyscyplinarnych.

5. Postulat dopuszczania do święceń żonatych bez wymagania wstrzemięźliwości świadczy albo o ignorancji teologicznej i historycznej, albo o pogardzie dla Tradycji Kościoła, albo o jednym i drugim.


2 komentarze:

  1. "3. Jeśli w ciągu historii Kościoła zaprzestano stopniowo stosowania na szeroką skalę (ale nigdy zupełnie) diakonatu stałego, to miało to z całą pewnością uzasadnienie zarówno teologiczne jak też pastoralne."

    Jakie to mogą być uzasadnienia teologiczne i pastoralne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ad 5. Coś mi się zdaje, że ten postulat świadczy o czymś bardzo prozaicznym i chyba najczęstszym: własnym nieuporządkowaniu sfery seksualnej, uporze w nim i rozpaczliwej próbie jego usprawiedliwienia i szukania uzasadnienia poprzez kościelny, a tu: okołoliturgiczny nadaktywizm, pchając się dokładnie w obszar wymagający postawy zupełnie odwrotnej. Znam co najmniej kilka takich przypadków w podobnym wieku, tzw. kryzysowym z przeszłości w tzw. oazie rodzin, gdy panowie wyrywali się do posług, a szczytem ich marzeń było szafarstwo przy Knotzowych poglądach na pożycie małżeńskie. Tragedia.

    OdpowiedzUsuń