Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy sedewakantyzm jest herezją? (uzupełnione)


Według teologii katolickiej oraz prawa kanonicznego herezją jest odrzucenie choćby jednej z prawd wiary katolickiej.

W kwestii sedewakantyzmu nie jest mi znane żadne orzeczenie władz kościelnych, ani Stolicy Apostolskiej ani władz diecezjalnych. Są jedynie dekrety dotyczące poszczególnych osób, zwłaszcza duchownych, którzy publicznie ogłosili się sedewantystami. Nie ma natomiast dokumentu odnośnie sedewakantyzmu ogólnie. Jest to o tyle zrozumiałe, że jest to zjawisko nowe, gdyż pojawiło się dopiero po Vaticanum II. Zrozumiałe jest też, że władze kościelne preferują przemilczanie i ignorowanie, żeby nie nadawać sprawie rozgłosu. Ponadto jest tyle sporów zarówno pomiędzy sedewakantystami (głównie odnośnie ważności danej linii sakry biskupiej) jak też między nimi a innymi ugrupowaniami wyznającymi Tradycję katolicką, zwłaszcza Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X (oraz jego pochodnymi), że polemika z pozycji modernistycznej jest taktycznie właściwie zbędna. Zresztą moderniści musieliby walczyć nie na swoim terenie, gdyż dyskusja w tej kwestii wymaga dobrej znajomości teologii katolickiej, tym bardziej przyjmowania prawdy wiary o nieomylności Kościoła i papiestwa.

Tak więc w odpowiedzi należy samodzielnie stosować ogólne kryteria teologii i kanonistyki katolickiej. Po krótce:

1. Kwestia, kto jest papieżem, względnie czy dana osoba jest papieżem, w sposób oczywisty nie należy do dziedziny prawd wiary katolickiej. Tym samym błędne zdanie w tej kwestii nie jest herezją.

2. Kwestia ta dotyczy jedności hierarchicznej, czyli podległości prawowitej władzy. Sprawa jest o tyle złożona, że nie chodzi o podległość papieżowi generalnie i zasadniczo, lecz o to, czy dana osoba jest papieżem. Dlatego sedewakantyzm jest stanowiskiem schizmatyckim warunkowo, mianowicie wtedy, gdy błędne jest twierdzenie, że nie ma papieża.

3. Sednem problemu jest twierdzenie, że nie ma papieża. Sedewakantyści argumentują

- prawdą wiary o nieomylności Kościoła oraz papieży w nauczaniu ex cathedra, oraz

- sprzecznością między nauczaniem Magisterium Kościoła przed i po Vaticanum II.

Tych, którzy uznają Vaticanum II oraz papieży począwszy od Jana XXIII uważają za heretyków z powodu godzenia się na tę sprzeczność.

Dlatego kluczową kwestią jest wykazanie tej sprzeczności. Zresztą czyni to także Bractwo Św. Piusa X oraz wspólnoty afiliowane i pochodne. Tutaj sedewakantyści zarzucają brak konsekwencji i praktyczne lekceważenie urzędu papieskiego, skoro wytyka się jemu błędy doktrynalne. W tym miejscu stanowisko sedewakantystyczne jest zgodne ze stanowiskiem modernistycznym: wszelkie nauczanie urzędowe powinno zostać bezwzględnie przyjęte.

Sedewakantyzm reprezentuje jednak inne rozwiązanie niż modernizm postulujący bezwzględną uległość dla nowości, mianowicie zanegowanie prawomocności sprawowania urzędu przez hierarchię tzw. (po)soborową. Uzasadnieniem jest popadnięcie w herezję poprzez sprzeczność względem tradycyjnego nauczania i dyscypliny Kościoła.

Oczywiście należy docenić gorliwość w trosce o wierność wierze katolickiej. Tym niemniej tkwi tutaj istotny problem, mianowicie sprawa orzekania o popadnięciu w herezję przez daną osobę, konkretnie przez sprawującego urząd papieski. Takie orzeczenie jest aktem rządzenia czyli wykonywania władzy kościelnej. Według eklezjologii katolickiej podmiotami tej władzy są następcy Apostołów czyli biskupi wraz z papieżem. Wiadomo, że odnośnie popadnięcia kogoś w herezję orzeczenie takie wydaje biskup miejsca, a ostatecznie papież. W historii Kościoła, zwłaszcza w starożytności, czynili to zwykle biskupi należący czy to danej prowincji kościelnej czy zebrani na soborze powszechnym. Nie ma natomiast całkowitej zgodności między teologami odnośnie przypadku popadnięcia papieża w herezję. Jest zgodność co do tego, że także papież popadający w herezję automatycznie traci swój urząd, tzn. przestaje być papieżem, ponieważ herezja powoduje automatyczną exkomunikę czyli wykluczenie z jedności Kościoła Chrystusowego. Ze względu na małe prawdopodobieństwo takiej sytuacji - w historii Kościoła nie było przypadku poważnego podejrzenia popadnięcia papieża w herezję - nie ma skodyfikowanych procedur kanonicznych na taki wypadek. Jednak wystarczą procedury zwykłe, przewidziane dla innych osób i praktykowane stale w Kościele, mianowicie

- postawienie zarzutów,

- danie możliwości obrony, oraz

- wezwanie do odwołania heretyckich poglądów.

Taka jest praktyka Kościoła od wieków, poświadczona stale we wielu przypadkach. Stosowano ją nie tylko na soborach. X. prałat Wilhelm Imkamp, historyk Kościoła i konsultor dykasterij watykańskich, zaprzyjaźniony z wieloma kardynałami i biskupami, wskazał na przykład kardynała Francesco Albizzi'ego, inkwizytora, który wezwał urzędującego papieża Innocentego XI po jego świeckim nazwisku Odescalchi do stawienia się przed Trybunałem Świętego Oficjum. Było to zupełnie normalne i nie napotkało żadnego sprzeciwu.


W swoim dziele De inconstantia (cap. IV, 14-17) powołując się na dotychczasowe opinie teologów uznał za nierozstrzygnięte, czy papież może popaść w herezję:




W tej kwestii nie zaszła istotna zmiana w nauczaniu teologów katolickich, gdyż wchodzi w grę rozróżnienie między urzędowym nauczaniem wiary, zwłaszcza materialnie i formalnie nieomylnym, a wiarą papieża jako osoby prywatnej. Innymi słowy: teologicznie nie jest wykluczone, że papież jako osoba prywatna może popaść w herezję. Jednak orzeczenie tego faktu wraz ze skutkami prawnymi nie leży w gestii każdego, lecz jest zadaniem w kompetencji władzy hierarchicznej.

Tak więc chodzi ostatecznie o właściwe rozumienie oraz respektowanie ustroju Kościoła pochodzącego od Boga. Innymi słowy: jedynie władza kościelna jest kompetentna w sprawie orzekania o herezji wraz ze skutkami prawnymi, co także w przypadku papieża oznacza utratę urzędu. Samowładne orzekanie w takiej sprawie jest uzurpacją i anarchią, której korzeniem jest albo nieznajomość eklezjologii katolickiej (czyli ignorancja) albo jej odrzucanie na podobieństwo protestanckiej negacji hierarchiczności Kościoła.

Oczywiście generalnie nie można negować dobrej woli zwolenników sedewakantyzmu. Docenić należy także nierzadką w takich kręgach znajomość tradycyjnej teologii oraz dokumentów Kościoła. Jednak sama dobra wola nie usprawiedliwia braku respektowania ustroju Kościoła, tudzież braku ufności w Bożą Opatrzność prowadzącą Kościół przez wieki.



Post scriptum 


W pewnej polemice pojawił się zarzut w oparciu o fragment z podręcznika x. Sieniatyckiego (Zarys dogmatyki katolickiej, t. III, s. 223-224). Spójrzmy na to miejsce:


Już pobieżne spojrzenie pozwala zauważyć, że zarzut jest nie na miejscu, gdyż wypowiedź x. Sieniatyckiego raczej potwierdza powiedziane powyżej. Nie chodzi bowiem o zdanie, że dana osoba - Pius XI - jest papieżem, lecz o to, że wybrana prawowicie osoba (w tym wypadku Pius XI) jest papieżem. Innymi słowy: chodzi o wiarę w to, że Prymat Piotrowy, którego trwałe istnienie jest prawdą objawioną, trwa aktualnie w Piusie XI oraz w każdym innym prawowicie wybranym papieżu. Zdanie przeciwne byłoby zaprzeczeniem tego trwania i tym samym byłoby sprzeczne z dogmatem o trwaniu Prymatu Piotrowego. Nie oznacza to jednak, jakoby zdanie o byciu papieżem przez Piusa XI było prawdą objawioną, a tym samym zaprzeczenie mu herezją w sensie właściwym (czyli bezpośrednim zaprzeczeniem prawdy objawionej), gdyż herezja zawsze dotyczy prawdy objawionej. Prawdą obowiązującą we wierze nadprzyrodzonej jest faktyczne trwanie Prymatu Piotrowego w Kościele widzialnym. Ma to oczywiście konsekwencje dla stosunku wobec danego papieża: ten stosunek jest praktycznym zastosowaniem wiary nadprzyrodzonej w dogmat o trwaniu Prymatu Piotrowego. Jednak odrzucenie prawowitego papieża nie jest herezją, lecz grzechem przeciw wierze.

Tak więc cytat z podręcznika x. Sieniatyckiego świadczy na niekorzyść sedewakantystów: odrzucenie przez nich danego papieża jest - w powierzchownym i niesolidnym zastosowaniu tej argumentacji - odrzuceniem wiary nadprzyrodzonej. 

Pozostają jednak kwestie:
- prawowitości wyboru danego papieża, oraz
- braku skuteczności wyboru względnie utraty urzędu wskutek herezji.

Są to istotne dla sprawy kwestie, od których zależy definitywna ocena teologiczna stanowiska sedewakantystycznego.

Ponadto często można spotkać powoływanie się na konstytucję apostolską Cum ex apostolatus papieża Pawła IV z 1559 r. Nie ma w niej potwierdzenia stanowiska sedewakantystycznego, lecz - wręcz przeciwnie - podkreślenie zasady, że papież nie może być sądzony przez kogokolwiek na tym świecie:


Papież nazywa "ważkim i niebezpiecznym" mniemanie, jakoby można było sprzeciwić się papieżowi, jeśli zostanie uznany za odstępcę od wiary. 

43 komentarze:

  1. Czy mógłbym prosić o źródło gdzie mógłbym więcej poczytać o tym jak Papież został wezwany przed Trybunał Świętego Officjum (szukałem informacjii po angielsku oraz po polsku lecz nie mogłem nic znaleźć)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źródłem jest zalinkowana wypowiedź x. Imkamp'a.

      Usuń
  2. Szczęść Boże.
    Mam pytanie do ks. profesora. Interesuje mnie kwestia milenaryzmu (Miller) i porwania kościoła jakie pod wpływem tej nauki , głoszą niektóre sekty. Jaka jest nauka katolicka w tym temacie? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem, o jaki milenaryzm chodzi.

      Usuń
    2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Millenaryzm

      Usuń
    3. To nie jest w temacie.

      Usuń
  3. super artykuł!
    Bóg zapłać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak super, skoro z niego wynika, że dopóki papież sam siebie nie potępi to jego herezje nie są herezjami czyli są pełnoprawnymi twierdzeniami pomimo, że jawnie przeczą twierdzeniom poprzednich papieży? To jest super?

      Usuń
  4. Dobrze napisane!

    OdpowiedzUsuń
  5. W artykule pojawia się pewien zasadniczy błąd. Papież przestaje być papieżem nie w skutek przestępstwa herezji, co do stwierdzenia którego jest wymagane orzeczenie hierarchii, ale grzechu herezji - co do stwierdzenia którego nie jest to wymagane i wynika to z samego Prawa Boskiego. Św Robert Bellarmin pisze, że taki papież (będący publicznym heretykiem) traci władze per se i nie wymaga to żadnego stwierdzenia przez władzę kościelną, bowiem kto utracił wiarę już został osądzony. Ponad to, jeśli osoba była publicznym heretykiem PRZED wyborem na Stolice Apostolską, wybór taki jest próżny wraz z wszystkimi konsekwencjami. To czyni tezę sedewakantystyczną (oraz jej pochodne - jak teza z Cassiciacum) bardziej prawdopodobną niż mogło by się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę podać źródło wypowiedzi św. Roberta.

      Usuń
    2. A to nie jest tak, że herezja formalna powoduje ekskomunikę z mocy prawa i żadna władza kościelna nie musi jej nakładać ani ogłaszać?

      Usuń
    3. Jest, ale także wtedy kompetentna władza musi orzeknąć, że dana osoba popadła w exkomunikę z powodu herezji. Dopiero wtedy ta exkomunika ma skutki prawne.

      Usuń
    4. Obecnie herezje opowiada zarówno papież (i jego poprzednicy, np. Jan Paweł I o LGBT+ mówił herezje a Jan Paweł II całował Koran i ręce rabinów) jak i kardynałowie. Kto więc ma ich nazwać heretykami? Oni sami siebie? Przecież tego nie zrobią. A skoro tak, to rozumiem, że z mocy prawa Kościoła katolickiego sprzeczne twierdzenia papieży i kardynałów są równie ważne mimo, że są sprzeczne? Kto mi to wyjaśni? Może teolog? I dlaczego nie wyjaśni i tak moje pytanie sobie będzie wisieć?

      Usuń
    5. To nielogiczne, bo albo ekskomunika jest automatyczna, czyli zgodnie z logiką nie wymaga orzekania, albo wymaga orzekania dla swojej ważności, ale wówczas z logiki nie jest automatyczna. A jeśli tak ma być, to zasady logiki nie dotyczą prawa Kościoła. Czyż nie?

      Usuń
  6. A co z przepowiednią naszej Pani z La Sallette ? Że Rzym stanie się siedliskiem Antychrysta ? Czy Matka Boska mogła się pomylić ? Czy to, co widzimy że się dzieje na świecie (upadek białej rasy i Cywilizacji Zachodniej, zanik religii, wzrost islamu) nie są znamionami czasów ostatecznych ? Pozdrawiam, Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę podać źródło tej przepowiedni.

      Usuń
    2. Proszę Księdza, źródłem tej przepowiedni są prywatne zapiski Melanii (widzącej z La Salette), które nie wchodzą w skład zatwierdzonego objawienia prywatnego, nie wchodzą w treść orędzia Pani z La Salette, które Kościół zaaprobował.

      Te zapiski to tzw. Sekret z La Salette, który Kościół odrzucał dekretami Świętego Oficjum za pontyfikatów: Leona XIII, Piusa X, Benedykta XV, Piusa XI oraz Piusa XI.

      "Dekret Świętego Oficjum z 26 lipca 1880 r. nazywa opowieści Melanii nieautentycznymi i dalekimi od zdrowej doktryny, przy zastrzeżeniu jednak, że kult Matki Bożej z La Salette nie jest w żaden sposób naganny".

      "Nasza postawa w tej kwestii jest więc jasna: przedkładamy orzeczenia Stolicy Apostolskiej nad wątpliwe objawienia".

      Źródło: http://www.legitymizm.org/stolica-apostolska-sekret-la-salette

      A ponadto: Misjonarze Saletyni sami dystansują się od tychże zapisków z 'Sekretu' Melanii.

      Usuń
    3. Oczywiście literówka, rzecz jasna ma być "oraz Piusa XII".

      Usuń
    4. Dziękuję za wyjaśnienie.

      Usuń
    5. Niemniej to przecież dzisiaj widzimy, a treść Apokalipsy Janowej jest pewna, a mówi, że Antychryst zasiądzie na Tronie w Przybytku Boga. O tym mówi też List do Tesaloniczan.

      Usuń
  7. W artykule brak kluczowej rzeczy.
    Sobory katolickie są nieomylne, gdyż jest to związane z dogmatem o nieomylności Kościoła. Cały Kościół nauczający (Ecclesia docens) nie może się mylić. Jednak Sobór Watykański II głosił naukę błędną (ekumenizm, wolność religijna, herezja kolegializmu i inne błędy) , potępioną w przedsoborowym nauczaniu nieomylnym Kościoła. Skoro zatem Sobór Watykański II głosił te błędy to znaczy, że nie był nieomylny oraz że nie był Soborem Kościoła katolickiego, bo Kościół katolicki przeczyć sobie sam nie może, tym bardziej w nauczaniu, które ma rangę nieomylnego. Skoro tak, to cała hierarchia posoborowa nie jest katolicka, nie posiadają oni formę urzędu, podobnie jak "papież" posoborowy. Dlatego właśnie sedewakantyzm jest słusznym stanowiskiem, gdyż wynika z dogmatu o nieomylności Kościoła. Kościół nauczający, jako taki, jest zawsze nieomylny, według słów Jezusa do Apostołów i ich następców: "Kto was słucha, Mnie słucha". Błędna nauka SVII sprawia, że cała posoborowa hierarchia nie jest hierarchią Kościoła i dlatego sedewakantyzm jest słusznym stanowiskiem.

    Post scriptum: Każde nauczanie urzędowe ex officio w przypadku papieża jest nauczaniem ex cathedra, gdyż papież, gdy naucza, zawsze naucza cały Kościół odnośnie wiary i moralności. Stąd każde ex officio trzeba przyjmować. Tak też pisał Pius XII w jednej z encyklik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale katolik musi pozostawić w porządku prawnym Kościoła, a herezje Soboru i tak musi orzec prawna władza kościelna, żeby można było wyciągnąć z tego skutku prawne. Dlatego nie jest słuszny sedewakantyzm.

      Usuń
    2. Proszę podać źródło encykliki Piusa XII.

      Usuń
    3. Albo ta nauka jest sprzeczna albo nie. A jeśli jest, to musi to być herezja, albo logika klasyczna nie dotyczy Kościoła katolickiego i może sobie przeczyć dopóki sam nie przyzna się ów urząd do samozaprzeczania sobie i wtedy oba sprzeczne stany (orzeczenia dogmatyczne) są prawdziwe. Czy tak?

      Usuń
    4. Czy sedewakantyści uważają, że hierarchia katolicka (papież i biskupi z jurysdykcją i misją od papieża) należy czy nie należy do istoty Kościoła?

      Usuń
  8. Ponadto, przez wiarę boską i katolicką należy wierzyć we wszystkie te rzeczy, które są
    zawarte w spisanym słowie Bożym i w tradycji, oraz w te, które Kościół, czy to w uroczystym
    orzeczeniu, czy też w swojej zwyczajnej i powszechnej władzy nauczania, proponuje wierzyć
    jako objawione przez Boga.
    (Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Dei Filius, rozdz. 3; Denz. 1792)

    OdpowiedzUsuń
  9. Określając granice posłuszeństwa należnego pasterzom dusz, a przede wszystkim
    autorytetowi Papieża Rzymskiego, nie wolno przypuszczać, że ma ono obowiązywać tylko w
    odniesieniu do dogmatów, których uparte negowanie nie może być oderwane od przestępstwa
    herezji. Co więcej, nie wystarczy szczerze i stanowczo zgadzać się z doktrynami, które, choć
    nie zostały zdefiniowane przez żadne uroczyste orzeczenie Kościoła, są przez niego
    proponowane do wierzenia, jako bosko objawione, w jego powszechnym i uniwersalnym
    nauczaniu, i które Sobór Watykański [Pierwszy] ogłosił, że należy w nie wierzyć "z katolicką i
    boską wiarą". Ale i to należy zaliczyć do obowiązków chrześcijan, że pozwalają się rządzić i
    kierować przez autorytet i kierownictwo biskupów, a przede wszystkim Stolicy Apostolskiej.
    A jak bardzo jest to stosowne, każdy może się łatwo przekonać. Albowiem rzeczy zawarte w
    Boskich orzerzeniach odnoszą się częściowo do Boga, a częściowo do człowieka i do tego, co
    jest konieczne do osiągnięcia jego wiecznego zbawienia. A jedno i drugie, to znaczy to, w co
    mamy obowiązek wierzyć i co mamy obowiązek czynić, jest ustanowione, jak to już
    stwierdziliśmy, przez Kościół za pomocą jego boskiego prawa, a w Kościele przez najwyższego
    papieża.
    Dlatego do Papieża należy autorytatywne osądzanie, co zawierają święte orzeczenia, jak
    również jakie doktryny są z nimi zgodne, a jakie niezgodne; a także, z tego samego powodu,
    wskazywanie, jakie rzeczy należy przyjmować jako słuszne, a jakie odrzucać jako
    bezwartościowe; co należy czynić, a czego unikać, aby osiągnąć wieczne zbawienie. W
    przeciwnym bowiem razie nie byłoby pewnego interpretatora nakazów Bożych, ani
    bezpiecznego przewodnika wskazującego człowiekowi drogę, którą powinien żyć.
    (Papież Leon XIII, Encyklika Sapientiae Christianae, n. 24;).

    OdpowiedzUsuń
  10. (...) Aby żadne zafałszowanie czy zepsucie prawa Bożego, lecz jego prawdziwe, autentyczne poznanie oświecało umysłów ludzi i kierowało ich postępowaniem, konieczne jest, aby synowskie i pokorne posłuszeństwo wobec Kościoła łączyło się z oddaniem Bogu i pragnieniem podporządkowania się Mu. Sam bowiem Chrystus uczynił Kościół nauczycielem prawdy także w tych sprawach, które dotyczą właściwego uregulowania postępowania moralnego, chociaż pewne poznanie ich nie przekracza ludzkiego rozumu. ...[Bóg] ustanowił Kościół stróżem i nauczycielem całej prawdy o religii i moralnym postępowaniu; Dlatego wierni powinni okazywać mu posłuszeństwo i poddawać mu swoje umysły i serca, aby zachować je w stanie nienaruszonym i wolnym od błędu i zepsucia moralnego, i aby nie pozbawić się tej pomocy, której Bóg udziela z tak ofiarną hojnością; powinni okazywać to należne posłuszeństwo nie tylko wtedy, gdy Kościół określa coś uroczystym wyrokiem, ale także, w odpowiedniej proporcji, gdy konstytucje i dekrety Stolicy Apostolskiej nakazują i potępiają poglądy niebezpieczne lub wypaczone.

    Niech więc i wierni strzegą się przecenianej niezależności prywatnego osądu i tej fałszywej autonomii ludzkiego rozumu. Zupełnie bowiem obce jest każdemu noszącemu imię chrześcijanina, aby z taką pychą ufał swoim władzom umysłowym, że zgadza się tylko z tymi rzeczami, które może zbadać na podstawie ich wewnętrznej natury, i aby wyobrażał sobie, że Kościół, posłany przez Boga, aby nauczać i kierować wszystkimi narodami, nie jest zorientowany w aktualnych sprawach i okolicznościach, a nawet, że muszą one być posłuszne tylko w tych sprawach, które zadekretował uroczystą definicją, jak gdyby inne jego decyzje mogły być domniemane jako fałszywe lub podsuwające niewystarczające motywy prawdy i uczciwości. Wręcz przeciwnie, cechą charakterystyczną wszystkich prawdziwych naśladowców Chrystusa, tak piśmiennych jak i nie piśmiennych, jest cierpliwość, by być prowadzonym i kierowanym we wszystkich sprawach dotyczących wiary i moralności przez Święty Kościół Boży przez jego Najwyższego Pasterza, Papieża Rzymskiego, który sam jest prowadzony przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

    (Papież Pius XI, Encyklika Casti Connubii, nn. 103-104;).

    OdpowiedzUsuń
  11. Spotkałem się w Internecie z bardzo radykalnym sedewakantyzmem, zwłaszcza z poglądami Richarda Josepha Michaela Ibranyi'ego (RJMI) i wspólnoty(?) "Mary's Little Remnant". Głosi on, że nieważni są papieże wybrani przez ostatnie... ponad 850 lat(!). RJMI uważa, że wiara w to, że dzieci poronione czy abortowane, a nieochrzczone ważnie z wody, są zbawione na wieki czy nawet przebywają w limbus puerorum jest grzechem śmiertelenym herezji (np. według RJMI hipoteza limbus puerorum (w którym ma nie być cierpienia oraz jest za to niekończąca się szczęśliwość, co prawda bez wizji uszczęśliwiającej) czyniłaby według niego dziedziczny, nieuczynkowy grzech pierworodny będący grzechem śmiertelnym mniej poważnym od grzechu powszedniego, za który można być ukaranym cierpieniem w czyśćcu i że wiara w limbus puerorum oznaczałaby umieszczenie kawałka Nieba w Piekle potępionych)! Wielu świętych Kościoła nazwał heretykami czy apostatami bądź Ojcami Anty-Kościoła (np. Justyna Męczennika, Hieronima ze Strydonu, Jana Damasceńskiego). Sprawa RJMI może mnie bardzo poruszać, bardzo chcę być zbawiony na wieki i nie być karany przez Boga po śmierci, zwłaszcza wiecznie czy wyraźnym cierpieniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten człowiek RJMI jest naprawdę skrajnym heretykiem i schizmatykiem

      Usuń
    2. Dobrze, ale jakieś uzasadnienie merytoryczne? On uzasadnił swoje stanowisko teologicznie, czyli problemem lekceważenia grzechu pierworodnego odnośnie do "NIKT nie może być zbawiony kto nie narodził się z wody...".

      Usuń
    3. Jeśli RJMI jest ma rację, to Sobór watykański I jest fałszywym soborem a Kościół rzymskokatolicki nie jest prawdziwym Kościołem. Proste.

      Usuń
    4. "On uzasadnił swoje stanowisko teologicznie, czyli problemem lekceważenia grzechu pierworodnego odnośnie do "NIKT nie może być zbawiony kto nie narodził się z wody"
      To jest herezja fenneyizmu, inaczej herezja bostońska, która z punktu widzenia teologii Ojców Kościoła i samej historii Kościoła jest niedorzeczna, bo wielu świętych czczonych od wczesnych wieków Kościoła nie było ochrzczonych z wody lub nie ma na to dowodu - niewiniątka zabite przez Heroda, św Dyzmas, św Genezjusz, św. Emerencjana, św. Rogacjan, brat Donacjana i inni. Herezja bostońska zakłada czysty absurd, według tych heretyków sprawiedliwy Bóg miałby być jakimś tyranem, który miałby skazywać ludzi na wieczne potępienie za to, że nie mieli nawet możliwości poznania wiary katolickiej lub nie zdążyli zostać ochrzczonymi. Taki pusty rygoryzm, podobny, jaki głosiła inna herezja - donatyzm jest bliższy faryzeizmowi niż nowotestamentowych naukom Jezusa. To oni przywiązywalu wagę do drobiazgowo rozumianego rytualizmu nie rozumiejąc sedna wiary. Jeśli Richard Ibranyi głosi takie nauki to znaczy, że nie głosi nauki katolickiej.

      Usuń
  12. W artykule jest powiedziane, że orzeczenie o ewentualnym fakcie WPADNIĘCIA w herezję nie należy do każdego. W związku z tym, nasuwają się kwestia:
    Orzeczenie o heretyckości tego czy innego POGLĄDU - czy ma prawo świecki lub prezbiter, także publicznie, wypowiadać się, że ten albo inny POGLĄD jest heretycki, na podstawie: 1) wypowiedzi autorytetów 2) wnioskowania własnego (np. samodzielnie dostrzegając, że pogląd przeczy jakiemuś dogmatowi)?

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście każdy ma moralne prawo do wyrażania opinii co do prawowierności względnie heretyckości wypowiedzi jakiejś osoby, oczywiście o ile ta opinia jest rzetelna.
    Natomiast orzekanie ze skutkami prawnymi należy do kompetencji władzy kościelnej, zwykle biskupa miejsca, a ostatecznie papieża - wraz z soborem bądź bez niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku sobór i papież sami się musieliby potępić. Już to widzę, jak to robią x-D A skoro tak, to... widocznie nie są soborem i papieżem prawdziwym. Logika. Wyjaśnisz to?

      Usuń
  14. Szczęść boże.
    Czy sedewakantyści (w tym ich biskupi i księża) są katolikami? Zaznaczam, że pytam się o "główny" nurt z biskupami, a nie pomniejsze odłamy bez księży.
    Bóg zapłać za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy Ksiądz nadal podpisuje się pod tym tekstem, czy też zmienił Ksiądz zdanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tekstu teologa wynika, że papież z powodu herezji traci urząd, co ciekawe tak twierdzą właśnie sedewakantyści. Jednocześnie teolog twierdzi w tekście, że nie traci dopóki sam jako papież nie orzeknie o swojej herezji albo kardynałowie, też heretycy, nie orzekną o jego herezji (i przy okazji o swojej). A że nie orzekną, bo są heretykami to jasne. Czyli "tak, ale nie". Jednocześnie wg tekstu "brak procedur". Nic dziwnego, że teolog się nie odniesie jak to rozumieć co do absurdu, ewidentnego absurdu, sprzeczności, jaką jest obecna sytuacja. Heretyk jest heretykiem i przestaje być papieżem, ale jednocześnie nie jest i nie przestaje, dopóki tego sam o sobie nie orzeknie. Absurd totalny. Czyli w Kościele są stany nieoznaczoności Heisenberga, papież jest papieżem i nie jest jednocześnie. Jest heretykiem i nie jest jednocześnie. Stan oznaczony pojawia się z chwilą samopotępienia się przez takiego (nie)papieża. Oto dlaczego teolog się nie odnosi od 5 lutego 2022, od kiedy spytałeś.

      Usuń
    2. Źle to Pan rozumie. Kiedy złodziej jest złodziejem? Kiedy coś ukradnie. A czy można zamknąć złodzieja w piwnicy? Nie można, musi go skazać sąd a odpowiednie instytucje są od wykonania wyroku. Co by spotkało zwykłego obywatela gdyby sam wymierzył sprawiedliwość (a miał stuprocentową rację)? To jego wsadziłby do więzienia.
      Nie jest to żaden brak logiki, a ukrócenie anarchii, która rozsadziłaby państwo. I gdyby każdy katolik mógłby sobie orzekać kto jest a kto nie jest papieżem byłoby by to samo z Kościołem (a co stało się z sektą Lutra).

      Usuń
  16. W SSPX/"Crisis Series #29 w/ Don Tranquillo: Collegiality - More Dangerous Than You Knew" na YT jest ciekawa informacja. Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen Gentium” punk 21 twierdzi "Sobór święty uczy, że przez konsekrację biskupią udziela się pełni sakramentu kapłaństwa, która zarówno w tradycji liturgicznej Kościoła, jak i w wypowiedziach świętych Ojców nazywana jest najwyższym kapłaństwem bądź pełnią świętego posługiwania. Sakra biskupia wraz z urzędową funkcją uświęcania przynosi również funkcję nauczania i rządzenia, funkcje te jednak z natury swojej mogą być wykonywane tylko w hierarchicznej wspólnocie (communio) z Głową Kolegium i z jego członkami."

    Zmiana stosunku do Tradycji polega na tym, że "teraz" sakra daję urząd/funkcję rządzenia eliminując zarazem konieczność przekazania/pochodzenia owej władzy od papieża. To jest dokładnie to w co wierzą zarówno sedewakantyści - gdzie Kościół może istnieć pomimo braku papieża - jak i sic! protestanci. Spotkałem się z opinią tradycyjnego teologa, twierdzącego, że to najpoważniejszy błąd V2.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt 1: Obecny papież na pewno i 5 poprzednich papieży także nauczają sprzecznie z nauką dogmatyczną Kościoła katolickiego sprzed 1962 roku.
      Fakt 2: W historii Kościoła tron pozostawał pusty, np. na niemal 3 lata pod koniec XIII wieku.
      Fakt 3: Zgodnie z tym co twierdzi ksiądz teolog w powyższym tekście teologia katolicka jest zgodna, że papież heretyk traci urząd.
      Fakt 4: Brak przewidzianej formalnie procedury na wypadek papieża heretyka, ale...
      Fakt 5: ...ekskomunika automatyczna z powodu herezji jest zarazem automatyczna i zarazem nie jest automatyczna, bo żeby była ważna musi być stwierdzona przez Urząd, czyli ekskomunika z powodu herezji jest stanem nieoznaczonym Heisenberga, gdyż jest zarówno i nie jest zarówno dopóki nie zostanie oznaczona stwierdzeniem Urzędu.
      Fakt 6: Ergo papież heretyk, który traci urząd jednocześnie nie traci urzędu ani nie jest heretykiem dopóki nie orzeknie tego on sam lub sobór biskupów heretyków o nim i o sobie samych, mimo że brak takiej procedury formalnie, ergo papież i biskupi są w stanie nieoznaczoności Haisenberga bycia i niebycia jednocześnie heretykami i bycia i niebycia jednocześnie na urzędach Kościoła katolickiego łamiąc prawa logiki klasycznej.
      To wynika dokładnie z tego, co ksiądz teolog napisał. Po ludzku nazywa się to absurdem, sprzecznością. Taki jest stan Kościoła od 1962 roku. Albo więc prawo Boga może być wewnętrznie sprzeczne, albo ksiądz teolog się myli.

      Usuń