Nie do końca rozumiem pytanie. W każdym razie wydaje się ono złożone z kilku kwestyj.
1. Pogrzeb katolicki, czyli obrzędy pogrzebowe sprawowane przez katolickiego duchownego, przysługują każdemu członkowi Kościoła katolickiego, który nie popełnił formalnego aktu apostazji czy wyrzeknięcia się wiary katolickiej i tym samym przynależności do Kościoła.
2. W razie, gdy osoba zmarła czy to w stanie ciężkiego grzechu publicznego jak złamanie węzła małżeńskiego, pogrzeb katolicki nadal przysługuje, o ile dana osoba nie wyrzekła się wiary katolickiej formalnie lub wobec świadków. Wówczas jednak obrzęd powinien mieć formę skróconą czyli mniej uroczystą (uroczysta forma składa się z trzech stacyj: w domu, Msza św. żałobna, modlitwy przy grobie).
3. Nie wolno mieszać obrzędów kościelnych z "obrzędami" świeckimi. W te drugie Kościół nie ingeruje i im też nie wolno ingerować w przebieg obrzędu kościelnego. Ma to znaczenie zwłaszcza dla stacji przy grobie: obrzęd katolicki kończy się wraz z umieszczeniem trumny z ciałem w grobie.
4. Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 1176) zaleca usilnie pochówek ciała, a jedynie dopuszcza kremację, jeśli nie została ona wybrana z pobudek sprzecznych z wiarą katolicką. Niestety nie precyzuje w tym miejscu, co należy uczynić, gdy taki przypadek zachodzi. Z kontextu wynika jednak, że wówczas należy odmówić pochówku katolickiego, gdy zachodzi wyrzeknięcie się wiary katolickiej, aczkolwiek nieformalne.
Przy tej okazji muszę wspomnieć niestety powszechne w Polsce nadużycie, polegające na sprawowaniu obrzędów pogrzebowych z urną, czyli po kremacji. Jest to sprzeczne z zasadami Kościoła. Wydaje się, że taka haniebna praktyka została dopuszczona jedynie przez Konferencję Episkopatu Polski, czyli akurat w Polsce i chyba tylko w Polsce. Nawet w krajach niemieckojęzycznych dopuszczalne jest sprawowanie obrzędów pogrzebowych wyłącznie PRZED kremacją. Sprawowanie ich z urną po kremacji jest widocznym legitymizowaniem kremacji, stawiając ją na równi z katolickim zwyczajem grzebania ciał. Kremacja jest zwyczajem pogańskim i masońskim, powiązanym ideologicznie z negacją zmartwychwstania ciał i odrzuceniem szacunku dla ciała ludzkiego jako świątyni Ducha Świętego. Oczywiście kremacja nie jest w stanie przeszkodzić w zmartwychwstaniu, jest jednak znakiem, jakby symbolicznym szydzeniem ze zmartwychwstania.
Z Onetu:
OdpowiedzUsuńArtystka wielokrotnie wspominała o swojej wizji pogrzebu, która była daleka od tradycyjnych ceremonii kościelnych. Chciała, by ją skremowano.
W rozmowie stwierdziła, że nie zależy jej na pogrzebie katolickim.
Myślę, że chciałabym, żeby był to pogrzeb humanistyczny, ponieważ byłam na takich pogrzebach. Były niesamowite. Naprawdę przeżywaliśmy. Miałam poczucie, że przychodzę na pożegnanie tej osoby, którą znałam. Śpiewaliśmy piosenki, występy były dla tej osoby. Było bardzo, bardzo, no ja wiem, że głupio to zabrzmi, ale było świetnie.
Informacje zamieszczono także na facebookowym profilu parafii pw. Świętego Antoniego z Padwy w Warszawie.
"Kochani nasi! Przed nami trudna chwila pogrzebu Asi. Zanim nadejdzie, już chcemy podziękować Bogu za Jej życie. Asia cały czas nas przekonuje, że nie warto marnować czasu — ani na głupotę, ani na ciasne serca, ani na bycie (wybaczcie słowo) śmiertelnie poważnym."
Jeśli chcecie dziękować z nami za JEJ (i swoje) życie — przybądźcie w najbliższą niedzielę o godz. 20.00. Zaproście innych. Udostępniajcie. Chcemy CELEBROWAĆ ŻYCIE. Z miłością — Wasi franciszkanie
Ale to głupie jest... A pani Joanna to jak czytam to "taka śmieszka była" nic więcej. Przykre... zwłaszcza gdy zestawi się z takim śmieszkiem Luisem de Fines...
Usuńże niby Niebo w radości, ale fakt, że kilka razy występowała jakby po koleżeńsku w programie u faceta w damskim stroju, określającego się jako "jej" i zwolennika pedofilii - jest na yt, ale odradzam patrzeć i nie polecam, bo otoczka wywiadu wszeteczna
UsuńNie Przyjacielu, chodzi o płytkość takich ludzi, wszystko co widzimy to uśmiechy i granie na ludzkich emocjach, ale jak się człowieka z tego obierze jak cebulę to tak na prawdę nic nie zostaje. Tylko o to mi chodziło.... Jak ktoś napisze Niebo- to ja widzę od razu konsekwencje i pre-konsekwencje wiec także staranie o Niebo, ludzka walka o niebo, ludzka odpowiedź na Boże powołanie do nieba. W tym kontekście ten "dobroludzizm" to taki parchaty i bezowocny. Szkoda, bo Pan Bóg nas wszystkich powołuje do świętości, a tak mało w ogóle się tym przejmuje.
UsuńWiem, dlatego napisałam, że "niby", nie chcąc sugerować, że trafiła do piekła. Oczywiście bredzenie tych franciszkanów jest szkodliwe, bo znieczulają na sprawy najważniejsze - pierwszy przykład z brzegu:
Usuńhttps://www.facebook.com/sw.antoni.warszawa/posts/totalny-reset-t%C4%99sknota-by-zacz%C4%85%C4%87-wszystko-od-pocz%C4%85tku-pozby%C4%87-si%C4%99-tego-ca%C5%82ego-bag/1003548981867382/
Śmieszkowanie to styl bycia, który ma zwalniać od odpowiedzialności za to, co się mówi i robi. Takie osoby często bezkarnie pozwalają sobie na obrażanie kogoś, ale nic im nie można odpowiedzieć, no bo przecież... "tylko żartowały".
Historia z tym jej kolegą gorszycielem (patentowanym, bo wykładał na UW) jest wymowną ilustracją właśnie takiego śmieszkowego stylu bycia, zwieńczonego dobitnie tekstem na klepsydrze, po jego niespodziewanej śmierci (także został skremowany).
https://www.facebook.com/photo/?fbid=654266413178685&set=a.456277712977557&locale=pl_PL
ik
Z se pl: Joanna Kołaczkowska pochodziła z katolickiego domu, ale sama była niewierząca. Była za to otwarta na dialog, a w jej najbliższym otoczeniu nie brakowało osób oddanych Bogu. Przyjaźniła się m.in. z ojcem Lechem Dorobczyńskim. "Niebo w radości, a ziemia w smutku.Kocham" - napisał duchowny po jej śmierci.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Ks. Dariuszowi za to krótkie przypomnienie i wypunktowanie "Jak katolik chowany być powinien", żeby nie mieć wstydu potem przy powtórnym przyjściu Pana Jezusa.
OdpowiedzUsuńZ Panem Bogiem.