Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jakie są zasady sztuki kościelnej?



Od lat 60-ych ubiegłego stulecia jesteśmy świadkami niebywałego niszczenia i deptania nie tylko liturgii Kościoła, lecz także sztuki kościelnej, która jest przecież ściśle związana z liturgią i przestrzenią liturgiczną. O muzyce czyli sztuce akustycznej już się wypowiadałem (por. tutaj). Z powodu niedawnego wydarzenia w pewnej wiosce w archidiecezji gnieźnieńskiej, gdzie umieszczono w ołtarzu głównym wręcz bluźnierczy kicz, zresztą aż rażąco gryzący się z istniejącym historycznym wystrojem, wypowiem się po krótce także o sztuce plastycznej.

Pewna "artystka" z Krakowa popełniła "dzieło" na zamówienie proboszcza i przy wsparciu dziwnego człowieka o nazwisku Dariusz Karłowicz (szefa tzw. Fundacji Św. Mikołaja i rocznika "Teologia Polityczna"), który organizuje zbiórkę pieniędzy dla tego przedsięwzięcia:


Na szczęście, powodzenie jest póki co niewielkie. Widocznie normalni ludzie trzeźwo oceniają to "dzieło", więc prawdopodobnie będzie musiał dołączyć kasiasty sponsor, który uzna zaśmiecenie kościoła czymś takim za stosowne. Oto ów obraz w zbliżeniu wraz z jego autorką:


Jak widać, postać Mariji nie ma nic z piękna typowego dla klasycznych obrazów. Jest uroda najwyżej przeciętnej kobiety i to nie najmłodszej, co jest sprzeczne z historią (w Izraelu wówczas wychodziły za mąż kilkunastoletnie dziewczęta). Zaś postać Dzieciątka Jesus jest wybitnie - przepraszam za wyrażenie - szkaradna. Ujęcie Dzieciątka przez Matkę nie ma nic z czułości, wzrok Matki jest jakby nieobecny i mroczny. Dzięciątko jakby odpychało się od Matki, wzrok ma jakby dziecka upośledzonego umysłowo. A nie jest to pierwszy obraz "religijny" tejże autorki, gdyż miała ona na swoim koncie - a jakże, na fali szału miłosierdzizmu łagiewnickiego - obraz "Jezusa miłosiernego": 


O tym wcześniejszym obrazie mówi tak:


Tak więc przyznaje wprost, że chodzi o jej prywatny pomysł i jej prywatną ambicję, nie o prawdę czy to teologiczną, czy choćby historyczną: 


Zwróćmy uwagę na wizerunek Pana Jezusa:


To jest twarz kogoś z połączeniem upośledzenia umysłowego, przepicia alkoholowego i narkomanii. To jest o wiele więcej niż kicz. To jest ohydne bluźnierstwo z Jezusa Chrystusa oraz szydzenie z wiary chrześcijan. 

A kimże jest ta autorka, o której "arcydzieła" zabiega elyta duchowna i świecka? Na swojej stronie internetowej podaje ona bardzo skrótowo swój życiorys "artystyczny":

Pośród swoich dokonań podaje między innymi następujące znamienne "arcydzieła":


Tym samym jest dość jasne, do jakich kręgów i środowisk ona należy.

Jak to możliwe, że akurat taką osobę kato-modernistyczne środowiska upodobały sobie na quasi nadworną "artystkę"? Ano wynika to przede wszystkim czy to z ignorancji, czy przynajmniej z pogardy dla zasad, którymi Kościół się od wieków kierował sprawując mecenat nad wieloraką sztuką, zwłaszcza w przestrzeni sakralno-kościelnej. Jakie to są zasady?

Klasykiem teologii sztuk plastycznych jest św. Jan Damasceński, Ojciec i Doktor Kościoła z końca VII i początku VIII w., łączący swym autorytetem chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie. W swoich mowach apologetycznych przeciwko obrazoburcom wypracował on główne zasady sztuki chrześcijańskiej, zwłaszcza tej przeznaczonej do użytku kościelnego w sensie ścisłym, czyli w liturgii oraz w pomieszczeniach liturgicznych czyli świątyniach. Są to po krótce:

1. Prawdziwość historyczna, czyli zgodne z prawdą historyczną przestawianie wydarzeń i osób. Św. Jan Damasceński mówi tutaj o konieczności widzenia oczami ciała, bądź przynajmniej przez wizję wewnętrzną w znaczeniu doświadczenia mistycznego pochodzącego od Boga. Innymi słowy: wolno przedstawiać tylko to, co było widziane przez świadków danych wydarzeń, jak wydarzenia z Ewangelii czy Dziejów Apostolskich, bądź co widziane w autentycznym widzeniu mistycznym, jak w Apokalipsie św. Jana. Stąd się bierze kanon wizerunku Jezusa Chrystusa i Jego Matki w ikonografii wschodniej. Przestrzeganie tego kanonu jest konieczne dla autentyczności obrazu. W chrześcijaństwie zachodnim niestety już pod koniec średniowiecza dość swobodnie traktowano tę zasadę, oczywiście ze szkodą dla jakości sztuki religijnej także w przestrzeni sakralnej. 

2. Prawdziwość teologiczna, czyli zgodność treściowa z Bożym Objawieniem podanym w Piśmie św. i Tradycji Kościoła. Zachodzi tutaj oczywiście ścisły związek z prawdziwością historyczną, jednak nie są to wymiary tożsame. W sztuce zachodniej zachowywano prawdziwość teologiczną, mimo swobodnego traktowania prawdziwości historycznej. 

3. Funkcja medialna, czyli personalno-religijna, to znaczy pośrednictwo w nawiązaniu osobistej relacji wierzącego z przedstawionymi osobami i wydarzeniami. Łatwo zrozumieć ścisłą zależność od prawdziwości zarówno historycznej jak też teologicznej. 

4. Funkcja katechetyczno-pedagogiczna, czyli pouczanie o wydarzeniach i osobach, które prowadzi do internalizacji i naśladowania wzorów oraz wyrażonych zasad moralnych. 

Dopiero spełnienie tych wszystkich kryteriów w stopniu przynajmniej dostatecznym kwalifikuje dane dzieło do użytku kościelnego w znaczeniu umieszczenia w przestrzeni sakralnej. Są to kryteria obiektywne, niezależne od uczuć czy upodobań estetycznych. A obiektywizm jest koniecznym warunkiem zdatności do użytku publicznego. O tym niestety regularnie się zapomina od ponad pół wieku, we wręcz opętanym szale unowocześniania i pogoni za nowościami, przy równoczesnym lekceważeniu czy wręcz pogardzie dla zdrowego wyczucia zwykłych wiernych na poziomie choćby estetycznym. Gdyby poddawano pod głosowanie zwykłych wiernych "dzieła" nowoczesnych "artystów", to z całą pewnością przynajmniej 95% z nich nigdy by się nie znalazło w kościołach. Tymczasem szkaradota "nowoczesnej sztuki" jest brutalnie narzucana katolikom przez pasterzy, którzy zwykle sami nie mając trzeźwego osądu, a za to w szalonym pędzie za "nowoczesnością" dają sobie i swoim wiernym wcisnąć wręcz bluźniercze twory chorych, a niekiedy wręcz kipiących pogardą do wiary katolickiej umysłów rzekomo wielkich "artystów". 

Oczywiście nie wystarczy narzekać i odrzucać. Trzeba starać się o alternatywę do bluźnierczego kiczu, który zalał i nadal zalewa świątynie katolickie. Prawdziwa alternatywa musi sięgać do odwiecznych zasad Kościoła w odniesieniu do sztuki. Tutaj jest rola odpowiedniego wykształcenia i wychowania prawdziwie katolickich artystów. 

14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe artykuły o sztuce sakralnej, która zaginęła w zachodnim KK pisze Hilary White. Polecam szczególnie jeśli chodzi o ikonografię, która została wyparta przez renesansowy realizm i naturalizm oraz nazwana pogardliwie sztuką prostą i nawiną:

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj link do artykułu: https://hilarywhite.substack.com/p/lies-the-renaissance-told-you-pt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ciekawe opinie. Np. o 'dziełach' Rupnika.

      Usuń
  3. Szacunek dla Księdza z aprzyznanie, że od średniowiecza sztuka na Zachodzie poczynią sobie co chce i mało to już ma wspólnego z Tradycją. Niektórzy wolą o tym nie mówić i udawać, że kryzys to dopiero czasy SW2.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam "Sztuka ikony" Pawła Ewdokimowa. Trudno dostępna pozycja niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie widzi Ksiądz rozwiązanie dramatycznej sytuacji sztuki sakralnej? Co zrobić z wszechobecną kryptopogańską sztuką renesansową czy XIX wiecznym kiczem uznawanym powszechnie za "tradycyjną" sztukę? Mnie osobiście sprawa wydaje się beznadziejna i z zazdrością patrzę na Wschód i ich ścisłe trzymanie się kanonów ikonograficznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź jest zawarta w pytaniu: powrót to zasad, które podałem. Proszę zauważyć, że nawet tacy moderniści jak Kiko Arguello oraz Marko Rupnik wykazują przynajmniej zbliżenie do tych zasad.

      Usuń
    2. A co zrobić z tymi wszystkimi renesansowymi golasami, barokowymi bobasami (zwanymi cherubinami) czy rzeźbami takimi jak Ekstaza św. Teresy Berniniego? Usuwać? Zakrywać kanonicznymi ikonami?

      Usuń
    3. Dlaczego sztuka renesansowa miałaby być "kryptopogańska"? Czy twierdzi Pan, że wszystkie dominujące nurty w sztuce po tzw. średniowieczu już nie są chrześcijańskie?
      Czy miałbym spalić niemal wszystkie obrazy święte w domu (praktycznie nie mam stricte ikon)?

      Usuń
    4. Ani nie twierdziłem, że cała sztuka renesansowa jest kryptopogańska, ani że wszystkie dominujące nurty w sztuce po średniowieczu nie są chrześcijańskie.

      Usuń
  6. Chciałbym zapytać Księdza jak ustosunkowywuje się Ksiądz do następujących zjawisk w sztuce kościelnej:

    1. Anachronizmy - król Dawid w stroju monarchy średniowiecznego, św. Ambroży w takiej mitrze jaka pojawiła się w XVI w. itd.

    2. Pomylenie kultury - św. Bazyli w stroju biskupa zachodniego, św. Leon Wielki w stroju biskupa wschodniego itd.

    3. Putto - różne są opisy aniołów w Biblii, ale żaden nie pasuje do niemowlęcia ze skrzydełkami.

    4. Bóg Ojciec jako starzec - opisy z Apokalipsy czy Ezechiela nie pasują do takiego wizerunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre pytania. Dołączam się do prośby o odpowiedź. Plus może prośba do innych czytelników, jeśli znają ciekawe, wartościowe źródła/opracowania na tego typu i podobne zagadnienia, bo mamy spaczoną kulturę audiowizualną obecnie. Pozdrawiam, ik

      Usuń
  7. Proszę Księdza, a czy godzi się malować Matkę Bożą w taki sposób jak tu, jako kobietę wieszającą pranie? https://www.facebook.com/elizeuszaklaudia.pyrsz/posts/pfbid0wTNsAcE5N62muKrX8G6foP2B5h7ruRQiHySgJewWckocNzqce4stxYVf4qZfHV2Bl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki1 maja 2024 11:15

      Nie godzi. Z wielu względów. A to zrobiły zboczone kobiety. Jakaś sekta.

      Usuń