Jest to jeden z wielu różnego rodzaju przypadków tzw. skrupułów. Mogą one dotyczyć różnych dziedzin życia duchowego i moralnego. Skrupuły mogą mieć związek z czymś takim, co psychologia nazywa nerwicą natręctw. Aczkolwiek jest raczej tak, że psychologia wymyśliła swoją nazwę na znane i opisywane od wieków duchowe zjawisko skrupułów, zresztą będąc tu zwykle bezsilną i bezradną, mimo pozornie bardzo fachowych pojęć i metod.
O skrupułach traktuje wiele podręczników z teologii duchowości i też mistrzów życia duchowego. Główną i zasadniczą radą jest posłuszeństwo wobec kierownika duchowego, którego oczywiście należy mieć zwłaszcza w takiej sytuacji. Dlaczego jest to aż tak ważne i kluczowe? Z prostego powodu: za tzw. skrupułami zwykle kryje się inny problem duchowy, być może nawet ich kilka. Innymi słowy: skrupuły na pewnym punkcie są jakby tematem zastępczym i mechanizmem obronnym. Nie chodzi o to, że skrupulant oszukuje sam siebie, bo często tak nie jest. Z reguły są to osoby szczerze gorliwe w życiu duchowym. Istotną cechą takiej osobowości jest swego rodzaju perfekcjonizm, czyli dbałość o doskonałość czy to zasadniczą czy w danej dziedzinie, co jest oczywiście dobre i słuszne. Mechanizm polega na tym, że człowiek wyczuwa u siebie jakiś brak czy tendencję do złego, jednak raczej podświadomie, czy to z braku rozeznania, czy też wskutek nawet podświadomego wypierania tego problemu ze sfery świadomości. Problem w taki sposób oczywiście nie przestaje istnieć, lecz objawia się właśnie w postaci skrupułów, czyli bolączki duchowej, która może być bardzo uciążliwa i hamować właściwy rozwój życia duchowego.
Oczywiście w pewnym stopniu skrupulant może także sobie sam pomóc, a to przede wszystkim przez poznanie, że dany przedmiot skrupułów nie jest jego właściwym problemem. Pozostając przy powyższym przykładzie: każdy człowiek, nawet małe dziecko, wie, kiedy jest syte, a kiedy nie. Dorosły człowiek wie ponadto, jaka ilość pożywienia jest mu potrzebna do normalnego, zdrowego funkcjonowania (pomijam tutaj kwestie umartwienia i postu). Ludzie mają różne organizmy, z różną przemianą materii, co powoduje, że potrzeby ilościowe pożywienia są różne. Wystarczy dopuszczać do głosu odczucie swojego organizmu, oczywiście nie wyłączając rozumu co do ilości, rodzaju i jakości potrzebnego pożywienia.
Niemniej pomocna jest ocena otoczenia. Otoczenie nie ma prawa dyktować określonej ilości, o ile nie ma wyższych kryteriów jak dieta czy inne zasady zdrowotne. Może jednak pomóc w odpowiednim rozpoznaniu własnych potrzeb co do ilości potrzebnego pożywienia. Zresztą zwykle jest tak, że potrzebna ilość zależy od jakości. Tak np. smakowita potrawa odgrzewana z poprzedniego dnia ma o wiele mniejszą wartość odżywczą niż nawet prosta potrawa ugotowana na świeżo. Zwłaszcza w żywieniu zbiorowym stosuje się obecnie przeważnie prawie gotową i wysoko przetworzoną żywność. Może ona mieć walory smakowe, jednak co do wartości odżywczej jest znacznie poniżej świeżego pożywienia domowego, choćby nawet prostego. Zwykle kierujemy się głównie czy wyłącznie smakiem, jednak nasz organizm trafnie ocenia wartość odżywczą danego pożywienia, także pod względem zaspokojenia potrzeb odżywczych w stosunku do koniecznego wysiłku czy to fizycznego czy umysłowego. Dlatego normalne jest, że organizm szybciej i łatwiej odczuwa głód po spożyciu pokarmu o gorszej jakości odżywczej, nawet jeśli był on smaczny.
W końcu kierownik duchowy powinien pomóc w rozeznaniu całości kondycji duchowej oraz właściwych problemów duchowych danej osoby, nie tylko tych zastępczych. Dlatego najlepiej jest, jeśli zna daną osobę także poza konfesjonałem, czyli w normalnym życiu na co dzień. W konfesjonale kapłan jest zdany właściwie tylko na to, co usłyszy od penitenta. Wprawdzie spowiedź jest ważna i istotna na poziomie sakramentalnym, jeśli nie ma zatajenia grzechu ciężkiego i jest szczera wola poprawy. Jest to jednak za mało dla owocnego kierownictwa duchowego w problemach typu skrupuły.
Tak więc należy szukać odpowiedniego kierownika duchowego i modlić się o niego. Równocześnie trzeba mieć ufność, że Pan Bóg zawsze daje wszystko, co w danym momencie jest konieczne dla zbawienia duszy.
Post scriptum
Wprawdzie to nie jest właściwy temat, jednak gwoli zakończenia wątku w komentarzach podaję zasadnicze zdania technologa żywności:
Skąd takie twierdzenie, chyba wolno zrobić człowiekowi potrawę na kilka dni tym bardziej kiedy mieszka sam np w akademiku czy wynajmuje pokój ?
OdpowiedzUsuń"Tak np. smakowita potrawa odgrzewana z poprzedniego dnia ma o wiele mniejszą wartość odżywczą niż nawet prosta potrawa ugotowana na świeżo."
Każdy ma wolną wolę. Jeśli ktoś chce szkodzić swojemu zdrowiu, to trudno go powstrzymać.
UsuńZresztą sam także przez lata tak praktykowałem w niewiedzy, tzn. robiłem sobie jedzenie na kilka dni z lenistwa. Skutkiem były problemy zdrowotne, wraz z wypadaniem włosów i siwieniem włącznie. A wystarczyło przestawić się na proste świeże żywienie codzienne i było po problemie.
siwienie i wypadanie włosów może być naturalnym zjawiskiem gdyż niektórzy mają genetyczne, " A wystarczyło przestawić się na proste świeże żywienie codzienne i było po problemie " - czy tylko zostało zmienione gotowanie tylko na jeden dzień czy także przepisy na posiłek ? Niebardzo rozumiem że np spaghetti bolognese ugotowane na kilka dni czy jakaś zupa,warzywa gotowane ,kasza itp traciło na tyle substancji odżywczych że tego typu praktyki(gotowanie na kilka dni) są grzeszne (?) , a niektóre rzeczy jak ziemniaki zdrowsze są gdy odczekają kilka godzin bo wytwarza się skrobia oporna
UsuńTo na pewno nie było genetyczne, bo włosy przestały wypadać, gdy zmieniłem żywienie na proste i świeże. Np. ziemniaki ugotowane na świeżo plus jakieś warzywa czy sałatka. Albo prosta zupa krem, zresztą wystarczy na cały obiad. Gotować pomidory 15 min, dodać czosnku czy cebuli, zblendować, doprawić śmietaną lub serkiem śmietankowym i przyprawami, do tego grzanki lub chleb razowy. Tak samo można np. z cukinią. Kilka minut roboty, a o wiele smaczniejsze i pożywniejsze niż jakieś niby przysmaki ze stażem kilkudniowym. Zwłaszcza mięsa nie należy przechowywać na drugi dzień, także ryby. Zawsze lepiej kupić świeże, pokroić na drobno, przysmażyć na patelni i jest.
Usuńja ze swojej strony polecam używać makaronów pełnoziarnistych i chleba pełnoziarnistego i ogólnie tego typu produktów
Usuńa w jaki sposób jedzenie było odgrzewane?
UsuńRóżnie było odgrzewane. Sposób odgrzewania nie jest istotny. Istotne jest przechowywanie na następny dzień. A nawet krótsze przechowywanie np. z południa na wieczór już ma wpływ na jakość.
Usuńskąd takie twierdzenie że przechowywanie jedzenia zmniejsza jego wartości odżywcze? Obróbka termiczna zmniejsza zwykle wartość odżywczą posiłków dlatego istotny jest sposób odgrzewania
UsuńTo proszę sobie potrzymać jedzenie przez 2-3 dni na stole. Smacznego...
UsuńOwszem, przechowywanie w lodówce spowalnia proces rozkładu powodowany przez bakterie, grzyby i pleśnie, lecz go NIE eliminuje. W procesie rozkładu powstają groźne dla zdrowia toksyny. Stąd się biorą wszelkiego rodzaju zatrucia, ale też choroby chroniczne, także nowotwory.
Nawet zamrożenie w niskiej temperaturze nie eliminuje całkowicie procesu rozkładu, zwłaszcza białek i tłuszczy. Proszę sobie porównać już choćby zapach mięsa świeżego zaraz po uboju, a mięsa trzymanego parę miesięcy w zamrażarce. Smacznego...
Usuńspowalnia na tyle że w zależnosci od typu jedzenia i jego przetworzenia(jak produkty typu barszcz czerwony czy inne kiszonki, czy składniki dania które mają działanie spowalniające rozkład,działanie ankyoksydacyjne itp ) jedzenie na kolejny dzien , kolejne kilka dni jest chyba zdrowe (pewnie zazwyczaj mniej ale jednak)
UsuńProszę nie mieszać zupełnie różnych spraw. Czym innym jest proces fermentacji, w w którego wyniku powstają pożyteczne substancje, jak np. kwas mlekowy, który jest w pewnych ilościach potrzebny i pożyteczny. A czymś zupełnie innym jest chociażby tzw. kwas kiełbasiany, który jest groźną toksyną.
Usuńnie no ja pisze tylko że jedzenie ugotowane (chyba dość często) choć w zależnosci od jego składników zachowuje zdatność do spożycia przez kilka dni trzymane w lodówce ,i np produkty fermentowane dłużej chyba zachowują zdatnosc do spożycia
UsuńNie. Także w lodówce jest proces rozkładu przez bakterie, grzyby i pleśnie, choć wolniej niż w temperaturze pokojowej.
Usuńjest na tyle spowolniony że w zależności od jego składników zachowuje zdatność do spożycia przez kilka dni
UsuńNie. Warzywa i owoce surowe, tzn. nieprzetworzone przez gotowanie, zachowują przez jakiś czas (nawet kilka miesięcy) odporność na rozkładanie przez przez bakterie, grzyby i pleśnie. Przez ugotowanie niszczona jest ich naturalna warstwa ochronna. Owszem, można poddać je procesowi konserwacji, np. zakiszenie (fermentacja) czy pasteryzowanie. To owszem spowolnia proces rozkładu, podobnie jak zamrożenie. Natomiast przechowywanie w lodówce nie jest żadnym zabiegiem konserwacji lecz opóźnienia widocznego rozkładu, choć rozkład też następuje i to dość szybko.
Usuń"choć rozkład też następuje i to dość szybko." skąd taka teza że jedzenie gotowane nie ma odporności na rozkładanie przez bakterie przez jakiś czas po ugotowaniu posiłku ? Np starta marchewka z jabkłem surowa po starciu szybciej sie zepsuje niż ugotowana marchewka ,pozatym ten proces chyba na tyle wolno zachodzi że w zaleznosci od składu jedzenia jedzenie jest przez kilka dni przechowywania w lodowce zdatne do spozycia
UsuńBakterie, grzyby i pleśnie atakują z powietrza. Przed tym gotowanie nie chroni, gdyż powietrze nie jest sterylne. Gotowanie owszem zabija bakterie, grzyby i pleśnie na warzywach i owocach, ale równocześnie niszczy ich naturalną tkankę ochronną, co bardzo ułatwia atak z powietrza. Dlatego właśnie np. marchew surowa może leżeć w temperaturze pokojowej wiele dni (a najwyżej usycha), podczas gdy ugotowana zmienia swój smak - a to jest objaw rozkładu - już po kilku godzinach po ugotowaniu.
UsuńZaś zdatność do spożycia jest pojęciem względnym, wynalezionym przez przemysł spożywczy do oznaczania rzekomo bezpiecznego czasu do spożycia. Ten czas jest sztucznie wydłużany głównie przez dodawanie substancyj chemicznych. Tutaj właściwie wystarczy zdać się na swój zmysł smaku: porównać marchew czy ziemniaki świeżo ugotowane z tymi po kilku godzinach. Nikomu nie życzę. Także sobie.
ad "Anonimowy 2 maja 2023 18:27"
UsuńTo są jakieś hipotezy naukowości leniwo-kuchennej. Więc po raz ostatni: pożywienie zaraz po ugotowaniu, o ile nie jest zapasteryzowane oraz hermetycznie zamknięte, ulega atakowi bakterij, pleśni i grzybów z powietrza. Także jeśli znajduje się w lodówce. Temperatura lodówkowa (ok. 10°C) jedynie spowolnia proces rozkładu. Nikt przy zdrowych zmysłach i z elementarną wiedzą biologiczną ani tego nie podważa, ani nie potrafi obalić. Proszę pytać fachowców. Temat uważam za zamknięty. Rozumiem, że na różne absurdalne sposoby próbuje się usprawiedliwić swoje lenistwo w gotowaniu, powodujące niechybnie problemy zdrowotne u siebie i współdomowników, tzn. schorzenia zarówno ostre jak też zwłaszcza chroniczne. I nie zdziwiłbym się, gdyby chodziło o osobę skarżącą się na skrupuły. Stłumione wyrzuty sumienia muszą znaleźć jakieś ujście. Jednak to nie rozwiązuje problemu, lecz go pogarsza.
Tu osoba inna niż komentator u góry. Chyba rozumie Ksiądz, że nie każdy może sobie pozwolić na spożywanie jedynie świeżych (w wąskim ujęciu) produktów, ani pod względem finansowym, ani pod względem czasu? Do tego kupowanie np. mięsa za każdym razem oddzielnie oznacza narażanie się na pokusę kupowania rzeczy niepotrzebnych, podczas gdy zakupy na kilka dni ułatwiają koncentrację na konkretnych pozycjach ze spisu zakupów.
UsuńPoza tym, praktyka przechowywania w chłodku jest znana chociażby z praktyki używania piwnic.
Przechowywanie jedzenia (pomijając konserwy, jako że Ksiądz je wydzielił) wcale nie jest takie straszne dla zdrowia, jak Ksiądz tu pisze; może Ksiądz ma jakieś osobliwości fizjologiczne, bez żadnej urazy (każdy je ma). Przecież w grę wchodzi właśnie fizjologia każdego człowieka, dobór diety oraz tryb życia. Dziwi też posądzenie o lenistwo. Dlaczego lenistwo, a nie zaradność miałoby być powodem do przechowywania jedzenia? Szczególnie, że w razie pozostania resztek z obiadu alternatywą byłoby jego wyrzucenie - marnotrawstwo.
P. S. Organizm ludzki jest w stanie poradzić sobie z małymi ilościami pewnych potencjalnie szkodliwych substancji; nie jesteśmy z porcelany.
P. P. S. Przepraszam, jeśli nadinterpretuję.
W mojej rodzinie i środowisku powszechne jest przechowywanie jedzenia w lodówce i pierwszy Ksiądz zaczął temat że to rzekomo jest szkodliwe.Swoją drogą jestem ciekawy jak Ksiądz sobie wyobraża rolnictwo bo Ksiądz też jest przeciwny pestycydom a ważna jest teza że "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną bo tylko dawka czyni truciznę" która też się tyczy przypadku jedzenia przechowywanego w lodówce . Jak miałoby rolnictwo funkcjonować bez pestycydów ,to byśmy mieli chyba plagę głodu na świecie z taką iloscią ludzi do wykarmienia i jeszcze sporo jedzenia miałoby defekty bo bez pestycydów zostało by zniszczone przez bakterie i grzyby ...,a co dopiero przetwórstwo żywności gdzie pewne niewielkie ilości bakterii i grzybów są dopuszczalne ...
Usuńskąd wziął Ksiądz swoją hipoteze o szkodliwości jedzenia jedzenia przechowywanego w lodówce ,skoro Ksiądz pisze że tak praktykował w niewiedzy ?
UsuńPo pierwsze, jest mnóstwo prac naukowych w tej dziedzinie, oto jeden przykład:
Usuńhttps://pdf.sciencedirectassets.com/782803/1-s2.0-S0362028X05X66005/1-s2.0-S0362028X22009760/main.pdf?X-Amz-Security-Token=IQoJb3JpZ2luX2VjEL3%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2FwEaCXVzLWVhc3QtMSJHMEUCIEvlLalAT6YnFSYCPBmFmZFRmPxl%2F3KbPAeY1YpgdnSAAiEAx1KaP1DPri3G%2Bp5fDYCCbnqqDczdGa%2B73T%2BI6mB6zxIqvAUIxv%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2F%2FARAFGgwwNTkwMDM1NDY4NjUiDCBzvKgQegZPlWjH%2FyqQBSsZ2qi111yaR2NK43nmztqZ82DhvL3CB6wU7LHBy%2B9NrgA%2FWAZ1hl%2BXvG26jj2m5y9U4OBoOX5l5NETHRm%2FRSQeB4yOgaeJkc46cMTulMrQIik2bfvJ3K%2BNktLYN%2BoDFZLH5DbaERCgzC0EsH4RkNt8kd3Jby9Niy1h1VAlOmW8FEKF%2FUP44Vst%2BD79qh5YMJW6LP87QHO79HGXp7TMZfx%2FDAsc9Ws3%2BFJSyRD4UvJRmfqW%2BNN86mqX35lWBf8CD3lnPV6j717BDc9DicJFEOLJj7tmMWxXp%2FynEQ1DNaMiMMHFVcC%2BdJ2UVyjRBwIVGp3sJ02q8T46JJ1caYy4tl3NwzPHABhlU50zBPyysE3pn5N5PQ087N6CvnOt2hmglT71tSlVdqjHgDUMt8WknbhEZD%2FR3%2FXGN%2FDDz9UfRVoX2394TR8ODxTPer9%2FMmcloNwuwdJ5Db6iKt%2BpqFinCAr5qyKAyyLRDbqO0Z4hcPAlSo59TeIdpIhosAkCNTxjnvjyRsbf0BU4B1wZTp5ZGvKRNLskyMNX4%2FtiJhhJvcEP6rvdojI%2B6sMete7lUqbjrURVoE8n9eh%2BYky3zhBCu4v4aRL2iEZYAq3kQYPqk13AGxR2NqowoaZbudGwrQXces6zZ5%2FS9cPypnTPNhZi%2BYJzqSiYaF%2FGrAZ11lRJRMCxDJ2Zq4NmweF1VBlWYy%2Bj48vJ5JuVW9fssx5wkrC7QMKKsSdpM1WzWC9x0vVjxtXR8ZbkljigvMF%2BryuJAx4ND3s54Ju%2B5jgIX9ng5vv%2ByhDiKF5vqOtFabu4vJx8Ud95ygSlP4wDNKPxhCq40dEqRoC380P9cnkgmUzKFUv894SJGbiU3T7rVZGolZvXp9fKMIn1xaIGOrEBQg7vPZeDkQVXEzy1%2ByEFi%2Bn8c1BScCY63Ax48VJE6grYa1Y8a2gFMYsK9TNWFEU6bRdYuYHy6APSNdWKj0RSklHJwxlPtFHAHDU7As8Pu8j%2FVk08hBXNlM%2FNssw61xNOqzdi5zpr05zSprNm%2BseNX8vbSWiub8ZYt4eAMqwrWq%2B9UHqXU7koh7KmQO6qXYP%2FHQMyBNfQpBwBE0BQvJ%2BVkvsimkDWKixNS%2Faej04qMDZ1&X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Date=20230502T220258Z&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Expires=300&X-Amz-Credential=ASIAQ3PHCVTYV5AWHP6D%2F20230502%2Fus-east-1%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Signature=c4ef0c7fb7b052b81b8da7ff23570d119c353ef9144db590087eb1b5035e8b80&hash=4e9ececee13c8ebda9b50b8f105def11a3211ff5de653576f9b336619f3e22cc&host=68042c943591013ac2b2430a89b270f6af2c76d8dfd086a07176afe7c76c2c61&pii=S0362028X22009760&tid=spdf-2663e246-7023-45e5-a73b-7de44de19ab9&sid=f862eafb9736374eba6b204656127ff23f42gxrqb&type=client&tsoh=d3d3LnNjaWVuY2VkaXJlY3QuY29t&ua=0a0a520d575156015d5b01&rr=7c138d34a9481661&cc=pl
Warto zauważyć, że problemem jest nie tyle sama bakteria, co raczej toksyny produkowane przez nią. O ile bakterię można doraźnie zabić w odpowiednio wysokiej temperaturze, o tyle toksyn już wyprodukowanych przez nią nie można zabić, gdyż nie są organizmami żywymi. Po zabiciu bakterii w wysokiej temperaturze, potrawa jest atakowana z powietrza przez następne bakterie. Im dłużej potrawa jest przechowywana, tym więcej bakteria wyprodukuje toksyn, których także odgrzewanie nawet w wysokiej temperaturze nie jest w stanie unieszkodliwić.
Po drugie, obecna powszechność gotowania na kilka dni - a jest to wynalazek epoki pracujących poza domem i zarazem leniwych domowo żon i matek - nie jest żadnym argumentem. Co zresztą wyjaśnia explozję chorób zwłaszcza chronicznych i autoimmunologicznych.
Po trzecie, na swoim przykrym doświadczeniu dowiedziałem się o szkodliwości nieświeżego pożywienia (sam się żywię od prawie 30 lat). Lepiej jest ugotować sobie proste jedzenie świeże (jak już wspomniałem np. zupa krem ugotowana w 15 min, czy ziemniaki z sałatą) niż rzekome przysmaki odgrzewane. Oczywiście nie mam ani czasu ani ochoty na robienie pierogów, gołąbków itp. Takie potrawy pochodzą z epoki gdy kobiety zajmowały się tylko domem i gotowaniem, więc miały czas na takie pomysły. O wiele sensowniej, szybciej i zdrowiej jest ugotować sobie kapustę osobno i ryż osobno. Składniki są te same, ale mniej przetworzone i dlatego zdrowsze, a w dodatku przyrządzenie jest o wiele mniej czasochłonne.
Tak więc także w żywieniu i gotowaniu warto włączyć trzeźwe, krytyczne myślenie, a nie polegać na mało mądrych schematach, w dodatku anachronicznych i mało pragmatycznych.
A co zrobić np z koncentratem pomidorowym gdy mamy ugotować danie typu spaghetti bolognese? Bo słoik zawiera wiele koncentratu a dla jednej osoby to za dużo na obiad
Usuńczyli placków też nie wolno piec bo zazwyczaj sie je piecze na kilka dni ...
UsuńZależy, jakich placków. Jeśli są suche, tzn. bez masy itp., to można je traktować podobnie jak chleb, który dobrze, naturalnie wypieczony jest zdatny do spożycia nawet przez kilka dni. Czym innym są ciasta mokre, czyli z owocami, masą czy kremem. Wprawdzie cukier w jakimś stopniu konserwuje, czyli zabezpiecza przed rozwojem bakterij i ich toksyn, jednak też lepiej spożywać na świeżo. Na co dzień lepiej jest mieć deser ze świeżych owoców. To nie wymaga straty czasu na wypieki i jest o wiele zdrowsze.
Usuńnp. czosnek i zioła czy sól także konserwuje i przynajmiej niektóre potrawy nadają się do spożycia przez te kilka dni przechowywane w lodówce
Usuńad "Anonimowy 3 maja 2023 09:27"
UsuńPo pierwsze, można kupować mniejsze słoiki. Po drugie, można spokojnie zużyć nawet cały słoik dla jednej osoby, gdyż pomidory w postaci ugotowanej zapasteryzowanej (także ze słoika) są zdrowe. Po trzecie, żywność zapasteryzowana jest także po otwarciu bardziej odporna na bakterie i ich toksyny niż zwykła gotowana, więc można ją przechować jeden dzień w lodówce.
ad "Anonimowy 3 maja 2023 11:28"
UsuńIlość soli, czosnku i ziół użyta do przyprawienia smakowego z całą pewnością NIE wystarcza do zakonserwowania czyli ochrony przed bakteriami i ich toksynami.
a możliwe jest że to akurat Księdza organizm źle tolerował jedzenie przechowywane na drugi dzien a organizmy innych ludzi lepiej toleruje tego typu jedzenie
Usuńwidzę np że tu dobry pomysł na szybki obiad tylko dla jednej osoby trzeba zmnienić ilośći i jednogarnkowy obiad jest ,do tego np jajko sadzone
Usuńhttps://www.dorotasmakuje.com/2019/07/kasza-jeczmienna-z-marchewka-i-czosnkiem/
Chleb po kilku dniach jest czerstwy i ma inny smak , a jak go zamrozimy to jest smaczny
UsuńA kierownictwo duchowe chyba może też być poza spowiedzią, albo np jako rozmowa z kapłanem?
OdpowiedzUsuńMoże być.
UsuńJako osoba zmagająca się z tzw. nerwicą natręctw mogę powiedzieć – bazując na własnym doświadczeniu – że skrupuły mogą sygnalizować początek tej właśnie choroby. Dlatego też sądzę, że trzeba wtedy jak najszybciej podjąć odpowiednie działania zarówno od strony duchowej, jak i psychologicznej.
OdpowiedzUsuńM.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
OdpowiedzUsuńCzy zechciałby się czcigodny Ksiądz odnieść do tego wykładu n/t JPII
https://gloria.tv/post/1UT4tBm4pgunABDwdAqUEvhDD
To jest zupełnie inny temat na inny wpis.
UsuńLICh,
OdpowiedzUsuńSkoro dyskusja zeszła na tematy żywieniowo-kulinarne, to co Xiądz sądzi o publikacjach, zarówno książkowych, jak i w sieci poświęconych przepisom, zasadom żywienia, typu z klasztornej kuchni/piwniczki, przepisy siostry/ojca/brata XYZ, zdrowe odżywianie/posiłki wg. takiego to a takiego księdza/ojca/brata, zioła/nalewki/piwo tu imię i nazwisko osoby duchownej/zakonu/zgromadzenia, dieta wg. XYZ itp. itd?
Z Panem Bogiem
Zawsze kojarzyłem skrupuły jako coś pozytywnego.
OdpowiedzUsuńZresztą tak to chyba ogólnie funkcjonuje w polszczyźnie, bo jest określenie "człowiek bez skrupułów", które jest nawet w dzisiejszych czasach bardzo negatywne.
Czym innym są skrupuły jako problem duchowy, a czym innym potoczne wyrażenie "bez skrupułów" czyli "skrupulatnie".
UsuńCzy będzie jakaś odpowiedź na komentarze nieopublikowane? Czy zostaną one opublikowane?
OdpowiedzUsuńZasadniczo publikowane są wszystkie komentarze merytoryczne. W przeciwieństwie do orgij spamowych.
UsuńPytanie merytoryczne: dlaczego teolog wypowiada się w kwestiach żywieniowych? Oczywiście nie mówię o nawoływaniu do umiarkowania, nazywaniu szkodzenia zdrowiu grzechem itd., tylko kwestiach gdzie są toksyny, co jest zdrowe itd.
UsuńTeologia katolicka jako królowa nauk ogarnia wszelkie dziedziny życia.
UsuńChoćby tutaj
Usuńhttps://technologzywnosciradzi.pl/jak-dlugo-przechowywac-resztki/
Ale jakie znaczenie zakres teologii ma w kwestii kompetencji poszczególnych teologów? Pytanie nieironiczne i całkiem aktualne.
UsuńWidzę, że Anonimowy zalinkował stronę z post script scriptum wpisu. Nie spodób nie zauważyć, że "jedynie" ostrzega przed ryzykiem, nie odradza zostawiania resztek generalnie.
UsuńWidzę, że jeszcze nie było odpowiedzi, a szkoda, bo także dla mnie jest aktualna odpowiedź na to pytanie (to znaczy to o kompetencjach teologa)
UsuńMyślę, że podobnie ma wielu z nas czytających i dyskutujących na tym blogu. Dołączam do prośby o zakres kompetencji teologa, dodatkowo z uzasadnieniem teologicznym tychże.
UsuńTo jak z tym jest?
UsuńTeż proszę o wyjaśnienie. Poleganie na opinii teologicznej w sprawach nie dotyczących bezpośrednio wiary i moralności może być uciążliwe (z jednej strony, raczej nie będzie chodziło o herezję w razie odmiennej pozycji, z drugiej jednak, nie wiadomo do końca, o ile dany teolog opiera swoje wywody w tej czy innej sprawie na prawdach, której przyjąć z wiarą należy...)
UsuńW dziedzinach pozateologicznych wystarczy zdrowy rozsądek, a teolog się nim posługuje.
UsuńNie uwalnia to jednak przecież tego czy innego teologa od błędu z powodu ignorancji, wprowadzenia w błąd przez inne osoby, uprzedzenia i podobnie. Tzn. nadal obowiązuje myślenie krytyczne.
UsuńOczywiście.
UsuńProszę Księdza Doktora, jakie są podręczniki teologii z których Ksiądz Doktor korzysta, które byłyby dostępne w jęz. polskim lub angielskim? Nie znam łaciny ani niemieckiego
OdpowiedzUsuńCiekawa teza , ale to nieprawda takie spaghetti bolognese ugotowane dzień wcześniej i szybko schłodzone ma napewno większą wartość odżywcza niż makaron z serem "Tak np. smakowita potrawa odgrzewana z poprzedniego dnia ma o wiele mniejszą wartość odżywczą niż nawet prosta potrawa ugotowana na świeżo. "
OdpowiedzUsuń