Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy "akt poświęcenia" jest ważny? (z aktualizacją)

 


Sprawa już przebrzmiała. Nie miałem możliwości wypowiedzenia się na bieżąco i nadal póki co niestety nie mam dostępu do mojego warsztatu teologicznego, by dokładniej omówić sprawę. 

Właściwie jednak sprawa jest prosta. Po pierwsze, wygląda na to, że kwestia Rosji w objawieniach przypisywanych Matce Bożej w Fatimie jest wątpliwa, tzn. wcale nie jest pewne, że Matka Boża w ten sposób i w ogóle mówiła o Rosji, gdyż nie ma o tym mowy w oficjalnie uznanych objawieniach, czyli tych, które miały miejsce od 13 maja do 13 października 1917 r.  Takie słowa pojawiają się dopiero w rzekomych wspomnieniach s. Łucji, pisanych i wydanych dopiero ponad 20 lat później , gdy s. Łucja nie pojawiała się publicznie. Istotne jest, że swoje pierwotne wspomnienia napisane w 1927 r. s. Łucja na polecenie przełożonych spaliła (ciekawe dlaczego zostało wydane takie polecenie, a w każdym razie potwierdza ono wątpliwości i zastrzeżenia odnośnie do tożsamości i wiarygodności osoby podawanej od lat 40ych za s. Łucję Dos Santos). Wspomina o tym x. prof. Johannes Stöhr, emerytowany profesor dogmatyki, w swoim artykule opublikowanym w aktach sympozjum mariologicznego na stulecie objawień fatimskich (w: M. Hauke [ed.], Fatima - 100 Jahre danach. Geschichte, Botschaft, Relevanz - Mariologische Studien XXV, Regensburg 2017):



Dopiero obecnie znane wspomnienia (rzekomej) s. Łucji, pisane w 1941 r., wspominają o Rosji. Oto dowód z dokumentów wydanych przez sanktuarium w Fatimie:


Tak więc nie jest pewne nawet to, że te słowa zostały rzeczywiście podane przez (prawdziwą) s. Łucję, a jeśli by nawet zostały tak podane, to ich pochodzenie od Matki Bożej jest osobną sprawą, także wątpliwą. W każdym razie to pochodzenie nie zostało nigdy oficjalnie uznane przez Kościół. 

Po drugie, sama treść rzekomych słów Matki Bożej jest wątpliwa. Uzależnienie losów świata od jednego aktu-modlitwy jest teologicznie wątpliwe. Skoro według woli Bożej codziennie sprawowane setki tysięcy, nawet miliony Mszy św. nie zmieniają radykalnie dziejów ludzkości w znaczeniu całkowitej ochrony przed wojnami i zbrodniami, to wiązanie nadziei tego typu z jednym aktem, który nie jest sakramentem, wydaje się sprzeczne z ekonomią Zbawienia w perspektywie całej historii. 

Po trzecie, wprawdzie nie ulega wątpliwości, iż Rosja w ówczesnym momencie historii rzeczywiście była szczególnym miejscem na świecie, miejscem wyjątkowych zbrodni przeciw religii, Kościołowi i ludzkości. Jednak pominięcie wszystkich innych tragedii, cierpień i problemów ludzkości i Kościoła wydaje się bardzo mało prawdopodobne ze strony Matki Zbawiciela. Wszystkie uznane przez Kościół objawienia Marijne mają charakter uniwersalny, są zwrócone do całego Kościoła i całej ludzkości. Nigdy nie był piętnowany jeden kraj i to w sposób sprzeczny z rzeczywistą historią. Wszak komunizm nie był wynalazkiem rosyjskim, lecz zupełnie innych regionów świata i narodów. Odwrócenie uwagi od tych faktów z całą pewnością nie może pochodzić od Boga. Oczywiste jest, że w owym momencie historii Rosja zasługiwała na szczególną uwagę i troskę, jednak sposób, w jaki zostało to ujęte w rzekomych słowach Matki Bożej, jest wysoce wątpliwy, gdyż wręcz wypaczający proste fakty historyczne. Błędy i zbrodnie komunizmu zostały wpierw narzucone Rosji, nawet jeśli z czasem Rosja sowiecka stała się ich centralą i głównym promotorem. 

Po czwarte, pytanie o "ważność" aktu poświęcenia jest niewłaściwe i błędne. Wszak nie może chodzić o ważność w znaczeniu sakramentalnym czy choćby analogicznym do sakramentalnego. W niektórych publikacjach pojawia się ono jako kwestia, czy "niebo przyjmie" taką czy inną formułę aktu poświęcenia. Nie trudno dostrzec tutaj myślenie wręcz magiczne, skoro skuteczność modlitwy - a tym jest właściwie taki akt poświęcenia - uzależnia się od spełnienia szczegółowych warunków wyznaczonych w rzekomych słowach objawienia w Fatimie. 

Po piąte, wygląda na to, że Franciszek chętnie uległ presji chwili, czyniąc akt, którego spodziewały się a nawet domagały kręgi zwłaszcza bardziej niby konserwatywne w Kościele. To służy jego popularności, a równocześnie odwraca uwagę od faktu, że obecnie największe błędy i zgnilizna moralna, godząca w życie ludzkie, w rodziny i w godność ludzką pochodzą nie tyle z Rosji, co z tak zwanego Zachodu, który jest ofiarą przedsięwzięć bandy globalistów, jak to stało się oczywiste w ostatnich latach. Zresztą sposób dokonania tego aktu bynajmniej nie wyraża powagi sprawy i chwili, ani szacunku dla Matki Bożej. Od tego "ważność" oczywiście nie zależy, wyraża jednak poważne - a raczej niepoważne - traktowanie. 

94 komentarze:

  1. Mówiąc o błędach Zachodu, nazwijmy też inne rzeczy swoimi imionami: obecnie Rosja jest zlaicyzowanym, pełnym nierządu i aborcji krajem, o kłamliwej propagandzie glorifikującej błędy przeszłości, w którym tzw. prawosławie jest używane do propagowania bezwględnie poszłusznej oraz powierzchownej "religijności" wygodnej zarówny dla władzy, jak też obecnych "mód" moralnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a który kraj jest obecnie najmniej zdeprawowany?

      Usuń
    2. Polecam serię wykładów o propagandzie dr Magdaleny Ziętek- Wielomskiej, aby uzmysłowić sobie jak media głównego nurtu robią ludziom wodę z mózgu już od Zimnej Wojny. Wujek Sam dobry, Rosja czyste zło (widać jaki pokój USA zaprowadza tam gdzie rzekomo zagrożona jest demokracja). Komunizm to nie dzieło Rosjan. Wystarczy sprawdzić kto trzyma stery wszelkiej maści mediów i agencji prasowych zachodniego świata. Podpowiedź: osobniki z ✡️

      Usuń
    3. Istnieje postawa pośrednia między ubóstwianiem Stanów a byciem "pożytecznym idiotą" na rzecz Rosji.

      Usuń
    4. Tak, istnieje postawa pośrednia, czyli polski patriotyzm i katolicyzm, ale obecnie jesteśmy w strefie okupacji przez Stany więc mówienie o równowadze postawy jest oderwane od rzeczywistości i tym samym wypaczające. Naturalnym jest, że aby zachować postawę pośrednią, należy nagiąć pogląd adekwatnie do stanu okupacyjnego, czyli na niekorzyść realnego okupanta.

      Usuń
    5. Okupacja? Wasalna zależność, owszem. Okupacja to jest co innego.
      "Nagiąć" pogląd? Po pierwsze: skąd Pan to wziął? Po drugie: skoro na niekorzyść Stanów, to na korzyść kogo? Rosji? To prosta droga do zostania elementem destabilizującym, tańczącym tak, jak chce Kreml. Proszę wyjaśnić swoje twierdzenia, najlepiej na konkretnym przykładzie.

      Usuń
    6. Tak, proszę Pana. Nie inaczej. Dokładnie tak. Okupacja gospodarczo-finansowa. Pytaniem na pytanie: np. kto jest teraz wyłącznym dystrybutorem surowców, które i tak nabywa z Rosji? A czego chce Kreml, zechce Pan uściślić?

      Usuń
    7. Słownik języka polskiego PWN:
      "Okupacja – czasowe zajęcie obcego terytorium przy użyciu siły zbrojnej; też: czas trwania tego stanu"
      Kreml wyraźnie pragnie podporządkować narody ościenne. Ewidentny jest brak poszanowania granic, języków, narodów, a przecież i życia ludzkiego.
      Rosja jest skorumpowaną oligarchią. Owszem, przyłączenie pewnych terytoriów byłoby uzasadnione, jednak nie w ten sposób, tylko częściowo tych i nie z takim podejściem.
      Owszem, w tej czy innej mierze wyliczone problemy dotyczą także Waszyngtonu. Nie łudźmy dię jednak, że jakakolwiek z tych stron jest obrońcą sprawiedliwości czy gwarantem wartości moralnych.

      Usuń
    8. A o braku poszanowania praw ludności do samodecydowania na obszarze, który w przytłaczającej większości od kilku stuleci zajmuje (Krym, Donieck, Ługańsk) Pan słyszał? Wie Pan jakim językiem głównie i dlaczego posługuje się ludność na tzw. wschodzie Ukrainy? Czyżby Ukraina nie była i nie jest skorumpowaną oligarchią? Odpowiedziawszy sobie szczerze na te pytania proszę nie łudzić siebie i innych ułomnymi próbami dowartościowania jednych hegemonów kosztem innych.

      Usuń
    9. W uzupełnieniu: to nie Rosja złamała traktat miński. To nie Rosja wysadziła nord stream, na co już są dowody i było to tylko kwestią czasu. To nie Rosja zrobiła z Ukrainy fabrykę surogactwa i centrum handlu organami a także de facto ludźmi. itd...

      Usuń
    10. A także: to nie Rosja wpadła na koncepcję utworzenia państwa ukraińskiego wraz z całą jego haniebną podstawą ideologiczną, co akurat my przypłaciliśmy kilkuset tysiącami ofiar i nie wiadomo czym jeszcze przypłacimy.

      Usuń
    11. teologkatolicki15 marca 2023 20:43

      To są wewnętrzne sprawy Ukrainy, dopóki ona nie atakuje krajów ościennych. Naśladowanie przez Moskali postępowania Usańców niczego nie usprawiedliwia. Zbrodni nie można usprawiedliwić zbrodnią.

      Usuń
    12. Ad Anonimowy:
      Ukraińcy rosyjskojęzyczni z powodów historycznych, to nie to samo, co Rosjanie. Tych ostatnich jest owszem wiele, notabene na Krymie. Jednak nie o to chodzi w działaniach Rosji. Chapnęła bezprawnie i znacznie więcej, niż mogłaby negocjować. Do tego proszę pamiętać o prześladowaniu Tatarów Krymskich przez Moskwę.
      Widać, że się Pan nie zna. Ukraina nie jest jednolita. Z powodu wojny cierpi najwięcej część rosyjskojęzyczna, co nie współgra z rzekomą troską Kremla o ludność tych terenów. Kult Bandery jest na ZACHODZIE kraju, w mniejszym stopniu centrum, rozpanoszony, rzeczywiście. Jednak nie tak wielu zna całą sprawę banderowców z IIWŚ, do tego atak Rosji szowinistyczną część narodu ukraińskiego jedynie utwierdza w chorych poglądach.

      Ad Ksiądz Olewiński,
      Nie powiedziałbym, by Kreml naśladował Waszyngton. Władze Rosji mają "barwną" historię ucisku.

      Usuń
    13. "Tak, istnieje postawa pośrednia, czyli polski patriotyzm i katolicyzm, ale obecnie jesteśmy w strefie okupacji przez Stany więc mówienie o równowadze postawy jest oderwane od rzeczywistości i tym samym wypaczające. Naturalnym jest, że aby zachować postawę pośrednią, należy nagiąć pogląd adekwatnie do stanu okupacyjnego, czyli na niekorzyść realnego okupanta."
      Prosiłbym tego, kto tak napisal, o wyjaśnienie.

      Usuń
    14. Anonimowy15 marca 2023 21:41
      Oczywiście to prawda, że ideologia banderowska rozwinięta jest na zachodzie, ale właśnie to tam i pod jej wpływem są ośrodki i ludzie decydujący o całym państwie. Z pewnością zna się Pan lepiej ode mnie, więc zapewne wie, że jakkolwiek Rusini na wschodzie U to nie to, co Rosjanie, ale - co znamienne - z nimi znacznie bardziej się utożsamiają niż z Rusinami z zachodu kraju, choćby używając jęz. ros. Przez lata marginalizowani, zubażani, terroryzowani, zmuszani restrykcjami do nauki jęz. u., żołnierzy ros. czekali jak zbawienia, przerażeni bezwzględnym postępowaniem własnej armii. Widział Pan filmy prezentujące bestialstwo wobec cywilnych współobywateli, których oskarżano o współpracę z Rosjanami albo zbytnią opieszałość we wsparciu armii ukr.? Na wschodzie U jest bieda, jednak nie z powodu wpływów rosyjskich, ale wieloletnich zaniedbań tych terenów ze strony władz w Kijowie, gdy podczas wojny sytuacja gwałtownie się pogarsza z powodu ataków i bombardowań daleko więcej ze strony rzekomo własnej armii niż ze strony FR, a zniszczenia i spustoszenie są ogromne, czego w głównym nurcie medialnym nie zobaczymy ani nie usłyszymy, a jeśli cokolwiek, to obraz całkowicie zafałszowany w myśl jedynie słusznej narracji. Nawet w amerykańskich mediach można ujrzeć więcej prawdy, podczas gdy polskojęzyczne idą w zaparte.
      Pan także wie doskonale, o co chodzi Rosji.
      Co takiego bezprawnie chapnęła? A może to, co tamtejsza zróżnicowana ludność z własnej woli chciała uniezależnić od U tworząc w demokratycznym trybie republiki autonomiczne? Otóż nie. Choć zwracała się do FR o przyłączenie, na co ten podobno dziki, wciąż żądny ziem Kreml jakoś (owszem sprytnie) nie przystał. Czyli w kwestii prawa do separacji mamy ze strony opinii USA i zachodu jak zwykle różnicowanie co do jej słuszności. Oczywiście, U nie jest jednolita - bo nie może być inaczej - jako twór niejednorodny, który był i jest komuś bardzo potrzebny we wsch. Europie, finansowany i wspierany politycznie, jako dogodne narzędzie destabilizacji w doraźnych, a także długofalowych celach. Ludność będąca mieszanką etniczną, choć faktycznie w większości ruska, ze względu na brak jednolitych korzeni, w tym języka, gdyż ten, którego używa do dziś, jest pograniczną gwarą języków polskiego i rosyjskiego z wpływami kipczackiego, węgierskiego, rumuńskiego (Huculi), nigdy w historii nie była zdolna ani zainteresowana w zbudowaniu samodzielnej państwowości, do połowy XX w. nie wykształciła nawet własnej kultury rolniczej - dlatego Polacy opuszczający kresy załamywali ręce nie nad tym, że odebrano im ziemię, ale że tej ziemi nikt umiejętnie nie uprawi i będzie leżała odłogiem - czego przyczyny są osobnym zagadnieniem. Tego tworu spoistość z oczywistych powodów etnicznej oraz kulturowej - myślę, że nawet cywilizacyjnej - jednorodnej podstawy naturalnie nie istnieje, więc do jej wprowadzenia konieczny był reżim, ten współczesny wykształcony przez zewnętrzne ośrodki wpływu i w oparciu o sprawdzoną ideologię nienawiści do kogoś. Jeszcze jedno: Krym został przyłączony do U przez Chruszczowa na zasadzie kaprysu w ramach absolutnej władzy, gdyż - podobnie jak wybrzeże czarnomorskie z Odessą - nigdy nie był jej częścią. Tatarzy krymscy i ich losy to sprawa całkiem inna, ale cóż, w pewnym sensie spotkała ich dziejowa sprawiedliwość - nie tylko ich zresztą w historii - gdyż Krym jako kolonia grecka i ormiańska ze stolicą w Teodozji doświadczył brutalnego najazdu Osmanów i Ordy kilka stuleci wstecz. Coś o tym mi wiadomo, gdyż moi przodkowie przez Krym uciekali przed tureckimi prześladowaniami. Na bieżące wydarzenia warto jest patrzeć z perspektywy odległej bardziej niż nawet dystans kilku pokoleń. Wówczas wiele się rozjaśnia. Ale cóż, ja się w ogóle na tym nie znam, jak widać.

      Usuń
    15. teologkatolicki15 marca 2023 20:43
      Wiele wskazuje, że właśnie jest planowana ukr. inwazja na Naddniestrze.

      Usuń
    16. Owszem, niestety nie zna się Pan. Za dobrą monetę bierze Pan "wzruszające" historie o oczekiwaniu Rosjan jako ratunku. Nie słyszał Pan, że używanie na co dzień jęz. rosyjskiego nie jest równe odrzuceniu ukraińskiego jako dziedzictwa kulturowego? Nie słyszał Pan o fenomenie surżyku, mieszanki ukraińsko-rosyjskiej (chociaż to raczej fenomen środka, niż zachodu)? Proszę też zauważyć, że jęz. literacki ukraiński powstał na bazie gwar WSCHODNICH.
      Kreml właśnie, że przystał na przyłączenie separatyzujących terenów. Przecież aneksja dotyczyła 4 obwodów, z których 2 zaaneksowano jako "republiki ludowe". Naprawdę naiwne jest myślenie, że Rosja nie maczała palców w separatyzmie na wschodzie. Albo, że "referendum" nt. aneksji uzbierało ponad 90% głosów.
      Jęz. ukraiński nie jest pograniczną gwarą, tylko pełnoprawnym językiem pochodzącym od staroruskiego, chociaż owszem z mocnym wpływem polskim i nie tylko. Bardzo bliski do języka białoruskiego. Proszę zauważyć, że jęz. rosyjski jest podobnie mieszanką staroruskiego i staro-cerkiewno-słowiańskiego. Ukraińcy mają historię literatury - język ruski został notabene wyparty jako język pisany przez polski w czasach Rzeczypospolitej.
      Co do państwowości, to część księstw ruskich była na terenie Ukrainy, Kozacy mieli pewne zadatki państwowości, podjęto też próbę utworzenia nawet kilku państw po 1WŚ (udaremnionych przez bolszewików od wschodu i IIRP od zachodu). Ukraińcy są w większości potomkami ludności (staro)ruskiej mieszkającej na północy kraju. Oczywiście, Kozacy nie byli jednolici, ale Kozacy to nie cała Ukraina w dzisiejszym rozumieniu tej nazwy. Południe i wschód skolonizowano później, po wojnie krymskiej, równolegle z Rosjanami.
      Sceptycznie patrzę na twierdzenie o historycznym braku kultury rolniczej na najżyźniejszych glebach Europy.
      Chruszczow nie miał interesu, wbrew popularnemu przekonaniu, w Krymie przyłączonym do Ukrainy. NIE BYŁ, wbrew popularnej koncepcji, Ukraińcem. Taka zmiana miała ponoć ułatwić kwestie administracyjne, ponieważ Krym nie ma połączenia lądowego z Rosją. Wtedy nikt nie myślał o rozpadzie Związku Sowieckiego. A narzucanie "republikom" piątej kolumny w postaci znacznej mniejszości rosyjskiej było standardem. Proszę spojrzeć na wszystkie państwa byłego Związku oprócz państw Kaukazu, Litwy (choć i w tym przypadku myślano o przyłączeniu do niej Kaliningradu) i samej Rosji.
      Wybrzeże czarnomorskie było kolonizowane, jak wspomniałem, przez Ukraińców I Rosjan, RAZEM. Owszem, na południu Ukraińców było mniej, ale mapy etnograficzne z czasów carskich (które owszem włączały Ukraińców i Białorusinów do "trójjedynego narodu rosyjskiego" jako Małorosów i Biełorosów w odróżnieniu do Wielikorosów, ale to tylko dodaje wiarygodności, bo w takim pojmowaniu Ukraińców nie było powodu do fałszowania danych, a na pewno nie na korzyść Ukraińców) wykazują, że za to było ich bardzo i to bardzo wielu w kraju krasnodarskim, a także obwodach przygranicznych współczesnej Rosji. A i na wybrzeżu czarnomorskim było ich niemało, choć mniej.
      Pana twierdzenie o Tatarach... Jak Żydzi i Polacy zaczęliby prześladować Niemców, no chyba nie powiedziałby Pan, że spotyka ich dziejowa sprawiedliwość?
      P. S. Biegle władam jęz. rosyjskim i jestem blisko obeznany z językiem białoruskim i ukraińskim.

      Usuń
    17. Dodam jeszcze do anonimowego:
      Bardzo szkoda, ale widać u Pana postawę, że jak media nie są głównego nurtu, to są prawdziwe. Niestety, propaganda rosyjska takie myślenie zręcznie wykorzystuje. Widać u Pana to przekonanie, że Rosja stale kogoś ratuje, jest taka miła i niezrozumiana przez cały świat, a szczególnie przez "amerykosów". Że armia ukraińska to dzika horda banderowców, i to w 100%, która nawet w czasie wojny nie ma nic innego do roboty, jak tępienie własnych obywateli. Że Ukraina jest sztucznym tworem o sztucznym języku, który ktoś celowo oderwał od łona kochającej Rosji.
      I tak się składa, że to wszystko bardzo pięknie się pokrywa z obrazem Ukrainy kreowanym przez Rosję. Czyli Pana strzałka się przechyla w stronę Rosji.
      Owszem, pełno problemów na Ukrainie. Różnego rodzaju. Nie znaczy to jednak, że należy po prostu łykać wszystko, co mówi Kreml.
      A z tym Naddniestrzem... No raczej by ono służyło platformą dla Rosji. Już służy, choć nie do ataku. Łukaszenka nieopatrznie dał widzom (w telewizji) przez moment zobaczyć mapę działań wojennych, już dawno. Nieaktualną, taktyka została zmieniona. Ale widać było strzałkę na Nadneistrze.

      Usuń
    18. Przepraszam bardzo, czy Ksiądz pisał tu jako Anonimowy? W niektórych miejscach styl jest podobny. Jeśli tak, to prosiłbym wskazać, które komentarze są Księdza.

      Usuń
    19. Chodzi o komentarze:
      14 marca 2023 14:43
      14 marca 2023 22:10
      15 marca 2023 12:36
      15 marca 2023 14:07
      15 marca 2023 14:32
      17 marca 2023 17:46
      Szczególnie ten pierwszy i ten ostatni.

      Usuń
    20. teologkatolicki27 marca 2023 10:46

      Nie są moje.

      Usuń

    21. ad Anonimowy27 marca 2023 00:35
      Oprócz pierwszego z wymienionych przez Pana, jestem autorem pozostałych, czyli następujących komentarzy:
      14 marca 2023 22:10
      15 marca 2023 12:36
      15 marca 2023 14:07
      15 marca 2023 14:32
      17 marca 2023 17:46
      Owszem, pochlebia mi, że porównał Pan mój styl do Księdza, ale chyba nie jest aż tak rzadkim zjawiskiem to, że ludzie w zbliżony sposób formułują wypowiedzi.

      Usuń
    22. A kto w takim razie napisał komentarz od 14 marca 2023 14:43?

      Usuń
    23. ad Anonimowy17 marca 2023 23:06 & Anonimowy17 marca 2023 23:19

      Z braku czasu dopiero po kilku miesiącach kontynuuję ten temat, dla wyjaśnienia rzuconych tu, a dość naciąganych, tez. Niestety będzie długo, więc muszę się odnieść w kilku częściach.

      Nie interesuje mnie Pańskie zdanie na temat mojej postawy i stosunku do Rosji ani, czy pod wpływem jej propagandy rzekomo jestem, tym bardziej, że jest owo zdanie wyrazem mocno zawężonej percepcji, przy okazji zbiegając się z powszechnie lansowaną i obowiązującą zachodnią (wall street) narracją.

      1. Proszę nie sprowadzać oczywistych faktów do "wzruszających" historii. Dla wyrazistości przytoczę rzeczywiście łzawe fantasmagorie np. o rzekomym bohaterstwie tzw. obrońców "Wyspy Węży" oraz innych przykładów pseudobohaterstwa tudzież uśmiercenia i zmartwychwstania. Natomiast liczne autorskie nagrania żołnierzy ukr. w wymyślny sposób rozprawiających się z "worohami", które chętnie wrzucali do sieci, (co prawda teraz sytuacja uległa zmianie, gdyż dziś już widzą, że zdziesiątkowani, okaleczeni byli tylko materiałem (czyim? pytanie retoryczne) do jednorazowego użycia) obnażają ich kulturowe dziedzictwo. Wyręczyli w tym rosyjską propagandę.
      Bombardowanie i rujnowanie własnych miast, np. Doniecka, robienie bunkrów i tarcz ze szkół, budynków mieszkalnych, przedszkoli i oczywiście terroryzowanie ludności cywilnej (znane m.in. z zeznań samych azowców, także słynny batalion Tornado (o, ironio, przekształcony w policję) katujący rosyjskojęz. ukr. obywateli torturami, właśnie na wschodzie własnego (podobno tak ukochanego) kraju, celowe wysyłanie rosyjskojęz. i prawosławnych obywateli ukr. do frontowych walk przeciw Rosjanom (też prawosławnym), przy jednoczesnym unikaniu służby wojskowej przez wielu młodych i zdrowych Ukr. (oczywiście gł. zach.) przebywających coraz to liczniej na terenie Pl, dopuszczających się licznych aktów agresji, kradzieży, przemocy i innych przykładów łamania prawa tu, gdzie otrzymują stałą i największą "dopomogę". Jednocześnie niebywała arogancja władz ukr., buta, brak skruchy i woli zadośćuczynienia za ludobójstwo na Polakach (m.in.przy użyciu w tym celu obmyślonej w UK i USA prowokacji sachryńskiej) i bezwstydne, nachalne wciąganie Polski w swój konflikt. Oczywiście normalna ludność, która pozostała na U, w większości (także w wojsku) jest świadoma opuszczenia (za wyjątkiem brutalnych łapanek do armii) ze strony władz kijowskich podczas, gdy wiadomo, że wojska rosyjskie od dawna nie przesuwają się na zachód. Takie są fakty. Zresztą to zaledwie muśnięcie tematu. c.d.n.

      Usuń
    24. c.d.
      ad Anonimowy17 marca 2023 23:06 & Anonimowy17 marca 2023 23:19

      2. Należało jednak przyznać, że tzw. j.ukr. wywodzi się od gwar. Mało tego, Ale zaraz, a którą to gwarę czy nawet dialekt uznano za formę literacką tego języka? Na tak dużym terytorium i o sporym zróżnicowaniu społecznym nie może istnieć jedna tylko forma dialektologiczna. Jakie naukowe gremium o tym zadecydowało? Cóż, chyba nie ma takich ustaleń. A no właśnie. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tzw.j.ukr. się rozwinął i osiągnął poziom klasyczny, problem w tym, że po pierwsze: włada nim tak naprawdę o wiele mniej ludności niż to się przedstawia, nawet Zełeński na potrzeby tv, polityczne i PRowe przed objęciem władzy musiał się go uczyć. Po drugie: o czym było wyżej, jest niejednolity i nie istnieje jego lingwistyczny wzorzec. Natomiast ewidentnie jest skądś odgórna polityczna i finansowa wola w nakręcaniu PRu ukraińskości i to o charakterze mocno ofensywnym (przypomina mi to m.in. niegdysiejszy efekt tzw. "arabskiej wiosny") czego sami Ukraińcy są przedmiotem i też ofiarami.
      Jeśli chodzi o surżyk, o ile wiem, mówi się nim powszechnie głównie na wsiach, zresztą nie ma to nic do rzeczy, ewentualnie poświadcza oczywisty wpływ j. ros. ze wschodu. Tzw. jęz. ukr. naturalnie występował w zasadzie wyłącznie na obszarze dawnej Małopolski wsch. z Wołyniem. Nie dla wszystkich Rusinów (głównie od Kijowa na wschód i południe) tzw. jęz. ukr. jest ich dziedzictwem kulturowym, zwłaszcza, jeśli jego nauka wiąże się z przymusem. Zwyczajnie nigdy go nie używali. Obracam się wśród aktywnych naukowo lingwistów, fonetyków i mam dostęp do literatury tematu.
      To jasne, że języki wsch.słow. mają silny związek z scs, ale był on spisaną na cele misyjne formą tylko jednego z dialektów j. prasłowiańskiego z obszaru Salonik, z którego podstawowej formy - wraz z rosyjskim niezależnie się rozwijały.
      Ruszczyzny nikt siłą nie wypierał. Wlk. Ks. Litewskie, podbiwszy Ruś od Smoleńska i Połocka po Halicz, owszem, uległo wyższej kulturze ruskiej, co skutkowało ekspansją ruszczyzny na całym niemal jego obszarze. Jednak już po zawarciu Unii pol-lit. kniaziowie ruscy i szlachta z własnej woli się polonizowali i ruszczyzny poniechali, dlatego nastąpił jej regres; używana tylko przez ludność chłopską, pozbawiona kluczowych dla kształtowania tożsamości narodowej, nieodłącznych elementów kultury wyższej i wzorców wziętych z porządku hierarchii społecznej. A szkoda. Ta zresztą cecha - specyficznego ludowego prymitywizmu, naturalizmu i wolnomyślności oraz skłonności do egalitaryzmu i liberalizmu - łączy całą, od wczesnej do współczesnej, twórczość literacką i w ogóle kulturę o ukraińskich afiliacjach. Jest jej spoiwem i - z małymi wyjątkami - nośnikiem poglądów tyleż ograniczonych, co wywrotowych, z pewnością nie budując i nie rozwijając dojrzałego społeczeństwa, wręcz przeciwnie, demoralizując i wypaczając to, co w nim najwartościowsze, czyli chrześcijańskie. Pisał o tym z bólem m.in. bł. bp. Grzegorz Chomyszyn - Rusin/Ukrainiec. Wystarczy dostrzec jakim wzorcom hołduje, jakie ma punkty odniesienia i cele do zrealizowania.
      c.d.n.

      Usuń
    25. c.d.
      ad Anonimowy17 marca 2023 23:06 & Anonimowy17 marca 2023 23:19

      3. Raczej to dzisiejsza U leży na obszarze historycznym dawnych Księstw: Wołyńskiego, Kijowskiego, Perejasławskiego i Halickiego.
      Kozacy to w ogóle oddzielny temat. Na czym opierali te "zadatki państwowości"? Na quasimilitarnej strukturze złożonej w głównej mierze z marginesu społecznego, przestępców i ogólnie ludzi amoralnych, nie znajdujących dla siebie miejsca w normalnym społeczeństwie. Na zabójstwach, kradzieżach (także poza granicami państwa), brutalnych rozbojach i bestialskich samosądach.
      Mam nadzieję, że zna i rozumie Pan etymologię nazwy "ukraina". Dziwię się, że dotąd tak świadoma swojej odrębności etnicznej społeczność nie waha się go używać. Czyżby kolektywnie nie miała pojęcia, co oznacza i nie była zdolna do samookreślenia czymś więcej niż słowem oznaczającym teren pogranicza, obszar leżący "u kraja" jakiegoś prawdziwego państwa?

      4. Trzeba znać źródła historyczne, literaturę faktu. Właściwie jest truizmem stwierdzenie, że wzorcowo uprawiane czarnoziemy Rzplitej były dosłownie spichlerzem Europy. Gdyż to właśnie Polacy - w odróżnieniu od ludności ruskiej (chyba, że spolonizowanej) z uwzględnieniem sprowadzonych na trudniejsze, górzyste tereny Mołdawian - wykształcili tam wysoką kulturę rolniczą, która wraz z ich odejściem właściwie natychmiast zanikła. c.d.n.

      Usuń
    26. c.d.
      ad Anonimowy17 marca 2023 23:06 & Anonimowy17 marca 2023 23:19

      5. Odłączenia od U chciały republiki, których większość ludności sobie tego życzyła. Choćby Pan zaklinał rzeczywistość szukając w tym wyłącznie rosyjskich brudnych palców, nie były to nigdy ziemie historycznie związane z obszarem, a później państwem nazwanym "Ukrainą" i kropka. A to, że FR ma swój w tym interes, nie jest niczym dziwnym. Tu - jak wszędzie i z każdej strony - wszystko jest twardą grą interesów.
      Nie jest istotne, jakiej Chruszczow był narodowości. Urodził się i wychował w okolicach Donbasu, tam pracował. Krym jako punkt strategiczny zawsze był i będzie ogniskiem zapalnym oraz jednym z punktów ścierania się stref wpływów, też, a jakże, zachodnich. To oczywiste, że R sprowadzała tam Rosjan. Nie oszukujmy się, każde mocarstwo tak działa, równocześnie stosując odpowiednio środki zachęty czy presji pośredniej lub bezpośredniej, które są zwyczajnie skuteczne. Nie upatrujmy w R siedliska wszelkiego zła, bo to jest niepoważne. Co by było, gdyby dziś zbudowała bazy, przypuśćmy, na Kubie lub przejęła kontrolę nad Ameryką Łac.? Do tego fałszywe oskarżenia o porywanie ros.jęz. dzieci, których rodzice zginęli w ukr. atakach. Dla przeciwwagi: co naprawdę robiły USA z porwanymi i wywiezionymi w kartonowych pudłach 3 tysiącami osieroconych dzieci wietnamskich? Itd... Zawsze i wszędzie chodzi o jedno: wyłączność i zasięg wpływów oraz wymiernych korzyści. Problem leży w środkach użytych do tego celu.

      6. Tatarów krymskich wysiedlenia - choć, rzecz jasna, wiązały się z cierpieniami i wyższą śmiertelnością - trudno nazwać prześladowaniem (dla porównania: rzeczywiste prześladowania Polaków przez Ukraińców lub Ormian, Greków i Asyryjczyków przez Turcję tak mocno wspieraną przez Zachód). Owszem, to samo spotkało Greków, wraz z Ormianami i Bułgarami wysiedlanych z Krymu przez sowieckie rządy kilkukrotnie, ostatni raz w 1944 r. Czyżby Zachód urządził im kiedykolwiek taką kampanię wsparcia? Na koniec określenie zasiedlania półwyspu rosyjsko-ukraińską kolonizacją, to doprawdy grubo za grubo.
      Sugeruję mocno zrewidować swoje znawstwo.

      Usuń
    27. Nie mam czasu ani chęci do głębszego wchodzenia znowu w te dyskusje, owszem, wiele rzeczy mógłbym zrewidować. Pomyliłem się chociażby nazywając konflikt w którym Turcja straciła Krym "wojną krymską" (zupełnie co innego), a przejęzyczyłem się, bo surżyk to fenomen środka bardziej niż zachodzu, co jest prawdą, jednak miałem na myśli wschód.
      Wyspa węży jest owszem prymitywnym chwytem propagandowym, ale na jakich zasadach opiera Pan swoje określenie tego, co jest propandowym głupstwem, a co faktami? Widzę uprzedzenie antyukraińskie, zresztą typowe niestety dla Rodaków w Koronie.
      Gdyby Pan się obracał w solidnych kontekstach lingwistycznych, toby Pan wiedział, że każdy język literacki opiera się na tej czy innej gwarze lub kilku. A że jęz. ukraiński był odrębny w czasach carskich i zajmował tereny inne i gdzieniegdzie rozleglejsze niż obecnie, to można znaleźć na mapach carskich.
      Rolnictwo odgrywało olbrzymią rolę w okresie Ukrainy Sowieckiej.
      Na ostatek: po pierwsze, wiedzę można łatwo pigłębić, co stale staram się robić. Wykorzenienie uprzedzenia jest znacznie trudniejsze, a Pan, być może nie w pełni świadomie, formułuje tu pewną ideologię głoszącą jak gdyby niepełny, wtórny i pomniejszy charakter świadomości ukraińskiej.
      Po drugie: pomniejszanie prześladowań na tle narodowościowym przez Stalina zdradza wiele o Panu.
      Po trzecie: czy mówię, że USA to wzorzec, że Azow to wzór żołnierza czy coś podobnego?

      Usuń
    28. Ze swej strony kończąc tę dyskusję zauważam, że rzeczywiście tym sposobem nie da się jej prowadzić owocnie. Używszy na potrzebę chwili (wyjątkowo i celem dydaktycznym, gdyż nie zamierzam w tym tonie kontynuować) odparcia vice versa i per analogiam stwierdzam, że widzę u Pana niemal zaślepienie ukrofilstwem i brak woli odniesienia na poziomie merytorycznym. To uniemożliwia Panu konieczny krytyczny, rozległy i trzeźwy stosunek do zagadnienia. Argumenty rzeczowe rozmówcy przeczące Pańskim zapatrywaniom próbuje Pan sprowadzić do poziomu rzekomych uprzedzeń, chcąc zapewne obniżyć wartość niewygodnej wypowiedzi i ocierając się wręcz o wycieczki personalne, by w rezultacie zdyskredytować adwersarza. Gdyby to Pan posiadał solidną wiedzę lingwistyczną wiedziałby, że języki literackie nie opierają się na gwarach, ale kształtują w oparciu o wybrane dialekty języków oficjalnych. Gwary zaś pozostają zawsze echem, uproszczonym, często spóźnionym, przekształconym a nierzadko wykoślawionym oddźwiękiem języka oficjalnego: jednego lub mieszanką kilku (jak w przypadku ukr.), także przenoszącym zanikłe formy archaiczne, stąd wartościowym do badań w zakresie lingwistyki historycznej i archeolingwistyki. Poglądy o pierwotnej ludyczności języków są, podobnie jak teoria ewolucji, tyleż dawno zdezawuowane, co głupie. To po pierwsze. Po drugie, Pan dalece się zagalopował zarzucając mi formułowanie i głoszenie ideologii, co jest zwyczajnie bezpodstawne i niegodziwe, gdyż owszem, wyjaśniam i uzasadniam ową niepełność tej ludowej świadomości z prostego powodu długotrwałego braku kontynuacji kultury zhierarchizowanej, wyższej, zachowującej naturalny porządek społeczny i nie będę się powtarzać, gdyż i tak Pan, jak widać, tego nie rozumie albo zrozumieć nie chce. Z kolei, proszę mi wierzyć, nie martwię się tym, czy moje słowa jakoby o mnie zdradzają cośkolwiek, tym bardziej, że stawia się Pan w roli obrońcy ludu, który w dziedzinie prześladowań na tle narodowościowym zapisał swoją krwawą i nadal świeżą księgę. Na tym tle moje trzeźwe krymskie spostrzeżenia wybrzmiewają tym wiarygodniej, za co mogę tylko podziękować.
      P. S. Tymczasem czekam na właściwą dla narodu odwołującego się do chrześcijańskich korzeni postawę i podjęcie decyzji władz ukraińskich o publicznym uznaniu, przyznaniu się i oficjalnym akcie przeprosin za zbrodnie ludobójstwa, rewizji nauczania historii i nie tylko, oraz o ekshumacji i stosownym uczczeniu szczątków tylu, ile to tylko możliwe z ponad dwustu tysięcy Polaków pomordowanych na Wołyniu, Podolu, Pokuciu, Podkarpaciu. To byłby z pewnością sprawdzian dojrzałości narodowej i cywilizacyjnej. Dopóki to nie nastąpi, nie ma mowy o czymkolwiek. Lepiej zaczynać od zera niż od kłamstwa.

      Usuń
    29. Dialekty składają się z gwar. Nie byłem dostatecznie precyzyjny, chodzi raczej o dialekty. Tak czy inaczej, przed językiem pisanym jest język mówiony. Może być on wyraźnie mieszany. Bez dialektów i gwar nie byłoby języka powiedzmy polskiego, wcale nie sformował się on już "gotowy". Niektóre dialekty są zapisywane i/lub kodyfikowane (ewentualnie używane jako języki oficjalne), inne nie. Język ukraiński nie jest i nie może być jedynie gwarą, z racji tradycji literackiej oraz posiadania własnych dialektów i gwar. Nie rozumiem, co Pan rozumie przez "ludyczność".
      Wcale nie jestem zaślepionym ukrainofilem, jestem świadom i nie pochwalam zakłamywania historii oraz innych aktualnych problemów Ukrainy. Zwyczajnie nie są dla mnie to abstraktne liczby w statystyce, znam osobiście Ukraińców, rozumiem dobrze ich język. Przyznam się, że do 2014 r. byłem nawet prorosyjski z młodocianej ignorancji.
      Pan jednak powiela przekazywaną od pokoleń pogardę i wrogość i nie widzi w narodzie oddzielnych osób.

      Usuń
    30. Po pierwsze, wszystkie te kwestie są już w moich poprzednich komentarzach. Nie widzę potrzeby rozstrząsać ich ponownie. Po drugie, usiłuje Pan po raz kolejny zdyskredytować mnie, używając kłamliwych i bezpodstawnych zarzutów. Nie ma Pan pojęcia kto i co mi przekazywał. Moi przodkowie byli rodziną kilkunarodową, wycierpieli bardzo wiele, uszli z życiem a opowiadali chętnie tylko o tym, co było dobre albo milczeli właśnie dlatego, że widzieli oddzielne osoby. W prawie naturalnym istnieje zasada: każdy naród/państwo ponosi odpowiedzialność, w każdym razie moralnie, za czyny swoich członków. O ileż bardziej, gdy są to czyny zbrodnicze, masowe i jest na nie społeczne przyzwolenie a nawet czynny i liczny w nim udział tzw. zwykłych ludzi (czyżby skutek wrogości od pokoleń?). Zaś w ostatnim akapicie wyraźnie unikał Pan bezpośredniego odniesienia i uogólniając sprowadził kwestię wspomnianego przeze mnie ludobójstwa - ze względu na skalę i przerażającą postać zasługującego na miano genocidum atrox - do zaledwie jednego z "problemów" Ukrainy, czym obnaża niezrozumienie, skrajną obojętność a wręcz rzeczywistą pogardę wobec ok. ćwierci miliona ofiar i narodu, z którego się wywodziły. To już ostatni mój komentarz na ten temat.

      Usuń
    31. Mówiłem o aktualnych problemach Ukrainy. Należy do nich OBECNY STOSUNEK do Rzezi Wołyńskiej. Sama rzeź, jakkolwiek okropna i godna potępienia, nie jest problemem aktualnym sama w sobie

      Usuń
    32. Proszę Księdza, czy Anonimowy poprawnie podał zasadę rzekomo prawa naturalnego, o zbiorowej odpowiedzialności moralnej narodu, do tego pisząc "państwo" przez ukośnik?

      Usuń
    33. Tzn. czy istnieje taka zasada? Pytam Księdza Olewińskiego jako teologa.

      Usuń
    34. Anonimowy28 czerwca 2023 18:40
      Według Pana była aktualna przez 15 minut, 15 godzin, być może jeszcze 15 dni, czy ewentualnie 15 miesięcy, ale już nie np. 15 lat i więcej, po? Czym Pan mierzy, stopniem rozkładu i niemożnością rozpoznania, pamięcią czy raczej zapomnieniem, albo topniejącą liczbą świadków? To jest myślenie haniebne. Otóż jest aktualna moralnie dopóty, dopóki nie zostanie oficjalnie uznana, osądzona i potępiona. Jest aktualna także materialnie, dopóki szczątki ofiar nie zostaną ekshumowane oraz nie doczekają godnego pochówku i stosownego uczczenia. Jest wreszcie aktualna politycznie, gdyż od spełnienia powyższych warunków powinny zależeć uczciwe obustronne kontakty, nie wspominając o jakimkolwiek wsparciu ze strony poszkodowanej. Tego po prostu domaga się sprawiedliwość.

      Ad Anonimowy28 czerwca 2023 18:41
      To jest zasada sprawiedliwości, nie kodeks Hammurabiego. Na tej samej zasadzie państwo i naród ofiar zbrodni ma prawo oczekiwać zadośćuczynienia od państwa i narodu sprawców zbrodni.

      Usuń
    35. Jak mówiłem, chodzi o aktualność stosunku do Rzezi Wołyńskiej. Sama rzeź byłaby aktualnym problemem, gdyby została zorganizowana przez obecny rząd. Nigdzie nie mówiłem, że nie należy ofiar godziwie pochować czy też potępić Rzezi.
      Nadal nie otrzymałem wyczerpującej odpowiedzi na temat odpowiedzialności zbiorowej a prawa naturalnego.

      Usuń
    36. Czym innym jest odpowiedzialność państwa, jako zorganizowanego wyrazu i reprezentacji narodu wewnątrz i na zewnątrz, będąca swoistym odzwierciedleniem moralnej odpowiedzialności rodziny i rodziców za poczynania swych członków i dzieci, a czym innym odpowiedzialność zbiorowa, o której nie ma tu mowy. To jest proste i oczywiste.

      Usuń
    37. Aktualność zbrodni jest obiektywna i niezależna od stosunku do niego kogokolwiek. Nic nie da relatywizowanie, które ujawnia jeszcze bardziej problematyczny stosunek do prawdy.

      Usuń
    38. errata: "stosunku do *niej kogokolwiek"

      Usuń
    39. Mówił Pan o odpowiedzialności narodu, nie tylko państwa jako takiego. Poza tym, wtedy nie istniało państwo ukraińskie.
      Nie mówię o wadze zbrodni, obiektywnym charakterze moralnym et caetera. Aktualny oznacza wg. Słownika Języka Polskiego PWN:
      1. obowiązujący w danej chwili»
      2. «dotyczący teraźniejszości»
      3. filoz. «istniejący lub działający realnie»
      Tak więc widzi Pan, skąd moje wywody nt. aktualności.

      Usuń
    40. Problematyczny stosunek do prawdy to w zasadzie eufemizm słowa "zakłamanie".
      Mój taki, a nie inny stosunek do Ukrainy wynika w dużej mierze od spojrzenia ze strony (jako Polaka mieszkającego poza Polską z powodów historycznych) na tendencje w ocenie Ukrainy przez Rodaków w Koronie. Ta bestialska zbrodnia mogłaby być unikniona, tak samo zresztą jak wiele wrogości do Polaków ze strony innych narodów, gdyby nie polityka IIRP wymierzona przeciwko mniejszościom narodowym. Nie usprawiedliwiam Bandery ani jego band(erowców), chodzi o to, że wbrew temu, co Pan sugerował w komentarzach, jakoby Ukraińcy byli chybionym pseudonarodem od którego tylko czegoś takiego by się można spodziewać, ta zbrodnia to część stosunków Polski i Ukrainy na przeciągu wieków, i to także Polacy uczynili wiele do zepsucia stosunków między narodami. Owszem, sam oczekuję potęlnia Rzezi Wołyńskiej przez Ukrainę. Jednak patrzmy na tę sprawę bez podważania samoistności a nawet cywilizacji Ukrainy jako takiej.

      Usuń
    41. I. Można było przewidzieć, że nawiąże Pan do faktu nieistnienia państwa ukraińskiego. Oczywiście wówczas sprawcy byli obywatelami polskimi, ale tym bardziej jaskrawo uwidacznia się to sprawstwo jako oparte na wprost artykułowanej, a bynajmniej nie wynikłej dopiero z polityki rządów polskich XX w. tylko o starszej o kilka stuleci i stopniowo konstruowanej agresywnej opozycji wyrastającej z nieukrywanej nienawiści do Polaków, która wybuchała wcześniej i kilkukrotnie nie mniej zbrodniczo i bestialsko (chmielnicczyzna, koliszczyzna), z tą jedyną różnicą, że nie w tak rozległej skali i nie w tak systematyczny i metodyczny sposób, gdyż to stało się możliwe dopiero przy obraniu łatwo zrozumiałej i chwytnej ideologii jako zasady, na której oparto tożsamość i cele quasinarodowe, oraz na szerokiej indoktrynacji i zewnętrznym finansowaniu (choć dotacje płynęły już w XVII w.).
      II. Bardzo dziękuję za przytoczenie definicji, gdyż słownik to doskonale wyjaśnia.
      1. Obowiązywalność wynika, krótko i ogólnie mówiąc, z braku sprawiedliwego rozliczenia i będzie wynikać, dopóki ono nie nastąpi.
      2. Oczywiście jak najbardziej dotyczy teraźniejszości, gdyż nadal jest punktem odniesienia, budulcem i spoiwem dążności społecznych, państwowych (obowiązująca linia w nauczaniu historii i nie tylko, a głównie w wyjaśnianiu własnych korzeni oraz minionych i aktualnych powodzeń i niepowodzeń).
      3. Działanie realne bezsprzecznie, gdyż oprócz tego, co zostało powiedziane wyżej, podsyca wciąż żywe - być może jeszcze podskórne, ale te same - pobudki, o czym świadczą coraz częstsze doniesienia o aktach przemocy, niepohamowanych roszczeniach i groźbach, także w polskiej przestrzeni publicznej. I istnieje jak najbardziej realne niebezpieczeństwo ich realizacji, a to przede wszystkim poprzez podstępne usiłowania wciągnięcia Polski w działania wojenne, od dziesiątek lat antypolską aktywność np. w Kanadzie ale i w USA, Wlk. Brytanii, co z pewnością zostanie skrzętnie wykorzystane i posłuży jej osłabieniu, a może nawet upadkowi.
      Owszem, Pana problematyczny stosunek do prawdy zatrważa, zwłaszcza w konsekwentnym pomniejszaniu wagi ludobójstwa oraz beztroskim a kłamliwym uzasadnianiu go "zepsuciem stosunków" przez Polaków. Proszę nie insynuować mi rzekomych sugestii. Piszę jawnie i bez podtekstów. Fakty historyczne mówią same za siebie. Mówiąc o możliwości uniknięcia zbrodni inną postawą strony polskiej jednoznacznie i zapewne niechcący ukazuje Pan naród u jako totalnie nieucywilizowany, nieprzewidywalny twór, funkcjonujący nie w oparciu o zasady rozumowe i zdroworozsądkowe ale o prymitywne, naturalistyczne i ciasne kalkulacje, któremu niewiele trzeba do wyzwolenia w nim najgorszych instynktów. To jest zresztą dość bliskie ich narracji o sobie samych, której wcale się nie wstydzą, co też jest tyleż straszne, co znamienne.
      W odniesieniu do ostatniego akapitu:
      - "samoistność" pozyskana przez masową zorganizowaną fizyczną eliminację odmiennych sąsiadujących żywiołów etnicznych, w 90% bezbronne kobiety, starców i dzieci (w tym członków własnych rodzin: potomstwo i współmałżonków), błogosławioną przez duchowieństwo oraz kultywowanie przywódców tych zbrodni, podważa się sama per se
      - nie istnieje coś takiego jak "cywilizacja Ukrainy".
      Życzę temu ludowi z całego serca, żeby rozliczył i zaczął budować swoją historię tylko i wyłącznie na prawdzie chrześcijańskiej.

      Usuń
    42. Istotne uzupełnienie przedostatniego zdania: *błogosławioną przez duchowieństwo greckokatolickie i prawosławne.

      Usuń
    43. Stefan Niewiadomski6 sierpnia 2023 11:23

      Proszę Pana AEAN, języki dzielą się na dialekty, a te, właśnie, na gwary. Język ukraiński, ze swoją historią (choć uboższą niż niektóre inne), własnymi odmianami dialektalnymi i gwarowymi, sam gwarą nie jest i być nie może. Nie jest też ani pidżynem, ani kreolem, gdyż jest na to zbyt złożony. Możnaby bronić tezy o jedności języków białoruskiego i ukraińskiego, ale nie degradowania ich do jakichś gwar, czy to rosyjskich, czy to polskich.
      Gwara nie może być odmianą języka oficjalnego, gdyż słowo mówione w języku uprzedza słowo pisane. A gwary, o ile nie mówimy o gwarach miejskich lub wtórnych, powstają wcześniej niż, równolegle lub calkowicie niezależnie od języka literackiego (bez centralizacji języka i/lub posiadania własnych struktur państwowych, nie ma języka oficjalnego.
      Język polski kiedyś nie był pisany i ujednolicony, i też kiedyś doznał wpływów innych języków.
      Pytaniem pozostaje, do czego tu ewolucjonizm i skąd u Pana ta pogarda do gwar i przeświadczenie o pierwotności języka oficjalnego względem nich.

      Usuń
  2. Udawanie, że Rosjanom komunizm został narzucony, jest naiwne. Wbrew stereotypom, wśród komunistów nie brakło rdzennej ludności, a raczej było to kluczowe w ustanowieniu władzy bolszewickiej.
    Sam Lenin pochodził z rodziny mieszanej, ale część jego przodków wywodziła się z rosyjskich chłopów (pozostała, większa część przeważnie z osiadłej szlachty nierosyjskiej)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wśród radzieckich komunistów była prawie sama rdzenna ludność, a to wcale nie oznacza, że byli to sami Rosjanie.
      Nie ulega jednak wątpliwości, że komunizm został Rosji narzucony. Komuniści doszli do władzy w wyniku zamachu stanu, a poza Moskwą i Petersburgiem nie mieli poparcia. Po zamachu zyskali poparcie wśród żołnierzy, a to dlatego, że Bolszewicy obiecali, jako jedyni, że zawrą pokój. I słowa dotrzymali. Następnie wybuchła wojna domowa, w której przecież Rosjanie i inne narody zamieszkujące Rosję wcale gremialnie nie poparli.

      Usuń
    2. Gdyby nie mieli poparcia poza tymi dwoma miastami, nie wygraliby wojny. Gdyby to była tylko garstka czerwonych z urojeniami, zostaliby rozgromieni. Ich przeciwnicy byli przecież w stanie poprzeć te czy inne siły antykomunistyczne: białych, interwencję Ententy, zielonych (chłopów będacych "przeciwko wszystkim") czy też legion czechosłowacki.

      Usuń
    3. teologkatolicki14 marca 2023 08:14

      Lenin był Żydo-tatarem. Stalin był Gruzinem i to on planował utworzenie autonomicznego obwodu żydowskiego na Dalekim Wschodzie. Beria i Trocki, i wielu innych, byli Żydami, zwłaszcza w NKWD. Nawet wikipedia podaje:
      "When the Russian Provisional Government was put into place on 16 March 1917, all antisemitic measures were abolished, and Jews served in important government positions.[8] As a result, the revolution saw enthusiastic support from Jews, and Jews served important roles for various political parties. Zionist youth groups were formed across the country, Zionists held celebratory rallies in response to the Balfour declaration, and Zionists formed Jewish self-defense battalions. However, only a few months after its foundation, the provisional government was overthrown by the Bolsheviks in the October Revolution, and in the ensuing anarchy, violent antisemitism returned to Russia, with sporadic pogroms. Anton Denikin's White Army was a bastion of antisemitism, using "Strike at the Jews and save Russia!" as its motto. The Bolshevik Red Army, although committing antisemitic abuses, had a policy of opposing antisemitism, and as a result, it won more support of much of the Jewish population, although Soviet policies of anti-religious propaganda and nationalization of private property proved unpopular and foreshadowed future antisemitism in the Soviet Union." (https://en.wikipedia.org/wiki/Antisemitism_in_the_Russian_Empire)

      Usuń
    4. Proszę poczytać o pochodzeniu Lenina. Możliwie, że miał jednego dziadka-Żyda, i nie ma w tym pewności.
      Beria był Gruzinem, ze szlacheckiej rodziny.
      Dzierżyński w ogóle był Polakiem.
      Oczywiście, że wielu Żydów chciało popierać tych, którzy nie urządzają pogromów. Czyżby to coś znaczyło?
      Obwód Żydowski istnieje do dziś. Mieszka tam niecałe pół procenta Żydów. Nigdy nie zdobył popularności. Trudno przypuszczać, żeby Stalin utworzył go z myślą o interesach jakichś grup żydowskich. Deklarował się jako wróg antysemityzmu, jednak nie ufał organizacjom Żydów.

      Usuń
    5. teologkatolicki14 marca 2023 13:31

      Był ćwierć-żydem: https://blogs.timesofisrael.com/was-lenin-jewish/

      Usuń
    6. I co z tego?

      Usuń
    7. To z tego, że jakimś dziwnym trafem we wszystkich strukturach partii komunistycznych i nie tylko w Rosji Sowieckiej nadreprezentacja Judejczyków była uderzająca i głównie na stanowiskach wysoce decyzyjnych.

      Usuń
    8. Takie myślenie spowodowało niektóre z rzezi w czasie IIWŚ. Kroczy Pan po bardzo grząskim gruncie.

      Usuń
    9. teologkatolicki14 marca 2023 23:50

      Istotne są fakty, nie myślenie. Myślenie powinno się trzymać faktów, nie odwrotnie.

      Usuń
    10. Fakty podlegają interpretacji. A tu Pan (czy Ksiądz, bo już nie rozumiem, z kim piszę), wybiera niebezpieczną.

      Usuń
    11. Niebezpieczną dla kogo jest prawda?

      Usuń
    12. teologkatolicki15 marca 2023 13:04

      1. Gdzie tu jest interpretacja?
      2. Dlaczego ma być niebezpieczna?
      3. Na czym polega niebezpieczeństwo?

      Usuń
    13. Ad Anonimowy:
      Niech Pan nie przekręca moich słów.

      Ad Ksiądz Olewiński:
      1. Sugestia jakiejś wrodzonej tendencji Żydów do kombinowania na niekorzyść wszystkich innych. Tak jakby caly naród był jedną wielką szajką.
      2. Zbliżenie się do nazizmu
      3. Na popadnięciu w nazizm
      Oczywiście nie będę bronił czyjegoś postępowania tylko dlatego, że jest Żydem. Po prostu nie rozumiem tego wytykania narodowości.⁹

      Usuń
    14. @anonimowy 14 marca 6:47
      Proszę czytać dokładnie. Gdy Bolszewicy przejmowali zbrojnie władzę byli malutką partią bez poparcia poza Petersburgiem i Moskwą. Szersze poparcie zdobyli dopiero po przejęciu władzy, głównie dzięki zawarciu pokoju z Niemcami. Gdyby mieli szerokie poparcie nie musieliby od samego początku stosować terroru na masową skalę. No i popełnia Pan błąd logiczny założeniem, że skoro Bolszewicy mieli małe poparcie to inne siły w Rosji miały duże. Przeciwnicy Bolszewików czyli kto?

      Usuń
    15. W swoim filosemityzmie już przekroczył Pan granicę absurdu. Wspomniany był wyłącznie fakt, że wśród Bolszewików Rosjanie byli w mniejszości i to nie po to, żeby komuś coś wytykać tylko by wykazać, że Rosji został komunizm narzucony przez ludzi, którzy Rosjanami nie byli. Nikt nie przytaczał jakieś spiskowej teorii o żydowskich spiskach a Pan tu przypisuje komuś nazizm (tak jakby nazizm polegał na antysemityzmie).

      Usuń
    16. teologkatolicki16 marca 2023 09:06

      ad "Anonimowy 15 marca 2023 21:49"
      1. Urojenie.
      2. Kłamstwo.
      3. Kłamstwo.
      Autor albo nie umie czytać, albo z rozmysłem kłamie.

      Usuń
    17. Umiem czytać, po prostu obawiam się ideologii.
      Dla uściślenia pojęcia różnie stosowanego: nie jestem filosemitą ani w sensie szczególnej sympatii, ani uważania za lepszych. Owszem lubię pewne elementy kultury (jidysz, część potraw, śledzenie wpływów wzajemnych obu tych rzeczach Żydów i innych narodów) oraz mam paru kolegów Żydów (choć nie żydów z kultu).
      Nazizm zakłada antysemityzm. I to nie pseudo, nie pogląd w stylu "nie popieram Izraela w wojnie z Palestyną" (pod czym zresztą bym się podpisał)

      1. Przepraszam, o ile popełniłem nadinterpretację. Tyle czytałem wypowiedzi pełnych nienawiści, które zaczynały się tak samo....
      2. i 3. Niebezpieczeństwo jest realne. Nie oskarżałem nikogo o nazizm. Tylko wskazywałem ryzyko.

      Usuń
    18. Nazizm czyli narodowy socjalizm wcale nie musi zawierać antysemityzmu, bo Izrael po swoim powstaniu był właśnie narodowo-socjalistyczny, a jednak nie antysemicki. W niemieckim narodowym socjalizmie faktycznie był fanatyczny antysemityzm (ale nie tylko, równie bardzo nienawidzono Cyganów i Słowian), ale to nie cecha samego nazizmu w jego istocie, a charakteru narodowego Niemców.
      Polski przedwojenny narodowy socjalizm Zadrugi i Stachniuka trudno o antysemityzm oskarżać. W tym powojennym już się pojawia, ale był to raczej antysyjonizm, no i wynikał z takiej a nie innej polityki dwóch głównych mocarstw.
      Pański filosemityzm polega na tym, że wszędzie widzi Pan antysemityzm. Działa Pan swoją drogą jak antysemici, którzy wszędzie widzą spiski Żydow.

      Usuń
    19. Anonimowy15 marca 2023 21:49
      Nie przekręcam Pańskich słów. To, co uważa Pan za interpretację jest po prostu faktem, czyli prawdą.

      Usuń
  3. Deo gratias. W końcu rzeczowa analiza tego problemu poświęcenia i traktowania go jak zaklęcia o określonym przepisie, który nie zadziała jeśli warunki nie zostaną spełnione. Od jakiegoś czasu czytając na temat zaciemniania Fatimy przez inne pseudo objawienia jak Medjugorje, Garabandal czy Trevignano Romano doszedłem do wniosku, że temat poświęcenia Rosji jako część tajemnicy Fatimskiej skutecznie zakrywa prawdziwe przesłanie Najświętszej Panienki. To co najważniejsze znowu zepchnietę jest na drugi plan przez jakiś fenomen, który jest forsowsny i wałkowany w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
  4. Księże, przyjmijmy teoretycznie, że słowa o Rosji nie zostały wypowiedziane przez s. Łucję.
    Jak Ksiądz myśli, kto i z jakich powodów miałby dopowiadać tą kwestie? O co mogło chodzić? Jaki miałby być w tym cel?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki21 marca 2023 08:45

      Zacznijmy od celu.
      Pierwszorzędnym celem mogło być odwrócenie uwagi od właściwej treści objawień. Są pogłoski, że odnoszą się one do "złego soboru" i zmian w Kościele. Podstawą tych pogłosek jest fakt, że tzw. Trzecia Tajemnica właściwie nie została opublikowania.
      Temu celowi służy odwrócenie uwagi katolików (i nie tylko) od problemów, którą się narodziły na tzw. Zachodzie i niszczą cywilizację chrześcijańską. To dwa.
      Po trzecie, wykrzywienie pojęcia nawrócenia, przenosząc je na płaszczyznę głównie polityczną, czyli kolektywną, co jest oczywiście fałszywe.
      Te domyślne cele wskazują na sprawcę. Chodzi o rozgrywki po pierwsze przeciw Kościołowi, a po drugie w interesie władzy tzw. Zachodu. Tak się składa, że jest ona głównie protestancka. Dochodzi więc wyszydzenie pobożności marijnej katolików.

      Usuń
    2. A czy to nie jest tak, że problemy tzw. Zachodu, które niszczą cywilizację chrześcijańską paradoksalnie przyszły z Komunistycznej Rosji? Wiadomo, że Rosja nie ma monopolu na komunizm, ale byli w pewnym zakresie prekursorami?

      Usuń
    3. teologkatolicki21 marca 2023 18:46

      Komunizm nie pochodzi z Rosji, lecz z Niemiec, Anglii i Francji. Chodzi oczywiście o ideologię. Marx, Engels & co. nie byli Rosjanami, a Lenin (żydo-tatarskie pochodzenie) został przywieziony do Rosji niemieckim pociągiem. Zaś na świecie komunizm był rozpleniany przez loże masońskie w celu obalenia rządów poszczególnych krajów.

      Usuń
    4. Księże, a czy prośba o nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca są w oficjalnie zatwierdzonych objawieniach?

      Usuń
    5. Przy okazji zapytam: w jakimś objawieniu prywatnym (niestety nie pamiętam, jakim, a nawet nie jestem w stanie przypomnieć, czy jest uznawane przez Kościół), Matka Boża miała powiedzieć o tym, co wtedy było nieokreśloną przyszłością, że (niedokładny cytat) "szatan będzie władał prawie calym światem za pośrednictwem lóż masońskich". Może Ksiądz orientuje się, skąd to jest, oraz jak to traktować? Wiem, że objawienia prywatne są traktowane w swoisty sposób, ale jednek niepokoi mnie to

      Usuń
    6. Anonimowy24 marca 2023 20:56
      Najprawdopodobniej chodzi o objawienia w Quito, w Ekwadorze, w latach ok. 1588-1634, jakie miała hiszpańska zakonnica później przełożona w tamtejszym klasztorze ss. Koncepcjonistek, Marianna Franciszka de Jesús Torres y Berriochoa. Objawienia mocno zastanawiające, gdyż podobno wyprzedzające wydarzenia o kilka stuleci. Problem jednak w tym, że podobno niedługo po śmierci wizjonerki ich obszerny zapis zaginął (co jakoby miała jej zapowiedzieć w objawieniach Matka Boża) i odkryto je pod koniec XIX czy też z początkiem XX w. więc sam ten fakt zdaje się wskazywać na jakąś manipulację.

      Usuń
    7. Chodzi o te właśnie.

      Usuń
    8. Możeby także ksiądz Olewiński skomentował tę kwestię? Tamte objawienia są wysoce niepokojące, szczególnie obraz wpływu masonów (którzy tak po ludzku są jednak tajni)

      Usuń
    9. Rzeczywiście, mnie też się wydaje, że w ogóle warto byłoby dogłębnie zanalizować pod kątem teologicznym te objawienia, bo podobno spisane zostały na życzenie biskupa miejsca już za życia Marianny, a nawet zatwierdzone. Dziś, co szczególnie zastanawia, zachwyt nad nimi zdaje się łączyć odległe środowiska od tradycyjnych po katoliberalne. W każdym razie w Polsce.

      Usuń
  5. > ...pytanie o "ważność" aktu poświęcenia jest niewłaściwe i błędne. Wszak nie może chodzić o ważność w znaczeniu sakramentalnym czy choćby analogicznym do sakramentalnego. ... Nie trudno dostrzec tutaj myślenie wręcz magiczne, skoro skuteczność modlitwy - a tym jest właściwie taki akt poświęcenia - uzależnia się od spełnienia szczegółowych warunków wyznaczonych w rzekomych słowach ...

    Akt poświęcenia Rosji trzeba właściwie zrozumieć. Tutaj nie chodzi o sakrament -- co za pomysł! -- ale o określony akt liturgiczny. Bóg nieraz uzależniał swoje działanie od określonych aktów człowieka. W ST mamy tego niezliczone przykłady:
    - naznaczenie drzwi krwią baranka paschalnego, które miało uchronić przed śmiercią pierworodnych
    - uderzenie przez Mojżesza laską w skałę, które miało skutkować wylaniem się wody
    - umieszczenie węża miedzianego na słupie, którego miał uzdrawiać przed śmiercią z powodu jadu węzy
    - uderzenie strzałami w ziemię, które miało przynieść wielokrotne zwycięstwo Izraela nad Asyrią [2 Krl 13,15 - 19]
    ...
    Można by przypomnieć największy cud Maryjny w historii: nawrócenie kontynentu południowoamerykańskiego dzięki obrazowi z Guadelupe, który powstał dzięki jakże prostym działaniom Indianina Diego, które ten posłusznie wykonywał.
    Absolutnie nie było w tym nic magicznego!!! Bóg sam dokonywał tych dzieł, ale uzależniał je od pewnych aktów człowieka pokazujących wiarę i zaufanie. Te niewspółmierne akty człowieka niejako podkreślały nieadekwatność działań ludzkich, z jednej strony, i wszechmoc Boga z drugiej. Uzależnienie od takich aktów też było znakiem, że działa sam Bóg, a nie jest to przypadkowy zbieg okoliczności. Od wypełnienia tych aktów zależało dokonanie przez Boga dzieł. Także pytanie o to, czy warunki poświęcenia Rosji zostały wypełnione jest jak najbardziej uzasadnione.

    > Uzależnienie losów świata od jednego aktu-modlitwy jest teologicznie wątpliwe. Skoro według woli Bożej codziennie sprawowane setki tysięcy, nawet miliony Mszy św. nie zmieniają radykalnie dziejów ludzkości w znaczeniu całkowitej ochrony ...

    To znowu nie tak. Bóg nie jest automatem serwującym towary jak np. automat serwujący napoje: wrzucasz pieniądze, wybierasz towar naciskając odpowiedni guzik i ... ups, z automatu wypada odpowiednia butelka.

    Bóg wysłuchuje modlitw w odpowiedni sposób zgodnie ze swoim opatrznościowym planem zbawienia. To nie jest tak, że za paciorek daje 10 złotych, za dziesiątek 100, za cały różaniec 1000, a za mszę świętą samochód. Ten opatrznościowy plan zależy od naszych modlitw i katów, zależy od ofiar mszy świętej, ale automatyzmu w nim nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki28 marca 2023 15:01

      1. Gruntowne nieporozumienie: liturgią w znaczeniu katolickim są wyłącznie obrzędy zawarte w księgach liturgicznych, czyli sprawowanie sakramentów i sakramentaliów, oraz oficjum.
      2. Powołanie się na ST świadczy po pierwsze o błędnej, płytkiej exegezie, po drugie o fałszywym używaniu, po trzecie o niezrozumieniu różnicy między ST a NT. Podane przykłady nie są aktami modlitwy lecz znakami wskazującymi i przygotowującymi na sakramenty Nowego Testamentu. A sakramenty są i będą powtarzane aż do skończenia świata, nie są jednorazowe.
      3. Przywołanie objawień w Guadelupe jest także zupełnie chybione. Owszem, jest to jednorazowe wydarzenie historyczne, lecz jego "zastosowanie" jest wielokrotne i wielorakie, gdyż składa się z wielu, niezliczonych aktów wiary, nadziei i miłości. One owszem doprowadziły do rozpowszechnienia wiary katolickiej na kontynencie amerykańskim, jednak nie jest to jednoznaczne z ostatecznym i trwałych nawróceniem wszystkich mieszkańców obydwu Ameryk, co widać tak na przestrzeni wieków jak też obecnie.
      4. Nie wiem, do czego odnosi się ostatni akapit, ponieważ potwierdza on to, co co napisałem, a jest sformułowany jako polemika. Wygląda na to, że "Anonimowy" sili się na polemikę nawet kosztem logiki i prostych faktów.

      Usuń
    2. teologkatolicki28 marca 2023 15:01
      Czy mógłby Ksiądz przyjrzeć się bacznie objawieniom z Quito?

      Usuń
    3. Przyłączam się do prośby.

      Usuń
    4. Czy ma sens spodziewanie się wpisu w tym temacie?

      Usuń
    5. Ad: Anonimowy3 kwietnia 2023 23:05
      Dlaczego miałoby nie mieć sensu?

      Usuń
    6. Bo może autor nie ma czasu, nie uważa za celowe, nie uważa się za odpowiednią osobę itd.

      Usuń
    7. Jest Pan plenipotentem Autora?

      Usuń
    8. Po pierwsze, na pewno jest jakiś bardziej zrozumiały synonim. Po drugie, skądże? Odpowiadałem na pytanie, dlaczego miałoby nie mieć sensu.

      Usuń
    9. Raz: jak widać, niepotrzebny Panu bardziej zrozumiały synonim. Dwa: moje pytanie nie było o to, co Panu się wydaje, że autor uważa tylko, dlaczego Pan tak uważa.

      Usuń
    10. Po pierwsze, potrzebowałem słownika. Po drugie, podałem warianty, dlaczego może nie być sensu w pisaniu odpowiedzi. Czyli spekulowałem. A dlaczego Ksiądz coś może napisać lub nie, to nie wiem. Po trzecie, po co to Panu?

      Usuń
    11. Raz: synonim byłby konieczny, gdyby miał Pan przeszkody w zdobyciu tej wiedzy, a przecież tak nie jest, gdyż to słowo jest z dawna w powszechnym użyciu, a także mógł Pan zwyczajnie zapytać. Dwa: skoro zareagował Pan na prośbę kierowaną do autora pytając o jej sens, to następnie należało przedstawić powody z własnego punktu widzenia a nie spekulować co do punktu widzenia innej osoby. Moje pytanie było o to, dlaczego Pan uważa, że możliwa jest bezsensowność spodziewania się odpowiedzi z Pańskiego punktu widzenia, nie o to, dlaczego ksiądz coś może napisać lub nie. Trzy: dzięki temu nieporozumieniu sam potwierdza Pan bezsensowność czczych domysłów co do tego, co inna osoba może, czy nie może lub też, co uważa. Bo po co to komu?

      Usuń
  6. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
    Czcigodny Księże,
    Czy mógłby Ksiądz dokładniej wyjaśnić kwestię opisaną w paragrafie:
    „... wygląda na to, że kwestia Rosji w objawieniach przypisywanych Matce Bożej w Fatimie jest wątpliwa, tzn. wcale nie jest pewne, że Matka Boża w ten sposób i w ogóle mówiła o Rosji, gdyż nie ma o tym mowy w oficjalnie uznanych objawieniach, ...”
    Słowa Księdza są wielkim zaskoczenie, ponieważ z powszechnie dostępnych materiałów wynika, że w oficjalnie uznanej treści objawienia jest mowa o poświęceniu Rosji w objawieniu z dnia 13 lipca 1917 r.
    Jest wiele niezależnych źródeł, które podają, że Łucja wielokrotnie powtarzała, że Matce Bożej zależało na poświęceniu Rosji, a nie świata (np. Socci, „Czwarta tajemnica fatimska”). William Walsh opisał to także w książce „Our Lady of Fatima” wydanej w 1947 r., opracowanej na podstawie wywiadu, jaki autor przeprowadził z Łucją w 1946 r.

    OdpowiedzUsuń
  7. teologkatolicki26 maja 2023 14:23


    W tekście uznanych przez Kościół objawień nie ma wzmianki ani o Rosji, ani nawet o Niepokalanym Sercu NMP. Oto dowód:
    https://www.fatima.pt/de/documentacao/e006-a-terceira-aparicao-de-nossa-senhora-na-cova-da-iria
    Te sprawy pojawiają się dopiero we wspomnieniach (rzekomej) s. Łucji z 1941 r. Trzeba pamiętać, że pierwotne wspomnienia z 1927 r. s. Łucja (ta prawdziwa) na polecenie przełożonych spaliła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd Ksiądz wie że była podmianka siostry Łucji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki27 maja 2023 10:11

      Wiem, że wiele na to wskazuje. Przede wszystkim porównanie fotografii prawdziwej s. Łucji z fotografiami osoby, która od 1967 r. była pokazywana jako s. Łucja. Ponadto fakt spalenia jej pierwotnych pamiętników na rozkaz przełożonych świadczy o tym, że wiedza w nich zawarta była dla kogoś bardzo niewygodna. Po trzecie, istnieją poważne różnice treściowe między zeznaniami dzieci wraz z Łucją sprzed oficjalnego uznania tych objawień przez Kościół, a późniejszą, nową wersją pamiętników (rzekomej) s. Łucji.

      Usuń
    2. Tę tezę pierwszy publicznie podniósł dr Peter Chojnowski a jego materiały i analizy na sisterlucytruth.org i sisterlucytruth.com wyglądają na wiarygodne i wiele wyjaśniają.

      Usuń
  9. Czy nabożeństwo pierwszych sobót wchodzi w skład uznanych objawien fatimskich?
    Cięzko samemu znaleść mi tą informację
    Bardzo proszę o odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń