Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy należy na pogrzebie śpiewać pieśni wielkanocne?


Właściwie nie jest istotne, że sprawa dotyczy Novus Ordo, ponieważ pieśni po pierwsze nie stanowią liturgii w sensie właściwym, a po drugie powinny się zgadzać z treścią liturgii.

Otóż treścią textów liturgii także w Novus Ordo nie jest Zmartwychwstanie, lecz modlitwa za zmarłych. Tym samym pieśni wielkanocne nie mają w niej miejsca.

Powody teologiczne są następujące:

1. Osoba zmarła jeszcze nie zmartwychwstała i nie wiadomo, czy zmartwychwstanie do nieba czy do piekła. Samo zmartwychwstanie ciał nie jest powodem do radości, istotne jest, czy ciało zmartwychwstałe trafi do nieba. 

2. Śpiewanie o zmartwychwstaniu na pewno nie pomoże duszy zmarłej osoby. Natomiast modlitwa przebłagalna owszem.

3. Radosne pieśni o zmartwychwstaniu są policzkiem dla rodziny pogrążonej w bólu i żałobie. To jest po prostu nieludzkie, oprócz tego, że fałszywe teologicznie.

9 komentarzy:

  1. AD. 1 Ciało oczywiście nie może trafić, chyba dusza? :)
    AD. 2 Czy śpiew na chwałę zmartwychwstałego Pana nie może być modlitwą?
    AD. 3 Tu zgoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Po zmartwychwstaniu ciało dołącza do duszy, czyli idzie albo do nieba, albo do piekła.
      2. Jest modlitwą uwielbienia, ale nie modlitwą przebłagalną za dusze.

      Usuń
  2. Ale czy tu ma chodzić o osobę zmarłą czy o naszego Pana Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał i jest naszym wzorem i naszą nadzieją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obrzędzie pogrzebowym chodzi o modlitwę za dusze zmarłych. Do świętowania Zmartwychwstania jest cały okres wielkanocny.

      Usuń
  3. W sensie takim, że każdy z nas dąży do zmartwychwstania (w niebie), i mamy się upodabniać do Jezusa Chrystusa, a taka pieśń jest dla rodziny otuchą i przypomnieniem tego, że jest nadzieja dla zmarłego na zmartwychwstanie?
    Ja to tak odczytuję, bo gdzie i jaka może być otucha jeśli nie w Bogu?
    Otucha i dla rodziny, która przeżywa i tym bardziej dla zmarłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu jest problem. Celem liturgii pogrzebowej jest modlitwa dla zmarłych, nie pouczanie żyjących. Na pouczanie są kazania, katechezy itp. w normalnym trybie Kościoła.
      Zmartwychwstanie każdy na Sąd Ostateczny - to jest pewność, nie nadzieja. Istotne jest, czy zmartwychwstanie do nieba, czy do piekła. Celem modlitwy za zmarłych nie jest prośba o zmartwychwstanie, lecz o odpuszczenie grzechów dla dusz w czyśćcu. Zaniedbanie tej modlitwy jest brakiem miłości bliźniego wobec tych dusz. Ta modlitwa jest jedynym, co można zrobić dla duszy osoby zmarłej. Dlatego ta modlitwa jest prawdziwą otuchą, nie bajdurzenie o nadziei zmartwychwstania, bo o zmartwychwstanie nie trzeba prosić.

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że wszystko wzięło się z popularnego ostatnio poglądu, że właściwie do nieba idzie każdy, przecież Pan Bóg jest miłosierny, a w piekle to tylko Hitler siedzi. Mentalność też się zmieniła. Zanikł zwyczaj obchodzenia żałoby po zmarłym, ceremonie pogrzebowe się maksymalnie skraca, zmarły jest coraz bardziej "chowany" przed rodziną, żeby nie musieli patrzeć. W takiej atmosferze jak organista, czy ksiądz wyskoczy z radosną pieśnią to ludzie chętnie podchwycą i jeszcze będą chwalić, że tak ładnie wyszło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno by przy zmienionym od ponad 50 lat lex orandi nie zmieniła się mentalność wiernych i całe lex credendi wypływające z Novus Ordo. Niestety, bardzo to widoczne i to nie tylko przy ceremoniach pogrzebowych, bo to nawet nie wierzchołek góry lodowej.

      Usuń
    2. Bardzo słuszna uwaga, szczególnie powinny sobie to uświadomić osoby, które uważają, że nie ma znaczenia ryt Mszy, nie ma znaczenia dawna nauka Kościoła, a ważne jest nastawienie serca itp.
      Mnie w pogrzebach irytuje częste mówienie, że zmarły cieszy się Niebem, że Pan Jezus po niego przyszedł i zabrał do siebie itd. itp. Jeśli tak jest, to chwała Bogu, ale do nas należy tylko modlitwa za zmarłego- tylko tyle i aż tyle możemy zrobić, sąd zostawmy Bogu.
      A największy szok spotkał mnie nie tak dawno temu- na koniec Mszy pogrzebowej wyszedł na ambonę członek rodziny i zaczął opowiadać hagiografię zmarłej, dziękować, wspominać itd. Ja rozumiem ludzkie uczucia, ale to nie jest miejsce i czas na tego typu rzeczy, można spokojnie podziękować każdemu po ceremonii na cmentarzu czy na stypie, można powspominać zmarłą osobę, ale później, a nie na Mszy.

      Usuń