Kodex Prawa Kanonicznego z 1917 r. mówi o celu pierwszorzędnym (finis primarius) i celu drugorzędnym (finis secundarius). Tym pierwszym jest prokreacja i wychowanie potomstwa, drugim wzajemna pomoc małżonków oraz lekarstwo na pożądliwość (remedium concupiscentiae). Jest w tym zawarta cała istota i głęboka, a zarazem uporządkowana treść katolickiej teologii małżeństwa.
Począwszy od Vaticanum II zaczęto cele małżeństwa podawać w odwrotnej kolejności, tzn. najpierw dobro małżonków, a następnie wydanie potomstwa. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o tych celach jako równorzędnych i stanowiących nierozerwalną jedność. Tym samym nie ma podstaw twierdzenie, jakoby dobro małżonków - jakkolwiek pojmowane - było pierwszym i nadrzędnym celem.
- jest często tymczasowa,
- a jeśli jest trwała, to może być często zdiagnozowana przed zawarciem związku,
- może być leczona,
- akt małżeński zawiera w sobie i skutkuje także więzią osobową i tym samym naturalnym obowiązkiem dozgonnej wierności,
- w takim wypadku małżeństwo może zostać spełnione zastępczo przez adopcję i tym samym zrealizować cel trwania rodzaju ludzkiego,
- dotyczy zwykle jednego współmałżonka i w razie unieważnienia konsekwencje egzystencjalne poniosłaby jednostronnie tylko ta osoba, która często czy zwykle nie ponosi winy za swoją bezpłodność.
Tym niemniej w różnych publikacjach czy nauczaniu ustnym, także duchownych i teologów rozpowszechnił się pogląd, jakoby celem nadrzędnym małżeństwa było dobro małżonków, zresztą często pojmowanie bardzo nisko jako legitymizacja wyżycia pożądliwości czy wręcz korzyść egzystencjalna i materialna. Potomstwo - zwykle ograniczane do jednego czy dwójki dzieci - jest często ujmowane jako dodatek, jakby uzupełnienie i rodzaj zabezpieczenia na starość, a nie jako cel nadrzędny. Skutkuje to nie tylko infantylizacją relacji małżeńskiej (małżeństwo dla zabawy) i brakiem dojrzałości rodzicielskiej, lecz także brakiem gotowości przyjęcia potomstwa według woli Bożej i też osobowego traktowania dzieci, gdy dziecko jest traktowane jako środek do spełnienia potrzeb i planów małżonków, a nie jako dziecko Boże, za które rodzice są odpowiedzialni przed Bogiem. Ma to konkretne przełożenie zarówno na liczbę potomstwa, jak też na trwałość małżeństw (która wymaga dojrzałości osobowej i duchowej), a także na rozwój osobowy, duchowy i kompetencje społeczne młodego pokolenia.
Całkiem logicznie, po tej samej linii idzie domaganie się legalizacji oraz przywilejów dla "małżeństw" homosexualnych. Skoro płodność jest jedynie drugorzędna, a właściwym celem jest dobro dwójki ludzi, to nie ma prostej, naturalnej przeszkody dla realizacji takowych żądań.
Zmiany w tej dziedzinie są doświadczalne na codzień, zarówno w Polsce, jak też w krajach niegdyś katolickich. Ich kierunek jest wręcz zatrważający, chociażby demograficznie. Przyczyny i tym samym winę upatruje się zwykle w anonimowych procesach historycznych, co jest niczym innym jak rodzajem paramarxistowskiego determinizmu, który jest irracjonalny i fałszywy. Jest to uciekanie od wyciągania wniosków z błędów popełnionych we własnym zakresie i tym samym od przyznania się do winy polegającej na odejściu od stałego, odwiecznego nauczania Kościoła. Empirycznym dowodem przeciwnym są rodziny chrześcijańskie, nie tylko zresztą katolickie, które także obecnie, w aktualnych realiach kulturowych i społecznych, trzymając się tradycyjnego rozumienia małżeństwa i rodziny (często jedynie intuicyjnie, bez głębszej reflexji teologicznej) podejmują wręcz heroiczny trud zarówno wierności małżeńskiej jak też płodności zgodnie z wolą Bożą, dla dobra nie tylko i nie przede wszystkim własnego.
W latach 40. św Oficjum na pytanie:
OdpowiedzUsuń"Czy można przyjąć opinię niektórych nowoczesnych autorów, którzy negują, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie dzieci, albo którzy uczą, że drugorzędne cele nie są istotnie podporządkowane celowi pierwszorzędnemu, lecz są tak samo główne i niezależne cele?" odpowiedziało NEGATYWNIE.
Czy to szanowny Xięże przypadkiem nie oznacza, że pojmowanie miłości wzajemnej i spłodzenia wychowania potomstwa jako celów równorzędnych jest absolutnie błędne? Wydaje mi się, że orzeczenie Oficjum jest dosyć jasne. I wydaje mi się, że musimy trzymać się tradycyjnej nauki, że pierwszorzędnym celem jest spłodzenie i wychowanie potomstwa, a inne cele są drugorzędne.
Czy Xiądz się zgadza?
Oczywiście. Jest jasno powiedziane, co jest celem pierwszorzędnym i tym samym nadrzędnym.
Usuń