Następujące nagranie pochodzi z czerwca 1999 r. Są to słowa rebe Menachema Joskowicza, który zwrócił się do Jana Pawła II per "panie papieżu" z prośbą o usunięcie ostatniego krzyża z oświęcimskiego żwirowiska podczas spotkania głowy Kościoła ze zwierzchnikami innych religij w Polsce w gmachu Sejmu RP:
To wydarzenie oczywiście słusznie wzbudziło oburzenie nie tylko katolików, lecz ludzi przywykłych do kulturalnego zachowania. Dotyczy ono jednak problemu szerszego, mianowicie formalnego traktowania osób duchownych w przestrzeni publicznej, także pod względem tytułowania.
Problem jest o tyle specyficzny w Polsce, że chyba tylko w języku polskim - przynajmniej obecnie - jest jasne odróżnienie osób duchownych przez właściwy im tytuł "xiądz". W języku niemieckim jest wprawdzie odpowiednik w postaci tytułu "Hochwürden", jednak w ostatnich dziesięcioleciach praktycznie wyszedł on z użycia. Polacy nie znający dostatecznie niemieckiego mylą słowo "xiądz" z niemieckim "Priester", co oznacza kapłan.
Natomiast w angielskim używany jest nadal tytuł "Reverend", także w przestrzeni publicznej, aczkolwiek rzadziej niż w polskim, co ma związek z tym, że ten tytuł jest stosowany także dla "duchownych" protestanckich (w tym anglikańskich), którzy pod względem teologicznym - i to w ujęciu także własnej teologii - wcale nie stanowią stanu duchownego, gdyż nie uznają sakramentu święceń. Istotne jest, że "Reverend" jest używany w języku oficjalnym, natomiast wewnątrzkościelnie funkcjonują tytuły "father" (dla każdego kapłana) oraz "pastor" (dla proboszcza).
Języki romańskie natomiast używają jakby zamiennie tytulatury pochodzącej zarówno od łacińskiego "dominus" czyli pan - "don", jak też "pater" czyli "ojciec" - "padre". Należy mieć na uwadze, że "don" mimo pochodzenia od łacińskiego "pan" jest określeniem specyficznym dla duchownych, gdyż dla osób świeckich stosuje się określenie "signore" (włoski), "señor" (hiszpański).
Język francuski ma ciekawy zlepek obydwu pojęć w postaci tytułu "monsieur l'abbé" (od "mój panie" oraz aramejskiego "abbas" czyli "ojciec") oficjalnie zasadniczo dla każdego kapłana, choć dla podkreślenia szczególnego szacunku używa się indywidualnie także "mon père".
Tradycyjna liturgia rzymska oraz oficjalny języka Kościoła rzymskiego mają tutaj dwa określenia:
- "reverendus dominus" (dla duchownych wyższych "reverendissimus") w oficjalnych określeniach w trzeciej osobie,
- "pater" w zwracaniu się do osób duchownych, konkretnie "pater reverende" względnie "pater reverendissime".
Co wynika z tych skrótowych danych dla postawionego pytania?
Przede wszystkim jasne jest, że we wszystkich językach, przynajmniej w kulturze katolickiej, ale nie tylko, jest jasne odróżnienie godności duchownej, czy to przez dodanie przymiotnika "reverendus", czy przez określenie zarezerwowane wyłącznie dla duchownych jak "xiądz", "Hochwürden", "don", "abbé".
Po drugie, także język polski ma słowo specyficzne, czyli "xiądz". Warto mieć na uwadze, że jest ono stosunkowo nowe w takim użyciu jak obecne, gdyż przynajmniej do XIX w. powszechne było zwracanie się do duchownych per "wielebny" oraz "jegomość", co mniej więcej odpowiada łacińskiemu "reverendus". Przejście na określenie "xiądz", zresztą pokrewne słowu "xiążę", ma zapewne związek z procesem sekularyzacji o tyle, że nie ma czynnika przymiotnikowego wskazującego na szacunek. Jest to więc całkiem neutralne zaznaczenie przynależności do stanu duchownego. Czy jest to aktualne w obecnym stanie ustrojowym? Co jest w tej kwestii ważniejsze - ustrój państwa czy kultura kraju wraz z zachowaniami społecznymi?
W tym temacie zwykle włącza się kwestie takie jak rozdział Kościoła od państwa, neutralność światopoglądowa RP itp. Taka argumentacja dość wyraźnie zdradza myślenie czy wręcz mentalność etatystyczno-totalitarną, specyficzną dla ustrojów ateistycznych i antykościelnych, sięgających rewolucji masońskiej we Francji oraz bolszewickiej wraz z systemem komunistycznym.
Otóż neutralność religijna i światopoglądowa państwa (to jest zresztą osobny problem, którego w tym miejscu nie mogę rozwinąć) wraz z równością obywateli wobec prawa bynajmniej nie wyklucza oficjalnego respektowania danej, specyficznej funkcji społecznej. Oficjalnie bowiem nie neguje się, lecz wręcz afirmuje charakter i naturę stanu duchownego jako grupy społecznego zaufania. Taki jest stan faktyczny, przynajmniej w naszym społeczeństwie, niezależnie od postulatów politycznych. Ignorowanie tego stanu faktycznego czy wręcz próby jego zwalczania są de facto walką ze społeczeństwem, co ma znamiona zapędów etatystyczno-totalitarnych.
Konkretne wnioski:
Poszczególny obywatel wprawdzie nie może być zmuszony do respektowania przynależności danej osoby do stanu duchownego na płaszczyźnie prywatnej. Jednak państwo respektujące faktyczne stosunki społeczne oparte na kulturze narodowej - także w dziedzinie języka - ma w przestrzeni publicznej obowiązek stosowania reguł odpowiadających tej kulturze, tym bardziej wynikających z niej. Innymi słowy: gdy jako kapłan zostanę zaczepiony przez kogoś na ulicy z tytułowaniem per "pan", to nie mam prawa zaskarżyć tę osobę za znieważenie, a równocześnie mam moralne prawo uznać to za znieważenie i tym samym zignorować zaczepkę (chyba że dana osoba potrzebuje pomocy duszpasterskiej, wówczas mam obowiązek nie zważać na znieważenie). Równocześnie każdy kapłan ma prawo być także urzędowo odpowiednio tytułowany, czy to starszymi określeniami, czy obecnie powszechnie przyjętym czyli jako "xiądz". Pozbawianie go tego tytułu w dziedzinie oficjalnej i urzędowej powinno być karalne jako znieważenie. Nie jest to zresztą wyjątek, gdyż zwrócenie się np. do sędziego per "pan(i)" zamiast "wysoki sądzie" może być także uznane za znieważenie i mieć poważne konsekwencje prawne i praktyczne. Duchownym jest się bowiem zawsze, nie tylko w kościele, lecz także na ulicy, na co wskazuje strój duchowny. Jeśli oczekuje się od kapłana zachowania odpowiedniego dla stanu duchownego także w ogólnej przestrzeni publicznej, czyli w urzędach itp., to obowiązkiem powinno być odpowiednie tytułowanie także w takich okolicznościach. Nie ma tutaj żadnej sprzeczności z równością wobec prawa.
Czy można do prezbiterów zwracać się proszę "diakona księdza "?
OdpowiedzUsuńPrzynależność prawna do stanu duchownego jest według nowego Kodexu Prawa Kanonicznego do święceń diakonatu. Tym samym diakonowi przysługuje tytuł "xiądz".
UsuńW tradycyjnym prawie kanonicznym przynależność do stanu duchownego była od pierwszej tonsury i obłóczyn. Stąd właśnie wzięło się określenie "kleryk", które oznacza przynależność do kleru, czyli stanu duchownego.
To czemu się mówi ksiądz biskup?
OdpowiedzUsuńPonieważ biskupstwo to jest stopień w stanie duchownym (najwyższy).
Usuń"W tym temacie zwykle włącza się kwestie takie jak rozdział Kościoła od państwa, neutralność światopoglądowa RP itp. Taka argumentacja dość wyraźnie zdradza myślenie czy wręcz mentalność etatystyczno-totalitarną, specyficzną dla ustrojów ateistycznych i antykościelnych, sięgających rewolucji masońskiej we Francji oraz bolszewickiej wraz z systemem komunistycznym".
OdpowiedzUsuńW Polsce obowiązuje pozytywny model rozdziału Kościoła od państwa. Pozytywny bo jest ukierunkowany na współpracę, współdziałanie jednego z drugim. Oczywiście z zachowaniem autonomii i niezależności Kościoła.
We Francji jest natomiast model negatywny, czyli odwrotny do tego, który obowiązuje w Polsce.
Ten model "pozytywny" widać wyraźnie właśnie ostatnimi czasy, gdy przedstawiciele państwa próbują i de facto dyktują liczbę uczestników i sposób uczestniczenia w nabożeństwach Kościoła...
UsuńXięże,
OdpowiedzUsuńKtóra pisemna forma jest poprawna:
x. Jan kard. Iksiński, czy x. kard. Jan Iksiński?
I jeszcze: Jego Świątobliwość Franciszek, czy Ojciec Święty Franciszek?
Z Panem Bogiem
Zależy od funkcji danego tytułowania. W adresowaniu stosuje się oficjalne formuły:
Usuń"Jego Eminencja X. Jan Kardynał Iksiński"
"Jego Świątobliwość..."
Natomiast w bezpośrednim i bardziej osobistym zwracaniu się:
"Eminencjo, Xięże Kardynale"
"Ojcze Święty"