Łk 18, 31-43
Potem wziąwszy Dwunastu powiedział do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy i spełni się wszystko, co zostało napisane przez proroków o Synu Człowieczym.
παραλαβων δε τους δωδεκα ειπεν προς αυτους ιδου αναβαινομεν εις ιεροσολυμα και τελεσθησεται παντα τα γεγραμμενα δια των προφητων τω υιω του ανθρωπου
παραδοθησεται γαρ τοις εθνεσιν και εμπαιχθησεται και υβρισθησεται και εμπτυσθησεται
και μαστιγωσαντες αποκτενουσιν αυτον και τη ημερα τη τριτη αναστησεται
και αυτοι ουδεν τουτων συνηκαν και ην το ρημα τουτο κεκρυμμενον απ αυτων και ουκ εγινωσκον τα λεγομενα
εγενετο δε εν τω εγγιζειν αυτον εις ιεριχω τυφλος τις εκαθητο παρα την οδον προσαιτων
ακουσας δε οχλου διαπορευομενου επυνθανετο τι ειη τουτο
απηγγειλαν δε αυτω οτι ιησους ο ναζωραιος παρερχεται
και εβοησεν λεγων ιησου υιε δαβιδ ελεησον με
και οι προαγοντες επετιμων αυτω ινα σιωπηση αυτος δε πολλω μαλλον εκραζεν υιε δαβιδ ελεησον με
σταθεις δε ο ιησους εκελευσεν αυτον αχθηναι προς αυτον εγγισαντος δε αυτου επηρωτησεν αυτον
λεγων τι σοι θελεις ποιησω ο δε ειπεν κυριε ινα αναβλεψω
και ο ιησους ειπεν αυτω αναβλεψον η πιστις σου σεσωκεν σε
και παραχρημα ανεβλεψεν και ηκολουθει αυτω δοξαζων τον θεον και πας ο λαος ιδων εδωκεν αινον τω θεω
W najnowszej historii teologii katolickiej zaistniał postulat tzw. krótkich formuł wiary (Kurzformel des Glaubens), które miałyby ułatwić bycie (niby) katolikiem w podwójny sposób: przez skrócenie wyznania “wiary” i przez indywidualne tegoż wynajdywanie. Głośny i modny niegdyś postulat - związany głównie z postacią jezuity Karl'a Rahner'a - w międzyczasie ucichł, właściwie zapomniany. Głównie dlatego, że także krótka formuły wiary zakłada jakąś wiarę, którą miałaby streszczać. Wiemy z życia codziennego, że ciągłe skracanie, zwłaszcza dla samego skracania, prowadzi z reguły do bezużyteczności i wyrzucenia bądź przynajmniej zapomnienia. I słusznie.
Niemniej jednak nie da się zaprzeczyć, że w Ewangeliach spotykamy bardzo wiele przykładów wiary, a także niewiary, o których nie wiemy wiele oprócz okoliczności, w których występują, oraz wyrazów i to z reguły dość krótkich. Nie można wykluczyć, że te przykłady były jakąś, chociażby odległą inspiracją dla wspomnianego postulatu. Dlaczego więc Kościół zawsze wymagał od kandydatów do Chrztu świętego wyjątkowo mozolnego przygotowania zarówno co do wiedzy jak też co do praktyki życia? Dlaczego sformułował dość obszerne Credo, którego wyuczeniem się obarcza już dzieci pierwszo-komunijne i które nakazuje powtarzać regularnie w liturgii? Czy ma to coś wspólnego z wiarą, którą wielokrotnie pochwala sam Jezus Chrystus w Ewangeliach?
Chrystusowe pochwały wydają się zarówno zrozumiałe, jak też poniekąd pochopne. Można by nawet powiedzieć, że właściwie każdy, kto szczerze prosi Boga o jakąś łaskę, chociażby zdrowia i uzdrowienia, zasługiwałby na pochwałę Chrystusową. Rzeczywiście Pan Jezus zachęca do ufnego proszenia Boga w troskach, potrzebach i tragediach życiowych. Sam Bóg jest w stanie ocenić, czy i jaka wiara jest zawarta w naszych modlitewnych prośbach i wołaniach. Także tylko Bóg sam daje skuteczność naszych modlitw.
Ewangelie opowiadają niemal wyłącznie przykłady wysłuchanych próśb skierowanych do Jezusa. Jedynie na marginesie jest wzmianka o tym, że w swojej ojczyźnie “nie mógł zdziałać cudu” i że “dziwił się ich niedowiarstwu” (Mk 6, 5-6). Osobista ludzka zażyłość zdawała się być właśnie przeszkodą dla cudów i przyczyną braku wiary. Zaś wiara w Ewangeliach oznacza zawsze zaufanie w Boską moc Jezusa – tego Mistrza, który przemierzał Palestynę i nauczał.
A czynił to otoczony uczniami, których wybrał na najbliższych świadków swego codziennego życia, nauczania i działalności, po to, żeby po Jego odejściu do Ojca uczyli ludzi wiary w Niego. Najpierw jednak ci uczniowie sami musieli uwierzyć, stać się wierzącymi. A to nie staje się raz na zawsze, lecz jest stałym wyzwaniem, które bazuje na dokonanych już doświadczeniach i wyborach.
Ci, którzy chodzili z Jezusem, byli w jakimś sensie wierzącymi. Któż rozsądny zostawiłby dom, rodzinę, pracę itd. bez wystarczającego powodu? Tym powodem musiało być przynajmniej rozpoznanie, że mają do czynienia z kimś wyjątkowym, przynajmniej prorokiem – posłańcem Bożym, może nawet z oczekiwanym Mesjaszem – Namaszczonym przez Boga. To poznanie, chyba nawet pewność jest podłożem niezrozumienia, gdy Jezus mówi o swojej Męce, także o Zmartwychwstaniu. Ewangelista mówi, że nic z tego nie rozumieli. Nie rozumieli zapowiedzi Męki, bo przeczyła oczekiwaniom i wyobrażeniom o Mesjaszu. Nie rozumieli zapowiedzi Zmartwychwstania, choć widzieli cuda wskrzeszenia z martwych. To niezrozumienie było nie tyle kwestią intelektu (aczkolwiek też), co raczej tego, co się nazywa otwartością serca, gotowością przyjęcia czegoś niespodziewanego, co nie tylko wykracza poza oczekiwania, lecz może być i jest bolesne, może nawet wydawać się nie do zniesienia.
Jezus zapowiadał uczniom cierpienie duchowe i psychiczne w związku z Jego Męką, i wymagał też wiary w Jego Zmartwychwstanie. Ich niezrozumienie było obroną przed spełnieniem się tej zapowiedzi, a nawet przed samą zapowiedzią, która już jako zapowiedź była bolesna, także jako zdruzgotanie ich oczekiwań, wyobrażeń, nadziei. Oni przecież oczekiwali Mesjasza, który ustanowi królestwo Izraela, wyzwoli naród i zaprowadzi Boży porządek sprawiedliwości i pokoju. A On mówi im o odrzuceniu w Jerozolimie, zabiciu, i ponadto tylko o swoim powstaniu z martwych tak, jakby Go los narodu nie interesował.
Czyż nie dlatego Jezus pyta ślepego przy drodze: co chcesz żebym ci uczynił? Dlaczego Jezus nigdy nie zapytał uczniów: co chcecie żebym wam, żebym narodowi naszemu uczynił? Otóż dlatego, że właściwie tylko każdy z osobna, poszczególna osoba może chcieć, pragnąć, może prosić, nawet jeśli pragnienia, tęsknoty, oczekiwania i prośby są zgodne i równoczesne.
Bóg zbawia każdego z osobna, ponieważ stwarza każdego z osobna. Także tylko każdy grzeszy jako osoba, nawet jeśli dzieje się to najczęściej wespół, a całemu rodzajowi ludzkiemu wspólna jest zmaza grzechu pierworodnego, który ma swój początek w grzechu poszczególnych osób – pierwszych rodziców.
Dlatego właśnie wiara jest prosta, wiara jako osobiste stanięcie w prawdzie przed Bogiem ze swoimi pragnieniami, a właściwie z tym jedynym najgłębszym pragnieniem, którego pochodną są wszystkie mniejsze i drobne, także całkiem przyziemne pragnienia – pragnieniem widzenia Boga, to znaczy poznania Boga całym sobą, czego symbolem jest widzenie oczami Jego dzieł.
Wielkość i głębia wiary niewidomego żebraka polegała na prostym pragnieniu wyrażonym w usilnym błaganiu, które nie zważało ani na swoje wątpliwości, ani na przeszkody otoczenia.
Jakże zupełnie różne jest to wołanie od muślimskiej szahady i rahnerowskich wymyślonych skrótów! To jest wołanie z prawdy poznania własnej nędzy i bezradności, która skierowuje wszystkie siły i całe pragnienie ku Temu jedynemu, który ma moc i miłość.
Nie zrozumiał Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła ten, kto nie pojął, że taki właśnie jest sens zarówno Jego Męki i Zmartwychwstania, jak też całej instytucji i życia Kościoła. Nie rozumiemy nic z całego Pisma św., z Tradycji, uroczystych wyznań wiary, z pięknej liturgii katolickiej i wspaniałych pism katolickich uczonych i świętych, jeśli nie ma w nas postawy ślepego żebraka spod Jerycha, który wołał nie tylko o światło oczu dla siebie, lecz także o światło wiary dla nas.
εὐλογήσω τὸν κύριον ἐν παντὶ καιρῷ διὰ παντὸς ἡ αἴνεσις αὐτοῦ ἐν τῷ στόματί μου
OdpowiedzUsuńἐν τῷ κυρίῳ ἐπαινεσθήσεται ἡ ψυχή μου ἀκουσάτωσαν πραεῖς καὶ εὐφρανθήτωσαν
μεγαλύνατε τὸν κύριον σὺν ἐμοί καὶ ὑψώσωμεν τὸ ὄνομα αὐτοῦ ἐπὶ τὸ αὐτό
ἐξεζήτησα τὸν κύριον καὶ ἐπήκουσέν μου καὶ ἐκ πασῶν τῶν παροικιῶν μου ἐρρύσατό με
προσέλθατε πρὸς αὐτὸν καὶ φωτίσθητε καὶ τὰ πρόσωπα ὑμῶν οὐ μὴ καταισχυνθῇ
γεύσασθε καὶ ἴδετε ὅτι χρηστὸς ὁ κύριος μακάριος ἀνήρ ὃς ἐλπίζει ἐπ' αὐτόν
(integral link)
Można zasypywać się szeregiem nowenn, specjalnych modlitw, być w ciągłej pogoni za ciągle nowymi objawieniami prywatnymi, a jednocześnie oddalać się od Boga coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńTego typu nadaktywność prowadzi z czasem do fałszywego obrazu Boga i relacji, która na pewno nie jest prawdziwa, ale jest jak pobielany grób, powierzchowna, udawana. Błagalne wezwanie niewidomego żebraka: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» stoi w szeregu do kilku innych błagalnych wezwań jak u Łk 18, 9-14: A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”, oraz u Mt 15,24-28: "A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha»"
To prowadzi w pierwszym odruchu do "Modlitwy Jezusowej", którą Ojcowie Pustyni starali się "nieustannie oddychać": „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.
Z biegiem lat uderzamy w mur i dostrzegamy, że udawanie nie ma sensu w obliczu tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. To rozważanie jest jak impuls, aby wiara była prawdziwą i osobistą relacją z Bogiem, który nie jest dla nas wierzących interesującym "tematem" rozmowy.
Bardzo ważne słowa tutaj padają: "Bóg zbawia każdego z osobna, ponieważ stwarza każdego z osobna." i to prowadzi mnie osobiście do modlitwy ubogiej Ojców Pustyni.
„Jestem po szyję zanurzony w błocie i płaczę przed Bogiem, mówiąc: «Zmiłuj się nade mną»”. „Czyż to nie modlitwa?” – pytał abba Lucjusz.
Bóg zapłać Księdzu za te cenne rozważania, które prowadzą do postawy ślepego żebraka spod Jerycha.
Czym są skróty Rahnera?
OdpowiedzUsuńik
εὐλογήσω τὸν κύριον ἐν παντὶ καιρῷ διὰ παντὸς ἡ αἴνεσις αὐτοῦ ἐν τῷ στόματί μου
OdpowiedzUsuńἐν τῷ κυρίῳ ἐπαινεσθήσεται ἡ ψυχή μου ἀκουσάτωσαν πραεῖς καὶ εὐφρανθήτωσαν
μεγαλύνατε τὸν κύριον σὺν ἐμοί καὶ ὑψώσωμεν τὸ ὄνομα αὐτοῦ ἐπὶ τὸ αὐτό
ἐξεζήτησα τὸν κύριον καὶ ἐπήκουσέν μου καὶ ἐκ πασῶν τῶν παροικιῶν μου ἐρρύσατό με
προσέλθατε πρὸς αὐτὸν καὶ φωτίσθητε καὶ τὰ πρόσωπα ὑμῶν οὐ μὴ καταισχυνθῇ
γεύσασθε καὶ ἴδετε ὅτι χρηστὸς ὁ κύριος μακάριος ἀνήρ ὃς ἐλπίζει ἐπ' αὐτόν
(integral link)
https://www.youtube.com/watch?v=jxl-x8LMnbQ
Ksiądz napisał o szahedzie: "Wystarczy jego wypowiedzenie...". No więc nie, nie wystarczy. Między innymi musi być spełnione kryterium szczerej wiary w to wyznanie i pragnienia stania się muzułmaninem.
OdpowiedzUsuńPrzy większości muslimskiej, weryfikacji spełnienia tego kryterium służyła zwykle groźba utraty życia, ewentualnie mienia i wypędzenia z miejsca zamieszkania, oczywiście odebrania dzieci dla islamizacji.
UsuńMiejski mit, a nie źródłowa wiedza na temat historii islamu. Do połowy XX wieku nic podobnego nie było znane, z kolei organizacje, które wobec katolików tak by się zachowywały, mają najmniej wspólnego z islamem, a raczej z plemiennymi kultami i systemami prawa, luźno powiązanego ze szkołą hanbalicką. Zawsze się zastanawiałem jakie ktoś musi mieć mniemanie o sobie, żeby nie mając wiedzy na dany temat wypisywać niczym nie poparte skojarzenia z zasłyszenia nie wiadomo skąd.
Usuńad "Anonimowy 1 marca 2025 23:24"
UsuńGdzie są podane te kryteria?
Pisałem o praktyce.
ad "Anonimowy 3 marca 2025 11:31"
UsuńW takim razie proszę podać źródła.
Do: teologkatolicki
UsuńBardzo chętnie, ale na co?
Do: teologkatolicki
UsuńTo, że praktykuje się różne rzeczy nie oznacza, że są muzułmańskie. Praktykuje się np. wyrzezanie kobiet, z czego nie wynika wcale, że to w ogóle ma jakiekolwiek powiązanie z islamem, nawet jeśli jakiś immam fałszywie tak twierdzi na jakiejś wsi (na marginesie wyrzezanie ma dużo wspólnego za to z m.in. egipskim chrześcijaństwem).
Dokładnie tak samo, jak to, że rabin Ryś albo heretyk materialny papież Franciszek coś mówią, albo robią (praktyka), nie oznacza, że ma to źródło w doktrynie katolickiej. Islam jest pełen fałszywych z muzułmańskiego punktu widzenia praktyk, tak samo jak modernizm i inne herezje w katolicyzmie. W tym rzecz. Dlatego w islamie należy tak samo, jak w katolicyzmie, odsiewać bzdury i fałszywe praktyki od faktycznego prawa w islamie, czyli tego, co pochodzi ze źródeł prawa islamskiego.
Do: teologkatolicki 3 marca 2025 12:01 napisał:
Usuń"Gdzie są podane te kryteria?"
W źródle prawa islamu, czyli Koranie, np.:
1) warunek al-yakiin: "Wiernymi są tylko ci, którzy uwierzyli w [...]" (Kor. 49:15), a więc nie wystarczy wypowiedzieć, musi być faktyczna wiara,
2) warunek al-ikhlaas: "Zostało im nakazane jedynie, aby czcili [...], wierząc szczerze..." (Kor. 98:5), czyli nie wystarczy praktykować czynnie, musi to być szczera wiara, a nie pozór.
To już jest dziedzina interpretacji, nie samych źródeł.
UsuńAle do połowy XX wieku wyłącznie tak to jest rozumiane w islamie, brak innych interpretacji, o czym wspomniałem na początku polemiki, natomiast od połowy XX wieku na marginesie odmienne interpretacje są domeną albo niemuzułmanów, np. piszących tu niemuzułmanów na blogu, albo jakichś marginalnych przypadków ekstremistów nie związanych ściśle z islamem, lecz z plemiennymi kultami Azji. Teraz Ksiądz powinien wskazać na jakiekolwiek źródła, bo tego Ksiądz nie zrobił (podobnie jak w innym wątku o islamie).
UsuńŹródłem jest powszechna praktyka, która nigdy i w żaden sposób nie została potępiona czy choćby skrytykowana przez jakiekolwiek autorytety islamskie. Milczenie na taką praktykę oznacza zgodę. I proszę mi tutaj nie wybielać także Kuranu, który jest sam w sobie jednym wielkim oszustwem pełnym sprzeczności. Polecam chociażby:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=zAETKmQWGsA
W islamie nie ma takiego źródła prawa islamskiego ani doktryny religijnej, jak "powszechna praktyka". Ksiądz sobie to wymyślił i nie posiada żadnych źródeł. W Kościele katolickim powszechną praktyką dzisiaj są herezje i profanacje, a grzech jest powszechny całą historię Kościoła, z tego nie wynika, że to jest katolickie.
UsuńNie ma znaczenia w temacie naszej rozmowy, czy Koran jest objawieniem prawdy, tylko co Koran mówi jako źródło islamu, a mówi coś innego niż Ksiądz twierdzi, a więc islam jest czymś innym, niż Ksiądz twierdzi. Czymś innym bowiem jest zagadnienie, czy islam jest prawdą, a czymś innym jest zagadnienie, co islam twierdzi. Albo więc Ksiądz celowo zastosował tu sofizmat, albo Ksiądz popełnił rażący błąd rozumowania.
Nie ma żadnego milczenia ani zgody przez milczenie na takie praktyki, czego dowodem są tysiące tomów tafsirów, które przeczą fałszywym dwóm tezom Księdza, jakoby:
1) stanie się muzułmaninem było automatyczne po wypowiedzeniu szahady, bez względu na szczerą wiarę i wolę stania się wyznawcą (nic podobnego nie istnieje, a Ksiądz nie podał źródła prawa islamskiego, tylko nieislamską rzekomą "praktykę"),
2) jakoby "praktyka" była jednym ze źródeł prawa w islamie (nie jest).
Dziękuję za link do YT, niemniej poprzestanę na źródłach naukowych na temat islamu, a nie na linkach z YT, które nie są źródłami naukowymi na temat islamu.
To Anonimowy dopuszcza się sofizmatu. Mowa jest tutaj o tym, jak wygląda obecnie - i nie tylko - konwersja na islam, nie o źródłach prawa.
UsuńA jeśli mamy mówić o źródłach prawa, to które źródło prawa islamskiego wymaga przynajmniej kilkumiesięcznej a nawet kilkuletniej katechezy oraz scritinium przed dopuszczeniem przed wypowiedzeniem shahada? I które źródło prawa określa, jak należy sprawdzić szczerość wpowiedzenia shahada? Wygląda na to, że Kuran o tym nie mówi i tysiące tomów tafsirów również.
A jeśli chodzi o moje źródła naukowe, to nie był to link do yt, lecz wskazanie w linku prezentację naukowego dorobku x. Guy, który jest niekwestionowany. Kto chce się zapoznać, ten łatwo znajdzie jego książki w temacie, Panie Michale.
UsuńOj coś zatkało Michałka.
UsuńOby odetkało. To jeszcze pytanko do pana Michała, czy zna Pan język arabski?
Usuń