Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Do wahających się



Wszyscy wiemy, jak poważnie zmieniło się nasze życie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, właściwie prawie już dwóch lat. Jak już na początku straszono, nie wygląda na to, byśmy mogli się spodziewać rychłego odgórnego powrotu do normalności. Tym ważniejsze jest własne zadbanie o normalność, zwłaszcza w dziedzinie religijnej i kościelnej. A jest to szczególne wyzwanie dla tych, którym akurat w tym czasie przypadło podejmować decyzje życiowe.

Paradoxalnie obecna sytuacja może być szansą pod względem religijnym. Skoro władze państwowe i międzynarodowe wydają się prześcigać w narzucaniu swoim "obywatelom" absurdalnych i wręcz nieludzkich sankcyj, a władze kościelne potulnie im wtórują, bądź przynajmniej ulegają, to jakie to ma znaczenie dla życia wiary w wymiarze indywidualnym i społecznym? Czyż nie stawia to pod znakiem zapytania wiarygodności Kościoła, czy przynajmniej jego hierarchii?

Rzeczywiście wiarygodność Kościoła w znaczeniu hierarchii znajduje się w poważnym kryzysie od ponad pół wieku, mianowicie od czasu tzw. reform po Soborze Watykańskim II. Skoro praktyka w głównej, uroczystej dziedzinie kościelnej, jaką jest liturgia, doznała radykalnych zmian, które są zaprzeczeniem dotychczasowej liturgii Kościoła, a w praktyce wręcz podważają prawdy wiary, to nie należy się dziwić, że przynajmniej w powierzchownym postrzeganiu pojawia się pytanie o zachowanie i trwanie tożsamości, tym samym o podstawy wiarygodności. Wprawdzie żaden dokument soborowy ani posoborowy nie podważa wprost prawd wiary katolickiej, jednak w wyniku zarówno braku jasności i precyzji doktrynalnej jak też praktyki - dość wyraźnie odbiegającej od prawd wiary katolickiej - doszło do zapaści w świadomości i wyznawaniu tej wiary. Odwrócenie się mas od Kościoła, co widać w krajach zarówno zamożnych jak też ubogich, oraz drastyczny spadek zainteresowania młodych ludzi drogą życia w stanie duchownym i zakonnym - to jedynie symptomy zapaści wiarygodności Kościoła, zwłaszcza jego hierarchii. 

Rozwiązaniem z całą pewnością nie jest ani dalsze pomieszanie doktrynalne, ani dalsze praktyczne odchodzenie od prawd wiary katolickiej na rzecz mglistej pseudoreligii "ekumenicznej", ani przymilanie się modnym - a narzucanym przez globalne ośrodki władzy finansowej, medialnej i politycznej - trendom i postępującej demoralizacji. Dostrzega to zwłaszcza młode pokolenie, dokładniej ta jego część, która szuka prawdy i dąży do ideałów. Dlatego właśnie akurat młode pokolenie odkrywa i czuje pociąg do tradycyjnego - jasnego i spójnego nauczania Kościoła, oraz jego tradycyjnej liturgii, która konsekwentnie stosuje i wyraża prawdy wiary katolickiej. I dlatego właśnie w ostatnich latach i miesiącach nastąpiło uderzenie nie tylko w liturgię tradycyjną - której przecież nie można zniszczyć - co raczej w młode pokolenie świeckich katolików i duchownych, a to przez brutalne ograniczenie dostępu do sprawowania i uczestniczenia w tej liturgii, która jest nośnikiem czystej, nieskażonej prawdy i pobożności katolickiej. 

Nie będę się tutaj rozwodził o stanie umysłu i serca osób, które te ciosy zamierzyły i wykonały. Każdy zainteresowany ma dość materiału do analiz, reflexji i wniosków. Można się dziwić jedynie, że te osoby w swoim zacietrzewieniu wydają się nie zauważać problemu swojej wiarygodności. Wszak na tym punkcie szczególnie wrażliwi są ludzie młodzi, którzy pragną i szukają autentycznych autorytetów, nie krętaczy, zwodzicieli i oszustów. Pobłażliwością dla słabości czy wręcz dla rozwiązłości - jak to ma miejsce w gadaninie o miłosierdziu, czułości itp. - dają się przekupić i przyciągnąć jedynie osobowości słabe i nadpsute. Zdrowe osobowości kierują się ku prawdzie i realizują się w wyzwaniach, nawet jeśli są wymagające. Dlatego właśnie możni tego świata - niestety w kolaboracji z wieloma przedstawicielami hierarchii Kościoła - usiłują jak najwcześniej zgasić czy przynajmniej stłumić zdrowy idealizm u dzieci i młodzieży przez rozwiązłość, wskutek tzw. edukacji sexualnej i wszechobecnej pornografii. Czyż sytuacja jest beznadziejna?

Nie jest. Dowodem jest prawda, że Pan Bóg w każdym czasie i w każdej sytuacji działa, wzbudza i powołuje ludzi, których zadaniem jest odnowa duchowa - Kościoła i społeczeństw. Tak też jest bez wątpienia obecnie. Sam tego doświadczam, gdy zwracają się do mnie ludzie młodzi spragnieni zarówno czystego nauczania prawd wiary katolickiej, jak też porady duchowej zgodnej z tymi prawdami. Wprawdzie różnie się toczą ich losy. Jak to zwykle bywa w życiu duszpasterza, przeważnie służy się komuś tylko na pewnym etapie jego drogi życiowej. Duszpasterz nie zatrzymuje dla siebie, bo ma służyć bliźnim, nie sobie. 

Dlatego zwracam się tutaj do tych, którzy rozważają pójście drogą powołania kapłańskiego czy zakonnego, zwłaszcza do wahających się. Nie wiem, czy będąc w ich sytuacji miałbym odwagę pójść drogą powołania. W czasie mojej decyzji - a było to ponad 30 lat temu - zaufanie do hierarchii i do Kościoła nie było tak trudne jak obecnie. Jednak z drugiej strony, nie znałem wówczas czystości, wspaniałości i wzniosłości tradycyjnego nauczania Kościoła i jego liturgii. Wtedy nie było internetu, a o Tradycji Kościoła milczały stanowczo także media katolickie. O tyle teraźniejsze młode pokolenie jest w sytuacji o wiele lepszej, choć ma też wiele więcej opcyj życiowych do wyboru. 

Myślę, że obecny czas tzw. pandemii jest w pewnym sensie łaską. Pobudzone w tym okresie nastroje apokaliptyczne - choć zwykle dość płytkie i pochopne - są normalną reakcją na widmo globalnego zagrożenia, nawet jeśli jest to oszustwo, którego właściwe cele nie są do końca jasne. Jeśli czeka nas era niebywałego w dziejach ludzkości i świata zniewolenia, to tym bardziej wezwane do działania są jednostki światłe, szlachetne i odważne. Takich nie brakuje także obecnie, mimo wszystko. A w sytuacji zagrożenia wartości moralnych, lecz także egzystencjalnego tym bardziej aktualne i pilne jest zaangażowanie w dziedzinie duchowej, w zbawienie dusz. 

Niniejszym zwracam się właśnie do tych, którzy dostrzegają taką potrzebę. Zdaję sobie sprawę, że akurat takie osoby - w swojej skromności - nie czują się trafnie opisane chlubnymi przymiotnikami. Dlatego wyjaśniam: Jeśli

- dostrzegasz i rozumiesz, że w kryzysie Kościoła i cywilizacji ratunkiem jest powrót do czystej, nieskażonej doktryny i praktyki katolickiej zwłaszcza w liturgii,

- pragniesz mieć swój udział w tej oczyszczającej odnowie Kościoła i cywilizacji, oraz

- jesteś gotowy (gotowa) poświęcić swoje siły i zdolności, nawet swoje życie, dla tego dzieła ku chwale Bożej i zbawieniu dusz

to właśnie do Ciebie kieruję te słowa zachęty i utwierdzenia w dobrych i szlachetnych zamiarach. 

Być może, a nawet prawdopodobnie nosisz w sobie wątpliwości, może nawet niepewność i lęk, także wskutek świadomości swoich niedoskonałości i słabości. Pamiętaj, że Pan Jezus nie przyszedł powołać doskonałych, lecz grzeszników (Mt 9, 12). 

Św. Franciszek Salezy powiedział (źródło): 


"Wielu ludzi się myli, uważając, że osoby ślubujące doskonałość już nie mogą upadać w niedoskonałości, zwłaszcza osoby zakonne. Jednak zakony nie są po to, żeby gromadzić osoby doskonałe, lecz osoby, które mają odwagę dążyć do doskonałości". 

Zachowuj przede wszystkim czystość woli i zamiarów, czyli motywację płynącą z miłości Boga i bliźniego. Reszty dokona Pan Bóg i będziesz zdziwiony (zdziwiona) potęgą Jego przemieniającej łaski. 

Na koniec zalecenia konkretne praktyczne:

1. Dbaj o życie duchowe, czyli modlitwę i przyjmowanie sakramentów, zwłaszcza Spowiedzi i Komunii św. Cenne jest tutaj trzymanie się liturgii tradycyjnej we wszystkich sakramentach i sakramentaliach, na ile to możliwe, gdyż jest to niezawodna szkoła modlitwy także osobistej oraz zdrowego i dojrzałego życia duchowego. 

2. Do wytrwania i postępu w dobrem potrzebna jest duchowa opieka doświadczonego duszpasterza, który jest bezwzględnie wierny odwiecznemu nauczaniu Kościoła, a nie nowinkom ostatnich dziesięcioleci. 

3. Rozwijaj swoją wiedzę oraz intelekt przez właściwą lekturę, zwłaszcza religijną, ale nie tylko. Sięgaj przede wszystkim do klasyków myśli katolickiej, zwłaszcza do pism świętych, do których sięgały pokolenia katolików. To Cię wyposaży w zdrowe i trzeźwe myślenie, niezbędne do właściwej oceny wszelkich nowości, czyli rozeznania - odzielenia ziarna od plew, którymi jesteśmy nachalnie karmieni odgórnie, zarówno w szkołach i na uczelniach, jak też ostatnimi czasy niestety nawet w dziedzinie kościelnej.

4. Zatroszcz się o swoich bliźnich, pouczając ich w prawdzie katolickiej, jeśli trzeba, także upominając. Ta troska wymaga zwykle tworzenia spotkań i kręgów edukacji oddolnej, aczkolwiek pod opieką kogoś dysponującego odpowiednim wykształceniem zwłaszcza w dziedzinie teologii. 

Te zalecenia możesz stosować już tu i teraz, nawet będąc jeszcze uczniem czy studentem. Poznasz wtedy zarówno trud jak też piękno i radość płynącą z zaangażowania dla chwały Bożej i zbawienia dusz. Jeśli Pan Bóg zechce, to da Ci w odpowiednim czasie usłyszeć wezwanie i poznać powołanie. Wystarczy Twoja wielkoduszna gotowość, a On dokona reszty. 


---
Wersja do słuchania i subskrybowania:


15 komentarzy:

  1. No z czytaniem i zgadzaniem się z nauką świętych często jest skrajnie ciężko;jedyna nadzieja w tym że nauki świętych nie są obowiązujące dla katolika :)
    Np św Alfons Maria de liguori krytykowal przyjaźnie i miłostki z płcią przeciwną, i uważał także że poglądanie
    na młode kobiety to grzech...
    Czytałem też porady teologów dawnych żeby nie spotykać się z młodzieńcami...
    "

    Papież Pius X listem z dnia 12 czerwca 1905 do O. Gaudé wyraził się o tem dziele, że za nauką moralności św.Alfonsa wszyscy bezpiecznie postępować moga. - Streszczenie Teologi moralnej znajdujemy w dziele ,Homo apostolicus". - Mechlin 1867 (trzy tomy)."

    "Pisze św. Bernard:

    "Oczyma wchodzi do duszy strzała miłości nieczystej”. Oczyma " wchodza te strzały do duszy, które ją potem zabijają. A Duch i mówi (Ekl. 25. 28.): „Nie patrz na piękność niewieścią". Jakoż to? Czyż jest grzechem poglądać na kobiety? Tak, przyjacielu, gdy niewiasty są młode, poglądać na nie jest przynajmniej grzechem powszednim; a gdy spojrzenia się powtarzają, wtedy jest nawet niebezpieczeństwo popełnienia grzechu śmiertelnego. Uczy św. Franciszek Salezy, że szkodliwem jest poglądanie, ale jeszcze więcej szkodliwem jest poglądanie wielokrotne.

    Również powinniśmy unikać spoglądania na obrazy nieprzyzwoite. A jeszcze więcej należy unikać czytania złych książek i brania udziału w widowiskach niemoralnych. Pisze św. Cyprjan: „Niejedna niewiasta idzie na widowisko skromna, a powraca z widowiska bezwstydna". Wielu idzie do teatru na przedstawienia niemoralne w stanie łaski Bożej, a powraca w stanie grzechu śmiertelnego.

    Wreszcie niejeden ciekawy, czy wolno utrzymywać z płcią drugą miłostki i przyjaźni. Doświadczenie uczy, że rzadki człowiek znajdzie się między osobami takiemi, któryby nie popelniał grzechów śmiertelnych. Jeśli osoby te nie popełniają ich na początku zawartej przyjaźni, to łatwo w nie wpadają z postępem czasu, ponieważ zrazu rozmawiają ze sobą z przyrodzonej przychylności, potem skłonność staje się namiętnością, a gdy raz namiętność zapuści korzenie, zaślepia umysl, sproWadza tysiączne upadki myślą, potem słowy a wkońcu i uczynkami. Kardynał Pico della Mirandola, biskup z Albano, takich ludzi nie kazał rozgrzeszać, jeśli po otrzymanem napomnieniu nie chcą zaniedbać schadzek i rozmów na osobności przez dłuższy czas a osobliwie w nocy. O ileż młodzieży pozyskuje zły duch na tej drodze!

    " Cytat z Katechizmu sw Alfonsa Maria de Liguoriego str 56-57w tym pdfie strona 93 oryginalnie źródło i pierwszy cytat str 4 pdfa

    http://krolestwonmp.pl/biblioteka/Katechizm%20%C5%9Aw.%20Alfonsa%20Liguoriego%20%5BMiejsce%20Piastowe%201931%5D.pdf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strona nie została znaleziona, błędny link. Ale dzięki za polecenie, może sobie kupię taki katechizm w wersji papierowej.

      "każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" Mt 5,28-32
      A zatem chodzi o to, że jeżeli w myślach wyobrażasz sobie czego to z tą kobietą byś robił.. To wtedy grzeszysz. Albo niech się Ksiądz w tym zakresie wypowie.

      Usuń
    2. Ok zgoda że grzeszne jest pożadliwe patrzenie ,tylko tu św Alfons chyba pisał że samo poglądanie jest grzeszne...

      Usuń
    3. Tu jest ten katechizm;podaje choc z niektorymi tezami się nie zgadzam...


      https://docer.pl/doc/x5nxvvc

      Usuń
    4. Jestem już trzecią osobą która zwraca się do Księdza z prośbą o wyjaśnienie. Z racji na młody wiek mam duże koło kolegów w wieku studenckim, w tym dziewczyny. Jedną z nich nazwałbym przyjaciółką. Traktuję ją jak siostrę, a jakiekolwiek zdrożne myśli na jej temat budzą we mnie wstręt.
      To tamte cytaty naprawdę wywołują niepokój. Czy mógłby Ksiądz wyjaśnić, jak jest z tym patrzeniem na kobiety i koleżeństwem?

      Usuń
    5. Odpowiem jedynie warunkowo, ponieważ nie mam przed sobą textu oryginalnego, a do tłumaczenia traktuję z rezerwą.
      Otóż chodzi tutaj o zalecenie duszpasterskie, które oczywiście należy rozumieć w kontekście kulturowym. W tamtych czasach nie było koedukacji. Także na co dzień był dość wyraźny podział między mężczyznami i niewiastami oprócz domów rodzinnych. Przeciętny mężczyzna niewiele miał styczności z niewiastami oprócz swojej matki, sióstr, krewnych itp. I tu chodzi właśnie o obce niewiasty.
      Zalecenia św. Alfonsa należy więc tak rozumieć, że były oparte na jego doświadczeniach. Gdy chłopak czy mężczyzna interesował się niewiastami spoza swoich krewnych, to albo szukał żony, albo rozpusty.
      W każdym razie św. Alfonsowi chodziło o zachowanie czystości serca i unikanie okazji do grzechu już nawet w myślach. I to są kwestie w znacznej mierze indywidualne. Jako że obecnie powszechna jest koedukacja począwszy od przedszkola (osobną jest sprawa jej słuszności), to po pierwsze nie można uniknąć kontaktu z niewiastami, które nie są krewnymi, a po drugie nie ma takiej ciekawości (czy wręcz "głodu") w kierunku płci przeciwnej, tym samym niebezpieczeństwo dla czystości jest mniejsze. Jednak aktualna jest intencja św. Alfonsa, czyli dbałość o czystość serca i unikanie okazji do grzechu.

      Usuń
    6. Pięknie i fajnie że ma Pan takie relacje; też bym chciał mieć dobrych przyjaciół i przyjaciółki a tez jestem studentem...

      "Z racji na młody wiek mam duże koło kolegów w wieku studenckim, w tym dziewczyny. Jedną z nich nazwałbym przyjaciółką. Traktuję ją jak siostrę, a jakiekolwiek zdrożne myśli na jej temat budzą we mnie wstręt."

      Usuń
    7. Podobnie można też potraktować zalecenia odnośnie tancow damsko męskich. Pewnie część jest nieskromna i może być bliska okazja do grzechu ale chyba część może być uznana za przyzwoite.

      Usuń
    8. A jak w ogóle nauczanie katolickie odnosi się do sposobów poznania potencjalnego małżonka? Rozumiem, że tzw. "podrywy" nie wchodzą w grę, ale gdy się nam ktoś podoba, jak mamy rozwijać relację w sposób skromny?

      Usuń
    9. Jest wpis w temacie:
      https://teologkatolicki.blogspot.com/2019/05/jak-teologia-ocenia-tzw-zwiazki-w.html

      Usuń
    10. Co to są podrywy i dlaczego nie wchodzą w grę?

      Usuń
    11. Skoro mówimy o niejasnościach w wypowiedziach świętych. Jak należy interpretować słowa św. Bernarda o ciekawości? "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła" jest tu frazą kluczową, nie mam teraz pełnego tekstu.

      Usuń
  2. Trudno, bardzo trudno, znaleźć duszpasterza, o jakim mowa...
    Nasuwa pytania fragment o "słabej" osobowości. Znam osoby, które wpadły w pobłażliwość z błędnego pojęcia miłosierdzia, jednak pojęcie owo zostało zaburzone z minimalną winą lub nawet bez niej, na ile dostrzegam. Czyżby tylko będąc słabym i nadpsutym wpada się w to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszne pytanie. Tutaj wspomniałem tylko ubocznie, nie rozwijając. Mogę dodać, że wielu wpada w fałszywe pojęcia miłosierdzia z powodu zaufania do obecnego trendu nachalnie promowanego. To zaufanie wynika z dobrej woli, ale też z naiwności, która zresztą jest wpajana przez modernizm, gdyż wtedy łatwiej jest sterować. Taka osoba często nie ponosi za to winy, o ile tak została wychowana i nie miała sposobności poznania rdzennego katolicyzmu.

      Usuń
  3. Gdzie można znalezć duszpasterza kierującego się tradycyjnym nauczaniem KK ?
    Bo Ksiądz nie poleca chyba np. fsspx bo sprzedają oni modlitewnik zawierający dwie herezje...

    OdpowiedzUsuń