Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy katolik musi mieć misję kanoniczną do wypowiadania się w sprawach wiary i Kościoła?

Ostatnimi laty życie w Kościele przyniosło szczególnie wiele absurdów. W Polsce od kilku lat toczy się dość burzliwa dyskusja wokół działalności tzw. charyzmatyków, czyli grup i osób związanych z protestanckim ruchem tzw. pentekostalnym, przynależących oficjalnie do Kościoła katolickiego.

Głośnym był i nadal jest film o Marcinie Zielińskim wyprodukowany przez grupę świeckich, którzy mają osobiste doświadczenia z tzw. charyzmatyzmem od wewnątrz. Nie brakuje też głośnych wypowiedzi z drugiej strony, broniących Marcina Zielińskiego i innych "charyzmatyków", zaś atakujących autorów filmu oraz inne osoby wypowiadające się krytycznie. Jednym z głównych "apologetów charyzmatyków"  jest x. Tomasz Szałanda z Archidiecezji Warmińskiej (było już o tym niegdyś tutajtutajtutaj i tutaj ). Ostatnio popełnił on dość groteskowy atak na jedną z autorów filmu o Marcinie Zielińskim. Także tym razem x. Szałanda popisał się nie tylko ignorancją teologiczną i brakiem trzeźwego myślenia, lecz także złośliwością, która przybrała formę wręcz śmieszną:




Tym zapytaniem x. Szałanda sugeruje, jakoby do wypowiadania się w sprawach wiary i Kościoła była wymagana misja kanoniczna, czyli oficjalny dekret biskupa miejsca upoważniający do urzędowego nauczania wiary i moralności katolickiej. X. Szałanda popełnia tutaj zasadnicze błędy wynikające czy to z ignorowania czy z lekceważenia nie tylko kanonicznych zasad Kościoła, lecz nawet nauczania Soboru Watykańskiego II, który mówi:



Otóż według nauczania soboru, zresztą tak samo jak całej Tradycji Kościoła, do poświadczania wiary i jej obrony wierni świeccy są powołani i wyposażeni mocą Chrztu św. i Bierzmowania. Tak zwana misja kanoniczna dotyczy natomiast nauczania w formie urzędowej, czyli w ramach katechezy, lekcyj religii czy rekolekcyj organizowanych przez władze kościelne. Uzyskać tę misję mogą osoby, które odbyły pomyślnie studia teologii katolickiej lub przynajmniej odpowiednie kursy. Nie oznacza to oczywiście, jakoby innym osobom nie wolno było wypowiadać się publicznie w sprawach wiary i Kościoła. Dla takich wypowiedzi, które same w sobie nie są urzędowe, jedynym wymogiem i kryterium jest zgodność z prawdami wiary i moralności, oczywiście także rzetelność rozumowa i roztropnościowa. 

Tym samym ową akcję x. Szałandy należy uznać jedynie jako próbę - typową dla mentalności sekciarskiej - zastraszenia p. Anny oraz innych osób wypowiadających się krytycznie o działalności tzw. charyzmatyków oraz deprecjacji i zdyskredytowania ich cennych i bardzo potrzebnych głosów. Są to zwykle osoby, które mają za sobą lata osobistego zaangażowania i poznania "ruchu charyzmatycznego" od wewnątrz. Nie są one związane względami dyplomatycznymi i hierarchicznymi jak w przypadku duchownych, dzięki czemu mogą szczególnie otwarcie i odważnie poświadczać prawdę. Dlatego ich głos jest potrzebny i cenny dla Kościoła, nawet jeśli są to "tylko" osobiste świadectwa, a nie nauczanie wyposażone w misję kanoniczną. 

Ponieważ wypowiedzi tych osób powodowane są wiernością wierze katolickiej oraz troską o Kościół i także de facto wykazują tą wierność i miłość w stopniu nierzadko heroicznym, dlatego można i należy je uznać za napominające i ostrzegające głosy prorockie, na które zważać powinni także przedstawiciele hierarchii, będąc wdzięcznymi za nie jako pomoc i wsparcie w sprawowaniu urzędu pasterskiego.


Post scriptum

X. Szałanda zareagował w następujący sposób:



Widocznie albo nie doczytał, albo po prostu próbuje oszukać swoich odbiorców.

Jak zaznaczyłem, jest istotna różnica między wystąpieniami zorganizowanymi jako publiczna modlitwa czy nauczanie (lekcja religii, katecheza, rekolekcje itp.), a indywidualnym zabieraniem głosu np. w formie filmu czy textu. Ponadto istotna jest tematyka wystąpienia: czym innym jest (rzekome) głoszenie "słowa Bożego", jego wyjaśnianie czy publiczna modlitwa, a czym innym wypowiedź o wydarzeniach, jak np. o wystąpieniach M. Zielińskiego.

Pierwszy rodzaj - publiczne, zorganizowane wystąpienie w formie nauczania wiary - wymaga misji kanonicznej, która poświadcza autorytet nauczania w imieniu Kościoła i w zależności hierarchicznej.
Drugi rodzaj natomiast - wypowiadanie się o wydarzeniach czy wystąpieniach - jest publicystyką katolicką i tym samym nie wymaga misji kanonicznej. Jedyną zależnością jest wtedy zgodność z wiarą katolicką.

Nikt nie zabrania np. Marcinowi Zielińskiemu opowiadania o swoich poglądach czy drodze życiowej. Jednak nauczanie w ramach spotkań zwanych "modlitewnymi" oraz zabieranie się za wykładanie Pisma św. (jak w jego filmikach internetowych) jest czymś zupełnie innym, gdyż stwarza pozory nauczania oficjalnego Kościoła. 

2 komentarze:

  1. Gdy go zapytałem o te rzeczy, ks. Szałanda zbanował mój profil na facebooku. Smutne.

    Jest to dość nieuczciwy zabieg.
    Nasuwają się pytania.
    Co jest powodem, że nie zapytał ks. w podobnym tonie w sprawie swojego kolegi Marcina Zielińskiego.

    1. Co jest powodem, że ksiądz nie zapytał Kurii czy proroctwa, uzdrowienia Marcina Zielińskiego były rozeznawane kanonicznie, choć w stosunku do objawień prywatnych i uzdrowień obowiązują w Kościele ścisłe zasady, których ruch charyzmatyczny niestety się nie stosuje i jest to dla księdza normą?

    2. Co jest powodem, że ksiądz nie zapytał Kurii dlaczego Marcin Zieliński prowadzi modlitwy o uzdrowienie, a nie przestrzega punktów katolickiego dokumentu „Instrukcji na temat modlitwa w celu osiągnięcia uzdrowienia od Boga”, który porządkuje tą posługę?

    Dlaczego dnia 19.02.2020 w Stawigudach zgodnie z tekstem z plakatu nie przestrzega się zaleceń KK. Co na to Kuria?

    Dlaczego Marcin Zieliński traktowany jest wyjątkowo jako osoba mający rzekomy charyzmat uzdrowienia?
    Instrukcja stwierdza jasno
    „Charyzmatu uzdrawiania” nie można przypisywać określonej klasie wiernych. Pozostaje bowiem jasne, że św. Paweł mówiąc o różnych charyzmatach w 1 Kor 12 nie przypisuje daru „charyzmatu uzdrawiania” jakiejś szczególnej grupie (apostołom, prorokom, nauczycielom, zwierzchnikom lub innym); ich rozdzielaniem kieruje inna logika: „ Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12,11). Zatem, w spotkaniach modlitewnych zorganizowanych celem prośby o uzdrowienie, byłoby niedopuszczalne przypisywanie „charyzmatu uzdrawiania” pewnej kategorii uczestników, na przykład kierownikom grupy.
    Zatem wg instrukcji Marcin Zieliński jako kierownik grupy nie powinien prowadzić modlitw o uzdrowienie.
    Czy nie przestrzeganie dokumentów KK dla księdza jest normalne?

    3. Dlaczego ksiądz nie zapytał Kurii na jakiej podstawie p. Marcin Zieliński głosi rekolekcje i naucza Słowo Boże, skoro z dokumentu Kuriii Łowicka L.dz237/2019 z dnia 8.II jasno wynika, że nigdy nie otrzymał wymaganej do tego misji kanonicznej. Jak to pogodzić z INSTRUKCJĄ REDEMPTIONIS SACRAMENTUM par. 161 oraz z wypowiedzią bp Adama Bałabucha na łamach KAI z dnia 12.04.2019r „Osoby świeckie mogą głosić konferencje rekolekcyjne, jeśli posiadają upoważnienie, misję do tego”?
    Czy nauczanie przez Marcina Zielińskiego będzie na spotkaniu 19.02.2020 w Stawigudach. Jeśli tak to na jakiej podstawie?

    4. Dlaczego ksiądz nie zapytał Kurii o tzw. „spoczynkach w Duchu Św” jakie mają miejsca we wspólnocie w Skierniewicach i na spotkaniach z Marcinem Zielińskim, skoro są jasne zalecenia Komisji Badań Teologicznych tzw „Dokumenty z Malines” w w Dokumencie II (Ekumenizm a Odnowa Charyzmatyczna) w rozdziale V w sprawie spoczynku: by nie tworzyć okoliczności do pojawiania się tego zjawiska, by nie zapraszać duchownych, których modlitwa lub nauczanie są związane z tym zjawiskiem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, na komentarz odnośnie powiązań Marcina Zielińskiego i TB ks. Szałanda zapytał, czy nie mogli się spotkać? Rozumiem, że w celu nawrócenia? Dobre. Po czym usunął cały wpis o tym jak piekło zamarzło...

    OdpowiedzUsuń