Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Do czego odnosi się VIII przykazanie Boże?




Dokładne brzmienie VIII przykazania Dekalogu: "nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu" nie jest przypadkowe. Odnosi się ono do szczególnego przypadku prawdomówności, mając jednak na myśli ogólną zasadę czyli całą dziedzinę prawdomówności.

Po pierwsze chodzi o świadczenie w sądzie, gdzie chodzi o prawdę, czyli zgodność słów z rzeczywistością, czyli z faktami.
Po drugie istotne jest odniesienie do osoby, tzn. że świadectwo fałszywe godzi w kogoś i jest tym samym zaprzeczeniem miłości bliźniego.
Tutaj właśnie zaczyna się problem, czy wolno mówić nieprawdę - czyli kłamać - dla dobra bliźniego.

Ogólna zasada jest taka, że nie każdy ma prawo dowiedzieć się prawdy i należy milczeć, jeśli powiedzenie danej osobie prawdy byłoby sprzeczne ze sprawiedliwością. 

Natomiast w protestanckiej, a także w niby katolickiej, modernistycznej moralistyce (przykład: jezuita Tadeusz Ślipko) występuje pogląd, że powiedzenie nieprawdy dla ratowania życia czy innego wyższego dobra jest moralnie ok, nawet nie jest kłamstwem, gdyż nie tego dotyczy VIII przykazanie. Jest to oczywiście błędne mniemanie. Owszem, przykazanie to mówi o konkretnym przypadku prawdomówności, czyli poświadczenia nieprawdy, jednak dotyczy ono całej dziedziny prawdomówności, dokładnie tak samo jak przykazanie IV odnosi się do każdego stosunku w hierarchii społecznej, przykazanie V do całościowej ochrony życia niewinnego ludzkiego, przykazanie VI do całej dziedziny ludzkiej sexualności. Wyłączenie kłamstwa dla czyjegoś dobra jest więc swoistym prymitywnym biblicyzmem, zresztą sprzecznym z Pismem św. w jego całościowym rozumieniu. 

W katolickiej teologii moralnej sprawa ta była dyskutowana głównie w związku z tzw. restrictio mentalis, czyli "zastrzeżeniem w umyśle". Pojęcie to pochodzi od hiszpańskiego kanonisty z XVI w., Marcina de Azpilcueta. Korzystali z niego głównie jezuici, zwłaszcza w sytuacji prześladowań Kościoła. Papież Innocenty XI potępił tezę jezuity Tomasza Sanchez'a, który usprawiedliwiał taką praktykę. Mimo ogólnego potępienia papieskiego św. Alfons Liguori bronił moralnej dopuszczalności ekwiwokacji (symulacji), czyli szczególnego przypadku restrictio mentalis, co zostało zaaprobowane przez następnych papieży. Św. Alfons rozróżnia:

z: Theologia moralis

Po krótce: św. Alfons rozróżnia między symulacją formalną i materialną. Pierwsza polega na takiej różnicy między słowami (czy zachowaniem zewnętrznym) a wewnętrzną wiedzą (czy postawą), że okłamuje się co do faktów, co jest grzeszne i niedozwolone. Symulacja materialna natomiast nie ma na celu oszukania czyli wyrażenia czegoś sprzecznego z wiedzą wewnętrzną, lecz ma inny cel i jest dozwolona dla słusznego powodu. Jako przykłady święty Doktor podaje zachowanie Jozuego w sytuacji wojny (Joz 8) oraz Pana Jezusa, który wobec uczniów w drodze do Emaus zachował się tak, jakby chciał iść dalej, gdyż chciał pokazać, że zostanie z nimi na ich prośbę (Łk 24).

Szczególnym przypadkiem w tej kwestii jest sytuacja wojny czy to zbrojnej czy wywiadowczej. Pewne jest, że musi być poważny powód do mówienia wieloznacznego czyli potencjalnie mylącego dla odbiorcy, poniekąd analogicznie do zabijania dla obrony niewinnej osoby w razie bezpośredniego zagrożenia życia.

Nie jest to moralne zezwolenie na kłamstwo czy uznanie kłamstwa jako moralnie dopuszczalnej metody obrony. Po pierwsze, wypowiedź wieloznaczna nie jest kłamstwem, a po drugie chodzi o sytuacje, gdy dobro wyższe - jak ochrona niewinnych - wymaga dopuszczenia potencjalnego zmylenia agresora. 

18 komentarzy:

  1. Proszę Szanownego Xiędza. Jeżeli pochopnie kogoś osądziłem (o sprawę poważną), ale po kilku minutach stwierdziłem, że muszę to sprostować i to prostuję to czy popełniłem grzech ciężki? Pytam, bo właśnie przed chwilą zasugerowałem poważna złą rzecz nt. innej osoby, ale po chwili stwierdziłem, że przesłanki są niewystarczające i sprostowałem to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli posądzenie było świadome i w złej woli i miało miejsce wobec osób trzecich, to było grzechem ciężkim, niezależnie od jego odwołania. Odwołanie jest konieczne jako zadośćuczynienie, ale nie czyni grzechu ciężkiego niebyłym.
      Oczywiście rychłe sprostowanie pomniejsza wagę takiego grzechu, nawet jeśli był to grzech ciężki.

      Usuń
  2. Kłamstwo może być czasami obowiązkiem wobec bliźniego. Jeżeli w czasie wojny jakiś gestapowiec zapukał do drzwi polskiej rodziny i np. tak zapytał: ,,Słyszałem, że ukrywacie u siebie Żydów; czy to prawda ?'' To obowiązkiem jest skłamanie, a nie powiedzenie prawdy. Przecież nie wolno wtedy odpowiedzieć ,,tak skrywamy ich pod podłogą w kuchni'' albo ,,nie chce kłamać panie oficerze, sami sprawdźcie czy Żydów u nas nie ma'' Złodziej też może nas zapytać czy nie trzymamy czasami pieniędzy w domu. Nie dajmy się zwariować. Mówienie prawdy, które może komuś zaszkodzić np. wydawanie ściganych Żydów na śmierć to zbrodnicze donosicielstwo. Za takie ,,mówienie prawdy'' w czasie wojny wymierzano karę śmierci: http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/24984?t=Bat-na-szmalcownikow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiego obowiązku. Nigdy grzech nie może być ani obowiązkiem, ani nawet dozwolony. Kłamstwo jest zawsze kłamstwem i tym samym grzechem. Dozwolone jest natomiast wprowadzenie w błąd, gdy ktoś nie ma prawa dowiedzieć się prawdy, np. wtedy, gdy tę prawdę ma zamiar wykorzystać do czynienia zła.
      Czymś zupełnie innym jest donosicielstwo, które jest współdziałaniem ze złoczyńcą.
      Donosicielstwem nie jest wyjawienie prawdy pod przymusem czy pod groźbą kary za niewyjawienie.

      Usuń
    2. Jak zatem postąpić w opisanej przez Anonimowego powyżej sytuacji?

      Usuń
    3. Jest to ulubiony przykład zwolenników kłamstwa, ale kompletnie nie zauważają, że jest on absurdalny. Gestapowiec pyta czy ktoś ukrywa Żydów, ten ktoś kłamie że nie, a wtedy gestapowiec przeprasza za najście i odchodzi.

      Usuń
  3. ,,Kłamstwo jest zawsze kłamstwem i tym samym grzechem.''

    To absurd. Grzechem nie jest skłamanie w takim przypadku.

    ,,ani nawet dozwolony''
    ,,Dozwolone jest natomiast wprowadzenie w błąd''

    Przecież to jest ewidentna sprzeczność. Jak można kogoś wprowadzić w błąd w takiej sytuacji bez skłamania ?

    ,,Donosicielstwem nie jest wyjawienie prawdy pod przymusem''

    Czy Ksiądz uważa, że można kogoś wydać na śmierć by ratować własną skórę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie absurd, lecz prawda i zasada moralna. Zło jest zawsze złem, a dobro zawsze dobrem, niezależnie od sytuacji.
      Dopuszczalne moralnie wprowadzenie w błąd jest wtedy, gdy w sytuacji, że ktoś nie ma prawa znać prawdy, mówi się wieloznacznie, co może być zrozumiane w błędny sposób. To jest coś innego niż kłamstwo. Np. gdy ktoś pyta: "czy kogoś ukrywasz?", to można zaprzeczyć w tym sensie, że ten ktoś się sam ukrywa.
      Wyjawienie prawdy nie jest wydaniem na śmierć. Owszem, obowiązkiem moralnym jest ochrona niewinnego życia, jednak w porządku naturalnym nie kosztem własnego życia. Ofiarowanie swojego życia dla ratowania czyjegoś jest owszem ideałem chrześcijańskim, ale nie jest obowiązkiem moralnym, zwłaszcza gdy to ofiarowanie uderza np. we własną rodzinę. Tak np. ojciec rodziny nie ma prawa ofiarować swojego życia dla ratowania życia kogoś obcego, gdyż to uderza w jego własną rodzinę.

      Usuń
  4. - Np. gdy ktoś pyta: "czy kogoś ukrywasz?" to można zaprzeczyć w tym sensie, że ten ktoś się sam ukrywa.

    Jeśli ukrywa się np. w mojej piwnicy, za moją zgodą, to jest to kłamstwo, bo to ja zapewniłem mu schronienie (na własne ryzyko) więc go ukrywam. Nazywajmy prawdę po imieniu zamiast popadać w faryzeizm.
    Możemy wziąć pod uwagę również taką sytuację:
    Oficer gestapo zaczepia na ulicy Kowalskiego i się go pyta: ,,Ej, Kowalski czy ktoś z twoich znajomków ukrywa w okolicy Żydów?’’ I jak taki przykładowy Kowalski wie, że jego znajomi ukrywają Żydów (np. w sąsiedniej kamienicy) ma tylko dwie możliwości odpowiedzi: ,,TAK’’ albo ,,NIE’’/,,NIE WIEM nic o tym’’. W takiej sytuacji tylko kłamiąc, można nie wydać niewinnego człowieka na śmierć. Przecież nie odpowie on w takiej sytuacji: ,,wiem panie gestapowcu, ale ci nie powiem kto to jest i gdzie go ukrywa.’’ Po pierwsze wzięli by go prawdopodobnie na takie ,,przesłuchanie’’ gdzie mógłby pęknąć i schowanego wydać, albo sprowokowałby w ten sposób takie wnikliwe rewizje, że by tego nieszczęśnika w końcu znaleźli – przez jego prawdomówność.
    - Ofiarowanie swojego życia dla ratowania czyjegoś jest owszem ideałem chrześcijańskim, ale nie jest obowiązkiem
    Owszem, nie mam obowiązku wpuszczać do swojego domu uciekającego przed pościgiem Żyda, mogę mu powiedzieć, słuchaj boje się konsekwencji, idź poszukać ratunku gdzie indziej. Ale jak już się zgadzam, to podejmuję wtedy wyzwanie, daję temu człowiekowi nadzieję i jestem od tej chwili za niego odpowiedzialny. To jest mój wybór i muszę już być konsekwentny.
    Nie możemy tak literalnie podchodzić do sprawy. Jest przykazanie ,,nie zabijaj’’. Ale to nie znaczy, że nie mogę zabić w obronie własnej, w sprawiedliwej wojnie, czy wykonując sprawiedliwy wyrok. Owszem, człowiek ma prawo zrezygnować z prawa do obrony, może modlić się za swojego oprawcę nawet nie uciekając (jak np. św. Maria Goretti), ale jest to wówczas czyn heroiczny, czyli taki do którego nie jesteśmy zobowiązani.
    A przykazania ,,nie kłam’’ nawet w dekalogu nie ma. Jest przykazanie ,,nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu’’.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie faryzeizm. Skoro Bóg jest prawdą, to każde kłamstwo jest przeciwne Bogu, niezależnie od pobudek.

      Usuń
    2. Abp Lenga opowiedział niedawno, jak uczęszczał do tajnego seminarium w Związku Radzieckim. Nikt z bliskich o tym nie wiedział. Taka była konspiracja, że nawet rodzicom nie wolno było mówić tego, bo mogła by się gdzieś np. mama pochwalić czy wygadać niechcący, ktoś mógłby to przekazać dalej, ktoś niebezpieczny mógłby się przez kolejną osobę o tym dowiedzieć itd. Domyślam się, że jak taki utajniony kleryk przez kilka lat uczęszczał do takiego seminarium, to musiał mieć gotowe kłamstwo w razie pytań typu: ,,gdzie byłeś ?'' , ,,gdzie idziesz ?'' itp. Przecież nie może odpowiedzieć: ,, nie mogę Ci powiedzieć Mamo, to tajemnica''. Wtedy przecież jego mama, mogłaby rozgadać koleżankom, że syn gdzieś chodzi regularnie, ale nie chce mi powiedzieć gdzie''. Plotki wtedy murowane i spekulacje wśród znajomych czy sąsiadów. A mógłby taki seminarzysta zostać wezwany przez KGB na komisariat i pytany szczegółowo o to, co przez ostatni miesiąc robił. Czy krytykujący mnie Sacdrdjo nie akceptuje takiej konspiracji ?

      Usuń
    3. Oczywiście zgadzam się z Księdzem w kwestii mowy dwuznacznej i zastrzeżenia myślnego. Tak naucza Kościół i tu nie ma dyskusji. Jednak przykład, który Ksiądz podał:
      "gdy ktoś pyta: "czy kogoś ukrywasz?" to można zaprzeczyć w tym sensie, że ten ktoś się sam ukrywa.",
      moim zdaniem spełnia warunek kłamstwa :), a to tylko pokazuję, że mowę dwuznaczną czy zastrzeżenie myślne trzeba stosować roztropnie i być pewnym jego użycia.
      Anonimowy tu ma racje: żyd sam nie może się ukryć w domu, który mu otworzyłem i zapewniłem schronienie.

      Usuń
  5. Przepraszam, za niepełne wklejenie pierwszego wersu (za pierwszym razem), do którego się odniosłem ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę Księdza, jak ów rygorystyczny zakaz pogodzić ze słowami Jezusa, który na zarzuty faryzeuszy odpowiedział: "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.".
    Jak niby ten zakaz jest dla człowieka? Co na przykład miałby powiedzieć człowiek esesmanowi z ponadczasowego kazusu moralnego o ukrywaniu Żydów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. Kwestię szabatu uregulował sam Pan Jezus. Stąd Kościół ma inne zasady odnośnie do dnia świętego niż żydzi. One bynajmniej nie oznaczają, że nie ma świętowania dnia świętego. Podobnie jest z prawdomównością. Także to Pan Jezus uregulował Swoim przykładem i nauczaniem. Będzie o tym osobny wpis.

      Usuń
  7. Skoro "przykazanie VI do całej dziedziny ludzkiej sexualności", to czemu IX się nie zawiera i gdzie jest różnica? I może są rozłączne. Mój Mszalik z 62go, w rachunku sumienia łączy obydwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobne pytanie można by zadać przykazaniom VII i X.

      Usuń
    2. Są tutaj dwie kwestie.
      1. Forma dekalogu, czyli ujęcie przykazań Bożym w liczbie 10 zdań, ma funkcję mnemotechniczną, co wynika z prostego faktu, że człowiek ma 10 palców.
      2. Przykazania IX i X tym się różnią od VI i VII, że dotyczą wnętrza człowieka, gdyż pożądanie jest aktem wewnętrznym, powiązanym ze zgodą na grzech i z zamiarem zgrzeszenia. IX i X same w sobie nie są rozszerzeniem na całą dziedzinę sexualności i własności, lecz pogłębieniem, przez dodanie wymiaru wewnętrznego. Tym samym w żaden sposób nie przeczą one zasadzie, że przykazania VI, VII i VIII dotyczą całych dziedzin, choć wprost mówią o szczególnych przypadkach.

      Usuń