Słynna gwiazda internetowa stehlinizmu ciągnie temat swojego wystąpienia w kwestii powinności małżeńskiej, broniąc się przed krytyką, wymachując podręcznikiem austriackiego dominikanina Dominika Prümmer‘a, oraz wygrażając pozwami sądowymi. Oto zasadnicza część:
Jak widać i słychać, nie ma tutaj istotnej korekty poprzedniego bełkotu a jedynie wymachiwanie książką i dalsza sieczka słowna, tak jakby on nie przeczytał (a może nie zrozumiał) z podręcznika Prümmer‘a nic więcej niż jedno zdanie i to błędnie, skoro grzech nazywa karą.
Owszem Prümmer mówi, i to całkiem słusznie, że małżonkowie są zobowiązani sobie wzajemnie do powinności małżeńskiej (debitum coniugale), gdy jedno z nich o nią prosi rozumnie oraz z powagą (rationabiliter et serio), oraz że to zobowiązanie może zachodzić także pod grzechem ciężkim, oczywiście gdy spełnione są odpowiednie warunki.
Tę zasadę autor wyjaśnia na przykładzie wyjątków.
Pierwszym wyjątkiem jest sytuacja, gdy proszący czy prosząca o spełnienie powinności małżeńskiej jest winny cudzołóstwa, czyli popełnił(a) zdradę małżeńską. W takiej sytuacji strona niewinna może bez grzechu odmówić współżycia.
Drugim wyjątkiem jest sytuacja, gdy sąd orzekł trwałe rozdzielenie małżonków (separację).
Trzeciego rodzaju sytuacja jest podana w samej zasadzie i podana jest w określeniach "rationabiliter" oraz "serio":
Te warunki są istotne i niezbędne. Wykluczają one bowiem domaganie się czy prośbę o współżycie jedynie z pożądliwości, czyli bez gotowości i pragnienia poczęcia potomstwa czy przynajmniej okazania miłości i przywiązania. Małżonkowie bowiem nie przysięgali sobie usług sexualnych czyli służenia sobie do zaspokojenia popędu, lecz bycie dla siebie wzajemnie towarzyszami życia.
Małżonka może też bez grzechu odmówić współżycia tymczasowo, gdy współżycie w danym momencie stanowi dla niej uciążliwość czy w przypadku gdy urodzenie dziecka byłoby bezpośrednim zagrożeniem dla jej życia. Do tych uciążliwości usprawiedliwiających odmowę aktu nie należą zwykłe trudy macieństwa i wychowania choćby nawet licznego potomstwa, a nawet obawa przed chorym potomstwem czy poronieniem (chodzi oczywiście o potencjalne poronienie dziecka, które jeszcze nie zostało poczęte). Warunkiem jest oczywiście zdolność i gotowość do wyżywienia następnego potomstwa.
Ma też prawo - ale nie musi - odmówić wtedy, gdy mąż chce ją wykorzystać do aktu onanistycznego czyli niepełnego.
Istotne są także dwie następne zasady moralne w tej kwestii:
Wedle zasady drugiej nie ma samoistnego obowiązku proszenia o spełnienie powinności małżeńskiej, jednak taki obowiązek może wynikać przypadłościowo z miłości małżeńskiej. To znaczy: małżonkowie mają prawo prosić o spełnienie powinności małżeńskiej, ale nie są zobowiązani do korzystania z tego prawa. Gdy np. współmałżonkowi grozi z powodu braku współżycia grzech nieczystości czy też osłabienie miłości małżeńskiej, wówczas miłość wymaga starania się o spełnienie powinności małżeńskiej.
Trzecia zasada jest niemniej istotna dla zrozumienia logiki katolickiego nauczania w tej kwestii. Według niej małżonkowie mogą za obopólną zgodą powstrzymywać się od aktów małżeńskich czy to tymczasowo czy trwale. Tymczasowa wstrzemięźliwość może służyć pogłębianiu i umacnianiu więzi duchowej małżonków. Natomiast wstrzemięźliwość stała może stanowić poważne niebezpieczeństwo dla wierności małżeńskiej, zwłaszcza w młodszym wieku.
Ciekawe o pozwy wobec kogo chodzi ? ;)
OdpowiedzUsuńPrzeciw tym, którzy rzekomo nieprawdziwie przedstawili jego wypowiedź.
UsuńProszę Księdza Teologa o dojaśnienie tych słów: "Do tych uciążliwości usprawiedliwiających odmowę aktu nie należą zwykłe trudy (...) a nawet obawa przed chorym potomstwem czy poronieniem.", gdyż z pewnością należy uzasadniona obawa przed poronieniem już poczętego dziecka??
OdpowiedzUsuńChodzi o obawę przed poronieniem jeszcze NIE poczętego dziecka. Dziecko już poczęte musi być oczywiście chronione, także przez odmowę współżycia, jeśli ono stanowi choćby nikłe niebezpieczeństwo dla poczętego dziecka.
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedź. Tym bardziej zdumiewa pewność z jaką ks. Bańka wypowiada się autorytatywnie jakoby ciąża nie była przeszkodą do współżycia, podobnie jak czas połogu i rekonwalescencji po urodzeniu dziecka, gdy bardzo często zarówno gojenie jak i czas intensywnego karmienia dziecka wiąże się z dużymi dolegliwościami i zwyczajnie cierpieniem fizycznym, a nierzadko też psychicznym zwłaszcza u pierworódek, które może trwać dłużej niż np. miesiąc, o czym wiem z autopsji. Czyż mężczyzna nie ma wówczas danej od Pana Boga okazji, aby wykazać się realizacją chrześcijańskich cnót, wykraczając ponad własne egoistyczne potrzeby?
UsuńTak pobocznie w kontekście grożenia sądami - może Ksiądz przy jakiejś okazji kiedyś poruszy temat takich przejawów klerykalizmu jak szantaż moralny zarówno w środowiskach modernistycznych, jak i "tradycyjnych". Ogólnie z ambon gani się krytykę wobec konkretnych księży jako taką i krytykę nie tylko w tym temacie, ale także gani się nawet interesowanie się bieżącymi zdarzeniami w Kościele, bo w mniemaniu tych osób to temat zakazany i niepodlegający żadnej dyskusji. Poruszanie takich tematów ma być niby oznaką braku ubóstwa duchowego i nieuduchowienia, a nawet walką z Kościołem. Wtłacza się świeckim, że jedyne co mogą robić to milczeć i modlić się - żyć na wzór milczących mnichów.
OdpowiedzUsuńik
Nie zgodzę się, ja nie mam takich doświadczeń. Wręcz przeciwnie, ja odnoszę wrażenie, że księża siedzą jak mysz pod miotłą, nie bronią się, nie potrafią się odgryźć. Zwłaszcza biskupi. Cały świat i lewackie media atakują Kościół a duchowieństwo woli się nie wychylać aby czasem coś złego nie napisała Gazeta Wyborcza. Czasami mi się wydaję, że najbardziej zainteresowani GW i co tam piszą i w innych podobnych media są już tylko duchowni. A jak już się któryś odezwie to jest uprawiany "mea culpizm". Kościół za wszystko winny (poza Putinem oczywiście), Kościół za wszystko przeprasza i nikomu nie chce podpaść. Koncertowym przykładem była afera w Kandzie gdzie podobno Kościół miał mordować jakieś dzieci. Papa Franciszek nie był zainteresowany czy to prawda czy nie tylko od razu przepraszam. A później wyszło oczywiście że fakty były nieco inne. A taki kard. Ryś potrafi wyskoczyć i mówić, że za holocaust winny był oczywiście Kościół Katolicki. No i lewactwo wtedy to chwali i bije brawo co nie ?
OdpowiedzUsuńdo czego to polemika? do mojego komentarza? nie rozumiesz, ja nie o tych sprawach pisałam, ja mówię o czym innym
Usuńik
nie tyle polemika czy inny punkt widzenia,
Usuń"Ogólnie z ambon gani się krytykę wobec konkretnych księży jako taką"
nigdy się z czymś takim nie spotkałem, więc widzę to inaczej
Przykład: w kontekście kazania o kamienowaniu jawnogrzesznicy x mówi z typową afektacją:
Usuń"jest jakaś obsesja szukania grzechów i słabości u księży i wywalania ich w lokalnym periodyku" na yt pt. "nie sądź, a nie będziesz sądzony"
Czyli absurdalne i niedorzeczne pomieszanie kontekstów. Insynuuje, że krytykowanie kapłanów wynika z nienawiści do siebie.
I ostatnia sprawa już nawet nie ze zwolennikami, ale z wyznawcami x Chmielewskiego. Nie mam takiej profesji, ale tak socjologicznie to jest dające do myślenia zjawisko społeczne, że cała rzesza jest święcie przekonana, że samo komentowanie zdarzenia - dotyczącego zmodernizowanej osoby nie tylko publicznej, ale też duchownej - jest osądzaniem, albo potępianiem.
Niektórzy nie rozumieją, że wartościowe społecznie jest poruszanie tematu samego współczesnego funkcjonowania zakonów, duchownych i ich kumpelstwa z dziewczynami, także liberalizmu przejawiającego się w bagatelizowaniu kazirodztwa duchowego.
ik
Nie no co do sprawy x Chmielewskiego wszystko jest jasne więc po co o tym cały czas bębnić? Wyciągnąć wnioski z błędów i koniec. Zresztą ja nie widzę sensu w takim wiecznym praniu brudów wobec każdego człowieka, nawet Tuska, którego bardzo nie trawię (wobec Tuska dlatego nie, bo barany wiedziały co on robił wcześniej jak rządził, a i tak go wybrały, więc jak były głupie i wybrały go to niech teraz nie narzekają), nie tylko wobec księdza. Ogólnie jeśli widzi się, że ksiądz coś źle robi to powinno mu się to powiedzieć prosto w twarz, a jeśli nie zadziała to poinformować o tym wyższe instancje władzy kościelnej. Na pewno wielokrotne pranie tych samych brudów z przeszłości to jest coś co powinno być wykluczone.
UsuńA najgorszą formą krytykanctwa duchownych są już te znane od lat bzdury, często będące błahostkami typu ksiądz se kupił nową furę, ksiądz tyle zebrał na tacę, ksiądz wystawił brzydkie kwiatki na Boże Ciało (pamiętam na jednym filmiku z kazania jak Natanek wspominał z jakimi głupotami potrafią przychodzić i mieć problem zwłaszcza obracające się w parafii kobiety. Same jego kazania to jest raczej kpina z kazań, ale sens był zachowany). Jednym słowem krytyka często wygląda tak, że jak widzą księdza to pięknie ładnie mówią, a za plecami zwłaszcza zdewociałe, durne baby, ale nie tylko wypominać będą wszystko, a wiele z tych rzeczy to są najdrobniejsze pierdoły.
UsuńDo Księdza: powyższe komentarze dobitnie potwierdzają do jakiego stopnia nadęty klerykalizm zaczadził nie tylko duchowieństwo, ale i świeckich, że sprowadza się do absurdu i równa z plotkarstwem poruszanie tematu poważnych wykroczeń idących zazwyczaj w parze z szantażem moralnym.
Usuńik
Dobrze że jest chociaż jeden mądry co to rozumie.
Usuńki
szydera "Anonimowy10 września 2025 05:17" potwierdza brak argumentów
Usuńbez odbioru
no tak, bo twierdzenie o "zaczadzonych świeckich" to był mocarny argument :)
Usuńprosimy o lepszy ;)
Usuń"powyższe komentarze dobitnie potwierdzają do jakiego stopnia nadęty klerykalizm zaczadził nie tylko duchowieństwo, ale i świeckich, że sprowadza się do absurdu"
UsuńJedyne co nadętego zauważam to cytowany komentarz nieodnoszący się do meritum komentarza. Fakt absurdalności przeciętnej krytyki duchownych pozostaje faktem. A z kolei słuszna krytyka owszem, jest potrzebna ale jeśli nie odbywa się ona za plecami duchownych tylko kierowana jest bezpośrednio do nich. Ale przerośnięte ego nie pozwala na przyjęcie tego do wiadomości.
Napisał Ksiądz: "Natomiast wstrzemięźliwość stała może stanowić poważne niebezpieczeństwo dla wierności małżeńskiej, zwłaszcza w młodszym wieku". Czy to oznacza, że w małżeństwie nie powinno się zachowywać wstrzemięźliwości stałej? Jak to należy rozumieć?
OdpowiedzUsuńMożna zachowywać za obopólną zgodą i gdy jest pewne, że żadne z małżonków nie jest przez to narażone na złamanie wierności małżeńskiej czyli na cudzołóstwo.
Usuń