Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jaka jest ranga dokumentów Vaticanum II?


Nie znam wszystkich wypowiedzi x. Hesse odnośnie Vaticanum II. Na ile je znam, uważam, że sprowadzają się one do kwestii charakteru oraz rangi jego dokumentów. Wiąże się to z zamiarem, który przyświecał jego zwołaniu, oraz z celem. Nie bez znaczenia jest także zarówno forma wypowiedzi jak też treść. Po krótce chodzi o następującą charakterystykę:

1. Zamiarem było - według oficjalnych deklaracyj Jana XXIII - nie dbałość o czystość nauczania wiary i obyczajów, czyli obrona przed herezjami, lecz głoszenie dopasowane do współczesności. W tym znaczeniu był to sobór nie dogmatyczny, lecz "pastoralny". Z góry wykluczone zostało głoszenie nowego nauczania co do treści. Nowa miała być jedynie forma, czyli sposób przekazania treści nauczania.Takie określenie celu soboru miało miejsce po raz pierwszy w historii Kościoła. Celem wszystkich poprzednich soborów była troska o czystość wiary i dyscypliny, tym samym odparcie błędów i nadużyć. W tym znaczeniu wszystkie poprzednie sobory były dogmatyczne, co oczywiście nie zaprzecza ich charakterowi pastoralnemu.

2. Faktycznie forma zastosowana w dokumentach Vaticanum II wyraźnie i ewidentnie odbiega od formy wypowiedzi wszystkich poprzednich soborów: nie tylko nie ma kanonów potępiających błędy, lecz styl jest często jedynie opisowy oraz wieloznaczny. Brak precyzji teologicznej spowodował nie tylko zamieszanie, lecz poważne napięcia i konflikty zarówno w teologii jak też w zastosowaniu praktycznym.

3. De facto dokumenty Vaticanum II zawierają nie mało nowości, które mają charakter nie tylko praktyczno-dyscyplinarny, lecz w swej istocie doktrynalny, dotyczący nauczania prawd wiary i moralności. Tutaj tkwi najpoważniejszy problem, na który wskazuje także x. Hesse.

Jest jednak prosta zasada, która daje rozwiązanie tych trudności. To właśnie ona jest podstawą słynnego hasła Benedykta XVI odnośnie Vaticanum II, mianowicie tzw. hermeneutyki ciągłości jako przeciwieństwa fałszywej interpretacji na zasadzie "hermeneutyki zerwania". Zasadą dogmatyczną jst tutaj niezmienność Kościoła w wyznawaniu i nauczaniu prawdy objawionej. Zasadą historyczną jest wola i zamysł Ojców Soborowych, których - przynajmniej w zdecydowanej większości - celem nie było ani zaprzeczenie dotychczasowemu Magisterium ani wprowadzanie nowości sprzecznych z prawdami wiary i moralności. Mówiąc najkrócej: o ile w dokumentach Vaticanum II znajdują się nowości sprzeczne z nieomylnym nauczaniem Kościoła, nie mają one i nie mogą mieć mocy wiążacej. Nie są wiążące także wypowiedzi nie dotyczące wprost prawdy wiary, jak np. odnośnie islamu czy innych kultów, gdyż należą one do dziedziny religioznawstwa, nie nauczania wiary objawionej. Stąd właściwa recepcja Vaticanum II musi przede wszystkim respektować charakter poszczególnych zdań. Z tego charakteru wynika możliwość, a nawet obowiązek krytyki, a nawet odrzucenia pewnych zdań, o ile są one sprzeczne czy to z oficjalnie zadeklarowanym celem soboru czy ze wcześniejszym stałym czy niezmiennym nauczaniem Kościoła.

3 komentarze:

  1. Jak Ksiądz odpowiedział by na stanowisko FSSPX w sprawie hermeneutyki ciągłości?
    https://laportelatine.org/formation/crise-eglise/nouveau-magistere/lautorite-du-concile-vatican-ii [x. Jean-Michel Gleize FSSPX ]
    https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1305 [ Problemy „hermeneutyki ciągłości” cz. I, Jan Vennari ], https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1312 [ cz. II ]; piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1552 [ "Hermeneutyka hermeneutyki ciągłości
    Refleksje nad jej implikacjami i ostatecznymi konsekwencjami (cz. I)" x. Dawid Pagliarani FSSPX ], https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1561 [ cz. II ] + krytyka zawarta w książce "Portret filozoficzny Josepha Ratzingera" x. bpa Bernarda Tissiera de Malleraisa FSSPX

    OdpowiedzUsuń
  2. > 3. De facto dokumenty Vaticanum II zawierają nie mało nowości, ...
    > Jest jednak prosta zasada, która daje rozwiązanie tych trudności. To właśnie ona jest podstawą słynnego hasła Benedykta XVI odnośnie Vaticanum II, mianowicie tzw. hermeneutyki ciągłości jako przeciwieństwa fałszywej interpretacji na zasadzie "hermeneutyki zerwania".

    Hermeneutyka ciągłości, może być krótko scharakteryzowana jako hermeneutyka naciągania. Niby to, co niezmienne, ma być zachowane. Jednak nie wiadomo, co tak naprawdę ma być niezmienne. Tak naprawdę, to nie jest żadna hermeneutyka, a po prostu listek figowy dla nieustannych zmian. BXIty sam mówi o ciągłości w zmienności. Ot taka polityka salami, po cienkim plasterku odcinać i zmieniać, żeby się ludzie nie zorientowali.

    WBXVIgo, przykładem tej hermeneutyki ma być deklaracja SWII o wolności religijnej. To, szczególnie w interpretacji Wojtyły, znaczyło po prostu, że każdy może wierzyć w cokolwiek chce i publicznie to demonstrować w ramach bliżej nieokreślonego prawa. Taką "wolność" Kościół jednak zawsze potępiał, bo tylko jedyna prawdziwa religia, czyli Religia Katolicka z właśnie z racji swej prawdziwości ma prawo być powszechnie głoszona. Inne religie tolerowane, i to tylko wtedy, gdy są już głęboko zakorzenione.

    Kościół ma tu jednoznaczne stanowisko wypracowane już w IVtym wieku przez św. Wincentego z Lerunu, Ojca Kościoła: nalezy wierzyć w tym samym sensie i w tym samym znaczeniu w to, co Kościół zawsze i wszędzie wierzył. Żadnego naciągania, żadnej zmiany, a co najwyżej precyzyjniejsze wyrażenie oraz wyciąganie racjonalnych konsekwencji. Polecam jego traktat pt. Communitorium.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio pojawił się niezły wykład Pawła Lisickiego o Ratzingerze: https://gloria.tv/post/DU3MgQDu4vPW2Uu7k6MJxA7EZ#2325

    Lisicki nie powiedział wprost, że Ratzinger to był to heretyk, ale ... , ale ..., ale podaje fakty, cytuje prace, a także odwołuje się do dobrze uzasadnionych opinii i prac osób, które taki zarzut formułowały wprost. Przytaczane argumenty nie pozwalają w to wątpić.

    Na wstępie powiedział też, że kard. Mueller sprawujący kiedyś funkcję Prefekta Kongregacji Nauki Wiary - o sprawowaniu tej funkcji trudno mówić dobrze - proponował, żeby Ratzingera ogłosić "doktorem kościoła". Na to pełna zgoda pod warunkiem wyjaśnienia, że chodzi o "kościół soborowy", czy raczej sektę soborową. Tytuł Ratzingera brzmiałby: Doktor Kościoła Soborowego. Czyż, zważywszy całą jego działalność, nie byłaby to doskonała charakteryzacja rzeczonego?

    OdpowiedzUsuń