W takim wypadku nie ma innej metody jak tylko cierpliwe wyjaśnianie i przekonywanie. Jedynie rodzice czy opiekunowie mogą mieć wpływ na to, co dziecko czyta, ogląda, słucha. Aczkolwiek obecnie w dobie smartfonów raczej nie jest możliwa zupełna kontrola.
W każdym razie podstawą i warunkiem skuteczności starań wychowawczych jest zaufanie dziecka. Z wiekiem trudniej jest je zdobyć, a łatwiej utracić i bardzo trudno odzyskać.
Dlatego należy przede wszystkim dbać o dobrą relację z dzieckiem. Oczywiście nie za cenę prawdy. Dość powszechne jest niestety przeświadczenie, że kłamstwo, oszukiwanie czy manipulacja jest koniecznym i skutecznym środkiem wychowawczym. Jest to fałszywe przeświadczenie. Taka metoda może mieć oczekiwany skutek najwyżej doraźnie i krótkotrwale, a w rezultacie jest toxyczna i zabójcza dla relacji, gdyż niszczy zaufanie dziecka, które jest potem bardzo trudno odbudować, niekiedy nawet niemożliwe. Należy pamiętać, że dziecko, które czuje się okłamane i oszukiwane, jest skłonne raczej z góry odrzucić nawet dobre i słuszne pouczenia czy próby pomocy.
Także zaufania nie można zdobyć podstępem, lecz jedynie szczerością i dobrocią. Oczywiście nie oznacza to zasadniczego pobłażania. Istotne jest, by dziecko wiedziało, że może na danej osobie polegać, że danej osobie zależy na dobru dziecka, a nie na narzucaniu swojej woli, nawet jeśli ta wola jest słuszna.
Argumenty racjonalne trafiają do dziecka dopiero wtedy, gdy relacja jest zdrowa emocjonalnie i to z obydwu stron. To wymaga od osoby wychowującej także dojrzałości emocjonalnej i osobowej. Wtedy można stać się dla dziecka autorytetem nie z przymusu czy z pozycji, lecz w jego rozeznaniu. Jego zdolności rozeznania nie należy lekceważyć, lecz ją budować i wspierać. Na tym właśnie polega dobre wychowanie.
Osoba nie będąca rodzicem ma tą korzystną sytuację, że jest przynajmniej w znacznym stopniu poza relacją między dzieckiem a rodzicami i tym samym ma szansę być osobą zaufania w problemach, którymi dziecko nie chce czy nie może podzielić się z rodzicami, np. z lęku przed przykrymi konsekwencjami. Im większa otwartość dziecka, której zresztą nie można wymusić, tym większa jest szansa na skuteczność pouczeń i wskazówek.
Wymaga to oczywiście zarówno spędzania czasu z dzieckiem, jak też okazywania zainteresowania jego problemami i potrzebami, oczywiście bez wchodzenia z butami w jego świat wewnętrzny i zewnętrzny. To wymaga odpowiedniej delikatności, taktu i wyczucia. Dziecko, zwłaszcza w okresie dojrzewania, jest wrażliwe na punkcie swojej wolności, a równocześnie ma często niezaspokojoną potrzebę podzielenia się swoimi problemami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz