Pojawia się pytanie, czy i jakie ma znaczenie uczestniczenie w takim a nie innym obrzędzie. Zwłaszcza chodzi o różnicę między liturgią tradycyjną a tzw. Novus Ordo czyli obrzędami "zreformowanymi" po Vaticanum II.
Według sakramentologii katolickiej każdy sakrament składa się z materii, formy, szafarza oraz przyjmującego. Spełnienie określonych warunków co do każdego z tych składników jest konieczne do tego, by sakrament się wydarzył. Tak np. chrztem nie jest polanie głowy psa mlekiem przez małpę, Eucharystią nie jest wypowiedzenie przez osobę świecką nad chipsami i coca-colą słów "to jest dobre", sakramentem święceń nie jest położenie łapy szczekającego psa na nodze kobiety itp. Do ważności chrztu wystarczy natomiast polanie wodą jakiejś części ciała człowieka nieochrzczonego wraz wypowiedzeniem słów "ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" w intencji czynienia tego, co czyni Kościół. To jest istota sakramentu Chrztu. Natomiast wszystkie inne słowa i czynności składające się na obrzęd Chrztu należą teologicznie do kategorii sacramentale (liczba mnoga: sacramentalia, w odróżnieniu od sacramentum/ sacramenta).
Podobnie jest w przypadku sakramentu Eucharystii. Do jego ważności konieczne jest wypowiedzenie przez ważnie wyświęconego kapłana słów Konsekracji nad chlebem i winem z intencją czynienia tego, co czyni Kościół, a ważnie przyjmującym Eucharystię może być tylko osoba ochrzczona. Wszystkie inne czynności i słowa kapłana należą do kategorii sacramentale (sacramentalia).
Według nauczania Kościoła wyrażonego w Codex Iuris Canonici z 1917 r., kanon 1144, sacramentalia - czyli wszystkie obrzędy dodane przez Kościół do istotnych czyli niezbędnych składników sakramentów - są skuteczne na mocy czynności Kościoła, czyli zwłaszcza celebransa działającego w imieniu Kościoła (opus operantis Ecclesiae). Oznacza to, że jakość i też ilość tych czynności ma wpływ na ich skuteczność czyli działanie w porządku łaski.
Katechizm Kościoła Katolickiego zasadniczo potwierdza tę zasadę, aczkolwiek niestety mniej wyraźnie:
W każdym razie nie jest obojętne, jakie to są obrzędy, w jakiej ilości, i przez kogo i jak są sprawowane. Dlatego właśnie skrócenie słów i czynności, a zwłaszcza tak poważne obcięcie czynności celebransa, które ma miejsce w tzw. koncelebrze jest pozbawieniem wiernych i całej ludzkości tych owoców w porządku łaski, które są związane z obrzędami tradycyjnymi.
Czy to zdjęcie po lewej wydarzyło się naprawdę?! Czy sodomickie barwy na Mszy to nie jest jakieś bluźnierstwo ?
OdpowiedzUsuńPrzecież tego typu ekscesy są w wielu kościołach na zachodzie na porządku dziennym, zwłaszcza w Niemczech.
UsuńLaudetur Jesus Christus!
OdpowiedzUsuńDziękuję Księdzu za to istotne przypomnienie!
Trochę z innej beczki.
Jaką ważność/skuteczność mają modlitwy wstawiennicze w kręgach tzw. charyzmatycznych? Czy wolno osobom świeckim modlić się w geście wyciągniętych rąk nad innymi (w tym nad kapłanami)?
Jak należy oceniać rzekome uzdrowienia w czasie tego typu spotkań?
Jak każde rzekome "uzdrowienia" wszelkiej maści protestantów, iluzjonistów i Hochsztaplerów. Osmiesza to tylko Kościół Katolicki.
Usuń>a ważnie przyjmującym Eucharystię może być tylko osoba ochrzczona
OdpowiedzUsuńCo to znaczy? Konsekrowana hostia po przyjęciu jej przez nieochrzczonego dekonsekruje się?
Oczywiście nie dekonsekruje się, ale łaska sakramentu Eucharystii nie może zostać przyjęta przez osobę nieochrzczoną i w tym znaczeniu to przyjęcie jest nieważne.
UsuńRaczej osoba taka przyjęła Pana Jezusa w Komunii. Jednak nie odniesie z tego korzyści duchowej lecz wyrok jeśli zrobiła to świadomie. Tak samo jak katolik w stanie grzechu ciężkiego. Sakrament był.
UsuńMoje pytanie brzmi:
OdpowiedzUsuńCzy siłą rzeczy, novusowy wierny, ale wierzący ortodoksyjnie, tradycyjnie, świadomy kryzysu Kościoła, nie ma szans na uświęcenie się w takim samym stopniu jak inni wierni, którzy mają możliwości uczestniczenia w tradycyjnej Mszy?
Czcigodny ksiądz już gdzieś o tym pisał, rozróżnienie na dwa rodzaje łask czy cos takiego. Jeden rodzaj jest taki sam dla obu rytów a drugi niestety na niekorzyść NOM.
UsuńMożna Księże prosić o odpowiedź?
UsuńCzy przez SVII większość ludzi, mimo szczerych chęci nie ma tak dużych szans na osiągnięcie wysokiego poziomu świętości, jak nasi przodkowie?
Rozumiem, opus operantis Ecclesiae i zgadzam się, ale czy to jest tak daleko idąca "matematyczna" kwestia , że współcześni ludzie mają faktycznie trudniejszą drogę, bo ktoś wpadł na diabelski pomysł i chciał zniszczyć Kościół?
Jaki wysoki poziom świętości? Nikt na Ziemi nie jest świętym, żyjący katolicy to Kościół walczący, bo dopiero walczy o przezwyciężenie zła. Świętym można zostać dopiero po śmierci jeśli walka ze złem przeważy nad uleganiem złu. Sakramenty są po to, żeby pomagać w walce ze złem, jeśli ktoś je ignoruje to łatwiej może ulegać złu. Z pewnością wiele zmian posoborowych wywarło przynajmniej pośrednio negatywny wpływ na dusze wielu katolików. Nie wiem jak to jest z sakramentami, ale podając przykładowo dyscyplinę postną, jej radykalne zredukowanie przez usunięcie ścisłego postu w wiele dni (np w suche dni, w Wigilię i w inne święta) pośrednio przyczyniło się do większego ulegania pożądliwościom. Bo jak wiadomo jeśli katolicy nie mieli przysłowiowego bata nad sobą to prędzej wpadli w obżarstwo, z obżarstwa w pijaństwo, a następnie w nieczystości z których potem rozprzestrzeniły się różne zboczenia jak homoseksualizm, czy w najgorszym przypadku nawet pedofilia. Bo pożądliwość tak jak każdy narkotyk zaczyna się od małych rzeczy, jak nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, a kończy się w wielu przypadkach na wykolejeniu. W przypadku Eucharystii mógłbym zasugerować wpływ zmian liturgicznych na odczucie powagi Najświętszej Ofiary, bo jak wiadomo teraz miliony katolików ją traktują na rypał pies, myślę, że każdy wie o co chodzi, komunie na stojąco i do rąk kończąc na skrajnych przypadkach jak "msze" przy piwie, przerobione na występ blackmetalowy lub z psem jako "ministrantem" i inne nadużycia (niestety te nadużycia odbywały się z udziałem posoborowych papieży, Bergoglio jeszcze jako biskup Buenos Aires odprawił "mszę Pinokio" dla dzieci, w czasie wizyty JP2 w Papui kazanie wygłosiła studentka z nagimi piersiami). Jaki jest tego efekt? Spadek wiary w fizyczną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, a koniec końców kończy się to utratą wiary jako takiej i ateizmem.
UsuńJak zwykle, wszystkiemu winien ten straszny Sobór, który wszystko rozmontował! Kościół był najcudowniejszą instytucją pod słońcem przez 2000 lat, a później przyszedł Sobór i rozwalił. Ileż można czytać takie komentarze? Później szok i oburzenie, że nas, przywiązanych do tradycji i Tradycji mają za nawiedzonych. Serio, "bat nad sobą"? Serio, katolicy, a idąc dalej - chrześcijanie, potrzebują czuć nad sobą bat? Czy to się nazywa wolność po katolicku, poganianie bydła batem? Może po prostu ludzie grzeszyli zawsze, może zawsze się obżerali, może zawsze było pijaństwo, może zawsze była nieczystość, może zawsze był homoseksualizm? Nie popadajmy w śmieszność i nie dajmy się zwariować.
Usuń