Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Naiwność i oszukaństwo - film Kondrata (z uzupełnieniem)


O nowszym filmie Michała Kondrata było mi dane już się wypowiedzieć (por. tutaj), zaś kilkakrotnie w sprawie objawień s. Faustyny (por. tutaj). W przypadku tego filmu sprawa jest podobnego rodzaju, a nawet grubsza, pod względem zarówno faktów jak też teologii. Przejdźmy po kolei. 

1. Pierwszym grubym fałszem, demaskującym cały film, jest twierdzenie na początku, iż nauczanie Kościoła przez wieki wypaczało prawdę o Bogu i trzeba było s. Faustyny, by je wyprostować. No cóż, to twierdzenie jest tak groteskowe i zarazem bezczelne, że nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. W każdym razie dobrze, że padło, gdyż ukazuje wprost, o co w tym wszystkim chodzi: o nauczanie o Bogu, które jest sprzeczne z odwiecznym nauczaniem Bożego Objawienia przez Kościół.

2. Już przedstawienie powołania s. Faustyny do zakonu jest znamienne. Jej twierdzenie, że Jezus ją wzywa, powinno być sygnałem alarmowym dla spowiednika i przełożonych w zakonie już zanim została przyjęta, zwłaszcza w okoliczności, iż rzekomo już od pewnego czasu rzekomo Pan Jezus jej się objawiał. Reakcja rodziców była normalna: gdy dziecko mówi, że Jezus wzywa, to brzmi to dziwnie i powinno być bliżej zbadane, tak więc w tym znaczeniu słusznie uznali, że Helena jest szalona. Gdyby Jezus rzeczywiście wzywał, to by na pewno natchnął ją także do tego, by omówiła ze spowiednikiem sprawę tych zjawień, a tego widocznie nie uczyniła. Tym samym była podatna na mamienie szatańskie i trwała w pysze, skoro uważała, iż sama sobie poradzi z tymi zjawieniami. Już ta postawa świadczy o braku pokory i tym samym braku dojrzałości duchowej, i jest gorsząca. Najpóźniej w momencie przyjmowania do zakonu powinna była wyjawić swoje przeżycia spowiednikowi. Także przełożona przyjmująca ją powinna była dopytać, co dokładnie ma na myśli mówiąc, że "Jezus wzywa". Takie słowa w ustach prostej dziewczyny nie są normalne. Normalny jest natomiast sceptycyzm przełożonych wobec takich słów. Każdy rozsądny człowiek, zwłaszcza choć trochę doświadczony w sprawach duchowych, przynajmniej by dopytał, na czym polega to wzywanie. Jest bardzo mało prawdopodobne, by przełożona przyjęła takie słowa za dobrą monetę, bez zbadania, co one właściwie znaczą w przypadku Heleny. Tak więc wygląda na to, że s. Faustyna opisując tę sytuację po prostu skłamała, to znaczy faktycznie innych używała słów, motywując chęć wstąpienia do zakonu, skoro nikt wtedy nie dopytał, jakie to jest wzywanie, i tym samym nie wyszły na jaw rzekome widzenia. 

W tym kontekście znamienne jest, iż jedyne i dość zagadkowe - pochodzące od nieznanej "pani dr" - świadectwo zdrowia psychicznego s. Faustyny pochodzi z roku 1952, czyli wydane 19 lat po jej śmierci: 




3. Nader ciekawa jest sprawa obrazu namalowanego przez Eugeniusza Kazimirowskiego. Znamienne jest, że to właśnie jego x. Sopoćko wybrał do zadania zleconego rzekomo przez Pana Jezusa, mimo iż Kazimirowski był masonem. A może właśnie dlatego? W filmie x. Sopoćko jest z nim per "ty", co zapewne także nie jest przypadkowe. Otóż spowiednik x. Faustyny regularnie pozował do fotografij z rozpiętymi guzikami sutanny, co po pierwsze nie mogło być przypadkowe, a po drugie jest delikatnym ale wyraźnym zaznaczeniem masońskiego symbolu "ukrytej dłoni":








Ciekawe jest świadectwo znawcy i zwolennika x. Sopoćki, który widocznie ujawnia, iż x. Sopoćko albo złamał tajemnicę spowiedzi - wskutek czego popadł w automatyczną (latae sententiae) karę exkomuniki, albo po prostu oszukiwał w swojej opinii o s. Faustynie, gdyż tylko na podstawie spowiedzi może wiedzieć, czy dana osoba popełniła grzech ciężki czy nie: 





Odnośnie x. Sopoćki warto się zapoznać z informacjami podanymi tutaj - ciekawymi, choć pisanymi z pozycji zwolennika: 


Próba usprawiedliwienia x. Sopoćki jest oczywiście groteskowa. 

Film w żaden sposób nie podejmuje tematu, dlaczego propagatorzy kultu objawień s. Faustyny od 1979 r. zrezygnowali z obrazu autorstwa Kazimirowskiego, a posługują się innym obrazem jako rzekomo namalowanym według wskazań zakonnicy. A różnice są ewidentne i poważne, jak np. to, że na obrazie Kazimirowskiego według wskazań s. Faustyny postać ma wzrok spuszczony w dół i tym samym niewidoczne oczy, podczas gdy na obrazie rozpowszechnianym obecnie postać patrzy wprost pięknym, pociągającym wzrokiem. Ciekawe są informacje o dokonanej w latach 1990-ych renowacji i retuszowaniu obrazu Kazimirowskiego. Dziwne jest, iż na tak ważnym i czczonym obrazie rzekomo dokonywano wielokrotnie zmian. Pozostaje pytanie, czy i kto tego dokonywał, i kto na to pozwolił. A zapewne nie jest przypadkiem, że zajęły się nim akurat kręgi tzw. charyzmatyków, czyli protestanckiej sekty pentekostalnej przystosowanej do zwodzenia katolików w ramach struktur kościelnych. W filmie jest to przedstawiane - nie do końca jednoznacznie - niby jako odsłonięcie pierwotnej wersji rysów twarzy autorstwa Kazimirowskiego. Gdyby tak było, to dowodem byłyby pierwotne fotografie tego obrazu, ale one właśnie nie poświadczają tej wersji. Wystarczy spojrzeć na fotografie opublikowane chociażby na wczesnych materiałach propagandowych objawień s. Faustyny. Obliczone na naiwność odbiorców jest twierdzenie, jakoby Kazimirowski nie dysponował technicznymi możliwościami kopiowania zarysu twarzy z Całunu Turyńskiego, który wówczas był przecież szeroko znany także z fotografij wcale nietrudnych do zdobycia. Wiadomo, że x. Sopoćko w tym czasie podróżował do Ziemi Świętej, więc tym bardziej mógł przywieźć fotografie Całunu. Zdolny artysta - jakim był Kazimirowski - bez większego trudu był w stanie skopiować przynajmniej podstawowe wymiary zarysu twarzy, więc mówienie o cudownej zgodności z wizerunkiem na Całunie i chuście z Oviedo jest po prostu robieniem ludziom wody z mózgu. 

4. Ciekawy jest wątek ciemnego tła obrazu. Najpierw jest podane słowami s. Faustyny, że Jezus wychodzi z ciemności. Biorąc dokładnie, jest to bluźnierstwo, gdyż ciemność i otchłań oznacza zarówno w Piśmie św. jak też w całej Tradycji Kościoła zło i szatana. Jest to więc symboliczne zaprzeczenie prawdy, iż Jezus Chrystus przychodzi z nieba, która jest jasnością, gdyż oznacza rzeczywistość Bożą. Podjęta w dalszym ciągu filmu inna próba interpretacji ciemnego tła, mianowicie że bez jasnej postaci Jezusa pozostaje tylko ciemność, czyli zło i grzech, także nie odpowiada Bożemu Objawieniu, gdyż przeczy objawieniu naturalnemu i starotestamentalnemu, które już zawierały pewne światło prawdy Bożej, wprawdzie niedoskonałe, ale jednak. 

5. Jedynie wytworem bujnej a kłamliwej fantazji może być scena, według której w 1965 r. ówczesny abp K. Wojtyła otrzymuje od kardynała prefekta Świętego Oficjum A. Ottaviani'ego zalecenie otwarcia procesu informacyjnego do beatyfikacji s. Faustyny w sytuacji obowiązującego zakazu rozpowszechniania jej rzekomych objawień. Ów zakaz jest bowiem jednoznaczną negatywną oceną rzekomych objawień i tym samym nie ma żadnych podstaw do wszczynania procesu. Aż do pontyfikatu Jana Pawła II (od 1978 r.) ani w Polsce, ani gdziekolwiek na świecie nie było żadnego kultu s. Faustyny, a trwały spontaniczny kult danej osoby jest według odwiecznych zasad Kościoła pierwszym wyjściowym warunkiem otwarcia procesu informacyjnego, o czym ktoś taki jak kard. A. Ottaviani z pewnością wiedział i tego przestrzegał. 

6. Przeciw świętości x. Sopoćki świadczą dość wyraźnie następujące fakty wspomniane w filmie:

- Mimo rzekomej wiekopomnej misji kierownictwa duchowego dla s. Faustyny x. Sopoćko udaje się w podróż do Ziemi Świętej, porzucając na ten czas swoje nadzwyczajne i wiekopomne zadanie duchowej opieki. Widocznie "Pan Jezus" udzielił mu urlopu...

- Ukazana pomoc Żydom przez wystawianie im fałszywych metryk Chrztu św. jest niczym innym jak oszustwem i to w materii świętej jaką jest sakrament oraz przyjęcie wiary Chrystusowej. Ratowanie życia biologicznego nie może być moralnym usprawiedliwieniem takiego oszustwa. 

7. W związku ze spaleniem pierwotnej wersji "Dzienniczka" przez s. Faustynę nasuwa się wiele pytań: Czy ona nie spowiadała się podczas nieobecności x. Sopoćki (z powodu podróży do Ziemi Świętej)? Jeśli się spowiadała, to czy wyznała spowiednikowi swoje wizje i spisywanie ich? Na jakiej podstawie uznała, że wizje są mamieniem szatańskim? Czy samodzielnie tak uznała, nie pytając nikogo, także spowiednika zastępującego x. Sopoćkę? Otóż jeśli zupełnie sama podjęła decyzję o spaleniu, to albo miała pewność co do pochodzenia szatańskiego (i ta pewność była słuszna), albo działała z chwilowego widzimisię i zgrzeszyła ciężko przeciw posłuszeństwu kierownikowi duchowemu. Co na to powiedział jej Pan Jezus, który się rzekomo zjawiał? W każdym razie to zupełnie nie pasuje do rzekomego posłuszeństwa Panu Jezusowi, tym bardziej do licznych pochwał dla s. Faustyny ze strony rzekomego Pana Jezusa. Innymi słowy: to się całości nie trzyma. Tak więc albo zatajane są istotne fakty, albo cała historia jest zmyślona czy przynajmniej poważnie przekręcona. 

8. Muszę wskazać także na jaskrawy fałsz teologiczny, zawarty w scenie spowiedzi s. Faustyny. Gdy spowiada się z buntu przeciw poleceniom przełożonych, x. Sopoćko mówi, że nie ma grzechu, jeśli mimo wewnętrznego buntu polecenia są wykonywane. Jest to oczywiście nieprawda, ponieważ grzech jest przede wszystkim i najpierw aktem wewnętrznym. Jeśli ktoś w postawie wewnętrznego buntu wykonuje polecenie zewnętrznie, to grzech pozostaje wewnętrzny, gdyż jest grzechem w myślach. Posłuszeństwo zakonne i kościelne polega na chętnym wykonywaniu poleceń przełożonych w duchu naśladowania Chrystusa, nawet mimo zastrzeżeń co do słuszności polecenia, przy czym zastrzeżenia wolno wyrazić także zewnętrznie. Czym innym jest jednak bunt, gdyż oznacza on sprzeciw, najpierw wewnętrzny. Jeśli ktoś w postawie wewnętrznego sprzeciwu na zewnątrz ulega poleceniu, to po pierwsze nadal grzeszy, aczkolwiek tylko wewnętrznie, a po drugie postępuje obłudnie, ponieważ w sprzeczności do swego wewnętrznego nastawienia. Tak więc podana nauka x. Sopoćki świadczy o poważnej niekompetencji teologicznej, mimo iż z wykształcenia był teologiem moralnym. 

9. Znamienne jest opowiadanie zakonnicy pracującej w hospicjum odnośnie umierającej kobiety: mimo że wyspowiadała się i przyjęła Ostatnie Namaszczenie, oto na słowa koronki s. Faustyny umierająca rzekomo reagowała w taki sposób jak opętani na exorcyzm. Taka jest przynajmniej wymowa słów tej zakonnicy. Nie wiem, czy zdaje ona sobie sprawę z tego, co powiedziała: skoro umierająca na sakramenty święte nie reagowała jak opętana lecz dopiero na słowa koronki, to oznacza to albo że - według wersji zakonnicy - w sakramentach nie została uwolniona od mocy szatana, albo że koronka jest demoniczna. 

10. Podobny charakter ma opowiadane franciszkanina z Wilna, który rzekomo przez słowa koronki dokonał uwolnienia czyli exorcyzmu. Po pierwsze nie mógł to być exorcyzm, gdyż rytuał Kościoła nie przewiduje stosowania koronki s. Faustyny. Po drugie, ów franciszkanin dopuścił się nadużycia, zastępując właściwy rytuał exorcyzmu textem koronki. Co zresztą nie dziwi, skoro on przyznaje się do stosowania pseudocharyzmatycznej "modlitwy wstawienniczej", czyli demonicznego bełkotu pochodzącego z sekty pentekostalnej. 

Pomijam tutaj analizę scen opartych na treści "Dzienniczka" s. Faustyny, gdyż bardziej celowe jest całościowe zbadanie tego textu. 


Post scriptum 1

Przy okazji warto zwrócić uwagę, kto się szczególnie zasłużył dla propagowania rzekomych objawień s. Faustyny. Otóż autor filmu tak pisze o jednym z jego bohaterów:


X. Michalenko to ukrański Żyd, co doskonale pasuje do całej sprawy. To on zasłużył się zarówno dla publikacji i propagowania "Dzienniczka" jak dla rzekomego cudu za wstawiennictwem s. Faustyny: 


Jego uroczystości pogrzebowe, które ostatnio miały miejsce, przypominały bardziej celebrację apostatów, na co wskazuje choćby biały kolor szat liturgicznych, co jest nie tylko sprzeczne z zasadą liturgii katolickiej lecz znaczące teologicznie, gdyż sugeruje świętowanie Zmartwychwstania czy wręcz kanonizację zmarłego, a nie modlitwę za zmarłych:



Kyrie eleison !



Post scriptum 2

Odnośnie różnych obrazów - i generalnego oszustwa - ogólne informacje podane są tutaj

Właśnie otrzymałem istotną wskazówkę odnośnie dwóch różnych obrazów "Jezusa miłosiernego". Chodzi o text, który zamieszczam w zrzutach (dostępny tutaj). Komentarz jest właściwie zbędny, ale nasuwa się następujący: oszustwo na oszustwie oszustwem pogania...








Krąży także następująca wypowiedź x. Sopoćki (źródło tutaj):


Natomiast znany obecnie specjalista od x. Sopoćki przedstawia kwestię namalowania innego obrazu następująco:



95 komentarzy:

  1. Szczęść Boże, mam pytanie odnośnie tego wizerunku https://www.google.com/search?q=obraz+niepokalane+serce+maryi&client=ms-android-lge-rev1&hl=pl&prmd=insv&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiOv76d4vzuAhXOKewKHReAA7gQ_AUIFSgB&biw=412&bih=719&dpr=2.63#imgrc=sus3rmMd1lYxDM
    Czy Maryja może mieć tak ułożoną lewą dłoń jak Jezus? Czy nie jest to błąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie obrazy istniały na długo wcześniej zanim pojawiły się rzekome objawienia s. Faustyny.

      Usuń
    2. Ale czy takie ułożenie dłoni jest dozwolone, czy to nie błąd

      Usuń
    3. Nie ma reguł kanonicznych w tej sprawie. Jest jednak odwieczna zasada dla sztuki kościelnej, wyrażona przez św. Jana Damasceńskiego: wolno przedstawiać tylko to, co było realnie widziane przynajmniej w wizji wewnętrznej. Innymi słowy: w sztuce kościelnej nie ma miejsca na fantazje, lecz podstawą musi być rzeczywistość widziana przynajmniej duchowo, oczywiście autentycznie, nie w urojeniu.

      Usuń
  2. Czy charyści są grupą masońską? Wspominał ksiądz wcześniej że x. Sopoćko był charystą, podobnie o. Woroniecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie bardzo ciekawy temat, może Ksiądz kiedyś rozwinąć kwestię charystów?

      Usuń
    2. ad "Anonimowy22 lutego 2021 08:24"

      Charystami nie zajmowałem się bliżej. Ewidentne są powiązania z ośrodkiem w Laskach, gdzie działalność charytatywna dla niewidomych jest tylko przykrywką dla wywrotowych działań wewnątrz Kościoła. Takie postaci jak x. Korniłowicz, x. Bogdanowicz i Jerzy Zawieyski są znamienne dla tego towarzystwa.

      Usuń
    3. W poniższych linkach sporo informacji o charystach, niektóre wręcz szokujące, czy nawet sensacyjne, naturalnie o ile są prawdziwe

      https://zascianekporusza.wordpress.com/2019/06/09/ksiadz-prymas-polski-bp-stefan-kardynal-wyszynski/

      Usuń
    4. Co gestu ukrytej dłoni znalazłem fotografię ks Franciszka Hodura późniejszego biskupa starokatolickiego PNKK. https://alchetron.com/cdn/franciszek-hodur-64108805-9f5f-4230-9d94-a10843b5330-resize-750.jpeg

      Usuń
  3. Czy poleca ksiądz książki o Woronieckiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie nie polecam, gdyż mieszają prawdę i fałsz.

      Usuń
  4. Nie polecam, ponieważ jest kryptomodernistą i oszustem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jakiej podstawie ksiądz uważa że O Woroniecki jest kryptomodernistą i oszustem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Tęsknił za reformą liturgii.
      2. Kłamał pisząc, jakoby modernizm przestał istnieć.
      3. Napisał kłamliwą książeczkę promującą s. Faustynę, dokładniej rzekomą wyższość miłosierdzia nad sprawiedliwością, co jest oczywiście fałszem teologicznym.

      Usuń
    2. Bóg zapłać za odsiewanie zaren od plew!

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o modernizm to zdania są podzielone(fsspx uważa że on jest a np ten teolog(Paweł Pomianek) po lekturze swierdza że modernizm do dziś nieopanował Kosciołą,choć pewne zalążki do niego przeniknęły.Więc odnośnie modernizmu to ciężko w sumie mu kłamstwo zarzucić w sumie może jakoś odbierał modernizm inaczej.Co do reformy liturgii to niewiem czemu tesknota za zmianą liturgii miała być zła.
      A Czy jest orzeczenie magisterium które mówi że miłosierdzie jest równe a nie wyższe sprawiedliwosci "...rzekomą wyższość miłosierdzia nad sprawiedliwością," ?



      https://www.salon24.pl/u/pawelpomianek/67067,o-modernizmie-w-kosciele-po-lekturze-pascendi-sw-piusa-x

      Usuń
    4. ad "Anonimowy22 lutego 2021 12:20"

      Ten artykulik jest bardzo słaby, zwłaszcza w końcowym akapicie po prostu fałszywy.

      Usuń
    5. "Co do reformy liturgii to niewiem czemu tesknota za zmianą liturgii miała być zła." Dlatego: http://wiernitradycjilacinskiej.pl/wp-content/uploads/2018/05/Quo-primum-tempore.pdf

      Usuń
    6. Tak najprościej: nie ma miłosierdzia bez sprawiedliwości.

      Usuń
    7. Proszę księdza Olewińskiego (to już nie tamten teolog pisze, tylko zwyczajny anonimowy), o skomentowanie tamtego linku Piotra Zamelskiego oraz odpowiedź na parę pytań:
      1. Dlaczego jeden papież w takim kategorycznym tonie i tak stanowczo ustanowił liturgię, której nie wolno zmienić? Nawet nie wiedziałem, że leży to w kompentencjach papieża... A dlaczego w takim razie inny papież nie może tego odwołać?
      2.Czy grzechem jest tęsknota za innymi obrzędkami, będąc wiernym Rytu Rzymskiego (w moim wypadku, tęsknota za obrządkiem słowiańskim, opracowanym prze śś. Cyryla i Metodego dla wszystkich Słowian, na ziemiach zachodniosłowiańskich jednak wyparty prze obrządek rzymski, czasem nie bez subiektywnej awersji misjonarzy niemieckich do spraw słowiańskich). Czy złe jest marzenie lub chociażby rozważanie przejścia do, powiedzmy, katolickiego obrządku bizantyjsko-słowiańskiego?
      3. Co do śś. Cyryla i Metodego. Ich oponenci twierdzili nierzadko, jakoby można było chwalić Boga jedynie po hebrajsku, grecku i łacinie, oni jednak nazywali takie podejście herezją piłacjańską. Jak z tym jest?

      Usuń
    8. To są pytania w innym temacie. Tutaj nie odpowiem. Należy wystać pytania przez formularz kontaktowy.

      Usuń
    9. A jest tam sens pisać? Bez ironii.

      Usuń
  6. Jednym z najbardziej zaskakujących fragmentów Dzienniczka jest Dz 1035, jakoby koronka miała większe znaczenie niż Litania do wszystkich Świętych, chyba przecież włączona do kościelnych modlitw przy umierających.
    Albo Dz 1797, czy Pan Jezus użyłby słowa "koroneczka"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mnóstwo mniej czy bardziej bluźnierczych fragmentów "Dzienniczka". Właściwie na każdym kroku.

      Usuń
    2. Rzeczowe argumenty m.in. o podobieństwach przypadku s. Kozłowskiej w tym linku:

      https://www.bibula.com/?p=104719

      Usuń
    3. A to ciekawe nie tylko 1797, ale także 752, 835, 851, 1035, 1128, 1255, 1299, 1379, 1731, 1791

      Usuń
    4. Tak, często się to zdrobnienie pojawia, ale nie zawsze jest wyszczególniane jako słowo pochodzące z objawień, tylko jako osobiste zapiski.

      Usuń
  7. A czy książka Katolicka Etyka Wychowcza O Woronieckiego także zawiera błędy i jest niewarta czytania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałem jej całej, więc nie mogę wypowiedzieć się ostatecznie. Mogę jednak powiedzieć, że w stylu jest mglista. To świadczy z reguły niedobrze.

      Usuń
  8. czyli książki o. Woronieckiego: "Katolickość tomizmu" "Pełnia modlitwy", "Katolicka etyka wychowawcza" "Królewskie kapłaństwo: studjum o powołaniu i wychowaniu kapłana katolickiego" nie przybliżają do Boga i należy ich unikać? Będę wdzięczny za krótkie uzasadnienie. Dziękuję. Marcin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że nie mogą być pożyteczne. Jednak ostrzegam przed bezkrytycznym łykaniem wszystkiego, co pisze o. Woroniecki. To może być niebezpieczne dla kogoś, kto nie jest ugruntowany we wierze katolickiej i w znajomości solidnej teologii katolickiej.

      Usuń
    2. Odnośnie do lektur, wielce pożyteczna byłaby zakładka na blogu z listą książek zawierających niezmutowaną nauką katolicką, które Xsiądz poleca, a które teraz są niejako rozproszone po blogu i w odpowiedziach Xsiędza na posty. Serdeczne Bóg zapłać za dotychczasowy trud Xsiędza!

      Usuń
    3. To jest dość trudne do spełnienia, gdyż po pierwsze nie dysponuję dobrą znajomością polskiej literatury teologicznej, a po drugie niewiele z niej mogę polecić. Bez wątpienia mogę polecić tylko bpa Pelczara oraz x. Kwiatkowskiego, Filozofię wieczystą. Generalnie godne zaufania są podręczniki teologii sprzed 1965 r., choć zdarzają się mankamenty czy niedokładności w mniej ważnych kwestiach.

      Usuń
    4. Dlaczego podręczniki teologii po 1965 są złe ?

      Usuń
  9. Czy ,,Pelnia modlitwy " o Woronieckiego jest godna polecenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza część jest dość dobra. Druga jest słaba, wręcz niegodna teologa. Przykład: mówiąc o liturgii ma na myśli każdą modlitwę wspólnotową, co jest oczywiście kłamstwem, gdyż liturgia jest oficjalnym kultem Kościoła, czyli sprawowaniem sakramentów oraz oficjum według ksiąg wydanych przez władze kościelne. Czymś innym są nabożeństwa czy prywatne zebrania wiernych - nie są one liturgią.

      Usuń
  10. "Jeśli ktoś w postawie wewnętrznego sprzeciwu na zewnątrz ulega poleceniu, to po pierwsze nadal grzeszy, aczkolwiek tylko wewnętrznie, a po drugie postępuje obłudnie, ponieważ w sprzeczności do swego wewnętrznego nastawienia." - myśle, że to stwierdzenie o obłudzie to przesada. Nie jesteśmy robotami. I takim zapieraniem sie siebie upokarzamy się i dążymy do świętości.

    "- Mimo rzekomej wiekopomnej misji kierownictwa duchowego dla s. Faustyny x. Sopoćko udaje się w podróż do Ziemi Świętej, porzucając na ten czas swoje nadzwyczajne i wiekopomne zadanie duchowej opieki." - bardzo słaby argument w dyskusji Ksieże. Czy Wszyscy Święci równiez byli pod ciągłą opieką kierowników?

    Z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaparcie się siebie jest właśnie przeciwieństwem wewnętrznego buntu.

      Święci zwykle nie otrzymywali jakichś wizyj i "orędzi". Zresztą x. Sopoćko powinien był od razu poinformować o sprawie władze kościelne.

      Usuń
    2. "Zaparcie się siebie jest właśnie przeciwieństwem wewnętrznego buntu."
      - Nie do końca, inaczej to widze. Nie każdy jest tak cnotliwy na starcie, że z uśmiechem i radością wykonuje polecenia przełożonych choćby najbardziej "wydumane". Chwilowa reakcja buntu, sprzeciwu, ukłucie w nasze ego, miłość własną czy jak tego byśmy nie nazwali jest naturalną rzeczą w pewnym sensie takim przypadku, tak mi się wydaje. Grzech pierworodny zostawił po sobie ślad, a schowanie swojego zdania w kieszeń i wykonanie polecenia (wiadomo, że w takim wypadku nie jest to doskonałe wyjście z sytuacji, bo święty na wszystko reaguje ze spokojem), jest wygraną walką, może z siniakiem pod okiem, ale wygraną :). I uważam, że mówienie o obłudzie błędne. Logicznym wnioskiem uczciwości względem samego siebie byłoby łamanie ślubu posłuszeństwa? Chyba nie :)

      Usuń
    3. Uczciwość polegałaby na wewnętrznej uległości czyli wewnętrznym poddaniu się nakazowi z posłuszeństwa, mimo innego własnego zdania. Natomiast obłudą jest zewnętrzne spełnianie nakazu, trwając w buncie wewnętrznym. Innymi słowy: posłuszeństwo nie wymaga zmiany swojego odmiennego zdania, lecz wewnętrznej uległości mimo swojego zdania.

      Usuń
  11. LICH.
    Czy mógłby się Ksiądz odnieść do tej oceny o. Benedykta Jacka Huculaka? Artykuł wprawdzie nie jest najnowszy, ale waga argumentacji mnie przeraziła. Czy rzeczywiście doszło już w Watykanie do herezji formalnej? Bo że w materialnych herezjach posoborowie pływa od dekad to jasne, ale teraz wychodzi, że mamy już herezję formalną. Co o tym sądzić?
    Tomasz

    https://sacerdoshyacinthus.com/2016/03/03/o-dr-hab-benedykt-jacek-huculak-ofm-watykan-dzisiaj/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tymi uwagami.

      Usuń
    2. Inny komentator pyta:
      1. Skąd w artykule ta pewność herezji właśnie formalnej? Przecież nie ma dowodów na świadomość herezji.
      2.Czy nie przekroczył swoich kompetencji, w przypisach powołując się na marginalną teorię o pochodzeniu znacznej części Żydów od Chazarów? Większość uczonych w sferach z tym bezpośrednio związanych odrzuca takie mniemanie, poza tym, nie ma na to dowodów. W ogóle, teologia ma pozycję wyższą od innych nauk, o ile się nie mylę, ale to z pewnością nie znaczy, że muszę przyznać rację każdej głupocie, którą głosi teolog tylko z racji tego że jest teologiem. Proszę popprawić, jeżeli nie mam racji.

      Usuń
    3. Czy mogę liczyć na odpowiedź?

      Usuń
    4. Jednak twierdzi Ksiądz, że zgadza się z "tymi uwagami". Czyli z oskarżeniami o herezję właśnie formalną, i z ideą "chazaryzmu" Żydów też?

      Usuń
  12. Ten fragment rozbraja fałszywe miłosierdzie:
    Iz 26,10
    "Jeśli łaski doświadczy bezbożny, nie nauczy się sprawiedliwości. W krainie prawości będzie dopuszczał się bezprawia i nie będzie odczuwał bojaźni przed majestatem Pana".

    Poza tym może by za Księdza założyć margaretkę? bo ważne tematy porusza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba to właściwie rozumieć, np w kontekście Rz 5,20

      Usuń
    2. jasne, czyli sama świadomość grzechu ma usprawiedliwiać... to protestanckie życzeniowe myślenie

      Usuń
    3. Bardzo dobry pomysł, aby otoczyć Księdza Dariusza modlitwą różańcowa. Można w komentarzu wyrazić zainteresowanie i poparcie tego pomysłu.

      Usuń
    4. Ja (z 4:35) nie napisałem tego, że sama świadomość ma rzekomo usprawiedliwić

      Usuń
    5. jakaś specjalna modlitwa, czy 10 różańca każdego dnia inna osoba? bo jeszcze nie uczestniczyłam w czymś takim, w linku napisane, że jest dowolność modlitwy: https://www.apostolatmargaretka.pl/utworz-margaretke/

      ktoś dołącza? ja może w niedzielę bym mogła

      Usuń
  13. A pytanie skąd siostra Faustyna wzięła to imię zakonne? W sumie, kojarzy się dość... demonicznie. Nie jestem przesądny ale w całym tym kontekście to imię jest... bardzo dosadne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, wtedy do było bardzo rzadkie imię. Ale byli święci z tym imieniem:
      https://catholicsaints.info/tag/name-faustina/

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że wybierając imię patrzyła raczej na znaczenie - Faustyi to, z łaciny, "szczęśliwa". Marne szanse, żeby inspirowała się dramatem Goethego

      Usuń
    3. W zakonach jest zwykle tak, że przełożeni proponują trzy imiona świętych do wyboru. Są starożytne święte o imieniu Faustyna.

      Usuń
    4. Może inspiracja nie była demoniczna ani literacka, jednak nie była też z języka łacińskiego bo sama była niewykształcona, ledwie podstawówkę miała. Więc odpada, chociaż dobrze wiedzieć.

      Usuń
  14. A czy mógłby ksiądz opisać na czym polega oszustwo w przypadku x Dolindo? Kilkukrotnie wspominał ksiądz, że to oszustwo i że głosił on herezje. Na czym one polegały? Jedyną wiedzę, jaką mam na jego temat wyniosłem z książki "Jezu, Ty się tym zajmij". Wyłania się z niej obraz x. Dolindo jako osoby pokornej, posłusznej Kościołowi i oddającej się jego osądowi, w którego nauce po wieloletnich badaniach nie stwierdzono żadnych herezji i dlatego zdjęto suspensę.
    Choć należy uczciwie przyznać, że głównymi źródłami, na których opiera się książka są własne zapiski o. Dolindo, co mocno podważa ich obiektywność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie osobny wpis w tej sprawie. Książka Bątkiewicz-Brożek jest dogłębnie zakłamana w duchu pseudocharyzmatyzmu i biznesu wydawnictwa "Esprit". Odniosę się do niej. Dopiero wczoraj otrzymałem exemplarz autobiografii x. Dolindo i potrzebuję czasu.

      Usuń
    2. Czy to zakłamanie wynika z tłumaczenia i typu narracji jakim posługuje się autorka?

      Książka to połączenie tłumaczenia osobistych zapisków x. Dolindo plus rozmów z rodziną i osobami, które zetknęły się z kapłanem wraz z opisem podróży do Neapolu autorki. Tutaj moim zdaniem problem może wynikać z tego typu połączenia oraz jak autorka przetłumaczyła na polski dialekt neapolitański.
      Przypadek Księdza Dolindo jest mało spotykany i niezwykły - zastrzegam, że nie jestem nastawiony do tego bezkrytycznie i z niecierpliwością czekam na analizę Księdza.
      Jednak nurtuje mnie kwestia, że będąc jak to sam określa "totalnym imbecylem" otrzymał łaskę przez wstawiennictwo Maryi i jego trudności w nauce ustąpiły. Od tego momentu nastąpił przełom i rozpoczął tworzyć różnego rodzaju dzieła, nie tylko z dziedziny teologii, ale partytury muzyczne, pieśni itp.
      Jego komentarze do Pisma Świętego to opasłe ponad tysiąc stronicowe tomy i to mowa o jednej księdze czy ewangelii.
      Osobiście jest to dla mnie zadziwiające, że tyle tekstu wychodzi spod pióra osoby tak dręczonej i prześladowanej przez Kościół, najbliższe córki duchowe, rodzinę i współbraci. Zakaz odprawiania Mszy Świętej na prawie 30 lat. Myślę o tym, że tutaj bez potrzebnych łask i opieki NMP nikt by nie podołał. Ale ataki i zwodzenia na pewno były nieporównywalnie intensywniejsze i przebiegłe.

      Najbardziej godne uwagi jest jego dzieło życia, ostatnie, którego się podjął w wieku 82 lat (sic!) w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Trzytomowy traktat pt. "Maryja Niepokalana. Matka Boga i Matka nasza" - ponad tysiąc stron - zajmuje mu około 5 lat. Ale zanim się tego podjął zapytał Maryję: „Chcesz, żebym napisał duszom o Tobie?”. „Napisz z miłości do Mnie”
      Zaraz zaczął doświadczać pokus ze strony kusiciela: „Nie możesz napisać tego dzieła! Dlatego zarzuć je, ponieważ ja i tak mogę cię powstrzymać, używając do tego pułapek i siły”. Ks. Dolindo czuł obawy związane ze starością, zmęczeniem i chorobami. Pokusy trwały, aż wreszcie 10 grudnia nastąpił przełom: „Wielkie światło zalało moją duszę, a ja wypalałem się z miłości do Maryi i płakałem, pisząc kolejne strony wprowadzenia. Maryja była w moim umyśle jakby lśniącym światłem otoczonym blaskiem wszystkich świętych, a ja rozmyślałem o Jej trwaniu w odwiecznym zamyśle Boga. To był dzień miłosnego zjednoczenia z Maryją”. (cytaty: Różaniec 1/2021 (823) ks. Robert Skrzypczak).
      Nie tyle autorka co ks. Robert rozpoczął zaznajamiać się z osobą x. Dolindo i zaszczepiać kult na polskiej ziemi.
      Wierzę, że Ksiądz rzuci na to trochę światła. Może jednak nie wszystko jest zakłamane w jego dziełach.

      Usuń
    3. Zakłamana jest książka Bątkiewicz-Brożek. Zakłamana jest także historia x. Dolindo rozpowszechniana przez x. Skrzypczaka. Czy i na ile książki x. Dolindo zawierają fałsz, będą mógł się wypowiedzieć dopiero zapoznawszy się. Tymczasem apeluję o dystans i wystrzeganie się bezkrytycznego łykania tego, co mówią x. Skrzypczak i pani Bątkiewicz-Brożek.

      Usuń
    4. Pełna zgoda. Można porównać z oryginalną autobiografią dostępną do pobrania za darmo na stronie apostolatu Ojca Dolindo: http://www.dolindo.org/vita.html

      Usuń
    5. Wierze, że ks. Dolindo to prawdziwie święty człowiek. Jednak cztając książe Pani Brożek zdziwiło mnie dwukrotne stwierdzenie ze ks. Dolindo był zwolennikiem wprowadzenia do mszału języków narodowych. W jakim zakresie, to nie jest chyba sprecyzowane.

      Usuń
    6. To nie jest kwestia wiary, lecz faktów. Wiele faktów przemawia za tym, że nie był święty.

      Usuń
    7. Ale jakiś dowód na tych wiele faktów?

      Usuń
    8. Już samo powiązanie z tą pomyloną kobietą świadczy przynajmniej o braku rozeznania teologicznego i duchowego. Ponadto napisał niestety dużo bzdur. Będzie osobny wpis w tym temacie.

      Usuń
    9. Jaką kobietą?

      Czekam z niecierpliwością.

      Usuń
    10. Ja kojarzę z jakiejś książki o o. Dolindo (tylko przeglądałem) autorstwa tej pani, że na podstawie jakiegoś objawienia czy wizji, o. Dolindo głosił, że w Wielki Piątek powinno się udzielać wiernym Komunii Świętej. Oczywiście dla autorki nie było to nic niepokojącego i skomentowała to w ten sposób, że była to zapowiedź posoborowej "reformy liturgicznej". Nie przyszło jej do głowy, że może to trochę podejrzane jeśli Chrystus rzekomo wypowiada się za zniesieniem wielowiekowej praktyki Swojego Mistycznego Ciała? Już nie wspominając o tym, że zmiana ta nastąpiła na parę lat przed soborem.

      Czekam (ale cierpliwie) na wpis. Pozdrawiam!

      Usuń
    11. Chodzi o Serafina Gentile.

      Usuń
    12. Rozumiem już
      Z tego co wiem to sprawa z tą kobietą nie była jednoznaczna i ks Dolindo wcale nie był jej jakimś zwolennikiem koniec konców.

      ale również czekam (niecierpliwie) na wpis na ten temat.

      Usuń
    13. Na pewno jej bronił, razem z x. Volpe.

      Usuń
  15. Jak proszę Księdza podchodzić do proroctw św. Hildegardy z Bingen?
    https://cspb.pl/sw-hildegarda-z-bingen-wizja-xi-ostatnie-dni-i-upadek-antychrysta/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas nie zajmowałem się tym wnikliwiej, ale w tym, co znam, nie widzę sprzeczności z wiarą katolicką.

      Usuń
    2. Czy są jakieś potwierdzenia istnienia tzw. proroctwa św. Nila? Krąży toto po Internecie, ale nie znalazłem nigdzie źródła. A ludzie się nim zastraszają.

      Usuń
  16. Interesujące argumenty i analiza niektórych treści Dzienniczka, co Xsiądz sądzi?

    https://mieczducha888.blogspot.com/2019/03/biblijne-dowody-obnazajace-demoniczny.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest pisane z pozycji protestanckiej, więc z gruntu fałszywej. Jednak niektóre uwagi są trafne.

      Usuń
  17. Mógłbym prosić o opinię o "Krótkiej opowieści o Antychryście" Włodzimierza Sołowjowa
    ?

    OdpowiedzUsuń
  18. A co ma do rzeczy bycie ukraińskim Żydem? Proszę nie przemycać swoich osobistych uprzedzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest ani przemycanie, ani osobiste uprzedzenie, lecz stwierdzenie faktu.

      Usuń
    2. Ale co to “wyjaśnia”?

      Usuń
    3. Jak wielokrotnie wykazałem, ofiarowanie Bóstwa - szczególnie w interpretacji x. Różyckiego, na którego powołują się propagatorzy s. Faustyny - oznacza negację Boskiej godności Jezusa Chrystusa, czyli popadnięcie w apostazję judeo-ariańską.

      Usuń
    4. Ale skrót MIC to skrót katolickiego zgromadzenia. Czy żyd nie ma możliwości zostać szczerym katolikiem?

      Usuń
    5. Ma możliwość. Ale w tym wypadku to nie miało miejsca zapewne.

      Usuń
  19. ciekawy artykulik z dn. 2020-11-10 17:54:

    Relikwie kości św. Siostry Faustyny z fałszywym certyfikatem za 750 euro wystawiono na aukcji na portalu catawiki.com. Na polskim Allegro i innych portalach do kupienia są obrazki z relikwią św. Faustyny III stopnia za 50 zł. Przed oszustwem ostrzegają siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, które jako jedyne dysponuje autentycznymi relikwiami Apostołki Miłosierdzia.

    Chociaż prawo kanoniczne zabrania handlu relikwiami, to sprawa ich sprzedaży w internecie się powtarza. W latach ubiegłych na amerykańskim portalu aukcyjnym eBay.com za 2,5 tys. dolarów, można było kupić „relikwie krwi” św. Siostry Faustyny. Do doskonale podrobionej kapsuły z „relikwiami” dołączono także „certyfikat” pisany po łacinie z podpisem ówczesnego metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza.

    – Pragnienie relikwii św. Siostry Faustyny jest bardzo duże, bo jest to święta niezwykle popularna na całym świecie i bliska ludziom, którzy przez jej wstawiennictwo upraszają wiele łask – mówiła wówczas rzeczniczka Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia s. Elżbieta Siepak, która podkreślała, że jest to bardzo bolesne, że handluje się rzeczami świętymi – świętymi dla ludzi, bo de facto nie są to rzeczy święte, bo są sfałszowane; choć w grę wchodzą pieniądze, to jest to przede wszystkim oszustwo duchowe.

    Siostry z Łagiewnik przypominają, że autentyczne relikwie Apostołki Bożego Miłosierdzia są dostępne wyłącznie w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które też udziela informacji na ich temat. Relikwie I i II stopnia trafiają do parafii, kościołów albo kaplic, w których głoszone jest orędzie o Bożym miłosierdziu i praktykowane nabożeństwo do miłosierdzia Bożego. Natomiast relikwie III stopnia – z płótna, na którym spoczywały kości św. Siostry Faustyny – dostępne w laminowanych obrazkach, medalikach, różańcach są przeznaczone dla wiernych do prywatnego kultu. Za relikwie nie pobiera się żadnych opłat, jedynie za kapsuły, w których są one przekazywane, oraz za relikwiarze, a przy relikwiach III stopnia – za same obrazki, medaliki czy różańce.

    źródło: https://www.niedziela.pl/artykul/60913/Falszywe-relikwie-sw-Siostry-Faustyny-w

    i takie jeszcze https://www.faustyna.pl/zmbm/totalne-falszerstwo/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obecnym katastrofalnym wiedzy religijnej bardzo łatwo jest wmówić ludziom cokolwiek, zwłaszcza coś, co wychodzi na przeciw ich pobłażliwości wobec siebie, czyli fałszywe miłosierdzie bez sprawiedliwości. Zresztą większości wystarczy pociągający obrazek (mimo że jest fałszywy) plus "gwarancja" zbawienia dzięki kultowi tego obrazka. Nie trudno zrozumieć, że coś takiego przyciąga i wiąże emocjonalnie, zwłaszcza gdy ma poparcie struktur kościelnych, a nawet jest przez nie promowane.
      Tak więc określenie "totalne fałszerstwo" przysługuje całemu kultowi s. Faustyny.

      Usuń
    2. Jak w takim razie patrzeć na Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia?
      Na Siostry i osoby, które wstępują do tego zakonu?
      Czy to jest faktycznie prawdziwe powołanie?
      Ich misja wydaje mi się uległa zmianie i skierowania jest głównie na propagowanie tego orędzia. Na początku działalności zgromadzenia prowadziły one "Dom Schronienia” (potem "Domy Miłosierdzia") dla dziewcząt moralnie upadłych.

      Usuń
    3. Rzeczywiście ewidentnie doszło do zafałszowania intencji założycieli zgromadzenia (tzw. charyzmatu). Nawet wikipedia podaje:

      "W 1986 r. Kardynał Bernard Law podczas pielgrzymki do Sanktuarium w Łagiewnikach, zwrócił się do Matki Generalnej Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, siostry Pauliny Słomki, o przysłanie do Bostonu kilku sióstr w celu stworzenia wspólnoty Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
      Trzy siostry przybyły do Bostonu 15 września 1988, gdzie założyły tymczasowo klasztor przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej. Był to pierwszy międzynarodowy dom tego Zgromadzenia założony poza Polską.
      Początkowo siostry pracowały w jadłodajni o nazwie „Our Daily Bread”, a następnie przez kilka lat w schronisku dla bezdomnych zubożałych kobiet z dziećmi o nazwie „St. Ambrose Family Inn”.
      Kiedy pierwsza amerykańska kandydatka wyraziła zainteresowanie wstąpieniem do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, 10 października 1993, decyzją kardynała Bernard Law, Zgromadzenie zostało przeniesione do obecnego klasztoru przy kościele św Anny, Neponset Ave. Dorchester, MA.
      Apostolstwo Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Bostonie przeszło ewolucję. Zamiast pracy w schronisku dla bezdomnych kobiet, modlą się z osobami w podeszłym wieku i umierającymi w domach opieki oraz docierają do kobiet i mężczyzn w więzieniach, głosząc orędzie Miłosierdzia Bożego.
      Klasztor ten służy jako dom formacyjny dla wszystkich anglojęzycznych kandydatek."
      Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zgromadzenie_Si%C3%B3str_Matki_Bo%C5%BCej_Mi%C5%82osierdzia

      Usuń
    4. Czy to nie jest tak, że prywatne objawienie przysłoniło Boże Objawienie i prawdziwy cel (charyzmat) zgromadzenia?
      Skoro są nowe cele głównie głoszenie orędzia na świat, to chyba nie każda Siostra z tego zakonu ma możliwość to uczynić, przecież zakres czynności jest różny, a te które "głoszą" i są choćby znane w medium np. YT to garstka. Będąc na kuchni, czy przy innych pracach mało prawdopodobne, że taka Siostra będzie głosić orędzie.
      Nawet na stronie zgromadzenia (https://www.faustyna.pl/zmbm/dzisiaj-charyzmat/) jest podział na charyzmat: na początku i dzisiaj.

      Nie jestem w stanie podać nazwy drugiego zgromadzenia tak popularnego, a jednocześnie tak skupionego na prywatnym objawieniu. Gdyby nie to rzekome orędzie nikt by nawet nie wiedział, że taki zakon istnieje.
      Patrząc choćby na Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo i Siostry Katarzyny Labouré nie ma tak masowej popularności. Nie ma na ich stronie rzucającej się w oczy "reklamy" Cudownego Medalika, jest normalnie można by powiedzieć, odwrotnie niż na stronie ZMBM gdzie choćby adres jest faustyna.pl

      Usuń
    5. To jest jeden z dowodów na inne pochodzenie tych objawień niż od Boga. Od Boga pochodzi wierność i stałość, ponieważ Bóg jest wierny i niezmienny.
      Wg objawień s. Faustyny miał powstać zakon zajmujący się krzewieniem tych objawień. Wprawdzie powstał, ale tylko symbolicznie i na siłę. Tak więc zakon w Łagiewnikach zdradził swój charyzmat, by robić to, do czego miał powstać i został powołany inny zakon... Toż to jest kpina z działania Bożego i parodia autentycznych objawieś prywatnych.

      Usuń
  20. Zapowiedź książkowa wyd. Uniwersytetu Gdańskiego

    Tytuł: Fenomen obrazu Miłosierdzia Wcielonego
    Autor: Zbigniew Treppa
    Rok wydania: 2021

    STRESZCZENIE:

    Autor ukazuje wartość obrazu objawionego s. Faustynie oraz analizuje zawarty w nim przekaz. Nowatorskim podejściem do tematu jest postrzeganie doświadczeń mistycznych zakonnicy w kategoriach wizualnych, a poznanie zawartych w nim znaczeń staje się czytelne przez odczytanie ich z perspektywy biblijnej i żydowskiej. Przybliżając czytelnikowi przekaz polskiej mistyczki, autor uwzględnia zatem nie tylko wizualny charakter objawień, lecz również fakt, że znaczenia objawionych jej pojęć nawiązują do liturgii żydowskiej. Stosując powyższą optykę, autor umożliwia poznanie istoty objawień zgodnie ze sposobem przekazanym s. Faustynie przez Pana Jezusa, który polega na oddziaływaniu obrazu i słowa.

    Jeden z istotnych postulatów pracy dotyczy skorygowania błędnych form kultu Miłosierdzia Bożego, rozwijanych w niektórych jego tradycjach w opozycji do słów podyktowanych zakonnicy przez Pana Jezusa. Z lektury pracy wynika, że przyczyną błędów w rozwoju niektórych form tego kultu jest arbitralne odcinanie się od jego źródeł oraz przyjmowanie przez dysponentów kultu partykularnych celów nieobec-nych ani w objawieniu biblijnym, ani w objawieniach mistyczki. Najważniejszym przesłaniem książki jest jednak przybliżenie przekazu zawartego w objawionym obrazie, który za o. Michalenko, wicepostulatorem w procesie kanonizacyjnym s. Faustyny, autor określa jako obraz Miłosierdzia Wcielonego. Autor ujawnia też nieznane walory jego funkcji ocalającej oraz cel objawienia obrazu przez Pana Jezusa, którym jest przygotowanie ludzkości na paruzję.

    OdpowiedzUsuń
  21. O co chodzi z tym feminizmem. Wiele około wojennych obrazków przedstawia Pana Jezusa w tak łągodnej postaci. W czym jest problem?

    OdpowiedzUsuń
  22. - Ukazana pomoc Żydom przez wystawianie im fałszywych metryk Chrztu św. jest niczym innym jak oszustwem i to w materii świętej jaką jest sakrament oraz przyjęcie wiary Chrystusowej. Ratowanie życia biologicznego nie może być moralnym usprawiedliwieniem takiego oszustwa.

    Nie uważam, że to było złe. Polskie Państwo Podziemne podczas okupacji też robiło fałszywe dokumenty. Gdy więc jakiś Żyd otrzymał taki fałszywy dokument, w którym figurował jako np. Jan Kowalski, to też nic w tym złego nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czym innym jest świadectwo Chrztu, a czym innym dokument wydany przez państwo.

    OdpowiedzUsuń