Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Na czym powinien się skupić o. Kowalczyk?



O. Dariusz Kowalczyk, były prowincjał jezuitów a obecnie profesor dogmatyki na Gregorianum w Rzymie, co jakiś czas w swoich wystąpieniach publicznych wydaje się zabiegać o sympatię środowisk konserwatywnych katolików. W znaczym stopniu to mu się udaje, o czym świadczy cytowanie i linkowanie na odpowiednich portalach.

Tym razem odezwał się dość wyraźnie wnerwiony (delikatnie mówiąc) i to wraz z pogróżką, dość absurdalną zresztą.

Po pierwsze, nie wiem, o czym i z kim o. Kowalczyk rozmawia. Nie znam żadnej jego wypowiedzi publicznej zachęcającej do ukazywania piękna liturgii tradycyjnej. Oczywiście nie wykluczam, że czyni to dyskretnie czy prywatnie.

Po drugie, jedynym podanym przez niego dowodem jest wpis twitterowy jednego "reprezentanta nurtu", który o. Kowalczyk nazywa "tradycjonalistami". Od profesora dogmatyki należałoby się spodziewać większej rzetelności w używaniu tego określenia, gdyż powinien wiedzieć, co to jest tradycjonalizm w historii teologii i że nie ma on nic wspólnego z tymi, których o. Profesor ma tu na myśli (pisałem o tym tutaj).

Po trzecie, karcąc "tradycjonalistów" łomotających w internecie należałoby to karcenie odpowiednio uzasadnić. Cytowanie samego siebie oraz wymachiwanie porównaniem - zupełnie absurdalnym - do "pobożnego" o. Feeney'a oczywiście nie wystarczy. Tym bardziej, że w tytule wygraża byciem "poza Kościołem".

Po czwarte, powiem, dlaczego owo porównanie jest nie tylko absurdalne lecz także podłe. Absurdalne jest z tego prostego względu, że o. Feeney zabawił się w głoszenie własnej nauki, jednoznacznie odbiegającej nie tylko od stanowiska ówczesnego Świętego Oficjum lecz także od całej Tradycji Kościoła. Nie chodziło więc o konflikt z aktualną władzą kościelną, lecz z niezmiennym katolickim nauczaniem wiary. Innymi słowy: o. Feeney, zresztą "pobożny" jezuita, popadł w herezję. Profesor dogmatyki, jak śmiem twierdzić, musi o tym wiedzieć. A skoro wie i mimo tego porównuje swoich "tradycjonalistów" do przypadku o. Feeney'a, to po prostu oszukuje publiczność na doraźny użytek.

Na koniec pozwolę sobie odwdzięczyć się o. Kowalczykowi szczerą radą:

Wielebny Ojcze Profesorze! Proszę skupić się na herezjach głoszonych nagminnie przez swoich zakonnych współbraci. Jest ich sporo, także w Polsce. Niestety.

1 komentarz: