Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kler. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kler. Pokaż wszystkie posty

Czy duchowny może nosić oręż?



Postawione pytanie wiąże się oczywiście z kwestią stosunku Kościoła do walki orężnej, choć jest osobne. Bardziej dotyczy stosunku między Kościołem i państwem, a zwłaszcza różnicy między stanem duchownym i świeckim. 

Sprawa używania oręża przez duchownych pojawia się zasadniczo w dwóch kwestiach:

- polowań w sensie rozrywki (czyli nie dla zdobycia pożywienia), oraz

- służby wojskowej z orężem. 

Ojcowie Kościoła zasadniczo krytycznie podchodzili także do tego typu rozrywki elit społecznych jak polowania. Ich wypowiedzi w temacie pojawiają się głównie przy okazji komentowania słów Pisma św., zwłaszcza Psalmu 90, 2-3 oraz Księgi Rodzaju 10, 8-10. 

Św. Augustyn (Enarr. in Ps 112, 3; CCSL 40, 1464) nazywa polowanie "niecną sztuką" oraz "przywarą":


Nawet uciechę widzów przy polowaniu uważa za grzech zasługujący na karę na sądzie Bożym (Enarr. in Ps 147, 3; CCSL 40, 2141):

Polowanie jest uciechą dla demonów, podobnie do teatru i krwawych igrzysk (Sermones, 198; PL 38, 1026):

Przez nie widzowie stają się podobni do demonów (De catech. 16; CCSL 46, 150):



Ta opinia odnosi się oczywiście do polowań jako widowisk. Podobnie jednak mówi o przyjemności w polowaniu i w pożywieniu zdobytym przez polowanie:


(Contra Acad. I. 3; CCSL 29, 4)


(Enarr. in Ps 76, 14; CCSL 39, 1061)


(De octo quaest. 4; CCSL 33, 470)

(Enarr. in Ps 38, 2; CCSL 38, 403)

Według św. Cezarego z Arles polowania jak też inne tego typu rozrywki zaciemniają umysł:


(Sermones 61, cap. 3; CCSL 103, 269)

Diabeł jest tym, który poluje na dusze i je podstępem chwyta:

(Sermones 237, cap. 2; CCSL 103, 954)

Papież św. Grzegorz Wielki (Reg. epist. IX, 219; CCSL 140A, 785) uważał, że polowanie i łowienie ptaków oraz zwierząt polega na podstępie:



Po tej samej linii św. Beda utożsamiał polowanie z czymś niecnym (In principium Genesis III, 10; CCSL 118A, 144-146), a szatana nazywał "łowcą dusz" (ibidem 151):


Równocześnie znajdujemy w Piśmie św. fragmenty ukazujące połów pozytywnie:
- Prorok Jeremiasz (16, 16) w wizji wyzwolenia z niewoli babilońskiej mówi, jak Bóg będzie zbierał lud do powrotu do ziemi obiecanej: że wyśle rybaków i łowców, żeby łowili lud z gór, pagórków i szczelin. 
- Sam Pan Jezus (Mt 4, 19) mówi, że uczyni swoich uczniów "rybakami ludzi". 

Nawet św. Hieronim, który w ostrych słowach potępia polowanie dla rozrywki, nazywa Apostołów "łowcami Chrystusowymi":


(In Hierem. proph. III, 65; CCSL 74, 158-159)


(Comm. in Jes. VII, CCSL 73, 309)

Chromacjusz z Akwilei nazywa Apostołów "rybakami i łowcami" (Tract. in Mat. XVI; CCSL 9A, 264 ):

Podsumowując można powiedzieć, że łowy i polowanie w sensie rozrywki były oceniane negatywnie, aczkolwiek w znaczeniu przenośnym - w odniesieniu do działalności duchowej Kościoła - miały wydźwięk neutralny. Należy to tak rozumieć, że świecka rzeczywistość połowów, pierwotnie konieczna do przeżycia jako zapewnienie pożywienia, posłużyła jako obraz i porównanie dla rzeczywistości duchowej. 

Tym niemniej negatywne było stanowisko prawne w tej sprawie względem duchownych. Synod w Agde w Galli (506 r.) zakazał duchownym - pod karą interdytku - nawet utrzymywanie psów myśliwskich i sokołów. Chodziło właściwie o zakaz uprawiania polowań jako rozrywki. Ten zakaz był powtarzany, rozszerzany i zaostrzany przez następne synody lokalne. Rozszerzenie polegało między innymi na tym, że rozciągnięto zakaz utrzymywania ptaków łownych także na ksienie klasztorów żeńskich. Zakaz był uzasadniany głównie etycznie: polowanie wynika ze światowej próżności (vanitas). Tym samym odnosił się do rozrywki, nie do zdobywania pożywienia z konieczności. 

Zbiory kanonów, czyli prawa kościelnego jednomyślnie przejęły te zakazy. Słynny Decretum Gratiani mówi (liber extra): 

"Omnibus servis Dei venationes et silvaticas vagationes cum canibus, et accipitres aut falcones interdicimus."

Czyli:
"Wszystkim sługom Boga (= duchownym) zakazujemy polowań i chodzenia po lesie z psami, oraz posiadania jastrzębi i sokołów."

Kodex prawa kanonicznego z 1917 i 1983 r. zakazuje ogólnie tego, co nie licuje ze stanem duchownym. Nie oznacza to wycofania wcześniejszych konkretnych zakazów. Kodex jest najogólniejszą normą prawa kościelnego, która następnie powinna być w tego typu sprawach konkretyzowana w prawie partykularnym, czyli diecezjalnym i zakonnym. 

Po części innego rodzaju jest kwestia posiadania, noszenia i używania oręża do walki zbrojnej. Są jednak części wspólne i styczne. Otóż nie jest zakazane duchownym posiadanie broni czy to białej czy palnej. Tym samym dozwolone jest także używanie jej dla potrzeb codziennych, czy to upolowania zwierzęcia na pożywienie, czy też w razie konieczności obrony własnej. Należy przy tym mieć na uwadze nieostrość definicji broni, gdyż już także zwykły nóż może służyć jako oręż w walce. Nie ma ogólnego prawnego zakazu dla duchownych ani posiadania oręża, ani stosowania przemocy w obronie własnej, także z użyciem broni. 

Głównym problemem jest służba wojskowa, zarówno obowiązkowa jak też ochotnicza. 

Prawo kanoniczne (KPK 1983) zakazuje duchownym ochotniczej służby wojskowej bez zgody ordynariusza:



Zakaz dotyczy nie tylko służby w regularnej armii, lecz także każdego rodzaju walki zbrojnej, w tym partyzanckiej. 

Kanon ten dotyczy bezpośrednio wprawdzie własnowolnej walki zbrojnej, ale jest dostosowany do sytuacji, gdy państwo narzuca duchownym obowiązkową służbę wojskową. Temat ten był dyskutowany od czasu pojawienia się takiej służby, co miało miejsce chyba dopiero w porewolucyjnej Francji oraz w komuniźmie. 

Dla zrozumienia tego zakazu konieczne jest uwzględnienie stosunku chrześcijaństwa do walki zbrojnej. Jak we wszystkich kwestiach moralnych, z pozycji katolickiej należy odróżnić prawo naturalne od prawa objawionego, czyli Ewangelicznego, co oczywiście nie oznacza sprzeczności. Niezrozumienie ich wzajemnego związku jest zwykle źródłem błędów myślowych i teologicznych. 

Naczelną zasadą w tej kwestii niezależność Kościoła od państwa, co oznacza, że państwo nie ma prawa narzucać czegoś, co jest sprzeczne z naturą i prawnym porządkiem Kościoła. Konkretnie dotyczy to także reguł, wynikających z istoty i zadań stanu duchownego. 

Według teologii katolickiej Kościół jest doskonałą społecznością (societas perfecta). Oznacza to, że został tak ustanowiony, że do wypełnienia swojej misji nie potrzebuje żadnej innej społeczności ani władzy, lecz posiada wszelkie środki ku temu. W konsekwencji oznacza to niezależność od wszelkiej władzy i zwierzchności. Żadna władza nie ma prawa narzucać Kościołowi reguł i postępowania wbrew jego konstytucjonalnym zasadom. Dotyczy to także istoty oraz roli stanu duchownego. Przykład odwrotny pomaga zrozumieć tę zasadę: słusznie władza państwowa uznałaby za niedopuszczalną ingerencję w jej dziedzinę, gdyby Kościół próbował dyktować, których urzędników i do jakich zadań państwo ma ustanawiać. Tak samo państwo nie ma prawa decydować o wyborze i zadaniach duchownych, także odnośnie służby wojskowej, to znaczy nie ma prawa wymagać od nich tej czy jakiejkolwiek innej służby, zwłaszcza sprzecznej z istotą i zadaniami tego stanu. O tej sprzeczności orzeka oczywiście nie państwo lecz Kościół. 

Stan duchowny w Kościele polega na ściślejszym, sakramentalno-hierarchicznym związku z Boskim Założycielem i tym samym na przewodzeniu Kościołowi w Jego imieniu, z Jego zlecenia i według Jego woli. Wynikają stąd większe zobowiązania w porównaniu z ogółem wiernych, w tym między innymi rola wzorcowa i wyższa ranga duchowa oraz instytucjonalna. 

Oprócz niezawisłości Kościoła i jego "urzędników" czyli duchownych od państwa, drugą fundamentalną zasadą jest specyfika zarówno misji Kościoła jak też stanu duchownego, którego zadaniem jest przewodzenie tej misji oraz czuwanie nad wiernością wobec niej. Tą misją jest zbawienie dusz, czyli prowadzenie do dóbr wieczystych, nie doczesnych i ziemskich. Dobra doczesne są jedynie środkami osiągnięcia nieprzemijalnych. W takim rozumieniu zasadniczo nie ma - nie musi być - między nimi sprzeczności, jednak faktycznie może się pojawić sprzeczność czy przynajmniej niezgodność, jak to nierzadko bywało i bywa w dziejach ludzkości. 

Misją duchownych jest działanie w imieniu i "w osobie" (in persona) Jezusa Chrystusa. To On sam wybiera ich do tej posługi i nikt, zwłaszcza państwo, nie ma prawa w tym przeszkadzać. To działanie polega na 
- nauczaniu
- uświęcaniu, oraz
- przewodzeniu według celu Kościoła, który jest inny niż cel państwa (jak wyżej wspomniane). 

Wymaga to ścisłej więzi duchowej z samym Jezusem Chrystusem, która jest podstawą reprezentowania Go zarówno wobec wiernych świeckich jak też państwa. 

Jest oczywiste, że to zadanie jest zasadniczo inne niż powołanie i zadania żołnierza. Kapłan ma ratować dusze nieśmiertelne, ma szukać zagubionych i prowadzić na drogę nawrócenia i pokuty, podczas gdy misją żołnierza jest walka z wrogami ojczyzny, jeśli to konieczne także pozbawiając ich życia doczesnego, bez możliwości troski o ich zbawienie wieczne (oczywiście oprócz modlitwy). 

Posłannictwem duchownych jest niesienie pokoju, co wyraża pozdrowienie, które Jezus Chrystus przekazał i nakazał swoim uczniom: "pokój wam" (Łk 10, 5). Oczywiście jest to pokój Chrystusowy, który wymaga także stanowczości w prawdzie, nawet sprawiedliwego ukarania w razie konieczności (stąd się biorą kary kościelne, wśród których nota bene nie ma kary śmierci). Natomiast Chrystus Pan nie pozwolił swoim Apostołom stosować oręża nawet w obronie Swojej własnej Osoby, gdy powiedział do św. Piotra: "schowaj swój miecz do pochwy" (Mt 26, 52). 

W tym sensie należy rozumieć słowa św. Pawła skierowane do umiłowanego ucznia św. Tymoteusza: "Pracuj jak dobry żołnierz Jezusa Chrystusa. Kto walczy dla Boga, ten nie miesza się do spraw światowych" (2 Tm 2, 3). Konkretnie jest to rozwinięte w tradycyjnym obrzędzie święceń prezbiteratu, gdzie biskup namaszczając ręce neoprezbitera mówi, że jego zadaniem jest błogosławienie i poświęcanie:


Dlatego właśnie św. Paweł mówiąc o kryteriach wyboru do stanu duchownego podkreśla, że nie jest zdatny ten, kto jest skory do bicia czyli stosowania przemocy fizycznej (1 Tm 3,3):




Podobnie mówi Didache, czyli "nauka dwunastu Apostołów", że mają to być mężowie nie gniewu lecz pokoju:


Tak samo syryjskie Didaskalia Apostolorum (IV), gdzie jest wprawdzie mowa o wyborze na biskupa, jednak należy pamiętać, że te same zasady - z powodu jedności sakramentu święceń - obowiązują także odnośnie prezbiterów:


Orygenes odpowiadając na zarzuty Kelsusa (Contra Cels. VIII, 73) argumentuje, że skoro nawet pogańscy kapłani są zwolnieni z udziału w wojnie, to tym bardziej kapłani Chrystusa, których orężem jest modlitwa: 

Na tej podstawie kanony wydane przez synody i sobory zabraniają duchownym noszenie oręża oraz zbrojnego udziału w wojnach. W tym sensie także Sobór Trydencki (Sess. XXV, De ref. XX) podkreśla pochodzącą z ustanowienia Bożego nietykalność (immunitas) duchownych w zadaniach świeckich, do których należy także służba na wojnie:


Oczywiście nie wyklucza to posługiwania się orężem czy oddziałami wojskowych dla koniecznej obrony własnej czy terenów kościelnych. 

Czy film "Kler" sprzyja nawróceniu Kościoła?


Znany w kręgach indultowych - i nie tylko - redaktor KAI swoim wpisem na facebooku przywitał ów antykościelno-rynsztokowy produkt entuzjastyczną "próbą szukania pozytywów", twierdząc równocześnie, że tego typu "twórczość (...) sprzyja nawróceniu" Kościoła. Pomijając pozamerytoryczne motywy (wiadomo, że środowiska Agory i KAI w znacznym stopniu się pokrywają i są ściśle powiązane), należy trzeźwo ocenić tego typu wypowiedź kogoś uchodzącego za przedstawiciela środowisk tradycyjno-katolickich.


Nikt nie neguje, że upadek moralny sporej części duchowieństwa jest obecnie bardzo poważny i jest coraz gorzej. Jednak jest dość ewidentnie, że ów f
ilm nie jest piętnowaniem udokumentowanych faktów lecz nienawistno-karykaturalnym paszkwilem przyklejonym do całego duchowieństwa.

Wyjaśniam: nikt nie neguje, że zjawiska tego typu mają miejsce. Zresztą zawsze w jakimś stopniu miały miejsce i będą miały, gdyż nie ma i nie będzie na tym świecie społeczności całkowicie bezgrzesznej. Są oczywiście różnice w skali. Dlatego w rzetelnym podejściu do sprawy są dwie możliwości:
1. przedstawienie problemu w rzeczywistej proporcji, czyli w zestawieniu z większością duchownych moralnie i duchowo porządnych, nawet ponadprzeciętnie, albo
2. zajęcie się problemem na konkretnych, udokumentowanych, nieanonimowych przypadkach, gdyż tylko wtedy jest możliwe rzetelne poszukiwanie przyczyn oraz środków zaradczych.

Ów film natomiast obrał zupełnie inną metodę, mianowicie prezentując fabularne skandale, rozciągając je na całe duchowieństwo. Dlatego zasługuje jedynie na miano zakłamanego i podłego paszkwila. Żadne deklaracje dobrych intencyj czy próby usprawiedliwienia nie są w stanie tego zmienić.

Stąd nasuwają się wnioski:
- Z powodu tej metody i charakteru cel jest dość jasny: zohydzenie duchowieństwa w ogóle i tym samym Kościoła.
- Porównywanie czegoś takiego do zasadnej krytyki nadużyć wynika albo z braku trzeźwego myślenia, albo z zakłamania faktów, albo z jednego i drugiego.
- Twierdzenie, jakoby ten film miał spowodować moralny wtrząs i duchową odnowę Kościoła, ignoruje jego zamiar i cel. Nikt nie neguje, że Pan Bóg poradzi sobie z każdym złem i atakiem na Kościół. Jednak mieszanie ewidetnie podłego charakteru tego filmu ze sprawą Wszechmocy Opatrzności Bożej oznacza de facto bluźniercze przypisywanie Bogu posługiwania się podłością ludzką. To już jest blisko przypisywania zła Bogu, który w ten sposób staje się raczej Ałłahem, nie Bogiem objawionym przez Jezusa Chrystusa.
- Wezwanie do autoreflexji i nawrócenia zawiera zawsze elementy pozytywne, czyli drogę wyjścia z upadku. Nic nie wskazuje na to, by coś takiego pojawiało się w filmie. Nie ma w nim widocznie żadnej reflexiji ani nad przyczynami ani nad środkami zaradczymi. Środowisku Agory z całą pewnością nie zależy na uzdrowieniu Kościoła lecz na jego wdepnięciu w ziemię. Z taką samą zawziętością, z jaką rzekomo piętnuje upadłość moralną, zwalcza ono także ludzi i dążenia, które są szansą na naprawę. Prosty przykład: środowisko Radia Maryja nie jest nawet bardzo konserwatywne kościelnie i teologicznie, ale niesie ze sobą jakiś tam potencjał odnowy moralnej i religijnej, za co jest od początku wściekle zwalczane i tępione przez środowisko zarówno Agory jak też KAI, przy czym ta ostania finansowana jest z ofiar praktykujących katolików, zwykle zupełnie nieświadomych sprawy.