Dzięki wskazówce życzliwego czytelnika trafiłem na książkę z wypowiedzią bodaj najwybitniejszego polskiego dogmatyka katolickiego w okresie powojennym, Sługi Bożego x. profesora Wincentego Granata, słynnego, wielce zasłużonego i powszechnie poważanego rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którego proces beatyfikacyjny został rozpoczęty w 2010 r. Chodzi o pracę zbiorową pod jego redakcją:
W naszym temacie istotne są następujące strony, które przytaczam w całości, by nie narazić się na zarzut wybiórczości. Zachęcam najpierw do zapoznania się ze słowami x. Granata, po czym wyrażę swoje uwagi.
Teraz moje streszczenie oraz uwagi:
1. X. Granat słusznie zwraca uwagę, że teologicznie i liturgicznie fałszywy jest kult jednego przymiotu Boga, ponieważ wszystkie przymioty Boga stanowią jedność, a są odróżniane jedynie względnie w porządku poznania teologicznego, nie jako realne różnice.
2. Teologicznie fałszywe jest mówienie, jakoby dzieło stworzenia było dziełem miłosierdzia, ponieważ należy odróżnić między miłością i miłosierdziem w działaniu Boga. To drugie jest związane z dziełem Odkupienia.
3. Koronka s. Faustyny zawiera trzy poważne i fundamentalne błędy, zresztą powiązane ze sobą:
- negację tożsamości Bóstwa Syna i Ojca
- bluźniercze ofiarowanie Bóstwa
- bluźniercze zdegradowanie Bóstwa do ofiary przebłagalnej za grzechy.
4. Objawienia prywatne, także te niezawierające błędów i uznane przez Kościół, nigdy nie są obowiązujące we wierze. Innymi słowy: nie ma obowiązku wierzenia w autentyczność także uznanych przez Kościół objawień prywatnych.
5. Objawienia s. Faustyny są raczej produktem jej naturalnej exaltacji i nie mają znamion cudu, czyli nadprzyrodzonego pochodzenia od Boga.
6. Kongregacja Św. Oficjum słusznie zakazała rozpowszechniania kultu Bożego Miłosierdzia w formie podanej przez s. Faustynę.
Równocześnie widać daleko idącą ostrożność, pewną niejasność i też pewną niespójność wypowiedzi x. Granata. Z jednej strony stanowczo twierdzi, że formy kultu pochodzące od s. Faustyny zawierają poważne błędy teologiczne (raczej należy tutaj mówić o herezji i bluźnierstwach) i że zostały słusznie zakazane. Z drugiej strony jednak zaznacza, iż ten zakaz nie jest ostateczny i nieomylny. Czyżby ktoś nakłonił x. Granata do rozmiękczenia i rozmycia jego opinii? X. Granat wyraźnie neguje nadprzyrodzony charakter rzekomych objawień s. Faustyny. Równocześnie mówi o jej "charyzmacie", nie wyjaśniając różnicy, ani nie określając pochodzenia owego "charyzmatu" w porządku łaski czyli nadprzyrodzoności. Jakże tak wytrawny teolog mógł pominąć tak istotne wyjaśnienia i doprecyzowania? Z całą pewnością mamy tutaj do czynienia z niespójnością wypowiedzi, która może być skutkiem czyjejś ingerencji w wypowiedź czy też w oficjalne stanowisko autora. Czy ma to związek z faktem, że mniej więcej w tym samym czasie x. Granat zrezygnował z funkcji rektora KUL (pod przymusem?) i został zwykłym kapelanem sióstr zakonnych? Wyjaśnienie tej kwestii wymaga dogłębnego studium materiałów archiwalnych i dokumentacji odnośnie myśli, życia i działalności x. Granata. W tym miejscu musi wystarczyć zwrócenie uwagi na problem badawczy.
W każdym razie pewne jest, że
- x. Granat miał i wysuwał publicznie poważne zastrzeżenia wobec treści pochodzących (przynajmniej oficjalnie) od s. Faustyny,
- te zastrzeżenia są oparte na fundamentalnych prawdach wiary katolickiej oraz odwiecznych zasadach Kościoła w dziedzinie oceny teologicznej.
Na koniec warto zwrócić uwagę na długi przypis numer 36 (strona 407). Otóż podaje on dane pochodzące od zgromadzenia sióstr w Łagiewnikach. Brak jest podania źródeł i dokumentów. A jest to oficjalna narracja wydarzeń podawana obecnie do wierzenia i to bez poddania sprawy solidnym i niezależnym badaniom źródłowym. Co więcej: nie ma dostępu do podstawowych źródeł archiwalnych w sprawie. Tym samym cały świat jest zmuszany do ślepego zaufania w prawdziwość narracji pochodzącej z klasztoru łagiewnickiego. Nie muszę zaznaczać, że nie ma to nic wspólnego ani z rzetelnością naukową, ani nawet ze zwykłym zdroworozsądkowym podejściem do sprawy od strony choćby tylko historycznej.
Tym samym opinia x. Granata potwierdza i nawet rozszerza moje zastrzeżenia, o których było już wielokrotnie (zapraszam zwłaszcza tutaj i do wszystkich wpisów z etykietą koronka czy Faustyna).
Nie jesteśmy zresztą odosobnieni w zastrzeżeniach. Oto przykład krytyki angielskojęzycznej w oparciu o teologię św. Jana od Krzyża: