Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Msza św. niedzielna


Do spełnienia obowiązku niedzielnego wystarczy oczestnictwo w ważnie i legalnie sprawowanej Najświętszej Ofierze. W miarę możliwości należy się starać, by była to Msza św. bez nadużyć, ale nie jest to konieczne dla spełnienia obowiązku niedzielnego. Wierni mają prawo do uczestniczenia w liturgii sprawowanej zgodnie z normami Kościoła.

W pewnych okresach roku liturgicznego (Adwent, Wielki Post) nie ma we Mszy św. tego hymnu. Jest też możliwość opuszczenia jednego czytania. W liturgii tradycyjnej w dni świąteczne jest tylko jedno czytanie.

Jeśli celebrans notorycznie nie przestrzega norm liturgicznych, należy go upomnieć, następnie poinformować władze diecezjalne. W razie braku skuteczności lepiej jest uczęszczać do innego kościoła.

Chrzest dziecka rodziców niewierzących



Prawo kościelne dopuszcza możliwość udzielenia Chrztu świętego dziecku rodziców niewierzących. Powodem jest to, że chodzi o dobro dziecka, które nie ponosi odpowiedzialności za stan rodziców. Warunkiem jest jedynie, że rodzice zobowiążą się do umożliwienia katolickiego wychowania dziecka, czyli we wierze katolickiej, i chrzestny czy chrzestna podejmą się tego obowiązku. 

Zderzenie drugiej i trzeciej fali charyzmatyzmu (x. Strzelczyk i x. Szałanda)







Już pierwsze zdanie wypowiedzi x. Szałandy dość wyraziście świadczy o poziomie duchowym, moralnym i intelektualnym. Nie jest to niestety odosobniony przypadek, lecz typowy dla środowiska "charyzmatycznego". Opatrzenie pogardliwą etykietką natury osobistej, pozbawioną argumentacji, ma od razu znokautować przeciwnika. Problem w tym, że jest to właściwie przyznanie się już na wstępie do braku argumentów, czy przynajmniej do braku gotowości rzeczowego argumentowania. Cała wypowiedź epatuje pogardą osobistą, która de facto przykrywa deficyt argumentacji.

Pierwszym "argumentem" jest sytuacja duszpasterska. X. Szałanda nie wspomina swojej recepty (co robi, żeby w tygodniu miał więcej niż 2-3 osoby na Mszy św.). Natomiast sugeruje bezsilność, bezradność, nawet wręcz niekompetencję pastoralną swego adwersarza. Również bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Jedyną podstawą jest to, że x. Strzelczyk pracuje naukowo. Tym samym jest "zamknięty w akademickiej szafie". Widocznie x. Szałanda nie wie czy nie chce wiedzieć, że także pracownik naukowy, zwłaszcza kapłan, ma do czynienia nie tylko z książkami (za którymi także stoją ludzie i to jednak dość często obeznani z realnymi problemami), lecz także z ludźmi, i to z reguły bardziej wymagającymi intelektualnie i duchowo niż w przypadku proboszcza. No cóż. Czy taka perfidia, niegodna człowieka myślącego, a widocznie obliczona na podatność odbiorców, może pochodzić od Ducha Świętego?

X. Szałanda słusznie cytuje rytuał oraz Katechizm. Widocznie jednak nie zauważa, że nie ma w tych źródłach żadnego poparcia dla praktyk "charyzmatycznych", gdyż mówią one o sakramentach i sakramentaliach, które są sprawowane przez duchownych Kościoła, nie przez samozwańczych "uzdrowicieli".

Nie można x. Szałandzie odmówić pewnej dozy inteligencji, gdy sprytnie zauważa, że nie ma wyraźnego, formalnego zakazu ogłaszania "uzdrowienia" przez samych "uzdrowicieli". Znowu x. Szałanda widocznie liczy na manipulowalność odbiorców. Jako teolog powinien wiedzieć, jakie są kryteria Kościoła i kto - według prawa kanonicznego - ma prawo badać tego typu sprawy i tym samym orzekać. Logiczne jest, że orzeka ten, kto prowadzi czy przynajmniej zleca badania. Nie musi to być obwarowane formalnych zakazem, skoro jest logiczne. Chyba że x. Szałanda myśli zupełnie po protestancku, gdzie nie ma urzędu nauczycielskiego i hierarchicznego. I to samo myślenie widocznie sugeruje odbiorcom.

Słuszna jest natomiast uwaga odnośnie sprzeczności w wypowiedzi x. Strzelczyka odnośnie raju. W tym wątku x. Strzelczyk rzeczywiście nie douczył się dogmatyki katolickiej. 

W kwestii "warsztatów" M. Zielińskiego x. Szałanda znowu miesza różne sprawy, czy to z ignorancji teologicznej, czy z fałszywych poglądów niekatolickich. Czym innym jest charyzmat uzdrawiania, a czym innym posługa kaznodziejska czyli urzędowe nauczanie wiary. Charyzmat uzdrawiania nie jest urzędem, aczkolwiek każdy sakrament zawiera w sobie także posługę uzdrawiania. Można i należy uczyć sprawowania sakramentów Kościoła, także nauczania wiary, jednak czymś zupełnie innym jest "warsztat" uzdrawiania. Chyba że jest to właściwie tylko pretext oraz szyld i do nauczania i wprowadzania w praktykę czegoś, co jest sprzeczne z zasadami i sakramentami Kościoła.

Podsumowując: Jest to kolejna skandaliczna wypowiedź x. Szałandy, która zionie myśleniem niekatolickim i brakiem zwykłej uczciwości zarówno w treści jak też w formie. Stosując zwykłe reguły rozróżniania duchów diagnoza jest jednoznaczna. Ta wypowiedź przedstawiciela i rzecznika "charyzmatyków" rzutuje na nich. Widocznie nawet nie zauważają problemu. Co nie dziwi, skoro postawa jest typowa i charakterystyczna dla tego środowiska i "ducha". A z całą pewnością nie jest to Duch Święty, który jest Duchem prawdy.

Czy formuła rozgrzeszenia jest dowolna bądź zmienialna?


Klasyczne podręczniki sakramentologii i teologii moralnej rozróżniają odnośnie formy Sakramentu Pokuty:

1. formę rubrykalną, czyli przepisaną w rubrykach,

2. formę konieczną, której się używa w sytuacji pilnej konieczności: "Ego te absolvo ab omnibus censuris et peccatis tuis in nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti. Amen."

3. formę esencjalną (istotową), czyli niezbędną do ważności Sakramentu. Brzmi ona według dogmatu Soboru Trydenckiego: "Te absolvo a peccatis tuis".

Spowiednik jest zobowiązany pod grzechem ciężkim do przestrzegania formy rubrykalnej. W nadzwyczajnej sytuacji wystarczy formuła konieczna. Gdy spowiednik nie przestrzega żadnej z tych form, wówczas penitent może mieć pewność ważności rozgrzeszenia, o ile spowiednik wypowiedział słowa esencjalne.

Prawo kanoniczne nie przewiduje automatycznej kary za niestosowanie odpowiedniej formy. Nieprzestrzeganie formy nie jest samo w sobie symulacją sakramentu, choć jest grzechem ciężkim, jeśli jest świadome i własnowolne.


Czy brak szacunku dla liturgii tradycyjnej jest grzechem?


Grzeszność braku szacunku dla liturgii tradycyjnen zależy zwłaszcza od motywów tego braku oraz od świadomości. Jeśli wynika z braku szacunku czy wręcz pogardy dla wiary katolickiej czy przynajmniej dla Kościoła, to jest oczywiście grzechem przeciw Bogu i Jego Objawieniu, i w tym znaczeniu przeciw Duchowi Świętemu. Jeśli natomiast wynika z braku znajomości, zrozumienia czy z fałszywego podburzenia czy uprzedzeń, wówczas wina jest mniejsza, a może nawet być bez winy od strony subiektywnej.

Kwestia statusu kanonicznego i teologicznego FSSPX była już kilkakrotnie omawiana. Zachęcam do zapoznania się z poprzednimi odpowiedziami.


Czy wolno ofiarować swoje zdrowie za zdrowie innej osoby?


Taka prośba jest moralnie dopuszczalna, a nawet jest rodzajem heroicznej miłości. Jednak powinna być zawsze połączona z poddaniem się woli Bożej, ponieważ dotyczy dobra doczesnego, tzn. zdrowia. Konkretnie: można ofiarować swoje zdrowie za zdrowie dziecka, ale równocześnie należy uznać i poddać się temu, co Pan Bóg uzna za stosowne, tzn. lepsze dla zbawienia dusz.

Czy dopuszczalne jest nakładanie stuły poza czynnościami liturgicznymi?


Kwestia zarówno kapłańskiego odzienia codziennego, czyli pozaliturgicznego, jak też liturgicznego jest uregulowana w prawie kanonicznym oraz rubrykach ksiąg liturgicznych.

Stuła jest szatą liturgiczną, nie oznaką godności kapłańskiej, i nie wolno jej stosować poza funkcjami liturgicznymi. Księgi liturgiczne podają jasno, kiedy kapłan przyodziewa stułę. Używanie jej poza określonymi tak czynnościami jest poważnym nadużyciem.

Jakie wino powinno być użyte do Konsekracji?


Prawo kanoniczne podaje, że materią eucharystyczną musi być wino gronowe, czyli z winogron. Dla wierności temu przepisowi wymagany jest certyfikat czyli pochodzenie od zaprzysiężonego producenta, który odpowiednio oznacza i opięczetowuje wino mszalne. Jest to gwarancja, że nie ma w nim domieszek cukru, wody czy innych substancyj, które mogą sprawiać, że materia jest wątpliwa, niegodna czy wręcz nieważna.

Konsekracja wina bez certyfikatu jest wtedy ważna, gdy spełnia ono warunki gwarantowane przez certyfikat. Użycie takiego wina jest dopuszczalne, gdy nie ma możliwości użycia wina z certyfikatem. Lekceważenie wymogu wina certyfikowanego, tzn. użycie wina niecertyfikowanego bez ważnej przyczyny, jest wykroczeniem przeciw przepisom liturgicznym i grzechem ciężkim.

Czy magia działa? (Odnośnie sporu między x. Strzelczykiem a x. Posackim)


Czy bezpłodność jest przeszkodą w zawarciu sakramentu małżeństwa?



Według prawa kanonicznego przeszkodą jest jedynie niezdolność do aktu małżeńskiego (impotencja), nie bezpłodność. Oznacza to, że można zawrzeć sakramentalny związek małżeński, o ile fakt bezpłodności nie jest zatajony. Wynika to z tego, że bezpłodność może być leczona, jedynie hipotetyczna i czasowa. Dlatego przysięga małżeńska jest zawsze taka sama.

Sprawa powinna być jednak rzetelnie przemyślana i omówiona w przygotowaniu bezpośrednim wraz z duszpasterzem.

Czy narażenie życia dla ochrony życia innych jest moralnie usprawiedliwione?


Kwestia jest złożona, gdyż chodzi o życie własne i życie innych. Ponadto jest kwestia postawy wobec ustaw rządzących, w tym wypadku władz okupacyjnych. W tej kwestii jest też różnica między prawem naturalnym a heroizmem chrześcijańskim.

Gdy chodzi o ochronę życia niewinnych osób przed bezprawną władzą, to sprawa jest o tyle jasna, że jest moralny obowiązek pomocy, aczkolwiek bez narażania życia własnego i tym bardziej życia innych osób, także rodziny. Heroiczne poświęcenie swego życia dla ratowania życia innych jest nadobowiązkowe. Narażenie życia innych, o ile jest świadome, jest moralnie dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy zgoda tych osób jest przynajmniej domyślna. Bez przynajmniej domyślnej zgody tych osób narażenie ich, zwłaszcza niewinnych dzieci, nie jest moralnie godziwe i tym samym nie jest heroizmem chrześcijańskim, o ile chodzi jedynie o dobro doczesne, czyli ratowanie życia doczesnego. Gdyby chodziło o dobra duchowe, np. wyznawanie prawdziwej religii, wówczas poświęcenie życia swojego i pośrednio dzieci byłoby godziwe i heroiczne.

Istotny jest też stopień zagrożenia życia osób, które mają być chronione. Jeśli osoby te są niewinne i brak pomocy oznaczałby pewną utratę życia, to sprawa ma się inaczej niż w przypadku osób, dla których ujęcia przez władze istnieją pewne racje (np. z powodu dobra wspólnego) i ujęcie ich nie powoduje automatycznego odebrania im życia. Jest mianowicie różnica między ujęciem w celu natychmiastowego rozstrzelania, a ujęciem w celu wywiezienia do obozu koncentracyjnego, o ile w obozie miałyby szansę na przeżycie. Ryzykowanie natychmiastowej pewnej utraty życia swojego i rodziny dla ratowania innych przed hipotetyczną, jedynie (mniej czy bardziej) prawdopodobną utratą życia, nie jest moralnie godziwe i tym samym nie może być heroiczne.

Oczywiście dla oceny moralnej istotna jest zarówno świadomość problemu moralnego, jak też kontext ideowy czy religijny. Jest możliwe, a nawet prawdopodobne, że ukrywanie Żydów przed władzą okupacyjną było motywowane i rozumiane jako sprzeciw wobec niesprawiedliwej, zbrodniczej władzy i jej rozporządzeniom. To ma wpływ na moralną ocenę danej decyzji od strony subiektywnej, czyli winy osobistej. Nie ma to jednak istotnego wpływu na moralną ocenę od strony obiektywnych norm moralnych w świetle zarówno prawa naturalnego jak też objawionego. Poświęcanie życia niewinnych osób, swojego i rodziny (w sensie bezpośredniego zagrożenia) nie jest moralnie godzinym sposobem wyrażania sprzeciwu wobec nielegalnej czy wręcz zbrodniczej władzy. Heroizm chrześcijański nie może też oznaczać poświęcania życia jednych niewinnych dla ratowania życia innych niewinnych. Jedynym moralnie dopuszczalnym motywem może być dobro wyższe, mianowicie duchowe, a nie życie doczesne.

Czy praktykowanie jogi i medytacji jest zakazane przez Kościół?


Przede wszystkim należy uważnie czytać dokumenty Kościoła w tej sprawie. Kościół przestrzega przed takowymi technikami, o ile mają przynajmniej podtext niezgodny z wiarą katolicką. Nie ma natomiast zastrzeżeń odnośnie samych ćwiczeń fizycznych.

W rzeczywistości nauka takowych praktyk zwykle nie odbywa się zupełnie bez podtextów filozoficznych czy światopoglądowych, aczkolwiek oddzielenie jest zasadniczo możliwe. Osoba nie wyczulona teologicznie raczej nie jest w stanie rozpoznać podtextów czy powiązań. Dlatego należy generalnie zachować ostrożność, gdyż niebezpieczeństwo popadnięcia w zniewolenia duchowe może być znaczne.

Istotne jest, kto wprowadza w daną praktykę i na jakim tle światopoglądowym i duchowym. Ćwiczenia fizyczne można uprawiać zupełnie niezależnie od takich powiązań. Zasadnicze praktyki można sobie przyswoić bez korzystania z wpływu osób, który tło ideologiczne jest podejrzane czy przynajmniej wątpliwe.

Modlitwa za zmarlych



Wraz ze śmiercią dusza przechodzi do wieczności, czyli wymiaru w swej istocie ponadczasowego. Czyściec jest stanem przejściowym, ograniczonym czasowo. Jest wprawdzie przedsionkiem nieba czyli szczęśliwości wiecznej, bez końca, ale w pewnym sensie jest jeszcze po stronie doczesności, właśnie z powodu ograniczenia czasowego.
Pod tym względem istnieje rzeczywiście analogia z tzw. limbus patrum, czyli miejscem przebywania sprawiedliwych przed przyjściem Jezusa Chrystusa we Wcieleniu. Wg teologii patrystycznej Jezus Chrystus przez swoje wstąpienie do otchłani śmierci i Zmartwywstanie wyprowadził te dusze do nieba.

Tym samym czas ofiarowania naszych modlitw, odpustów i Mszy św. za dusze zmarłych ma raczej znaczenie dla nas, nie dla dusz. Pan Bóg oczywiście przewiduje nasze dobre uczynki dla dusz zmarłych i czyni je skutecznymi zanim odbędą się w czasie. Tym niemniej lepiej jest nie zwlekać z tymi uczynkami, gdyż w modlitwie liczy się także udział naszego serca. Gorliwość serca może z czasem słabnąć, co pomniejsza wartość modlitwy.

Czy problemy emocjonalne pomniejszają winę?


W każdym grzechu ciężkim jego ciężar zależy także od świadomości i własnowolności. Gdy nie ma pełnej świadomości czy wolność woli jest ograniczona bez własnej winy, wówczas nie ma grzechu ciężkiego.
W dziedzinie 6ego przykazania świadomość grzechu zwykle jest. Wolność woli może być ograniczona przez pożądliwość czy brak pracy nad sobą, ale zwykle nie jest to bez własnej winy. W przypadku schorzenia czy zaburzenia psychicznego również wina zależy od tego, na ile podłożem są własne decyzje. Jeśli stan wynika z czynników endogennych, wychowania czy wpojonych fałszywych poglądów - np. mniemania, jakoby masturbacja pomagała w problemach emocjonalnych - to oczywiście wina jest pomniejszona i grzech ciężki nie zachodzi.
Tym niemniej generalnie należy także w sytuacji wątpliwości co do ciężaru grzechu raczej udać się jak najrychlej do Spowiedzi św. Upokorzenie się przed Panem Bogiem odbiera siłę pokusom i wyprasza łaski, nawet jeśli nie ma grzechu ciężkiego i Spowiedź św. nie jest konieczna.

Czy Niepokalane Poczęcie oznacza brak wolnej woli?


Wolność od grzechu pierworodnego, którą nazywamy Niepokalanym Poczęciem, oraz od grzechu osobistego nie oznacza pozbawienia wolnej woli, ani też wolności od pokus. Wolność woli - i tym samym narażenie na pokusy - jest istotna dla natury ludzkiej czyli pełni człowieczeństwa i nie została naruszona ani zniweczona przez zachowanie od grzechu pierworodnego. Na tym właśnie polega wielkość zasług Matki Najświętszej: wobec jedynej tego rodzaju świętości duszy, której zapewne była też świadoma, tym większych doświadczała pokus, a to z powodu nieskończenie większego niebezpieczeństwa pychy, która jest korzeniem każdego grzechu. W sytuacji tak wyjątkowego wybrania i pełni łask z pewnością była kuszona podobnie jak Jej Boski Syn i to głównie w dziedzinie duchowej, czyli wynoszenia się nad innych. Tymczasem przy Zwiastowaniu Anielskim Jej odpowiedzią były słowa: "oto ja Służebnica Pańska", oraz postawa służby wobec potrzebującej pomocy krewnej, Elżbiety. Mimo swego wybrania i niedoścignionej, absolutnie wyjątkowej godności, Maryja była spontanicznie gotowa do usługiwania w zwykłych, codziennych potrzebach. Odbywało się to nie z przymusu, lecz z wolnej woli. Teoretycznie mogła zgrzeszyć, mimo wolności od grzechu pierworodnego, jednak na zasadzie wolnej woli nie zgrzeszyła.

Co się dzieje z duszami dzieci nienarodzonych?


Dla utrzymania wyrażonej w Piśmie św. i ogólnie w teologii katolickiej zbawczej konieczności Chrztu św., część teologów, opierających się na św. Augustynie i Synodzie Kartagińskim (418), który negował możliwość Zbawienia nieochrzczonych, nauczała o tzw. limbus puerorum, czyli miejscu, gdzie przebywają wiecznie dusze dzieci nieochrzczonych, nie cierpiąc wprawdzie mąk piekielnych, lecz będąc pozbawione szczęścia wiecznego czyli oglądania Boga (visio beatifica). Św. Tomasz nauczał, że limbus jest miejscem naturalnej szczęśliwości. Sobór Bazyleańsko-Ferrarańsko-Florentyński (1431-1445) potwierdził nauczanie Synodu Kartagińskiego, że dusze umierających w stanie grzechu pierworodnego idą do piekła. Część teologów neoscholastycznych przygotowywała odnośną definicję dogmatyczną przed Vaticanum II. Jednak w tej kwestii nie było jednomyślności ani wśród teologów ani biskupów katolickich. Ostatecznie nie doszło do ogłoszenia dogmatu, natomiast górę wzięła opinia dystansująca się od koncepcji limbus puerorum.
Katechizm Kościoła Katolickiego nie przejął tej koncepcji. Papieska Międzynarodowa Komisja Teologiczna obradowała w tym temacie w listopadzie 2005 r. W kwietniu 2007 r. Benedykt XVI zaaprobował dokument tej Komisji, nadając jej oficjalny status magisterialny. Według tego dokumentu nauka o limbus puerorum jest starszą próbą teologicznego wyjaśnienia kwestii zbawczej konieczności Chrztu św., jednak nie mającą rangi magisterialnej. Równocześnie dokument wyraża opinię, że dzieci nieochrzczone idą do nieba.
Wydaje się uzasadnione zastosowanie tutaj tradycyjnego nauczania Kościoła o tzw. chrzcie pragnienia (votum Ecclesiae implicitum), które ma zastosowanie do wszystkich nieochrzczonych, którzy nie odrzucili świadomie prawdy objawionej w Jezusie Chrystusie i tym samym sakramentu Chrztu św. jako jedynej drogi zbawienia. W przypadku dziecka - zarówno narodzonego jak też nienarodzonego - decydujący jest wola czyli zamiar rodziców: jeśli rodzice mieli zamiar ochrzcić dziecko, to ich pragnienie ma wartość przyjęcia Chrztu św. przez dziecko.
Analogicznie rzecz się ma w przypadku rodziców, którzy nie mieli takiego zamiaru. Wówczas liczy się ich pragnienie dobra dziecka, a przede wszystkim zbawcza wartość Odkupienia w Jezusie Chrystusie.
Nie jest to nowość w nauczaniu Kościoła. Wystarczy wspomnieć chociażby kult świętych starotestamentalnych, czy to wg kalendarza liturgicznego (np. święta Rodziców Najświętszej Maryi Panny, którzy raczej nie zostali ochrzczeni), czy chociażby wg Litanii do Wszystkich Świętych, gdzie wzywani są Patriarchowie i Prorocy Starego Testamentu. Analogicznie można traktować sprawiedliwych wśród pogan, co wyraża koncepcja limbus patrum. Wspólny jest tutaj brak Chrztu sakramentalnego, czyli - pozytywnie ujmując - zbawcza skuteczność pragnienia przynależności do Kościoła, także pragnienia niewyraźnego (votum Ecclesiae implicitum). Przesłankami teologicznymi są tutaj także sprawiedliwość Boga oraz uniwersalność dzieła Zbawienia przez Jezusa Chrystusa. Nie jest to zaprzeczenie czy lekceważenie konieczności Chrztu sakramentalnego, lecz poprawna interpretacja słów nakazu misyjnego, zgodna z kontextem błiższym i dalszym. Konieczność Chrztu według nakazu misyjnego dotyczy bezpośrednio tych, którzy usłyszeli Ewangelię. Stosowanie tej zasady wobec wszystkich nieochrzczonych jest sprzeczne zarówno z właściwym sensem nakazu misyjnego jak też ze wspomnianymi przesłankami teologicznymi. Ponadto kryje w sobie quasi magiczne rozumienie sakramentu, co jest także niezgodne z teologią katolicką.
W tym świetle należy rozumieć nauczanie zarówno Synodu Kartagińskiego jak też Soboru Bazylejsko-Ferrarańsko-Florentyńskiego.

Czy należy spowiadać się z pożycia w nieważnym sakramentalnie związku?


Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem pytanie.
Istotne jest: materią spowiedzi są grzechy ciężkie i lekkie popełnione od ostatniej ważnej spowiedzi.
Jeśli ktoś żył w związku potem uznanym za nieważny w przekonaniu, że żyje w ważnym małżeństwie, to nie zgrzeszył przeciw szóstemu przykazaniu. Grzech jest wtedy, gdy ktoś wie, że nie żyje w sakrametalnym małżeństwie, a współżyje na sposób małżeński.