Odpowiedź jest właściwie prosta. Należy się odnosić
- zdroworozsądkowo
- w świetle prawd wiary katolickiej czyli znajomości tradycyjnego katechizmu katolickiego.
Prawdy wiary katolickiej mają bez wątpienia rangę wyższą niż dokumenty Vaticanum II, które zostały z góry określone jako pastoralne a nie dogmatyczne. Wprawdzie dwa dokumenty zostały nazwane "konstytucjami dogmatycznymi" (Dei Verbum i Lumen Gentium), jednak nie zawierają one żadnej definicji dogmatycznej i tym samym nie mają rangi dogmatycznej. Ranga dogmatyczna zawsze wynika z treści, nie odwrotnie.
Innymi słowy: katolika obowiązują jedynie te treści z dokumentów Vaticanum II, które są zgodne z prawdami wiary katolickiej oraz z odwiecznym nauczaniem Kościoła. Odpowiada to zadeklarowanemu celowi tego zgromadzenia biskupów: nie podawanie nowej nauki lecz podawanie dotychczasowego nauczania Kościoła w sposób bardziej przystępny dla współczesnego człowieka. Osobną jest kwestia, na ile ten cel został rzeczywiście zrealizowany zarówno w samych dokumentach jak też w ich odbiorze. Osobiście uważam, że nie. Z prostego powodu, mianowicie z powodu mętności, pomieszania i też ewidentnych absurdów (jak np. twierdzenie, że razem z muślimami modlimy się do jednego Boga).
Z całą pewnością znajomość dokumentów Vaticanum II nie jest przeciętnemu katolikowi konieczna do zbawienia duszy. Brak znajomości jest o tyle zrozumiały, że są one wyjątkowe mętne i rozgadane. Znajomość ta obowiązuje natomiast każdego teologa oraz każdego kto chce się wypowiadać w temacie. Wielu bowiem powołuje się na "sobór" przypisując mu coś, czego nie ma jego dokumentach bądź co może jest nawet z nimi sprzeczne.
LICH!
OdpowiedzUsuńTym razem się z Księdzem nie zgadzam. Jako katolików obowiązuje nas uznanie także magisterium zwyczajnego KK. A taką rangę mają dokumenty SWII. Inną kwestią jest ich interpretacja, która powinna być w zgodzie z Tradycją.
Natomiast wybieranie sobie, które magisterium jest tym, przed czym przestrzegał m.in. papież Leon XIII: "Kto bowiem uznaje naukę Kościoła jako nieomylną regułę i normę wiary swej, ten z pewnością przyjmie wszystko to, czego uczy Kościół, bo gdyby według własnego rozpoznania i upodobania chciał wybierać w naukach Kościoła, aby w jedno wierzyć, a w drugie nie wierzyć, natenczas z konieczności opuściłby naukę Kościoła jako nieomylną normę wszelkiej wiary, a poszedłby w końcu jedynie za własną swą wolą"
Nie ma więc innej opcji jak uznać, że w nauczaniu SWII nie ma nic, co by sprzeciwiało się obietnicy Chrystusa "prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony10 utwierdzaj twoich braci»". W innym razie musielibyśmy uznać, że Kościół zawiódł i stać się sedewakantystami lub w ogóle porzucić wiarę.
Anonimowy miesza różne sprawy. Leon XIII z całą pewnością nie miał na myśli dokumentów V2, lecz stałe nauczanie Kościoła. Oczywiście to odnosi się także do tego, co ze stałego nauczania Kościoła znajduje się w dokumentach V2, ale z całą pewnością rangi nauczania Kościoła nie mają nowości, które można znaleźć w tychże dokumentach. Kościół nie może sobie zaprzeczać.
UsuńKtóre dokumenty V2 zawierają treści magisterialne i jakie to są treści? Deklaracja o wolności religijnej, rozciągająca tę wolność na wszystkie religie (nie jest tam napisane wprost, ale taki jest cały kontekst tych wypocin) to nie jest żadne magisterium zwyczajne, bo nie ma żadnej "ekumenicznej", ani "wolnościowo-religijnej" prawdy wiary ani doktryny w wierze katolickiej. Jedyne, co oficjalnie naucza Kościół katolicki słowami papieży (np Piusa XI w encyklice Mit brennender Sorge) to tyle, że katolik na mocy prawa Bożego ma prawo do pełnej wolności religijnej. Nic tam nie ma napisane o innych religiach. Więc jak niby te soborowe "ekumeniczne" wypociny interpretować w świetle Tradycji katolickiej? Owszem, są "tradycjonaliści", którzy bawią się w coś takiego, ale to nie są tradycjonaliści katoliccy. Są to często "konserwatywni" moderniści zaczadzenia mętnymi filozofiami typu "tradycjonalizm integralny".
Usuń"W innym razie musielibyśmy uznać, że Kościół zawiódł i stać się sedewakantystami"
Kościół nigdy nie może zawieść, sam Chrystus to obiecał. Za to z pewnością kiedyś papież na mocy swojego autorytetu będzie musiał zweryfikować modernistycznych zbójów, którzy uderzyli w wiarę katolicką tak jak sługa Annasza uderzył w twarz Pana Jezusa. Z pewnością nie ma mowy o tym, żeby soborowe ekumeniactwo, tzw "wolność religijna" były zgodne z katolickim sensus fidei, a sama ich ortodoksyjność jest co najmniej wątpliwa.
Pytający podaje na końcu "łatwo zbłądzić ku lefebryzmowi"... Wątpię, żeby lefebryzm był aż taki straszny. Wystarczy zobaczyć liturgię "Rysiową" w Łodzi, błogosławienie pseudo związków homo, błogosławienie brył lodu w związku z agendą 2030, modlitwy do "duchów wiatru, wody, ognia, pachamamy. Więc może lepiej zapytać "zbłądzić w wierze katolickiej"
OdpowiedzUsuń