Gdy porwano i zamordowano x. Jerzego Popiełuszkę, byłem na pierwszym roku studiów w Krakowie. Wtedy dość powszechnie znane były jego kazania wydawane w podziemiu. Pisała o nim także prasa zagraniczna zachodnia, do której jako studenci filologii obcych mieliśmy dostęp. On był wtedy chyba najbardziej znanym duchownym polskim w kolejności po papieżu-Polaku. Z dzisiejszej perspektywy jest oczywiste, że musiał być mocno przez kogoś promowany medialnie, a nie była to hierarchia kościelna. Wiadomo, że miał kontakty z masońską rozgłośnią "Wolna Europa", a także bywał w ambasadzie USA. Pamiętam też, że jeden ze starszych kolegów z akademika, akurat iberysta o dość liberalnych poglądach, ale nie wrogi Kościołowi, choć krytyczny, po przeczytaniu tych kazań był zauroczony. To chyba też wyjaśnia tłumy na jego "mszach za Ojczyznę".
W międzyczasie wiemy, że okoliczności jego uprowadzenia i śmierci nie są wyjaśnione, gdyż są poważne dowody podważającego oficjalną wersję przedstawioną na tzw. procesie toruńskim. Nie będę relacjonował tej kwestii, lecz odsyłam do łatwo dostępnych internetowych i książkowych materiałów czy to Wojciecha Sumlińskiego, czy też Leszka Pietrzaka. Być może wkrótce nastąpi przełom o tyle, że wersja reżimu kiszczako-jaruzelskiego zostanie oficjalnie obalona. Choć tego nie życzy sobie nawet wierchuszka systemu wyszyńsko-wojtyliańskiego, który ma widocznie coś do ukrycia. Dlaczego tak jest?
Ano zapewne dlatego, że w razie prawdziwego i pełnego opisania sprawy x. Popiełuszki odsłonięty zostanie wymiar uwikłania systemu kościelnego w reżim komunistyczny. Bardzo prawdopodobna wydaje się hipoteza, że celem uprowadzenia było zastraszenie i przekonanie księdza do podjęcia współpracy z reżimem kiszczako-jaruzelskim. Otóż był on wówczas najbardziej popularnym duchownym w Polsce i był sławny także za granicą, przewyższając w tym najwyższych dostojników jak Prymas i krakowski kardynał Macharski, a nawet słynnego biskupa przemyskiego Tokarczuka. Równocześnie był poniekąd niepokorny, bo nie chciał zostać wysłany do Rzymu. Taki duchowny stanowił zagrożenie także dla władzy świeckiej, skoro nie słuchał nawet przełożonych kościelnych. To zagrażało współpracy komunistów z hierarchią kościelną w procesie transformacji ustrojowej, która musiała pociągać za sobą niezadowolenie zwykłych ludzi, właśnie tych, którzy słuchali wikarego z Żoliborza. Reżim trafnie przewidywał, że ten ksiądz będzie stał po stronie ludzi, a ludzie staną po jego stronie, i że będzie miał przy tym poparcie medialne także z zagranicy. Porwanie i tortury były dla niego ostatnią szansą - szansą na złamanie i zdobycie go dla siebie. Planem B musiało być zabicie go, skoro do tego doszło. Absurdalne jest mówienie o "wypadku przy pracy". Takie "służby" nie ulegają takim wypadkom, gdyż są profesjonalne, zaś akcja była zapewne precyzyjnie przygotowana. Zabicie księdza - zresztą nie pierwsze i nie ostatnie na liście osiągnięć tych "służb" - miało być swoistym rodzajem zemsty na Kościele, mianowicie przez dostarczenie mu fałszywego męczennika, fałszywego świętego.
Dlaczego tak twierdzę? Otóż jedną z naczelnych zasad Kościoła w odniesieniu do procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych jest zbadanie zachowania danej osoby w obliczu i w momencie śmierci. Akurat o tym nie wiemy nic, przynajmniej nic wiarygodnego. Nawet jeśli uzna się wersję z tzw. procesu toruńskiego za prawdziwą, to wiadomości zawarte w niej, mianowicie mówiące o tym, że x. Popiełuszko się szamotał i wyrywał, to świadczy ona jasno przeciwko męczeństwu, czyli przeciw heroicznej postawie wiary, nadziei i miłości w obliczu i w momencie śmierci. Podkreślam: że człowiek w takiej sytuacji próbuje się bronić i okazać sprzeciw, to jest naturalne i zrozumiałe. Tak jednak nie zachowuje się męczennik za wiarę, według kryteriów Kościoła.
Do tego należy oczywiście doliczyć ludzkie słabości, jak nałogowy nikotynizm, który także dość jasno świadczy przeciw heroiczności wiary, nadziei i miłości, niezależnie od zasług tego młodego kapłana i zrozumiałej ludzkiej sympatii do niego. Zaś zmiana imienia chrzcielnego na Jerzy świadczy o pewnej próżności, a może także o tym, że już wtedy był przygotowywany do sławy (początkiem mogły być wyjazdy do USA i kontakty tam nawiązane).
Tak więc kult x. Jerzego Popiełuszki jest paradoksalnie owocem współpracy zbrodniczego reżimu komunistycznego z systemem wyszyńsko-wojtyliańskim, którego jedną z głównych cech jest niechlujstwo teologiczne i myślenie w bardzo płytko rozumianym doraźnym interesie. Dlatego właśnie ów system sprzeciwia się rzetelnemu zbadaniu sprawy już nawet na poziomie faktograficznym. Niechęć do prawdy i zakłamanie są tutaj spoiwem interesów.
Podkreślam: zbrodnię na kapłanie należy rzetelnie i do końca wyjaśnić i osądzić, bez jakiegokolwiek względu na osoby. X. Popiełuszko jest z całą pewnością osobą godną upamiętnienia i szacunku na płaszczyźnie społecznej, narodowej i politycznej. Czym innym jest jednak kult liturgiczny Kościoła, gdyż on ma o wiele wyższe kryteria, które nie podlegają i nie mogą podlegać jakimkolwiek doraźnym interesom.
Czy x. Popiełuszko był nałogowym nikotynistą? Wiadomym jest, że św. Pius X lubiał sobie zapalić dobrej jakości tytoń, w tym cygaretki, choć zapewne nie w nałogowym stopniu. I w czasie jego procesu kanonizacyjnego nie zostało to uznane za przeszkodę do wyniesienia na Ołtarze.
OdpowiedzUsuńJest raczej pewne, że x. Popiełuszko palił nałogowo, a nałóg jest nie do pogodzenia z heroicznością cnót.
UsuńPodobnie jak papież Jan XXIII
UsuńRoncalli był ponadto żarłokiem, co widać po nim. I obłudnikiem.
UsuńWtedy szkodliwość nałogu nie była znana
UsuńPrzede wszystkim Roncalli był tym, który zapoczątkował instytucjonalną rewolucję modernistyczną, co należy mieć w pierwszej kolejności na uwadze.
UsuńA czy św. Tomasz z Akwinu, Ksieze, tez nie był gruby przypadkiem? (Nie bronię Jana XXIII, bo to nie moja bajka ale chodzi mi o sam fakt takiej oceny)
UsuńNic o tym nie wiadomo. Wiadomo tylko, że był dobrze zbudowany.
UsuńNo dobra, to zimnej strony. Uważa Ksiądz ze otyłość zawsze jest wynikiem obżarstwa?
UsuńA jaka może być inna przyczyna? Powietrze?
UsuńCzasami może to wynikać z chorób.
UsuńJakich chorób? Choroba pompuje otyłość z powietrza? Oczywiście nie chcę nikogo obrazić. Wiem, że jest jedzenie z frustracji, stresu itp. Ale przyczyną bezpośrednią jest zawsze jedzenie nieumiarkowane lub niemądre (czyli niezdrowa żywność).
UsuńW przypadku św Tomasza z Akwinu wydaje się otyłość bardziej to późniejsza legenda
UsuńCzasami mogą być przypadki gdy mało się je, a jest się otyłym. Np od chorób tarczycy, przyjmowania niektórych leków, zespołów genetycznych lub niedoboru hormonów wzrostu.
UsuńSą choroby jak cukrzyca np. Też uwarunkowania genetyczne jeden je jak odkurzacz i jest szczupły a ktoś inny wręcz przeciwnie.
UsuńCukrzyca nie jest przyczyną lecz skutkiem otyłości.
UsuńOwszem, pewne zaburzenia hormonalne mogą pogarszać przemianę materii, ale to też ma związek ze style życia i żywieniem. To jest komplex. Jednak z całą pewnością nadmierne kg nie biorą się z powietrza.
Ani najstarsze wizerunki ani opisy św. Tomasza nie mówią o tym, że był gruby. Trudno byłoby zresztą być grubym zachowując ówczesne posty obowiązujące w zakonie i robiąc wiele kilometrów pieszo. Miał być natomiast dobrze zbudowany (jak już wyżej wspomniano), co nie dziwi - był przecież szlacheckim synem, więc miał pewnie dobre geny i dobre żywienie w dzieciństwie.
Usuń1. Zmiana imienia to nie próżność. Zwłaszcza takie, co kojarzy się z sutenerstwem. Wielu świętych też zmieniało sobie imię np. zakonnicy, papieże 2. Czy ks. Jerzy Popiełuszko był zatem męczennikiem? Przecież nie zginął za bycie katolikiem , tylko za krytykowanie systemu komunistycznego i walkę o prawa robotników. Przecież za PRLu jakoś nie wszyscy księża ginęli.
OdpowiedzUsuńWrogowie Kościoła już dawno celowo podsunęli to imię w tym kontekście, ponieważ dobrze wiedzieli kim był św. Alfons Liguori, doktor Kościoła i mistrz właśnie teologii moralnej. Kapłan świątobliwy i tradycyjnie wykształcony byłby wdzięczny rodzicom i szczyciłby się tym, że je nosi.
UsuńW mojej rodzinie miałem podobny przypadek w tym samym pokoleniu, wujek ochrzczony jako Alfons w czasie wojny, po osiągnięciu pełnoletności zmienił imię na "niekontrowersyjne". To zjawisko mogło być też związane z migracją ze wsi do miast, w obu przypadkach chłopcy ze wsi, nieświadomi skojarzeń których na wsi nikt w tych czasie nie miał, po znalezieniu się w mieście stawali się obiektem szyderstw, zmieniano też "źle brzmiące" nazwiska, które w rodzinnych wsiach nikogo nie dziwiły, jak np. Wozignój popularne w rejonie Leszna.
UsuńPrzestępcy trudniący się sutenerstwem nazywani są sutenerami lub potocznie alfonsami. To ostatnie określenie pochodzi od głównego bohatera wydanej w 1873 r. powieści Aleksandra Dumasa (syna) pt. Monsieur Alphonse, której tytułowy bohater trudnił się tym procederem. Wcześniej sutenerów w slangu przestępczym określano słowem „luj”, co z kolei pochodziło od francuskiej wersji imienia Ludwik (Louis)
UsuńPrzecież wiadomo, że chodzi o wyszydzanie świętego. Temu nie wolno się poddawać, nawet za cenę znoszenia przykrości. Jeśli ktoś ucieka przed przykrościami ze strony wrogów Pana Boga i Kościoła, ten na pewno nie jest święty. Pomyślmy: gdyby on zachował swoje właściwe imię chrzcielne, to dziś byłby to przyczynek do "rehabilitacji" tego imienia.
Usuń"Pomyślmy: gdyby on zachował swoje właściwe imię chrzcielne, to dziś byłby to przyczynek do "rehabilitacji" tego imienia."
UsuńSłuszne spostrzeżenie. Gdyby to imię powszechnie kojarzyło się z x. Popiełuszką to kojarzenie go z sutenerstwem zaczęłoby zanikać. Kojarzenie tego imienia z sutenerstwem gdy jego głównym patronem jest św. Alfons Liguori, mistrz teologii moralnej, założyciel zakonu redemptorystów, który bardzo duży nacisk stawiał na czystość obyczajów i sam ją zachował to świadczy o tym, jak obecne czasy są pomylone.
Z Ludwikiem to samo, imię świętego króla, celowo wybrane przez rewolucyjną propagandę dla szydzenia z powodu świętości, krucjat i monarchii katolickiej.
UsuńJeśli ksiądz Popiełuszko był poddawany kilkudniowym torturom, to najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jest takie, iż posiadał cenną wiedzę. Musiała ona dotyczyć ważnych spraw, skoro ponad 40 lat po jego zabójstwie kulisy tej zbrodni są nadal niewyjaśnione.
OdpowiedzUsuńKsiądz wspomniał o niechlujstwie wyszyńsko-wojtyliańskim, ale czy to nie jest aby eufemizm, Wojtyła nie był żadnym niechlujem, wręcz odwrotnie, rozpowszechniał konsekwentnie i metodycznie najbardziej rażące i niekatolickie nowości modernistyczne V2, określeniem więc zgodnym z prawdą byłoby słowo apostazja
OdpowiedzUsuńSugeruje czcigodny ksiądz, że posoborowe kanonizacje są delikatnie mówiąc podejrzane ?? A x. Popoełuszko i JP2 to wręcz działanie polityczne ??
OdpowiedzUsuńW książce „Kto naprawdę Go zabił” Sumliński napisał:
OdpowiedzUsuń„Dociekanie prawdy w okresie poprzedzającym wyniesienie księdza Jerzego na ołtarze w opinii 'autorytetów' (czyli tych, którzy utraty autorytetu się obawiają), a także niektórych przedstawicieli duchowieństwa, mogłoby zostać ocenione jako uderzenie w proces beatyfikacyjny. Świadczyć o tym może m.in. reakcja ks. Andrzeja Przekazińskiego, który pytany o wydarzenia sprzed dwudziestu jeden lat, odpowiada krótko: >>Rozgrzebywanie tej sprawy może zaszkodzić procesowi beatyfikacyjnemu<<. Z kolei odkrywanie prawdy po wyniesieniu księdza Jerzego na ołtarze niechybnie zostałoby uznane za podważenie samej beatyfikacji. Kto wówczas, wobec argumentów tak poważnych, ośmieliłby się powrócić do tej sprawy?”
Ustalenia prokuratora Witkowskiego i Wojciecha Sumlińskiego podważające wersję stworzoną na potrzeby procesu toruńskiego stawały się coraz poważniejszą przeszkodą w realizacji tego celu beatyfikacji.
Aleksander Ścios w 2013 roku przypominał: "Postulator procesu beatyfikacyjnego, ks. Tomasz Kaczmarek wielokrotnie miał twierdzić: >>można się domyślać sił, stojących za nagłośnieniem, burzących ustalony w 1985 r., podczas pamiętnego procesu toruńskiego, klarowny obraz porwania i morderstwa<<. W Gazecie Wyborczej pojawiła się natomiast oszczercza notatka autora anonima, w której sugerowano, że Andrzej Witkowski i Wojciech Sumliński działają na zlecenie Piotrowskiego, by wybielić morderców."
Trzeba sobie jasno powiedzieć: hierarchia postawiła sobie za cel sam w sobie doprowadzić do beatyfikacji, nawet za cenę braku rzetelnego ustalenia prawdy. Co więcej, proces beatyfikacyjny mógł zostać (i został) przeprowadzony, ale na warunkach podyktowanych przez ludzi PRL-owskich służb, przy czym warunkiem absolutnie zasadniczym i nienaruszalnym było uznanie wersji z procesu toruńskiego za prawdziwą, nadto strażnicy pamięci o ks. Popiełuszce (oczywiście w narzuconej wersji), tj. postulator procesu ks. Tomasz Kaczmarek i dyrektor Muzemu Archidiecezjalnego ks. Andrzej Przekaziński to byli współpracownicy SB, czyli odpowiednio dobrani ludzie. Nie dziwi więc, że działania prokuratora Witkowskiego i Wojciecha Sumlińskiego były zwalczane, zarówno ze strony postkomunistycznej, jak i kościelnej.
w 2017 r. Sumliński ujawnił: "Ks. Małkowski odbył w tej sprawie rozmowy z prezydentem Dudą, z premier Szydło, z ministrem Ziobro, także z Jarosławem Kaczyńskim, prosząc o przywrócenie śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu. Każdy odpowiedział: >>Dokończy, dokończy, ale nie teraz. Najpierw proces kanonizacyjny<<." Przypominam, że chodzi o lata 2015 - 2017, za rządów PiS.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że szanse na obalenie fałszu oficjalnie obowiązującej wersji toruńskiej, czy to obecnie, czy w najbliższej przyszłości są znikome, bowiem zarówno obydwa obozy naprzemiennie dzierżące władzę państwową, jak również - o zgrozo - hierarchowie Kościoła w Polsce, są absolutnie zgodnie zainteresowani tym, aby cała prawda o porwaniu i śmierci ks. Popiełuszki nigdy nie ujrzała światła dziennego.
"Z dzisiejszej perspektywy jest oczywiste, że musiał być mocno przez kogoś promowany medialnie" - kto to mógłbyś i dlaczego by to miał robić?
OdpowiedzUsuńKsięże, a jak męczennik ma obowiązek się zachować? Nie chodzi mi o obronę męczeństwa ks. Popieluszki, tylko jak reagować ma osoba która ma wyrywane paznokcie, palce tudzież język? Czy wystarczy mieć dobra wole żeby zachować spokój i ignorować ból siedząc spokojnie na krześle?
OdpowiedzUsuńWystarczy wrócić do męczeństwa św. Andrzeja Boboli.
UsuńTo nie jest odpowiedz na pytanie. Czekam na opinie Księdza.
Usuńaby zachowywać się jak święty w takiej sytuacji trzeba mieć nadprzyrodzoną łaskę od Boga, to chyba oczywiste?
UsuńPrzecież męczeństwo nie polega na tym, że ktoś się np. poddaje z ochotą torturom, tylko na tym, że jest im poddawany - i np. umiera za wiarę, nie rezygnując z niej, nie zapierając się jej. Natomiast ma, jak każdy człowiek w takiej sytuacji, prawo do ostatniej chwili szarpać się, uciekać, walczyć, próbować zwrócić uwagę otoczenia na sytuację itd.
UsuńAnonimowy21 października 2025 10:46:
Usuń- tak, ale czy sam fakt tego, że mimo okropnych tortur, osoba ta nie ma zamiaru zaprzeć się wiary nie jest wystarczający? Czy nadprzyrodzoność łaski w tym przypadku musi być równoznaczna z cudowną odpornością na ból?
A co w sytuacją gdy ktoś podczas tortur ma intencję oddania życia za wiarę i nawet nie myśli, żeby wyrzec się Chrystusa, ale jednocześnie krzyczy z bólu, szarpie się związany czy wyrywa okaleczane ręce? Mam rozumieć, że taka osoba nie zostanie męczennikiem? Nie dostała/nie przyjęła nadprzyrodzona łaski?
Mógłby Ksiądz się wypowiedzieć?
Anonimowy21 października 2025 10:46
UsuńA czy jeśli mam wole oddania życia za Chrystusa i nie mam najmniejszego zamiaru wyrzec się wiary i umieram z tą intencją, ale jednocześnie szarpie się, wyrywam i krzyczę z bólu, to jestem męczennikiem czy nie? Czy łaska męczeństwa jest tak cudowna, że ból nie robi takiego wrażenia?
To jest dobre pytanie i też jestem ciekaw odpowiedzi. A ci, którzy cierpieli w chorobie i są dziś uznani za świętych czy nigdy nie krzyknęli na łożu cierpienia?
UsuńOby nigdy ksiądz nie był przetestowany na okoliczność swych twardych przekonań, czy na pewno są już odpowiednio ugruntowane i niezachwiane.
Zawsze jestem ostrożny w stosunku do ludzi głoszących taką czarno-białą rzeczywistość, bo ostatecznie zawsze coś mają za uszami. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.
I też abstrahuje od sprawy samego ks. Popiełuszki.
No i jeszcze te historie o nadwadze jako przeszkodzie do świętości :). A nie chodzi tu bardziej o postawę moralną, relacje z Bogiem i życie duchowe?
Niepoważne. :)
Może się Ksiądz odnieść do pytań wyżej?
UsuńO świętości ma świadczyć nadprzyrodzone znieczulenie organizmu na ból?
Otyłość wynikająca z nieprzezwyciężalnych sytuacji życiowych świadczy przeciw świętości?
Może się Ksiądz odnieść do słuszności głoszenia "czarno-białej" rzeczywistości?
UsuńOstatecznie przecież zbawienie będzie zależne od zero-jedynkowego ustosunkowaniu człowieka do Boga. Czyli albo białe, albo czarne.
Moralność katolicka jest zerojedynkowa, w kategoriach albo białych albo czarnych.
Druga sprawa to otwarcie prowokujące pytanie czy święci charakteryzowali się tym, że byli odporni na ból, szczupli i piękni wyglądem?
Jeśli odpowiednio długo się poszuka, to na pewno dotrze się po nitce do kłębka, znajdującego się w rękach pejsatych.
OdpowiedzUsuńNa pewno.
UsuńMam nadzieję, że u księdza wszystko w porządku, bo dawno ksiądz nic nie wstawiał, ani nie pisał 🥺
OdpowiedzUsuń