Jego pierwsze wystąpienie po konklawe 13 marca 2013 spowodowało u wielu katolików, także tych obecnych na Placu Św. Piotra, dość widoczną konsternację. Szokujące było pierwsze zdanie brzmiące "buona sera" czyli "dobry wieczór", zamiast katolickiego pozdrowienia "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" używanego przez wszystkich papieży. Pewnym szokiem czy przynajmniej powodem do zdziwienia była prośba o modlitwę za niego przed udzieleniem błogosławieństwa. Myślę, że te dwa gesty - dość symboliczne - można uznać za programowe streszczenie jego ponad 12 letnich rządów na Stolicy Rzymskiej: odejście od uwielbienia Jezusa Chrystusa oraz fałszywa pokora obliczona na kupienie popularności czy przynajmniej sympatii. To drugie było dość sprytnym zabiegiem manipulacyjnym, co potwierdza jego powtarzane dopowiedzenie: "módlcie się za mnie, nie przeciw mnie". W ludziach pobożnych taka prośba wywołuje odruchową sympatię oraz uśmierza krytyczne myślenie czy wręcz oburzenie z powodu innych jego słów i działań.
Swoistym szczytem hipokryzji jest sprawa miejsca pochówku. Według jednego z jego pupilów, zażyczył sobie pochowania w bazylice Santa Maria Maggiore, gdyż rzekomo Matka Boża mu tak nakazała (źródło tutaj):
Problem w tym, że przygotowanie takiego grobu kosztowało według doniesień około miliona euro, czyli kilka- do kilkanaście razy więcej niż pochówek w grotach watykańskich, tym bardziej, że tam znajduje się nowy sarkofag, który na polecenie Franciszka został przygotowany dla Benedykta XVI. Ponadto celem wykonania miejsca pochówku dokonano zniszczenia zabytkowej ściany wraz z zabytkowym portalem (źródło tutaj), co także pasuje do "skromności" bergogliańskiej:
Innym przykładem, nie mniej gorszącym, jest decyzja zamieszkiwania w domu św. Marty, czyli w w hotelu, który normalnie służy głównie biskupom i kardynałom, oczywiście odpłatnie. Dla wybranego w 2013 r. wyłączono z użytkowania hotelowego nie tylko jeden apartament lecz pokaźną część budynku, dokładnie całe pierwsze piętro, żeby zapewnić mu spokój i prywatność, do czego dokonano także przebudowy tego piętra, urządzając osobną kuchnię, prywatną kaplicę, salę przyjęć oraz apartamenty dla najbliższych współpracowników, co oczywiście także spowodowało pokaźne wydatki. Koszty tej "skromnej" zachcianki zostały oficjalnie podane jako 200 000 eurów miesięcznie (źródło tutaj). Równocześnie pozostawał niezamieszkany właściwy apartament papieski w pałacu papieskim przy Placu Św. Piotra, który oczywiście również musiał być utrzymywany bez zamieszkiwania. Spowodowało to więcej niż podwójny koszt niż w wypadku zamieszkiwania w apartamencie papieskim. Ten kapryśny gest był i jest sprzedawany publiczności jako przykład i dowód skromności i ubóstwa papieża, co jest oczywiście absurdalne, niezgodne z faktami i szyderstwem ze zdrowego rozsądku.
Zapoznawszy się z jego pierwszymi wystąpieniami, dość rychło wiedziałem, z kim mamy do czynienia i co nasz czeka. Usłyszałem bowiem frazesy i krętacki styl, który dość dobrze poznałem podczas studiów zwłaszcza u werbistów w Austrii. Tak się złożyło, że prowincjałem SVD został wtedy Niemiec, który długie lata był spędził w Argentynie. Wykładał teologię "moralną", a właściwie zupełnie niemoralną i niekatolicką, gdyż atakował wszystko, co katolickie począwszy od katolickiego nauczania co do stosunków przedmałżeńskich, rozwodów, antykoncepcji, zboczeń z homoseksualizmem włącznie, aż do aborcji i celibatu włącznie. Oczywiście w powoływaniu się na "sobór" i z całkowicie nieukrywaną pogardą nawet do nauczania Jana Pawła II w kwestiach etycznych. Innymi słowy: pojęcia i styl używany przez Franciszka dość dokładnie odpowiadał moim najgorszym doświadczeniom z czasu formacji i studiów. Włącznie z otwartą nienawiścią do wszystkiego, co "przedsoborowe" choćby nawet w wydaniu wojtyliańskim. Nie byłem więc zagrożony naiwnością wobec kiczowatego "ubóstwa", zresztą znając dość dobrze zarówno duchowość ignacjańską oraz stan zakonu jezuitów (aczkolwiek miałem też szczęście poznać jednego porządnego jezuitę "starej daty" i solidnej formacji, który był ojcem duchownym w seminarium wiedeńskim, a któremu wiele zawdzięczam). Przyznam, że do dziś nie rozumiem, jak można nie dostrzec tej kiczowatości, która jest zawsze fałszywa gdyż ukrywająca drugie dno i zupełnie inne cele, co potwierdzają fakty poznawane później, a zawarte chociażby już w książce dawnego przyjaciela z Buenos Aires, który po publikacji książki zginął w tajemniczych okolicznościach (do ściągnięcia tutaj):
Szczerze mówiąc, od tego 13 marca 2013 r. nie byłem właściwie niczym zaskoczony. Zaskoczeniem było jedynie to, że ktoś taki mógł zostać wybrany. Już na początku lat 2000-ych mówiło się w kręgach kościelnych, że następnym papieżem będzie Carlo Maria Martini. Po latach publiczność dowiedziała się, że było to już wtedy przygotowywane przez słynną "mafię z Sankt Gallen", która następnie przekierowała swoje działania na kardynała Bergoglio, który był mało znany poza Ameryka Południową. Pewne jest, w konklawe 2013 roku spora część frakcji wojtylianów i ratzingerianów musiała na niego zagłosować, gdyż bez tych głosów nie mógł być wybrany. Musiał być więc ktoś z tych frakcyj, to przekonał innych do oddania głosu na Bergoglio, bazując na niewiedzy i naiwności (wydaje mi się, że znam osobiście przynajmniej jedną osobę, która mogła to uczynić i prawdopodobnie uczyniła). Powszechnie wskazuje się na przemówienie kardynała Bergoglio podczas tzw. kongregacji generalnej przed konklawe, które to wystąpienie sprawiło przekonywujące wrażenie, gdyż postulował on odejście od "zwrócenia się ku sobie" (autoreferenziale), czyli skupienia się Kościoła na sobie, i przejście do misyjności Kościoła. Po 12 latach wiemy, że to było oszustwo, gdyż ten pontyfikat był tak "autoreferenziale" jak żaden inny w historii Kościoła, czego dobitnym dowodem jest kilkuletni "synod o synodalności", który jest niczym innym jak maniakalnym zajmowaniem się samym sobą i usiłowaniem przekształcenia Kościoła w organizację typu sekt protestanckich, gdzie z jednej strony nie ma - przynajmniej pozornie i doraźnie - jasnych struktur hierarchicznych, lecz panuje - przynajmniej pozornie i doraźnie - demokracja, a równocześnie wola przywódcy - w tym wypadku Franciszka i jego następcy - ma rangę wyższą niż prawdy wiary i prawo kościelne. To jest właśnie ten mechanizm, który ma nieodwracalnie przemienić, a właściwie podmienić Kościół pod pozorem słuchania siebie nawzajem i Ducha Świętego, jak to obłudnie formułuje ekipa bergogliańska. Także "misyjność" bergogliańska, jak okazało się, polegała jedynie na okazywaniu poparcia sektom protestanckim infiltrującym struktury Kościoła katolickiego, na zakazie głoszenia Żydom zbawienia w Jezusie Chrystusie, akcentowania braterstwa z wyznawcami islamu, a nawet na ogłoszeniu, że wielość religii jest chciana przez Boga i że wszystkie religie prowadzą do Boga.
Już bezpośrednio przed konklawe 2013 r., a w wyniku tamtych kongregacyj generalnych kardynałów dochodziły pogłoski, że planowany jest pontyfikat antyratzingeriański. Osobiście, na podstawie wielu drobnych poszlak, myślę, że w ramach konklawe w 2005 r. doszło do swoistego paktu między frakcją ratzingeriańską a martiniańską (mówiąc w uproszczeniu), według którego Ratzinger został wybrany w celu wciągnięcia w oficjalne struktury lefebvrian czyli FSSPX, by ich uzależnić. Potwierdza to fakt, iż kardynał Bergoglio jako arcybiskup Buenos Aires pomagał kapłanom FSSPX w uzyskaniu wiz od władz argentyńskich, co zapewne także przyczyniło się do jego wyboru w 2013 r., w nadziei na nowe szanse rozwiązania problemu "lefebvryzmu" (co się po części spełniło w postaci udzielenia im jurysdykcji do spowiedzi oraz możliwości uzyskania jurysdykcji do sakramentu małżeństwa). Równocześnie znane było jego wrogie stanowisko wobec liturgii tradycyjnej. Myślę, że to był jeden z głównych powodów przeforsowania jego wyboru. Po "Summorum Pontificum" z 2007 r. spora część modernistycznych biskupów była oburzona odebraniem im kompetencji w ograniczaniu, a nawet eliminowaniu sprawowania tejże liturgii w ramach struktur diecezjalnych. Nie chodzi tutaj o niechęć do obrzędu czy do łaciny, ostatecznie nie chodzi też o słynną "jedność" czy jej rzekome zagrożenie przez tych, którzy uparcie chcą liturgii tradycyjnej. Pod tym gadaniem o zagrożeniu jedności kryje się coś ważniejszego i najbardziej dla nich bolesnego: podczas gdy modernistyczne seminaria i klasztory świecą pustkami, wymierają i muszą być zamykane, to miejsca z formacją i liturgią choćby tylko częściowo tradycyjną nie mogą narzekać, lecz rozwijają się i rosną w siłę, która jest tym bardziej pokaźna, że dostęp jest ograniczony, tzn. przeciętny młody człowiek z przeciętnej parafii nie ma z tym styczności, a znajdują te rzeczy zwykle tylko ci, którzy albo pochodzą z rodzin o nastawieniu tradycyjnym, albo samodzielnie i odważnie szukają. Tym samym także jakość powołań jest znacznie wyższa niż tych pochodzących ze "zwykłych" parafii. To oczywiście rodzi zazdrość. Łatwiej jest popaść w mentalność psa ogrodnika (sam nie zje i nikomu nie da) niż trzeźwo zastanowić się nad przyczynami, a w rezultacie zamiast zwalczać i niszczyć tych strasznych tradziuchów przynajmniej dać im normalnie żyć, jeśli nie chce się choćby po części brać z nich przykładu. Z własnego długoletniego doświadczenia w różnych krajach wiem, że zainteresowanie czy przynajmniej otwartość dla liturgii tradycyjnej dość wyraźne rośnie akurat wśród młodzieży zarówno świeckiej jak też duchownej. Tego trendu nie da się ani zatrzymać ani stłamsić, tak samo ja nie da się zdusić pragnienia i szukania prawdy i piękna, zwłaszcza u ludzi młodych, nawet jeśli równocześnie bombarduje się ich różnego rodzaju fałszem i pokusami. Ci, którzy chcą i usiłują odgórnie stłamsić i odciąć dostęp do liturgii tradycyjnej, żyją mentalnie jeszcze w latach 70-ych, 80-ych, najwyżej 90-ych ubiegłegu wieku, gdyż widocznie nie dociera do nich, że w dobie internetu i łatwego transportu względnie łatwo jest zapoznać się z tym, czym Kościół przed V2, jak sprawował obrzędy, jak się modlił. Nawet jeśli by usiłowano całkowicie zakazać sprawowania liturgii tradycyjnej, to wspomoże to tym bardziej rozwój wspólnot lefebvriańskich i sedewakantystycznych, których przecież nie można zniszczyć administracyjnie.
Tutaj dochodzimy do polityki władz rzymskich względem FSSPX. Otóż działania ekipy bergogliańskiej wskazują na następującą taktykę: przez ograniczenie, a docelowo wręcz eliminowanie liturgii tradycyjnej ze struktur oficjalnych, wierni i duchowni przywiązani do niej moją zostać zepchnięci czy to do FSSPX, czy do sedewakantyzmu, a wówczas będzie można dość łatwo wszystkich "trydenciarzy" exkomunikować za odrzucanie "soboru". Samo odrzucanie Novus Ordo w sensie liturgii nie jest i nie może być przesłanką do takiego ukarania, natomiast nieprzyjmowanie nauczania soboru powszechnego, za który jest uważane V2 (to jest osobny temat), już może być powodem kanonicznym. Dlatego tak ważne jest solidne badanie i rzetelna krytyka dokumentów soborowych wraz z ich historią, oczywiście w świetle wszystkich innych soborów. Zasadnicza i kluczowa różnica między Benedyktem XVI a ekipą bergogliańską (na czele wcześniej z Martini'm, potem z Kasper'em) polega na słynnej "hermeneutyce zerwania": według Ratzinger'a można i należy obronić Vaticanum II w świetle i według całej Tradycji Kościoła, podczas gdy obóz przeciwny (który można nazwać czarnobutowym) głosi i zachowuje się tak jakby Vaticanum II było ponad wszystkimi innymi soborami, a poniekąd nawet jedynym obowiązującym soborem i to tego rodzaju, że nie liczy się już nawet jego litera lecz "duch" zerwania i stałej przemiany czy podmiany, czego wyrazem i środkiem ma być "synodalność". Kto zna jednak faktyczny przebieg synodów bergogliańskich, ten wie, że były one bardzo odległe od prawdziwej synodalności we właściwym znaczeniu tego słowa, gdyż polegały na perfidnej autorytarnej manipulacji w wykonaniu ekipy powołanej przez szefa. Nie trudno też przewidzieć skutków tej zakłamanej strategii: jeśli następca Franciszka będzie kontynuował ów "proces synodalny", to albo znów będzie nim manipulował jak tyran przez swoich pachołków, albo potraktuje to hasło poważnie i rzeczywiście dopuści do autentycznego starcia stanowisk, dopuszczając do głosu także katolików nastawionych tradycyjnie. W pierwszym przypadku zakłamanie czyli próba oszukania będzie trwała jakiś czas, lecz nieuchronnie musi w końcu runąć jak każde oszustwo, wyłaniając twór, który już całkiem oficjalnie nie będzie miał wiele wspólnego z Kościołem katolickim. W drugim przypadku będzie musiał dojść do przyznania racji bytu także katolikom tradycyjnym, co będzie oznaczało umożliwienie normalnego rozwoju według zasad przynajmniej takich jakie miały miejsce przez haniebnym motu proprio "Traditionis custodes".
Na koniec jeszcze o przyczynach haniebnej abdykacji Benedykta XVI. Po pierwsze, jak wspomniałem, mogła ona przynajmniej częściowo wynikać z paktu zawartego na konklawe 2005 r.: Ratzinger został wybrany do konkretnego zadania, a wobec niepowodzenia musiał się usunąć, czego z całą pewnością się domagano. Zresztą gdyby pojednanie z FSSPX się powiodło, to by również musiał ustąpić stanowisko kardynałowi Bergoglio czy komuś innemu z tej ekipy. Pewne jest także, że Ratzinger nigdy nie wykazywał zdolności w rządzeniu. Wiem to także od duchownych i wiernych z Monachium, którzy go tam znali. Zresztą nawet jego brat Georg w jednym z wywiadów wprost powiedział, że Józefowi nie leży rządzenie, bo musi najpierw siebie zmuszać do narzucania komuś swojej woli. Regularnie też wykazywał brak umiejętności właściwego doboru współpracowników, co wynikało z wrodzonej dobroduszności graniczącej z naiwnością. Oczywiście miał też sporo wiernych, oddanych i szlachetnych współpracowników, ale mylił się wielokrotnie, bądź nie dość wnikliwie oceniał osobowości, których obdarzał zaufaniem. Po trzecie, bał się ewidentnego buntu, którego początki zaczęły się najpóźniej wraz z motu proprio "Summorum Pontificum". Widać było, że frakcja skrajnie modernistyczna panicznie boi się wzrostu w siłę środowisk i osób krytycznych wobec V2 i Novus Ordo. Miała strach w oczach gdy widziała bujny rozwój takich wspólnot jak Franciszkanie Niepokalanej, Wspólnota Św. Marcina czy też wspólnot indultowych jak FSSP, IBP, ICRSS itp. Ich uwadze nie uszła także popularność nauczania Benedykta XVI i też liturgii tradycyjnej w kręgach młodego duchowieństwa czy to diecezjalnego czy zakonnego. Sytuacja była - i nadal jest - poniekąd paradoxalna: ci, którzy przeżywali swoją młodość na fali nowości "soborowych" czyli w latach 60-ych i 70-ych, byli świadkami, że pokolenie młodych z końca pontyfikatu Jana Pawła II i początku Benedykta XVI bardziej idzie za tym ostatnim niż za tym, o co oni w swojej młodości walczyli. To właśnie pokolenie obecnych 70, 80 i 90latków, którego modernistyczni przedstawiciele wynieśli na tron Piotrowy kardynała Bergoglio, nieuchronnie odchodzi do historii.
Cena za wierność Benedykta XVI względem domniemanego paktu z 2005 r. oraz względem osobistej słabości charakteru jest niestety ogromna: chaos a właściwie śmiercionośne skażenie nauczania, rozplenienie nadużyć, upodlenie moralne, zapaść autorytetu Kościoła, upadek zaufania do Kościoła i jego nauczania, niebywały spadek praktyk religijnych oraz liczby powołań zwłaszcza w krajach tradycyjnie katolickich itp. itd. Krótko po konklawe w 2013 r. jeden z jezuitów argentyńskich, czyli byłych współbraci powiedział, że Bergoglio wprowadzi chaos i podzieli Kościół zamiast go jednoczyć. I dodał: "myśmy 30 lat potrzebowali, żeby naprawić szkody, które on wyrządził jezuitom w Argentynie". Znane jest też, iż przed nominacją o. Bergoglio na biskupa pomocniczego w Buenos Aires ówczesny przełożony generalny zakonu jezuitów, o. Peter-Hans Kolvenbach, wydał jednoznacznie negatywną opinię, która zresztą po konklawe w 2013 r. zniknęła z archiwum (bądź zniszczona, bądź umieszczona w aktach ściśle tajnych, źródło tutaj). Jednak skoro Pan Bóg dopuścił do takiego pontyfikatu, to widocznie może i powinno wyniknąć z niego coś dobrego. Póki co jedynymi widocznymi jego owocami są: upokorzenie katolików tradycyjnych oraz wzrost popularności sedewakantyzmu. Z biegiem czasu owoce staną się bardziej widoczne.
Na koniec jeszcze jedna wskazówka. Otóż źródłem, które najlepiej pomaga zrozumieć to, co się stało w 2013 r., są dwie niepozorne książki jednego autora:
Autor, x. Charles Murr, niegdyś prywatny sekretarz arcybiskupa a następnie kardynała Gagnon na podstawie zarówno swoich wspomnień, jak też wspomnień słynnej siostry Pascaliny Lehnert, długoletniej osobistej sekretarki Piusa XII, dostarcza solidną wiedzę "od kuchni" co do tego, co miało miejsce w papieskim Rzymie od tamtego pontyfikatu aż do czasów współczesnych. Mimo swoistej dobrodusznej naiwności zwłaszcza względem Piusa XII i też Pawła VI, jest to uczciwie przedstawiony obraz wydarzeń od strony nieoficjalnej, ale z pozycji świadków bliskich tzw. wielkiej historii. X. Murr ma też sporo wystąpień internetowych w postaci wywiadów głównie na kanale Urbi et Orbi Communications. To są, moim zdaniem lektury obowiązkowe dla każdego, kto szuka rzetelnej wiedzy historycznej odnoszącej się do tła kluczowych wydarzeń w Kościele od prawie stulecia.
Pasuje to jak najbardziej do serdecznych pochwał wystosowanych przez wielką lożę masońską Włoch z okazji śmierci (źródło tutaj):
Tłumaczenie na angielski:
Nie byłem fanem tego pontyfikatu, brnął w rzeczy czy stwierdzenia, których nie dało się obronić. Kiedyś mnie to bulwersowało. Nawet się z tego spowiadałem. Ale po prostu przestałem słuchać tego co mówi. A może media też przykładały poniekąd rękę do tego żeby przekręcać jego słowa? Nie miałem obowiązku go słuchać. Teraz trochę mi go szkoda. Jako człowieka. No i teraz będzie potrzebował modlitwy, być może - tak jak każdy zmarły człowiek, którego losu nie znamy. Ale sąd Boży zostawmy Bogu i nie czerpmy przyjemności z myśli, że piekło nie jest puste. Bóg wie jak sadzić.
OdpowiedzUsuńNie należy się cieszyć ze śmierci Jorge Mario Bergoglio ani nie wolno życzyć mu piekła, bo to jest grzech ciężki. Zresztą tak samo nie można życzyć piekła zbrodniarzom takim jak Hitler czy Stalin. Bergoglio potrzebuje modlitwy, by Bóg się nad nim zlitował.
UsuńAnonimowy27 kwietnia 2025 13:03 Proponuję najpierw przeczytać ze zrozumieniem komentarz na który udziela się odpowiedzi.
UsuńW którym miejscu napisałem, że wolno cieszyć się z jego śmierci albo co gorsza życzyć mu piekła?
"W którym miejscu napisałem, że wolno cieszyć się z jego śmierci albo co gorsza życzyć mu piekła?"
UsuńLOL a gdzie coś takiego sugerowałem? Proponuję mniej osobiście odbierać komentarze innych :)
Natomiast mnie zawsze dziwi mówienie, że nigdy nie wiadomo co kto ma w sercu, szczególnie gdy chodzi o notorycznych zbrodniarzy przeróżnego gatunku. Jakby magicznie mogli się przemienić pod koniec życia. Był dobry łotr, ale doszło do wyraźnego z jego strony sygnału nawrócenia wobec świadków. Także dziwi mnie jak mówienie o piekle utożsamia się z życzeniem piekła, albo z radością z czyjegoś potępienia.
OdpowiedzUsuńAnonimowy27 kwietnia 2025 15:20 Udajesz czy tak celowo? "Magicznie się przemienić pod koniec życia"? A może wystarczy szczera spowiedź z żalem za grzechy? Akt żalu doskonałego? To są pojęcia obce?
UsuńZ ostatnim zdaniem się zgodzę, bo ja nigdzie nie napisałem, że cieszę się z czyjejś śmierci ani że życzę komukolwiek piekła, tylko napisałem, że piekło NIE jest puste.
Nie do ciebie się zwracam, nie do ciebie piszę.
UsuńPoza tym, owszem nie wierzę, że żal doskonały po zdeprawowanym życiu jest zjawiskiem częstym i powszechnym.
Może tu jakiś doświadczony spowiednik się wypowie i rozwieje moje wątpliwości.
Czy są wątpliwości co do tego, że V2 było soborem powszechnym?
OdpowiedzUsuńChyba gdzieś czcigodny ksiądz doktor popełnił wpis czy katolik musi przyjmować SV2 czy coś takiego.
UsuńJedną kwestią jest kwestia przyjęcia nauki, a drugą kwestia czy dany sobór jest powszechny.
UsuńSobór z zasady jest powszechny, V2 rości sobie miano powszechnego, chociaż był raczej zbójecki.
UsuńBardzo ważny list otwarty prof. Josefa Marii Seiferta do kard. Deana Gian Battisty aktualnie sprawującego najwyższą władzę w Kościele.
OdpowiedzUsuńhttps://gloria.tv/post/E1VXjvouPQ2Q2FVGJEQUizxuJ?fbclid=IwY2xjawJ7HFRleHRuA2FlbQIxMQABHnwF_qUEOi5l0ZC744a1IZKAAR23GV7UYyTFNp0WLcKRFAOKRF4ilipUeQ3P_aem_SVIsY8CC3gnD7whsJNj-5g
W skrócie: o bezzwłoczne wszczęcie śledztwa przeciw Franciszkowi by możliwe było zbadanie i orzeczenie herezji oraz konsekwencji w postaci m.in. nieważności nominacji większości kolegium kardynalskiego, co a priori uczyniłoby najbliższe konklawe nieważnym.
"Póki co, jak Arcybiskup Vigano' słusznie już jakiś czas temu wzywał, i jak teraz Profesor Seifert ma odwagę usilnie wzywać, wpierw trzeba ustalić stan faktyczny: zbadać natychmiast zarzuty herezji pod adresem Bergoglio, rozstrzygnąć kim rzeczywiście był [że nie był ani papieżem ani katolikiem], i kim są ci, których ulokował tu i tam, w tym także w kolegium kardynalskim. Jeśli się prawdy i stanu rzeczy nie ustali, przed zamknięciem kardynałów w Kaplicy Sykstyńskiej, w tym także tych, którzy najprawdopodobniej kardynałami nie są, to ich tam siedzenie i zabawa w jakieś głosowania, nie będzie mogła być określana mianem ważnego konklawe." pisze w komentarzu Katolicki Ruch Oporu.
Fragment listu:
Myślę, że Kościół jest winien ekskomunikowanemu arcybiskupowi i co najmniej czterem innym osobom ekskomunikowanym z tego samego powodu, dwóm papieżom i wiernym, aby odpowiedzieć na stanowcze naleganie papieża Pawła IV, że papież, który wyznaje herezję, nie jest już papieżem i nie może żądać żadnego posłuszeństwa, tak jak powiedział arcybiskup Viganò, z ważnym awizo, że niewłaściwość jakiejkolwiek władzy osądzającej papieża nie dotyczy heretyckiego papieża, który po prostu uzurpuje sobie Stolicę Piotrową, ale z racji swojej herezji nie jest prawdziwym papieżem i ma mniejszy autorytet w Kościele niż jakikolwiek prawowierny kardynał lub biskup.
Myślę, że obecnie tylko ty mógłbyś być porównywalny ze św. Atanazym, który, będąc nadal diakonem, gdy stanął w obliczu kryzysu ariańskiego i chwiejnego papieża, był w stanie (pomimo 2 ekskomunik w trakcie procesu) przygotować drogę dla niektórych soborów, które potępiły herezję ariańską, która, gdyby została zaakceptowana, byłaby zabójcza dla wiary chrześcijańskiej. Ale herezja, że Bóg chce pluralizmu religii, w tym niechrześcijańskich, i inne przypisywane papieżowi Franciszkowi są jeszcze bardziej sprzeczne z prawdziwą wiarą chrześcijańską niż arianizm.
Dlatego sugeruję i pokornie błagam cię, abyś przed zbliżającym się konklawe nakazał sprawiedliwe i uczciwe zbadanie licznych oskarżeń o herezję i (w świetle deklaracji z Abu Zabi, że Bóg chciał pluralizmu religii od Stworzenia, i kultu Pacha Mama w Watykanie) również możliwej apostazji papieża Franciszka.
Myślę, że dzięki temu działaniu mógłbyś uratować Kościół przed historycznie rzecz biorąc wyjątkowym zamieszaniem o katastrofalnych rozmiarach.
List niewątpliwie ważny, ale... moim zdaniem orzeczenie o herezji Bergoglio byłoby dalece niewystarczające i może nawet błędnie uspokajające sytuację (trochę że tak powiem w stylu ratzingerowskim) gdyby owe sprzątanie bałaganu miało być czynione tak jakby problem zapanował dopiero w 2013 roku. Tu należy konsekwentnie i dokładnie tak samo podejść do wszystkich jego poprzedników okupujących Stolicę Piotrową po zbójeckim soborze (ze względu na dwuznaczności jego dokumentów także do potępienia jako całości), zwłaszcza innego apostaty, bez którego nie było by Bergoglio, którego zresztą on sam uczynił biskupem.
UsuńWięc nawet orzeczenie herezji Bergoglio i oczyszczenie kolegium z nieważnych kardynałów przed konklawe to ledwie wstęp, tylko malutki wierzchołek góry lodowej, który mógłby wielu nominalnych katolików utwierdzić w błędnym mniemaniu, że już jest posprzątane i że poprzednie tzw. pontyfikaty tych samych bolączek nie miały. A miały i właśnie one utorowały drogę dla Bergoglio. Tego moim zdaniem trochę brakuje w liście, bo Bergoglio nie był przecież przyczyną kryzysu, ale zaledwie jednym z jego owoców.
Czy uważa Ksiądz, że jest szansa na kogoś normalnego w tym konklawe? Ale Księdza promotor pracy doktorskiej wypowiada się ostatnio bardzo sensownie ostatnio: https://pch24.pl/kardynal-muller-ostrzega-kosciol-ryzykuje-rozlamem-jesli-nie-zostanie-wybrany-ortodoksyjny-papiez/
OdpowiedzUsuńKsiędzem nie jestem, ale powiem co myślę;) Patrząc czysto po ludzku uważam, że nie ma szans, aby papieżem został normalny katolik. Po pierwsze- zdecydowana większość kardynałów to nominaci papieża Franciszka- dobrze wiemy kogo on mianował (modernistów, fanów LGBT itp.). Po drugie- nawet gdyby miał miejsce "wypadek" przy pracy i papieżem zostałby ktoś konserwatywny, to gdyby cokolwiek chciał zmieniać w duchu katolickim, to zostanie postawiony do pionu/ zniszczony. Walec rewolucji niszczący Kościół ma jechać dalej. Otwarte jest jedynie pytanie, czy kolejny papież będzie "reformatorem" w stylu kard. Bergoglio albo i gorszym co spowoduje, że za kilka lat człowiek nie pozna Kościoła, czy może będzie to ktoś bardziej stonowany. W tym drugim przypadku dzieło niszczenia będzie też pewnie kontynuowane, ale wolniej i subtelniej.
UsuńW konklawe biorą udział kard. kard. Muller, Burke, Sarah i pewnie jeszcze trochę innych ortodoksyjnych. Czy będą mieli siłę przebicia... kto to wie? Módlmy się o roztropność wszystkich kardynałów.
UsuńNie bawię się w prognozy tego typu, gdyż nie znam na tyle nastrojów wśród kardynałów. Pewne wydaje się jedynie, że nie będą chcieli następnego tyrana pokroju Bergoglio, bo dał się we znaki także modernistom. Będą raczej chcieli kogoś, kto pozwoli żyć także katolikom tradycyjnym. I to jest decydujące dla przyszłości Kościoła: trwanie przy katolickiej wierze i sakramentach, nawet jeśli będzie to czyniła znikoma mniejszość, choćby w podziemiu. Tej mniejszości Pan Bóg na pewno nie pozwoli zginąć, nawet jeśli jeszcze przez jakiś dozna upokorzeń i prześladowań. Pewne jest, że modernizm obumrze. Już obumiera, ponieważ polega na fałszu. Nawet jeśli nie zostanie urzędowo odrzucony, to umrze śmiercią naturalną, tak jak wszystkie herezje w przeszłości. Oczywiście intrygujące jest pytanie, jak to się stanie i jaki będzie los Stolicy Apostolskiej. Tego nie wiemy. Pewne jest: nawet jeśli Stolica Rzymska jest okupowana przez heretyka czy wręcz apostatę, to papiestwo trwa w nauczaniu i zarządzeniach prawdziwych papieży. Do bycia katolikiem wystarczy trzymać się tego nauczania i zarządzeń, a nowego nauczania i nowych zarządzeń jedynie o tyle, o ile są zgodne z Tradycją Kościoła. Resztę należy pozostawić Panu Bogu.
Usuń"W konklawe biorą udział kard. kard. Muller, Burke, Sarah i pewnie jeszcze trochę innych ortodoksyjnych."
UsuńPytanie czy oni są tak naprawdę ortodoksyjni skoro są za Novsem i ekumaniactwem ? i czy w ogóle jakieś maja szanse? :) Już Franciszek zadbał, że tam prawie same kardynłay Rysie siedzą w kolegium ....
'Pytanie czy oni są tak naprawdę ortodoksyjni skoro są za Novsem i ekumaniactwem ?"
UsuńTo by za pięknie wyglądało. Raczej nie łudźmy się, że wśród obecnych kardynałów jest drugi Lefebvre.
"To by za pięknie wyglądało. Raczej nie łudźmy się, że wśród obecnych kardynałów jest drugi Lefebvre."
UsuńNo właśnie. Jedyne co mogłoby się zdarzyć to powrót do Papieża typu Benedykt ale na to szanse raczej małe.
Przy czym sam Ratzinger w okresie V2 był wśród frakcji postępowych teologów
Usuń"Przy czym sam Ratzinger w okresie V2 był wśród frakcji postępowych teologów"
UsuńNo ale z czasem trochę się katolicyzował. Nie mówię że był tradycyjnym papieżem ale lepszym niż to co za Franciszka.
Kim są tradycyjni katolicy? Innymi słowy czym katolik różni się od tradycyjnego katolika?
UsuńTradycyjny katolik to prawdziwy katolik. Potocznie katolikami nazywają się dziś moderniści, ale nie znają prawdziwego katolicyzmu.
Usuń"No ale z czasem trochę się katolicyzował"
UsuńW okresie swojego pontyfikatu tak samo "ekumeniczne" brał udział w obrzędach protestanckich, kulcie innych religii i tak samo głosił te same bzdury soboru, co wszyscy posoborowi z tą różnicą, że mówił o jakiejś "hermeneutyce ciągłości".
"Innymi słowy czym katolik różni się od tradycyjnego katolika?"
UsuńNiczym. Katolik to katolik, przyjmuje w pełni Tradycję, czyli naukę Magisterium Kościoła, a z modernizmem nazywanym dzisiaj "wiarą katolicką" nie ma to nic wspólnego.
"Kim są tradycyjni katolicy? Innymi słowy czym katolik różni się od tradycyjnego katolika?"
Usuńa precyzując przedmówcę: katolik tradycyjny to... jedyny rodzaj istniejącego katolika!. Od blisko siedmiu dekad gatunek przetrzebiony, że się tak wyrażę, ale Bogu dzięki wiecznie żywy i wzrastający. Zna Pan źródła Objawienia? Wie Pan, co powoduje wierzenie i praktykowanie oraz prowadzenie kościoła i wiernych tak jakby jedno z tych źródeł zostało w praktyce odrzucone? Nową wiarę, już nie katolicką (a z wiernych czyniącą nie katolików, ale wyznawców owej nowej wiary), z czym mamy do czynienia od śmierci ostatniego katolickiego papieża w 1958 roku.
"katolik tradycyjny to... jedyny rodzaj istniejącego katolika!"
UsuńDokładnie tak. Nie ma podziału na katolika konserwatywnego i posoborowego, czy tam progresywnego. Katolikiem jest się albo w 100%, to znaczy jest się integralnie, jest się ortodoksyjnym katolikiem albo nie jest się nim wcale. To jest tradycyjny katolik. Nie ma innego katolika, co innego to po prostu inna wiara.
Czy prawdziwy katolik musi uważać Mszę Novus Ordo za gorszą Mszę od Mszy tradycyjnej?
UsuńNovus gorzej wyraża chwałę dla Boga, a coraz częściej w postawach wręcz urąga.
Usuń"Czy prawdziwy katolik musi uważać Mszę Novus Ordo za gorszą Mszę od Mszy tradycyjnej?"
UsuńZ całym szacunkiem, ale bardzo dziwne pytania Pan zadaje, nie tylko pod tym postem, prowokacyjne albo jakby - przepraszam - wczoraj się Pan urodził i nie przyjmował zbytnio tego co niewygodne. Jakby były one pisane z pozycji modernistycznej osoby formowanej na Novusie przez Novusowych duchownych. Kim są tradycyjni katolicy? Czy katolik musi uznawać to a tamto? Pan pyta o rzeczy, jakie katolik ma w rzymskim katechizmie (!) np. kard. Gasparriego czy św. Piusa X. Tam radzę szukać odpowiedzi na takie podstawy podstaw i w orzeczeniach Magisterium i prawowitych papieży/soborów - bo tam jest zawarte co katolik ma przyjąć - niezależnie od czyjegoś widzimisię, jak i o tym co zostało ostatecznie odrzucone/potępione - także w zakresie kultu. Czyjeś odczucia nie mają tu znaczenia.
Generalnie zauważam, że pewne osoby, które pojawiają się w przestrzeni kościelnej i uważają samych siebie za tradycyjnych katolików bardzo nerwowo reagują, gdy ktoś ma inny punkt widzenia niż oni. Oczywiście jest to bardzo smutne zjawisko. Gdzie w Katechizmie kard. Gasparriego pojawia się pojęcie "tradycyjnego katolika" albo w jakimś orzeczeniu Magisterium?
UsuńCałe nauczanie przedmodernistyczne zawiera w sobie pojęcie tradycji katolickiej.
UsuńA skoro z głębokim żalem i smutkiem Krzysztof ubolewa nad wielce w jego mniemaniu nieszczęsnymi katolikami, to dlaczego tak Krzysztofa regularnie ciągnie do tego rzekomo bardzo smutnego zjawiska, zamiast pozostać w radosnej krainie punktów widzenia.
Czyżby Krzysztof jednak napawał się schadenfreude z powodu pchania kija w mrowisko?
"bardzo smutne zjawisko"
ik
Nie mówię o pojęciu tradycji katolickiej tylko tradycyjnego katolika. Oczywiście mam świadomość, że moje komentarze mogą się wielu nie podobać. Ale nawet jeśli nie podobają się wielu to jeszcze nie oznacza, że wszystkim.
Usuń"Gdzie w Katechizmie kard. Gasparriego pojawia się pojęcie "tradycyjnego katolika" albo w jakimś orzeczeniu Magisterium?"
UsuńByć może nieświadomie, ale niemal każdym pytaniem sam się Pan zdradza jako człowiek będący na bakier z katolicyzmem - przynajmniej w formacie jaki do zbójeckiego soboru nie musiał być definiowany z doprecyzowaniem "tradycyjnego" gdyż inne wynalazki nie istniały. Jeśli nie jest Pan świeżakiem na tym blogu to powinien już dawno Pan mieć doczytane, że "tradycyjny katolik" to pojęcia jakie się pojawiły wskutek odejścia od Tradycji po Vaticanum II, gdyż wcześniej było nie do pomyślenia aby trzeba te sprawy tak precyzować - bo z wykorzystaniem struktur Kościoła rozpoczęto budowę nowej wiary - potrzebującej nowego kultu jaki ją wyraża, rodzącej nowe nauczanie, nową dyscyplinę, nową moralność (czy raczej amoralność jakby spojrzeć na przykład za zachodnią granicę) wmawiając maluczkim, że to wciąż katolicyzm (w domyśle - wierny Pismu Świętemu i Tradycji jako dwóm tak samo ważnym źródłom Objawienia) podczas gdy de facto, a w wielu miejscach i de iure to wiara budowana z odrzuceniem filara Tradycji - a więc wiara NOWA, wymuszająca od chcących pozostać katolikami dookreślanie się jako "tradycyjni" gdyż na ten czas to jedyny sposób identyfikowania się z kim ma się do czynienia. Podczas gdy w rzeczywistości nie ma innych katolików niż tradycyjni - ale póki struktury są okupowane przez budowniczych nowej wiary i wierni nie są świadomi procesu jaki się dokonuje, mylnie twierdząc, tkwiąc pod okupacją owych najemników, że praktykują i wyznają rzymski katolicyzm podczas gdy są de facto po prostu wyznawcami nowej wiary krzewionej jedynie w ramach budynków i struktur przynależnych Kościołowi katolickiemu - dopóty to doprecyzowanie jako "tradycyjny" pozostanie koniecznością z powodów o których napisałem.
P.S. Może to nerwowe reagowanie, które Pan przypisuje adwersarzom, nie byłoby takowe w ramach ścierania się różnych opinii w ramach jednego wyznania. Bo jeśli te reakcje są efektem takich Pana pytań jak te powyższe, to nie ma co się dziwić, bo to często po prostu dyskusja katolika z wyznawcą innej wiary - nawet jeśli praktykuje on ją w budynku opisanym jako "parafia rzymskokatolicka" (w którym na przykład dopiero co usłyszał list z okazji Dni Islamu czy Judaizmu albo dowiedział się jak to Pan Bóg chce pluralizmu religii czy ile szczypawek ma przyjąć w ramię aby nie wykroczyć przeciwko 5. przykazaniu).
W takim razie tradycyjnymi katolikami są sedewakantyści, FSSPX, FSSP, Ksiądz Profesor Olewiński, kard. Burke, kard. Muller, kard. Sarah, Benedykt XVI (gdy żył)? Ktoś z nich czy może wszyscy razem? Bodajże św. Tomasz z Akwinu mówił "wiele przyjmuj, niewiele odrzucaj, często rozróżniaj". Nie wiem czy dla T. A. te rozróżnienia są istotne, ale dla mnie są. Stąd zadałem pytanie.
UsuńMoże nie warto uczepiać się człowieka jak bożka, tylko lepiej odkrywać Prawdę Bożą, bo wszyscy jesteśmy omylni i grzeszni, a Prawda jest stała, dlatego lepiej odkrywać Pana Boga przez znajomość tradycji, niż zapatrzyć się w tradycyjnych katolików. Nie wielkie jednostki, ani zgromadzenia są ostatecznie naszym celem - tam też zdarzają ludzkie mniejsze, czy większe upadki i gorszą najbardziej tych, dla których byli / były idolami.
Usuńik
Słuszna uwaga. Idąc za tą uwagą, a z drugiej strony czując jednak potrzebę doprecyzowania terminu tradycyjny katolik, zadaję sobie pytanie czy taki katolik powinien w interpretacji Magisterium soborów brać pod uwagę dokumenty wstępne czy też akta soborowe? W czwartym tomie Historii dogmatów, Słowo poznania na stronie 132 Bernard Sesboue pisze: "Doktrynalna intencja soboru na podstawie wprowadzeń do dekretów
UsuńIntencję soboru w dziedzinie wiary i herezji można też rozpoznać na
podstawie wprowadzeń do różnych dekretów. W hermeneutyce soborowej
teksty te są przeważnie zaniedbywane, ponieważ nie zawierają treści doktrynalnej. Są wszakże istotne dla interpretacji dokumentów, dlatego że stanowią
swego rodzaju deklaracje intencji. Poprzez owe wprowadzenia sobór dokonuje
niejako autodefinicji w swym zadaniu doktrynalnym. Tekstualne warianty
poszczególnych wprowadzeń odsyłają do wyraźnej jedności intencji. Fragmenty
te pokazują, że Sobór Trydencki stara się podejmować nie tylko prawdy
objawienia, ale objąć również całą konkretną i instytucjonalną pełnię wiary
katolickiej." Na znaczenie akt soborów zwraca też uwagę Francis Sullivan na stronie 44 książki Creative fidelity.
Po pierwsze Bernard Sesboüé działał na rzecz FAŁSZYWEGO ekumenizmu i np. twierdził, że tytuł Współodkupicielka - cytuję
Usuń"jest dwuznaczny, by nie powiedzieć „obiektywnie błędny”;
"mogłyby uczynić Ją bardziej niezrozumiałą dla wielu i stać się przeszkodą w kontaktach ekumenicznych".
Po drugie Francis Sullivan zakwestionował, że nauczanie dotyczące święceń kobiet było nieomylne.
Tylko dla kacerzy rozstrzygającymi autorytetami mogą być wyżej wymienieni zaprzańcy.
ik
Żeby uznać kogoś za autorytet to wpierw musiałbym się zapoznać z całym dorobkiem danej osoby. W przypadku Sesboue i Sullivana przekracza to moje możliwości. Otóż w moich poszukiwaniach teologicznych pierwszy raz swoją uwagę zwróciłem na kwestię akt soborowych czytając tych teologów. Chyba Tomasz a Kempis mówił: "Nie pytaj, kto powiedział, ale patrz, co powiedział". Czyż z faktu, że ks. Natanek poleca książkę Autora niniejszego bloga, W obronie Mszy Świętej i Tradycji katolickiej (por. Ks. Natanek. O książce broniącej tradycji katolickiej na YouTube) powinienem wydać wiążący sąd zarówno o książce jak i Autorze bez zapoznania się z treścią?
UsuńNa polskiej Wiki w haśle Bernard Sesboue jest informacja o tym, że był on uczestnikiem ruchu ekumenicznego. Również w Tygodniku Powszechnym w artykule Rachunki sumienia ks. Boniecki zwraca uwagę, że Sesboue był związany z Grupą z Dombes. Nie znam jego działalności ekumenicznej, więc nie wiem czy działał na rzecz fałszywego ekumenizmu.
UsuńNie znam wypowiedzi Sesboue odnośnie do tytułu Współodkupicielka. Anonimowy mógłby podać konkretne źródło skąd zaczerpnął te cytaty.
Po ogłoszeniu Ordinatio Sacerdotalis, KNW wydała ODPOWIEDŹ NA WĄTPLIWOŚCI
DOTYCZĄCE DOKTRYNY ZAWARTEJ W LIŚCIE APOSTOLSKIM ORDINATIO SACERDOTALIS, gdzie stwierdziła, że chodzi o doktrynę przynależącą do depozytu wiary i przedstawioną nieomylnie przez nauczanie zwyczajne i powszechne. Z tego co wiem, a tak jest to przedstawione na angielskiej Wiki w haśle Francis Sullivan oraz w linku 19 Theologians Assess Ordinatio Sacerdotalis, Sullivan dokładnie wyrażał wątpliwości co do tego czy rzeczywiście można uznać, że jest to doktryna przedstawiona przez nauczanie zwyczajne i powszechne.
Bardzo ciekawy jest wątek jeśli chodzi o rezygnację Benedykta XVi z SWIFT:
OdpowiedzUsuń"W tle nagłej i nieoczekiwanej rezygnacji z urzędu Następcy św. Piotra w dniu 11 lutego 2013 r. przez papieża Benedykta XVI, jak się okazuje, znalazło się dziwne zdarzenie dotyczące tak zwanego Banku Watykańskiego, oficjalnie nazywanego Istituto per le Opere di Religione (IOR). Otóż, watykański IOR został niespodzianie wykluczony z międzynarodowego systemu SWIFT. W ten sposób Watykanowi zostały uniemożliwione jakiekolwiek płatności, a Kościół został potraktowany jak państwo terrorystyczne, podobnie jak wcześniej Iran, a teraz Rosja. Była to dobrze przygotowana procedura atomowa wymierzona w urzędującego papieża i jego Kościół, by go doprowadzić do ruiny."
Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:
https://www.dakowski.pl/kiedy-papiez-benedykt-xvi-ratzinger-nie-mogl-ani-kupowac-ani-sprzedawac-to-swift-decyduje-i-wybiera-eutanazja-kard-martini/
Co Ksiądz o tym myśli?
Moim zdaniem był to ważny czynnik, zwłaszcza czytając jakim rządcą był Ratzinger. Taki nacisk mógł być decydujący.
To była jedna z wielu form nacisku, czyli nalegania, żeby ustąpił z urzędu. Nacisk był z wielu stron, od wielu osób i był włączany stopniowo, po kolei. Prawdopodobnie w zanadrzu mieli następne środki nacisku, którymi grozili. Zapewne przygotowywana była afera z rzekomą ochroną pedofilii w Monachium za rządów kard. Ratzinger'a, która została włączona potem gdy był już na emeryturze.
UsuńTo że ustąpił to jedno ale w jaki sposób to drugie. Dalej kazał siebie nazywać Benedyktem i nosił biel papieską sprawiając wrażenie, że jest dwóch papieży i takie teorie jeszcze krążyły że jeden to papież "aktywny" a drugi to "modlący" czy jakieś inne bzdety.
UsuńChyba jedyny plus Franciszka, że nie abdykował i znowu takiego zamieszania w Kościele nie było.
Emerytowani metropolici także są tytułowani arcybiskupami. Więc biskup rzymski był nazywany papieżem. Nikt świadomy nie miał wrażenia, że jest dwóch papieży.
UsuńByć może ubóstwo Franciszka było kiczowate, ale może jednak warto rozważyć jego słowa z adhortacji Christus vivit: "Ale jednocześnie musimy mieć odwagę, aby być innymi, aby ukazywać innym marzenia, jakich nie oferuje ten świat, by dawać świadectwo piękna wielkoduszności, służby, czystości, męstwa, przebaczenia, wierności w małżeństwie, modlitwy, walki o sprawiedliwość i dobro wspólne, miłości do ubogich, przyjaźni społecznej."
OdpowiedzUsuńTą myśl głęboką niczym Rów Mariański ;) równie dobrze mógłby wygłosić jakiś pastor którejś z tysięcy denominacji sekt protestanckich. Pewnie można by też znaleźć jakieś zdanie zupełnie ortodoksyjne jakie Bergoglio czy poprzednicy wypowiedzieli. Pytanie - co to zmienia w obliczu całościowej dewastacji z całego okresu okupacji Tronu Piotrowego?
UsuńDyktatorzy czasem prawią takie "wielkoduszne" komunały... aż się łezka w oku kręci...
Usuń"Pewnie można by też znaleźć jakieś zdanie zupełnie ortodoksyjne jakie Bergoglio czy poprzednicy wypowiedzieli"
UsuńTakie zdanie można znaleźć nawet u żydów, muzułmanów, czy nawet pogan więc niczego ono nie dowodzi.
Co Ksiądz sądzi o s. Pascalinie Lehnert? Można jej ufac?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to najgorszy pontyfikat w historii Kocioła a Kościół chyba nigdy nie był w tak tragicznym stanie. Ktoś powie, że było gorzej bo katakumby czy prześladowania. No ale wtedy był trend mocno wznoszący. A teraz niestety jest trend mocno dołujący, żeby nie powiedzieć równia pochyła.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że papież Franciszek zadbał o skład kardynalski na tyle, że kogo by nie wybrali i tak będzie kontynuacja tego modernistycznego dewastowania Kościoła.
"Jednak skoro Pan Bóg dopuścił do takiego pontyfikatu, to widocznie może i powinno wyniknąć z niego coś dobrego"
Nie chce robić z siebie eksperta ale czyż w Apikalipisę nie ma takich fragmentów które interpretuje się, że Kościół musi upaść i umrzeć (na 3 dni czy coś takiego) a potem będzie zwycięstwo ?
Może tylko taka nadzieja Nam już została ?
Co do 3 dni ciemności - co o takich twierdzeniach myśleć? Ma to w ogóle podstawy do traktowania tego poważnie?
UsuńMi chodziło raczej o Dwóch Świadków Apokalipsy których na chwile (3,5 dnia bodajże) zabito ale potem przywrócono do życia. Wg. niektórych interpretacji dwóch świadków to może być Kościół albo hierarchia kościoła. W Starym Testamencie potrzebnych było dwóch świadków do poświadczenia świadectwa, no a Apostołowie i ich następcy są przecież świadkami Chrystusa.
UsuńWięc może tak musi być że tych świadków obecnie zabija modernizm ale jest nadzieja, że to się zmieni.
Poza kwestiami kościelnymi dodać należy jeszcze jak haniebnie Franciszek podchodził do ludzi podczas kataru-19, zwalnianie z pracy tych co nie chcieli szczypawek itd.
OdpowiedzUsuńA sam katar był chociaż zaliczany do objawów? Bo nie przypominam sobie.
UsuńŚw. Ignacy z Loyoli mówi: "Człowiek zły łatwo innych posądza o zło, podobnie jak ten, kto ma zawroty głowy myśli, że wszystko dokoła wiruje."
OdpowiedzUsuńdo czego pijesz tym razem
UsuńStaram się doszukiwać cennych rad zawartych w tradycji Kościoła.
UsuńUdajesz że nie wiesz o czym mowa i tym samym zdradzasz nieszczerość. U mnie nie masz ani grama zaufania z powodu apologii Bergoglio i innych tego typu wynurzeń.
UsuńMożliwe, że popełniłem błąd przed którym przestrzega ponownie św. Ignacy z Loyoli: „W taki sposób należy bronić Stolicy Apostolskiej, jej autorytetu i pociągać ludzi do prawdziwego jej posłuszeństwa, by wskutek nierozważnej jej obrony nie uważano nas za "papistów" i nie odmawiano nam zaufania."
Usuńjak zwykle bezmyślnie wyszukany cyta,t niedorzeczny dotyczący zarzutów o papizm, niedotyczący apologii Bergoglio
UsuńPozostają mi chyba tylko słowa otuchy św. Ignacego: „Ten, kto popełni błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy pomagają dla zdrowia duszy.”
UsuńPanie Krzysztofie. Tak Pan lubi cytować? A czytał Pan ten biblijny o tym, że biada jest światu i człowiekowi, który gorszy maluczkich? Jestem nawet propozycja samego Pana Jezusa, co taki człowiek ma począć ze sobą.
UsuńAleż @Krzysztof nikogo tu nie gorszy, natomiast z pewnością konsekwentnie zadaje pytania i przytacza cytaty pozornie pasujące co do litery, lecz nie pasujące co do kontekstu, a w rezultacie oddala się bardziej niż przybliża do wyjaśnienia, jak gdyby nie zważając na treść słusznych odpowiedzi. Pytanie: w jakim celu?
UsuńKrzysztof ma obeznanie w literaturze modernistycznej i powołuje się na nią.
UsuńWarto byłoby tym razem pozadawać pytania.
Krzysztof popierasz błogosławienie par homo?
Popierasz święcenia kobiet?
Popierasz udzielanie Komunii na rękę i na stojąco?
Popierasz interkomunię dla protestantów?
Popierasz pluralizm religii jako drogę do Boga?
Popierasz języki narodowe w liturgii zamiast łaciny?
Popierasz dzien judaizmu i islamu w KK?
Popierasz w pełni wszystko, co robił Franciszek?
Do "Anonimowy8 maja 2025 12:14"
UsuńPrzypuszczam, że przedmówcy chodziło o zgorszenia dokonane przez Bergoglia, którego apologetą jest Krzysztof.
ik
Chyba zostałem zaorany przez Anonimowy 8 maja 2025 06:59, bo brak mi cytatu do riposty :-)
UsuńRozumiem, że chodzi o fragmenty Łk 17, 1-2, Mk 9, 42 i Mt 18, 6-7. Jeśli dobrze je rozumiem, to ktoś powinien mi zawiesić kamień młyński na szyi i wrzucić w morze. Rozumiem, że według Anonimowy 8 maja 2025 06:59 jestem przyczyną zgorszeń? Pytanie czy Anonimowy 8 maja 2025 06:59 zechce uzasadnić swoje stanowisko? Chodzi o apologię Franciszka, o porównanie Mszy, jeszcze coś?
Być może za stosowanie metody elenktycznej czeka mnie śmierć podobnie jak Sokratesa. Być może jednak uda mi się wyjść obronną ręką jak Gladiatorowi (por. Gladiator - betrayed i Work Together and Survive | Gladiator (2000) | All Action
na YouTube).
Odpowiadając Anonimowy8 maja 2025 13:49. Generalnie jestem zwolennikiem, by poznawać różne punkty widzenia, argumentacje i wyrabiać swoje zdanie. Nie jestem po studiach teologicznych ani nie śledzę dokładnie bieżących wydarzeń z życia Kościoła. Właściwie w natłoku wielu rzeczy mam mało czasu na teologię. Zachęcony między innymi tym co wyczytałem na tym blogu staram się pomału poznać podstawy teologii. Tyle z ogólnych uwag. W nawiązaniu do tego co napisałem nie mam zdania na większość postawionych przez Anonimowy 8 maja 2025 13:49 pytań, bo albo całkiem nie znam tematu albo znam za słabo, żeby mieć wyrobione zdanie. Natomiast bardziej szczegółowo:
UsuńKrzysztof popierasz błogosławienie par homo? - nie mam zdania
Popierasz święcenia kobiet? - nie mam zdania, aczkolwiek nie mam nic przeciwko precyzyjnym kwalifikacjom teologicznym w tym temacie
Popierasz udzielanie Komunii na rękę i na stojąco? - nie mam zdania
Popierasz interkomunię dla protestantów? - nie znam tematu
Popierasz pluralizm religii jako drogę do Boga? - Pytanie co rozumieć przez ten pluralizm? Jeśli to, że wszystkie religie są równe to nie jest to zgodne z nauczaniem Kościoła, na przykład deklaracja Dominus Iesus. Ciekawy wpis o jednej wypowiedzi Franciszka jest na fb ks. Węgrzyniaka z dnia 20 września 2024, dostępny także na blogu ks. Węgrzyniaka O co właściwie nam chodzi? w Maxirefleksjach artykuł Każda religia jest tak samo ważna? O tej samej wypowiedzi mówi ks. dr Krzysztof Broszkowski w filmiku na YouTube: Singapur Franciszka. Echa słów papieskich. Czy papież miał prawo tak powiedzieć?
Popierasz języki narodowe w liturgii zamiast łaciny? - nie mam zdania
Popierasz dzien judaizmu i islamu w KK? - nie mam zdania
Popierasz w pełni wszystko, co robił Franciszek? - nie znam wszystkiego co robił Franciszek, więc bez tego poznania nie mogę tego popierać. Z rzeczy, które znam na pewno są takie, które co najmniej budziły wątpliwości w jego pontyfikacie.
Wklejasz wyszukane cytaty mające dowodzić że szukasz rad w tradycji albo bronisz papiestwa a jednocześnie nie masz zdania w oczywistych dla czystego sensus fidei kwestiach.
UsuńNatomiast jest miejsce gdzie diagnostyka złych ludzi jest jeszcze łatwiejsza - ciemności zewnętrzne przygotowane także dla mącicieli.
Jeżeli Pan Krzysztof w komentarzu z 8 maja 2025 18:23 zawarł zgodne z prawdą odpowiedzi - to by tylko potwierdzało co ktoś wyżej wspomniał, że Panu Krzysztofowi raczej nie po drodze z katolicyzmem i zadaje Pytania po których jeszcze dziwi się nieprzychylnych reakcji. To by wyjaśniało styl wielu pytań jakie Pan zadawał oraz cytatów pozornie właściwych, choć rozpatrywanych w zupełnie niewłaściwych kontekstach. Powyższe kwestie z wymienionych pytań na które Pan Krzysztof nie ma zdania - nie są materią, w której katolicy mają deliberować i wyrabiać sobie własne zdanie. Powyższe kwestie są dobrze i ostatecznie wyłuszczone w rzymskim katechizmie, który katolik przyjmuje pod grzechem i to w tym przypadku w materii ciężkiej, albo po prostu nie jest wyznawcą tej wiary. Może poza liturgią i kwestią łaciny - bo to sprecyzowano ostatecznie w orzeczeniach Soboru Trydenckiego czy w Quo Primum, gdzie jest tam nie tyle o grzeszeniu (co dziś się odnosi bezpośrednio do apologetów rytu NOM) ale wręcz wyklęciu z Kościoła.
UsuńZdziwiłbym się gdyby reakcje były przychylne :-)
UsuńNie wiem czy Anonimowy 9 maja 2025 15:20 dokładnie przeczytał mój wcześniejszy komentarz. Może też zabrakło trochę wyobraźni, a może ja nie podałem dostatecznie kontekstu. Przez długi okres życia nic nie słyszałem ani o sedewakantystach, ani o FSSPX ani o Mszy tradycyjnej. Później gdy bardziej zaangażowałem się w wiarę i poszedłem na wspólnotę również nic o tych rzeczach nie było mówione. Na tego bloga trafiłem przypadkowo. Z tematami nazwijmy to w skrócie tradycyjnymi spotkałem się dopiero w internecie. Z czasem doszło do mnie, że pewne wspólnoty, w których byłem są zasadniczo w mocnej opozycji do środowisk tradycyjnych. Osobą, która w największym stopniu przyczyniła się do tego, że w ogóle zainteresowałem się tematem Mszy tradycyjnej jest ks. Jan Kaczkowski (por. na YouTube: Karmię się duchowością sprzed Soboru Watykańskiego II | ks. Jan Kaczkowski). Zarówno katechizm rzymski jak i orzeczenia Soboru Trydenckiego znam tylko częściowo. Choć poznanie tych źródeł jest w moich planach na przyszłość, ale szybko nie nastąpi ze względu na brak czasu i chorobę. Jak napisałem już jestem wciąż na etapie poznawania podstaw wiary i teologii. Zetknąłem się z Quo Primum, ale nie pamiętam czy czytałem całość. Można powiedzieć, że w poszukiwaniach teologicznych staram się rozeznać (por. na YouTube: Tomasz Polak o książce System kościelny, czyli przewagi pana K.; 12:50 - 13:50). Ponownie ks. Kaczkowski twierdzi, że Bóg będzie oceniał wysiłek w doszukiwaniu się prawdy (por. na YouTube: Niepublikowane kazanie księdza Kaczkowskiego; 11:35 - 11:52).
Franciszek w adhortacji Christus vivit pisze:
37. To właśnie ludzie młodzi mogą pomóc Kościołowi, by pozostał młody, by nie popadł w zepsucie, by się nie zamykał, nie stawał się zarozumiały, nie zamieniał się w sektę, by był uboższy i zdolny do świadectwa, do bycia blisko najmniejszych i odrzuconych, aby walczył o sprawiedliwość i pozwolił z pokorą zadawać sobie pytania.
Autor bloga w swojej książce W obronie Mszy Świętej i Tradycji katolickiej w Słowie wstępnym na stronie 15 pisze:
"Równocześnie nie zamierza się tutaj analizować pobudek i przyczyn wrogości wobec przejawów szacunku i przywiązania dla klasycznej liturgii katolickiej, choć sam fakt tej wrogości oraz idące za nią dyskryminacje i represje dowodzą przynajmniej, że obrzędy nie są czymś tylko zewnętrznym, nieistotnym. Nie jest naszym zamiarem oskarżanie kogokolwiek o złe intencje i świadome działanie na szkodę Kościoła. Uważamy bowiem, że wzajemne oskarżanie się do niczego nie prowadzi. Jedyne rozwiązanie tkwi w rzeczowej argumentacji, gdyż tylko w zajęciu stanowiska wobec konkretnych zagadnień można dojść do ustalenia różnic i możliwości porozumienia."
W nawiązaniu do tego zadaję sobie pytanie czy Kościół pozwoli z pokorą zadawać sobie pytania?
Domyślam się, że wielu może nie spodobać się po prostu to, że staram się korzystać z różnych źródeł, porównywać opinie, być krytycznym itd
T Polak może byc dla kogoś punktem odniesienia?
Usuńśp ks Kaczkowski słusznie komentował pewne kwestie, ale też była lekkomyslna szydera z tematu piekła w kontekście woodstock i Owsiaka powiedział: "w takim towarzystwie chętnie bym sie tam znalazł"
https://www.youtube.com/watch?v=PAKa7GbtsAM
Do Anonimowy 9 maja 2025 22:31
UsuńT Polak może byc dla kogoś punktem odniesienia?
To już każdy sam musi ocenić. Za słabo znam jego poglądy, wiem tyle, że był profesorem teologii i rektorem seminarium, a obecnie jest ateistą i apostatą, a także krytykiem systemu kościelnego. Na tyle na ile znam jego postać to jest ciekawą postacią. Mnie głównie chodziło o jezuicką metodę patrzenia na świat, do której on nawiązał w tej minucie, którą zaznaczyłem.
Nie jest tu moim celem bronienie ks. Kaczkowskiego. Ale jeśli padł w jego kierunku zarzut to niech mówi sam za siebie (por. na YouTube Ks. Jan Kaczkowski – CAŁOŚĆ spotkania w ASP #Woodstock2015; 28:50 - 31:05).
Tu akurat już piekło u ks. Kaczkowskiego potraktowane jest na serio (por. na YouTube Jak wygląda wieczność? | ks. Jan Kaczkowski; głównie 4:25 - 6:36)
Krzysztof, w jakiej wspólnocie jesteś/byłeś?
OdpowiedzUsuńUznajesz jej idee?
Uznajesz, że Kościół hierarchiczny powinien spokornieć?
Uznajesz, że Kościół powinien iść z duchem czasu?
Uznajesz, że Kościół hierarchiczny powinien pytać o zdanie świeckich w kwestiach wiary?
Uznajesz, że dogmaty mogą ewoluować?
Uznajesz, że nauka Kościoła jest w ciągłym rozwoju?
Uznajesz, że WHO jest warte posłuchu i wiarygodne?
Uznajesz, że celibat księży warto znieść?
Uznajesz świeckich szafarzy Komunii?
Uznajesz, że Żydzi są nadal narodem wybranym?
Pytanie czemu Anonimowy10 maja 2025 07:26 chce znać moje poglądy? :-)
UsuńPostaram się na wszystko odpowiedzieć, ale proszę wybaczyć, że będę to robił etapami. Jeśli miałby być jakiś pożytek z tych komentarzy to może warto rozważyć te pytania.
1. Krzysztof, w jakiej wspólnocie jesteś/byłeś?
W charyzmatycznej, a właściwie, niestety, pseudocharyzmatycznej, gdyż do autentycznych charyzmatów i charyzmatyków nic nie mam.
2. Uznajesz jej idee?
Dokładna analiza zajęłaby dużo miejsca, były plusy i minusy. W skrócie "tchnęło mnie tam coś nieprawdziwego". Przepraszam za bombardowanie księdzem Kaczkowskim, ale on podał dosyć dobrą charakterystykę tego rodzaju wspólnot, dosadną, może nawet za dosadną. Do porównania:
https://www.youtube.com/watch?v=PBPXKs6DWLw&t=256s (0:00 - 4:15)
https://www.youtube.com/watch?v=D7QdJAkvGy4
https://www.youtube.com/watch?v=phxq9biWDuc&t=547s (4:00 - 9:10)
https://www.youtube.com/watch?v=LhpIF32YA1U&t=2464s (34:15 - 41:05)
Do Anonimowy10 maja 2025 07:26
UsuńUznajesz, że Kościół hierarchiczny powinien spokornieć?
Pod pewnymi względami na pewno tak. Zachęcałbym hierarchów do rozważenia Ćwiczeń duchownych św. Ignacego z Loyoli:
[16] Uwaga 16. W tym celu, czyli by Stwórca i Pan oddziaływał z większą pewnością na swoje stworzenie, jeśli przypadkiem taka dusza odczuwa przywiązanie lub skłonności do jakiejś rzeczy w sposób nieuporządkowany, bardziej wypada ze wszystkich sił postępować w kierunku przeciwnym temu, do czego dusza w zły sposób się skłania. Na przykład, jeżeli się skłania ku temu, by mieć stanowisko kościelne albo dochody z majątku kościelnego - nie dla czci i chwały Boga, naszego
Pana, ani nie dla pożytku duchowego dusz, lecz dla własnych korzyści i zysków doczesnych - ten się powinien przywiązywać do rzeczy przeciwnych i w modlitwach oraz innych ćwiczeniach duchownych prosić gorąco Boga, naszego Pana, o rzeczy przeciwne, to znaczy, że ani nie [powinien] prosić o taki urząd kościelny, ani o dochody z dóbr kościelnych, ani o cokolwiek innego, dopóki Jego Boży Majestat nie zmieni jego pierwotnego przywiązania tak, by powodem pragnienia lub posiadania tej rzeczy lub innej była tylko służba, cześć i chwała Jego Boskiemu Majestatu.
[169] WSTĘP DO DOKONANIA WYBORU
W każdym dobrym wyborze - o ile to możliwe z naszej strony - nasza intencja powinna być czysta. Na uwadze mieć powinniśmy tylko cel, dla którego jesteśmy stworzeni, to znaczy chwałę Boga, naszego Pana i zbawienie własnej duszy. Tak więc cokolwiek wybiorę, musi mi to pomagać do [osiągnięcia] celu, dla którego zostałem stworzony, nie podporządkowując celu środkom, lecz środki celowi. Zdarza się bowiem, że wielu wybiera na pierwszym miejscu wstąpienie w związek
małżeński, co jest środkiem, a na drugim służbę Bogu, naszemu Panu, a przecież służba Bogu jest celem. Podobnie są tacy, którzy najpierw chcą mieć dochody z dóbr kościelnych, a dopiero potem [pełnić] służbę Bogu z nimi związaną. Toteż ci ludzie nie zdążają prostą drogą do Boga, lecz chcą, by Bóg się dostosował do ich nieuporządkowanych przywiązań i - co za tym idzie - z celu czynią środek, a ze środka el. Skutek jest taki, że to, co powinni położyć na pierwszym miejscu, kładą na drugim. Na pierwszym przecież miejscu powinni postawić chęć służenia Bogu, co jest celem, a na drugim miejscu - przyjąć dochody z dóbr kościelnych lub zawrzeć związek małżeński jeśli to jest dla mnie bardziej odpowiednie, bo to jest środkiem do celu. Tak więc nic innego nie może mnie skłaniać do przyjęcia takich środków ani ich porzucenia oprócz samej tylko służby Bogu, naszemu Panu, chwały Jego i wiecznego zbawienia mojej duszy.
Do Anonimowy 10 maja 2025 07:26
UsuńUznajesz, że dogmaty mogą ewoluować?
Opinie teologów w tej kwestii są podzielone, a sam temat ciekawy. Jestem otwarty na zapoznawanie się z argumentami. Jednak w tej kwestii należy zwrócić uwagę, że Kościół wypowiadał się przeciwko zmienności dogmatów. Innymi słowy nie wiem jak następujące dokumenty i wypowiedzi Kościoła można by interpretować inaczej niż sprzeciw wobec zmienności dogmatów. Mam tu na myśli: Qui pluribus, Syllabus errorum, Dei filius, Pascendi Dominici gregis, Lamentabili sane exitu, Przysięga antymodernistyczna, Humani generis, Dei verbum, Mysterium Ecclesiae, INTERPRETACJA DOGMATÓW, KKK 88. Czyli także podczas oraz po V2 Kościół sprzeciwia się zmienności dogmatów.
Gdyby przyjąć zmienność dogmatów to przede wszystkim trzeba by zadać pytanie czy są jakiekolwiek wypowiedzi Magisterium, które na to pozwalają? Ja żadnych takich wypowiedzi nie znam, także po V2.
Należy też zwrócić uwagę jakie byłyby konsekwencje przyjęcia zmienności dogmatów. Otóż oznaczałoby to jedną z możliwości:
1) Jezus nie nauczał prawdy, co najwyżej przybliżenie prawdy
2) Jezus co prawda nauczał prawdy, ale Kościół nie jest w stanie przekazać tej prawdy, co najwyżej podawać jej przybliżenia
3) Kościół do tej pory źle rozumiał sam siebie, to znaczy myślał, że przedkładając dogmaty naucza prawdy, a były to tylko przybliżenia prawdy
Jasno widać, że podważenie niezmienności dogmatów modyfikuje całą strukturę wiary.
W temacie dogmatów warto zwrócić uwagę na kanon 1323 KPK z 1917 roku oraz kanony 749 paragraf 3 i kanon 750 KPK z 1983 roku. Otóż w środowiskach uważających się za tradycyjne często można się spotkać z rozważaniami natury prawno kanonicznej dotyczącej kwestii typu: czy ekskomunika abp Lefebvre była ważna, czy V2 był soborem powszechnym, czy dany papież utracił swój urząd, czy dane konklawe było ważne. Oczywiście należy docenić gorliwość w precyzji i staranności. Jednak przy okazji z moich obserwacji wynika, że mało kto zwraca uwagę na wymienione wyżej kanony. Powstaje pytanie jakie są tego przyczyny, z nieznajomości?
Do Anonimowy10 maja 2025 07:26
UsuńUznajesz, że celibat księży warto znieść?
Nie mam zdania, nigdy nie rozważałem tej kwestii. Wydaje mi się, że w tej kwestii uprawniona jest dyskusja teologiczna.
Rozdział 8 książki Autora blogu, W obronie Mszy Świętej i Tradycji katolickiej ma tytuł O celibacie. Aczkolwiek na razie udało mi się przeczytać tylko Słowo wstępne i rozdział pierwszy :-)
UsuńNatomiast ważna jest hermeneutyka w odniesieniu do tekstów doktrynalnych. Na przykład stale obowiązuje dogmatyczne sformułowanie Soboru Trydenckiego odnośnie do transsubstancjacji. Jednak większości współczesnych ludzi pojęcie substancji kojarzy się z pojęciem głównie z fizyki i chemii. Trzeba zatem zwrócić uwagę, że nie o takie znaczenie chodzi, a o to, które miał na myśli Sobór Trydencki. Podobnie zmieniło się znaczenie słowa tradycjonalizm. Początkowo chodziło o herezję negującą możliwość rozumowego poznania Boga jak zostało już zauważone choćby na tym blogu. Dziś jednak tradycjonalizm występuje w innym znaczeniu, prawdopodobnie chodzi o wiernym, którzy są wierni Tradycji Kościoła. Osobny temat to czy osoby, które twierdzą, że są wierne Tradycji Kościoła rzeczywiście nimi są.
UsuńUznajesz, że WHO jest warte posłuchu i wiarygodne?
UsuńNie wiem, to szeroki i złożony temat. Tu zwrócę uwagę na jeden aspekt na razie.
PTS (Polskie Towarzystwo Seksuologiczne) w STANOWISKO PTS WS SYTUACJI SPOŁECZNEJ, ZDROWOTNEJ I PRAWNEJ OSÓB TRANSPŁCIOWYCH pisze:
Charakteryzując sytuację osób transpłciowych nie sposób pominąć faktu, że narażone są one na przemoc motywowaną uprzedzeniami w największym stopniu spośród ogółu osób LGBTQ (lesbijek, gejów, osób biseksualnych, transpłciowych i queer) żyjących w Polsce [3]. Osoby transpłciowe stanowią również grupę najbardziej narażoną na przemoc fizyczną oraz seksualną [3], których doświadczenie wiąże się z istotnie wyższym ryzykiem występowania ideacji oraz prób samobójczych [4]. Wskaźniki opisujące rozpowszechnienie prób samobójczych wśród transpłciowych okazują się dwudziestodwukrotnie wyższe w porównaniu z tymi, które opisują populacją generalną [5].
Świder M, Winiewski M, redaktorzy. Sytuacja społeczne osób LGBTA w Polsce. Raport za lata 2015-2016. Warszawa: Kampania Przeciw Homofobii; 2017. Dostępna z: https://kph.org.pl/wp-content/uploads/2017/11/Sytuacja-spoleczna-osob-LGBTA-w-Polsce.pdf
Testa RJ, Sciacca LM, Wang F, Hendricks ML, Goldblum P, Bradford J, Bongar B. Effects of violence on transgender people. Prof Psychol-Res Pr. 2012; 43(5): 452-459.
Adams N, Hitomi M, Moody C. Varied reports of adult transgender suicidality: synthesizing and describing the peer-reviewed and gray literature. Transgend Health. 2017; 2(1): 60-75.
W nawiązaniu do Mt 25, 31 - 46 i Łk 10, 30 - 37 jaka będzie nasza postawa? Czy w osobach transpłciowych dostrzeżemy Jezusa? Czy wzruszymy się dogłębnie jak miłosierny Samarytanim czy też przejdziemy obojętnie jak kapłan i lewita?
Do Anonimowy10 maja 2025 07:26
OdpowiedzUsuńUznajesz, że Kościół hierarchiczny powinien spokornieć?
Uważam, że biskupi powinni wziąć pod uwagę 1 Tm 3, 1 - 13:
1 Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa1, pożąda dobrego zadania. 2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony2, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, 3 nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, 4 dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 5 Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? 6 Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. 7 Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz3, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.
8 Diakonami tak samo winni być ludzie godni4, w mowie nieobłudni, nie nadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, 9 [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. 10 I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. 11 Kobiety5 również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. 12 Diakoni niech będą mężami jednej żony6, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. 13 Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień7 i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie.
oraz Tt 1, 7 - 9:
7 Biskup3 bowiem winien być, jako włodarz Boży, człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, 8 lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, 9 przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.