Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Co jest cudzołóstwem? (z post scriptum)


Polskie tłumaczenie szóstego przykazania Dekalogu jest oczywiście wysoce niedoskonałe. Jego brzmienie, będące słusznie okazją do żartów (cudze łoże może oznaczać wiele), wynika z braku odpowiedniego, specyficznego słowa (a takie słowa mają zwykle inne języki, por. tutaj), ale także z opisowego unikania nazwania rzeczy po imieniu. Tym niemniej sens jest oczywisty, choć określenie może sprzyjać sprowadzaniu sprawy do sfery sexualnej. W świetle historii etyki i prawa jest jasne, że chodzi o złamanie wierności małżeńskiej. Należy mieć na uwadze, że to znaczenie jest dużo wcześniejsze niż sakrament małżeństwa ustanowiony przez Jezusa Chrystusa i szersze. Także etyka pogańska i żydowska mówią o tej kwestii. 

Równocześnie jasne jest, że także w kulturach i religiach przed- i pozachrześcijańskich istnieje ścisły związek między sferą sexualną a instytucją małżeństwa jako związku mężczyzny i niewiasty w celu wydania i wychowania potomstwa. Zaś w znaczeniu szerszym i pochodnym szóste przykazanie Dekalogu odnosi się również do sfery sexualnej w ogóle, czyli do wszelkich grzechów w tej dziedzinie, nie tylko bezpośrednio przeciw wierności małżeńskiej. 

Rzeczywiście wiele kwestij w encyklikach Familiaris Consortio i Veritatis Splendor jest niedopowiedzianych i niejasnych. Nie będę ich komentował, ponieważ każdy może się sam zapoznać. Postaram się odpowiedzieć natomiast w świetle teologii katolickiej. Po kolei:

1. 

Wierność małżeńska nie dotyczy wyłącznie pożycia sexualnego. Jednak pożycie sexualne - ze względu jego naturę i cel jakim jest potomstwo - jest specyficzne dla małżeństwa i tylko dla małżeństwa. Tym samym to pożycie jest jednoznacznym kryterium odróżniającym małżeństwo, choć nie wyczerpuje instytucji małżeństwa. Tak więc grzechem przeciw wierności małżeńskiej jest także zaniedbanie czy zaprzestanie wspólnoty domowej i rodzinnej, co jednak jest trudniejsze do zdefiniowania i określenia. Równocześnie prawo kanoniczne - także tradycyjne - zna instytucję separacji małżeńskiej, czyli zaprzestania - tymczasowego czy stałego - wspólnoty małżeńskiej w znaczeniu wspólnoty domowej. Powody muszą być oczywiście ważkie, a separacja nie upoważnia do wchodzenia we wspólnotę domową czy quasi rodzinną z inną osobą. 

Wspólnota domowa osób płci przeciwnej jest konkubinatem, niezależnie od tego, czy te osoby są związane sakramentalnym małżeństwem z kimś innym czy nie. Określenie to odnosi się - ściśle biorąc - jedynie do wspólnego zamieszkiwania, niezależnie od tego, czy te osoby żyją ze sobą na sposób małżeński, czyli z pożycie sexualnym, czy nie. 

2. 

Związek osób związanych węzłem sakramentalnego małżeństwa z inną osobą czy osobami jest zawsze złem, gdyż godzi w świętość i nierozerwalność węzła małżeńskiego. Jest złem także wtedy, gdy nie ma w nim pożycia na sposób małżeński czyli sexualnego, ponieważ godzi we wierność małżeńską pojętą całościowo, tzn. nie ograniczoną do pożycia sexualnego. 

Jest jednak kwestia uporządkowania oraz możliwego uregulowania życia religijnego osób żyjących w takim związku czy w związku uważanym za taki. To są sprawy dość indywidualne i różnorakie. Inna jest np. sytuacja osób, które z pożądliwości sprzeniewierzyły się wierności małżeńskiej i domagają się kościelnego uznania tej zdrady dokonanej przez nowy związek, a inna jest u osób, u których ważność sakramentalna pierwszego związku jest przynajmniej wątpliwa, a przez przykładne życie w nowym związku wykazują szczerą wolę do prowadzenia pożycia małżeńskiego i wychowania dzieci w duchu katolickim. Dochodzi też kwestia możliwości powrotu do poprzedniego związku, a często jej nie ma. 

Kluczowa jest tutaj kwestia sakramentalnej ważności pierwszego związku. Zdarza się tak, że są przesłanki, które przemawiają za jego nieważnością, lecz nie ma praktycznej możliwości udowodnienia procesowego. Wówczas spowiednik, rozeznając w ramach swojej jurysdykcji (czyli władzy sądowniczej) stan rzeczy oraz dobro danych dusz, może udzielić rozgrzeszenia oraz - w sposób ograniczony, dla uniknięcia zgorszenia - dopuścić do przyjmowania Komunii św. Podkreślam: spowiednik bazuje na tym, co wie ze spowiedzi sakramentalnej. Jeśli jest okłamywany, to spowiedź jest świętokradzka i nieważna. Wówczas jego decyzja jest wyłudzona i on nie ponosi za to odpowiedzialności przed Bogiem, oczywiście o ile ze swojej strony postąpił starannie teologicznie i duszpastersko. Natomiast gdy spowiedź jest szczera, a to jest zwykle dość łatwo zauważalne, wówczas spowiednik odpowiednio stosuje władzę sądowniczą (jurysdykcję) daną mu ku zbawieniu dusz. 

Zgorszenie dotyczy oczywiście przede wszystkim tych, którzy zostali czy czują się skrzywdzeni przez zerwanie pierwszego związku uważanego niesłusznie za sakramentalny. O ile możliwe, duszpasterz powinien poznać także stanowisko tej strony i tę wiedzę powinien zastosować jako spowiednik, oczywiście zachowując tajemnicę spowiedzi (w spowiedzi spowiednik może użyć wiedzy zdobytej poza spowiedzią, nawet jeśli ma ona związek z forum internum, czyli z przedmiotem spowiedzi, a nie zachodzi niebezpieczeństwo złamania tajemnicy spowiedzi). 

Odpowiadając krótko: ponowny związek, o ile jest zerwaniem wierności sakramentalnego małżeństwa, nie może być dobry. Jednak w pewnej, określonej powyżej sytuacji może być akceptowalny, jeśli ważność pierwszego związku jest conajmniej wątpliwa, nie ma możliwości powrotu do pierwszego związku, a są zobowiązania wobec potomstwa w drugim związku. Problemem jest oczywiście brak formalnego zawarcia sakramentalnego małżeństwa w nowym związku. Z tego powodu spowiednik nie powinien pochopnie udzielać rozgrzeszenia oraz pozwalać na regularne przystępowanie do Komunii św. Jeśli jednak widzi szczerą chęć i starania o życie w czystości, czyli nie na sposób małżeński w sensie ścisłym, a równocześnie ma podstawy do przyjęcia, że pierwszy związek jest nieważny, wówczas może zastosować zasadę prawa kościelnego, że konsens stanowi o zawarciu małżeństwa (consensus facit matrimonium). Innymi słowy: jeśli spowiednik na podstawie zbadania sprawy przynajmniej w spowiedzi uzna, że są podstawy do uznania pierwszego związku za nieważny (choć dowodzenie procesowe jest niemożliwe), a osoby w nowym związku wykazują szczerą, wykazaną czynami wolę prowadzenia życia małżeńskiego i rodzinnego, wówczas może te osoby dopuścić do sakramentów, aczkolwiek w sposób ograniczony dla unikania zgorszenia. 

Zaznaczam: taki jest obecny stan nauczania Kościoła w świetle Familiaris Consortio oraz Veritatis Splendor

3. 

Sakramentalne małżeństwo jest związane węzłem małżeńskim. Innymi słowy: nie ma sakramentalnego małżeństwa bez węzła małżeńskiego. Dlatego takie małżeństwo jest nierozwiązywalne. 

4. 

W kwestii mieszkania razem przed ślubem także główną jest zasada consensus facit matrimonium. Jeśli np. w sytuacji wojny czy prześladowań nie jest możliwe zawarcie sakramentalnego małżeństwa wobec przedstawiciela Kościoła, czyli zachowując formę liturgiczną, wówczas samo wzajemne wyrażenie woli zawarcia sakramentalnego małżeństwa (o ile to możliwe wobec świadków) sprawia jego zawarcie. Gdy potem możliwe jest prawne uregulowanie tak zawartego małżeństwa, wówczas Kościół jedynie prawnie stwierdza jego zawarcie, oficjalnie zwalniając z formalnego, liturgicznego zawarcia związku (sanatio in radice). 

Oczywiście inaczej sprawa wygląda w przypadku, gdy nie ma obiektywnych przeszkód do formalnego zawarcia sakramentalnego małżeństwa, czyli wobec przedstawiciela Kościoła w przepisanej formie liturgicznej. Wówczas ocena moralna zależy od tego, czy para żyje na sposób małżeński (czyli ze współżyciem sexualnym). A nawet jeśli dochowuje czystości przedmałżeńskiej, to jest jednak kwestia narażania się na grzech (przynajmniej pożądliwości) oraz zgorszenia, co także ma znaczenie moralne. 

5. 

Potomstwo w nowym związku w żaden sposób nie ma pierwszeństwa przed potomstwem z pierwszego. Zaniedbywanie obowiązków wobec pierwszego czy drugiego jest grzeszne. Już samo opuszczenie wspólnoty domowej przez jednego z rodziców jest krzywdą dla niego, niezależnie od tego, czy pożycie było możliwe bez niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia duchowego i cielesnego. Jest jednak kryterium wieku: jeśli dziecko z pierwszego związku jest już dorosłe i samodzielne, wówczas w znaczeniu potrzeby pierwszeństwo ma potomstwo niepełnoletnie czy potrzebujące opieki. 


Post scriptum

Odnośnie do kwestii, czy i na ile FC i VS wprowadziły nowość do nauczania Kościoła, warto wziąć pod uwagę wcześniejsze nauczanie Kościoła zawarto chociażby w Codex Iuris Canonici z 1917 r. Otóż także ten kodex mówi o rozłączeniu (separatio) wspólnoty małżeńskiej (can. 1128-1132). Po krótce:

Zasadą główną jest, że małżonkowie są zobowiązani do wspólnoty małżeńskiej (łoża, stołu i mieszkania), o ile sprawiedliwa przyczyna (causa iusta) nie usprawiedliwia opuszczenia tej wspólnoty, tymczasowego czy trwałego. 

To rozłączenie może być albo całkowite, albo częściowe, czyli odnoszące się jedynie do współżycia sexualnego (torus). Może być ono obustronne (za obopólną zgodą) albo jednostronne. Jednostronne i całkowite rozłączenie jest dopuszczalne wyłącznie według norm prawa kanonicznego. 

Stałe rozłączenie jest dozwolone z powodu cudzołóstwa pod następującymi warunkami:

- jeśli cudzołóstwo zostało popełnione w sposób pewny, świadomy i własnowolny przez dokonany akt płciowy, oraz

- jeśli współmałżonek bądź współmałżonka nie zgodzili się ani nie spowodował(a) cudzołóstwa (np. przez namówienie, przez stwarzanie okazji czy przez stałe i zawinione odmawianie współżycia w małżeństwie), nie przebaczył(a) czy to wyraźnie czy milcząco, oraz sam(a) nie popełnił(a) cudzołóstwa. 

Czasowe rozłączenie jest możliwe, gdy współmałżonek (współmałżonka)

- wyrzekł się wiary katolickiej względnie przystąpi do sekty antykatolickiej czy ateistycznej,

- wychowuje bądź powoduje niekatolickie wychowanie potomstwa,

- prowadzi życie przestępcze lub gorszące,

- poważnie naraża zbawienie duszy współmałżonka przez stałe nakłanianie do grzechów ciężkich zwłaszcza przeciw wierze i czystości małżeńskiej,

- stanowi niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia współmałżonka, np. przez próby zabójstwa, powodowanie zarażenia chorobami, schorzenia psychiczne, niezrównoważenie czy inne choroby stwarzające bezpośrednie niebezpieczeństwo,

- stosuje przemoc uciążliwą dla wspólnego życia. 

Jeśli te powody występują w sposób oczywisty, a zwłoka mogłaby spowodować poważne skutki, wówczas strona niewinna ma prawo dokonać separacji jednostronnie i bez orzeczenia władzy kościelnej. Musi jednak przywrócić współżycie, jeśli powody separacji ustają. 

Natomiast trybie regularnym separację orzeka ordynariusz miejsca. Wówczas powrót do wspólnoty małżeńskiej odbywa się po upływie terminu wyznaczonego przez niego bądź według jego nowego zarządzenia. 

Widać więc, że także tradycyjne prawo kanoniczne przewiduje środki na trudne sytuacje małżeńskie. Nierozwiązywalność węzła małżeńskiego jest zachowana, mimo ustania - trwałego bądź czasowego - obowiązku wspólnoty małżeńskiej. 

Analogicznie można te zasady odnieść do sytuacji, gdy sakramentalny węzeł małżeński został na forum internum uznany za nieistniejący. 

56 komentarzy:

  1. W pkt 2 napisał Ksiądz Doktor cyt. "Zaznaczam: taki jest obecny stan nauczania Kościoła w świetle Familiaris Consortio oraz Veritatis Splendor. "

    Czy ww nauczanie jest zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła, tj. tym co Kościół zawsze w tej materii nauczał, czy to jednak nowinką posoborowa? Na moje proste wyczucie laika (może błędne) jednak sytuacja, w której nie mamy stwierdzonej nieważności małżeństwa, wydaje mi się przynajmniej na granicy bycia czymś gorszacym,niezależnie czy rzeczywiście dochodzi tam do współżycia czy nie. Przecież w związku przedmałżeńskim lub pozamałżeńskim gdy mężczyzna i kobieta nie współżyją mieszkając razem, też mogą mimo to wywolac zgorszenie żyjąc bez ślubu. Sytuacja opisana w pkt 2 wydaje mi się podobna, o ile nie gorsza, bo zawarto wcześniej małżeństwo (nawet jeśli spowiednikowi wydaje się, że mogło być nieważne, to jednak nikt tego nie stwierdził).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście współżycie (niekoniecznie sexualne) bez formalnego związku sakramentalnego jest sytuacją gorszącą. Należy jednak mieć na uwadze, że w Kościele rozróżnia się między aspektem zewnętrznym i wewnętrznym (forum internum). Spowiednik wykonuje władzę sądowniczą (jurysdykcję) na płaszczyźnie wewnętrznej i ma obowiązek działania według zasad sprawiedliwości dla zbawienia dusz. To jest istotne także dla kwestii zgorszenia. Z jednej strony spowiednik musi brać pod uwagę zgorszenie, które z natury należy do płaszczyzny zewnętrznej (forum externum), z drugiej jednak strony należy mieć na uwadze, że spowiednik dysponuje na płaszczyźnie wewnętrznej (forum internum) większą wiedzą niż tylko na płaszczyźnie zewnętrznej.
      Pewne dowartościowanie władzy spowiednika jest rzeczywiście nowością w tym sensie, że zostało wyraźnie zaznaczone zwłaszcza w Familiaris Consortio. Nie jest jednak absolutną nowością w sensie teologicznym, gdyż stosuje stałe zasady Kościoła. Tradycyjnie mówiło się w sposób prosty o cudzołożnikach (adulteri), co zakłada oczywiście pewność, iż chodzi o osoby, które żyją wbrew sakramentalnej przysiędze małżeńskiej. Jednak biorąc dokładnie określenie to nie dotyczy osób, których pierwszy związek jest nieważny sakramentalnie, co na płaszczyźnie wewnętrznej może osądzić spowiednik.
      Oczywiście zachodzi możliwość nadużyć, czy to okłamywania spowiednika czy też niewłaściwego używania przez niego władzy. Należy mieć także na uwadze, że spowiednik jest związany tajemnicą spowiedzi i pod karą exkomuniki nie może wyjawić niczego z jej treści nawet pośrednio, tym samym nie może bronić swojej decyzji, odpowiada więc tylko przed Bogiem.

      Usuń
    2. Zachodzi pytanie w jaki sposób mieć choćby wątpliwość o nieważnym zawarciu małżeństwa, którego by się nie dało dowieść procesowo? Wystąpienie wymienionych przesłanek wydaje się w ogóle niemożliwe.
      Takie dowartościowanie spowiedników to chyba tylko zaproszenie do nadużyć.

      Usuń
    3. Przykłady:
      zatajenie chorób genetycznych w rodzinie
      okłamanie w kwestii dziewictwa itp.
      Z drugiej strony oczywiście trzeba dowieść, że konsens był zależny od tych warunków, tzn. że nie byłoby konsensu, gdyby osoba dowiedziała się o danych faktach.

      Usuń
    4. Nadużycia mają miejsce zwykle właśnie w procesach o orzeczenie nieważności małżeństwa, gdyż wtedy dąży się do kościelnego zalegalizowania nowego związku. Natomiast spowiednik nie ma żadnego osobistego interesu w ograniczonym dopuszczeniu do sakramentów. Także penitentowi chodzi jedynie o prawo do przyjmowania sakramentów, czyli zasadniczo z pobudek religijnych.

      Usuń
    5. Co do tych przykładów to da się tego dowieść procesowo, zaś spowiednik musi mieć właściwie co najmniej taką samą pewność jak sąd.
      Co do nadużyć procesów o stwierdzenie nieważności to niestety prawda, ale to chyba nie oznacza, że spowiednikom należy z tego powodu też przyzwalać na nadużycia.
      A jaki interes może mieć w nadużyciach sąd biskupi?
      Spowiednik musi w takim przypadku bardzo dobrze znać przypadek, a więc i ludzi, których dotyczy. A ci ludzie siłą rzeczy jego. Może nawet ludzi hojnie wspierających parafię, oczywiście z religijnych pobudek. Zresztą dziś to najczęściej wlasnie proboszcz a więc i spowiednik pomaga uzyskać kościelny rozwód (piszę tak celowo, bo już to często tak wygląda).

      Usuń
    6. Proszę Księdza, czy sytuacja, kiedy osoba zataja przed drugą osobą swój alkoholizm, dzięki czemu biorą ślub (druga osoba nie zgodziłaby się na ślub gdyby wiedziała o chorobie), też powoduje, że małżeństwo jest zawarte nieważnie?

      Usuń
    7. Tak, gdyż to jest podstęp (kan. 1098 CIC).

      Usuń
  2. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego?
    Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. 1Kor 6;9.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zaznaczam: taki jest obecny stan nauczania Kościoła w świetle Familiaris Consortio oraz Veritatis Splendor. "
    - mam rozumieć, że przed tymi dokumentami odpowiedzi Księdza brzmiały by inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie brzmiały inaczej, lecz nie uwzględniały wyraźnie wymiaru wewnętrznego oraz władzy sądowniczej spowiednika.

      Usuń
  4. Mamy taką sytuację
    W akademiku jest jeden tzw skład,w nim znajdują się dwa pokoje aneks kuchenny. I w jednym pokoju mieszkają dziewczyny a w drugim chłopaki.
    Czy to też jest konkubinat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkubinat oznacza wspólne, quasi małżeńskie zamieszkiwanie jednego mężczyzny i jednej kobiety nie będących w związku małżeńskim.

      Usuń
  5. Przecież konkubinat powszechnie i potocznie oznacza mieszkanie bez ślubu ludzi będących w związku romantycznym

    OdpowiedzUsuń
  6. Przed Familiaris Consortio i w przed Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1983 roku było inne stanowisko Kościoła w sprawie drugich związków. Były one wprost określane jako związki BIGAMICZNE, niezależnie od tego, czy w tych drugich związkach (cywilnych) dochodziło do współżycia seksualnego, czy nie. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku w kanonie 2356 stanowił, że bigamia jest przestępstwem, a bigamiści "są pozbawieni czci". (obszernie na ten temat pisze ks. Antoni Gościmski "Przestępstwo bigamii w kanonie 2356 KPK z 1917 roku"). Na pewno nie było wówczas możliwości udzielania Komunii świętej dla takich osób, nawet jeśli wychowywali dzieci i żyli w "czystości" (seksualnej). To ostatnie to rewolucja Familiaris Consortio. Familiaris Consortio pomija istotny aspekt małżeństwa, to jest, że małżeństwo to związek DUSZ , a nie tylko CIAŁ. Pierwszeństwo ma jednak zawsze związek dusz; bez niego nie ma małżeństwa, a jest tylko prostytucja. Jeśli więc ktoś żyje w drugim związku, nawet w tzw. czystości, to nadal tworzy z osobą niebędącą małżonkiem związek DUSZ. Jest to nawet nazywane "cudzołóstwem duchowym", albo zdradą duchową. Uważam, że Familiars Consortio w pkt 84 poszło za daleko i udzielanie Komunii świętej osobom w drugim związku tylko na podstawie życia bez aktów seksualnych nie ma legitymacjiw nauczaniu Pana Jezusa i jest nadużyciem i zgorszeniem. Osoby w kolejnym związku po rozwodzie popełniają grzech wiarołomstwa, grzech złamania przysięgi małżeńskiej, grzech obdarzania miłością nie tej osoby, której się miłość ślubowało. Trudno zrozumieć jak można było dopuścić do możliwości udzielania rozgrzeszenia i do Komunii świętej tylko pod wymogiem życia bez aktów seksualnych? Takie podejście Kościoła wprost prowadzi do wniosku, że przysięga małżeńska jest niewiele znaczącym dodatkiem do Sakramentu Małżeństwa, a o małżeństwie stanowi wyłącznie seks.
    Oczywiście wyłom jaki zrobiła adhortacja Familiaris Consortio ma dalsze konsekwencje w adhortacji Amoris Laetitia i jeśli można uważać, że Familiaris Consortio uzasadnia rozgrzeszanie na podstawie życia w tzw. czystości, to można również rozgrzeszać bez tego wymogu - powołując się tym razem na Amoris Laetitia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Określenie "bigamiści" jest mylące, ponieważ dosłownie oznacza "drugożeńcy", podczas gdy nie można być powtórnie w sakramentalnym małżeństwie i katolik może być tylko w sakramentalnym małżeństwie. Dlatego słuszne jest unikanie tego określenia.
      Zrozumiałe jest, że należy odróżnić jednorazowe złamanie wierności małżeńskiej (czyli cudzołóstwo) od trwałego zerwania pożycia małżeńskiego.
      Rzeczywiście FC dokonało pewnego wyłomu. Natomiast CIC z 1917 r. można pogodzić z tym, co napisałem powyżej odnośnie wątpliwej ważności pierwszego związku.
      Związek dusz w znaczeniu psychologicznym może nie istnieć czy przestać istnieć w związku sakramentalnym, a może istnieć w związku niesakramentalnym.

      Usuń
    2. Według kan.2356 z 1917 roku bigamistą jest ten, kto będąc w związku sakramentalnym zawarł po rozwodzie związek cywilny; czyli ma żonę/męża sakramentalnego i drugą "żonę"/"męża" cywilnego. Oczywiście tylko pierwszy małżonek sakramentalny jest legalny, a drugi to konkubent. Nazwanie takiej formy życia bigamią konkretnie wskazuje na rzeczywisty stan dwużeństwa (sakramentalnego z jedną osobą i cywilnego z inną osobą jednocześnie). Na pewno jest to bardziej dosadne określnie, niż obecne nazywanie drugich związków "małżeństwami" niesakramentalnymi (czyli też małżeństwo, ale trochę tylko gorsze).
      Co do związku dusz w drugim związku niesakramentalnym to mnie Ksiądz zaskoczył tym, że może istnieć w związku niesakramentalnym. Owszem może istnieć, ale wówczas jest grzechem ciężkim, jest zdradą duchową, cudzołóstwem duchowym! (nie tylko więź cielesna jest grzechem ciężkim!). Małżonek powinien wystrzegać się obdarzania uczuciem miłości (czyli budować wieź duchową) z osobą trzecią. O tym właśnie mówi przysięga małżeńska, że miłością małżeńską będzie się obdarzać WYŁĄCZNIE współmałżonka sakramentalnego, a nie kolejnego partnera. Dlatego moim zdaniem w takiej sytuacji nie jest możliwe rozgrzeszenie, gdyż taka więź duchowa z niemałżonkiem jest też ciężkim grzechem, a kolejny związek jest niedotrzymaniem przysięgi małżeńskiej(kolejny grzech krzywoprzysięstwa). Samo zamieszkanie z innym partnerem jest też grzechem ciężkim, gdy się ma współmałżonka. Po prostu trudno obronić stanowisko, że osobom mającym małżonka, ale żyjącym pod jednym dachem z innym partnerem jak małżeństwo (tylko bez aktów seksualnych) można udzielać rozgrzeszenia?
      Jeśli zachodzi wątpliwość co do ważności małżeństwa sakramentalnego to nie wydaje mi się, żeby spowiednik w konfesjonale mógł o tym rozstrzygać. Jest to zbyt poważna kwestia i nie wydaje mi się, żeby spowiednik dysponował władzą orzekania, że małżeństwo jest nieważnie zawarte. Do tego są sądy biskupie.
      czytelniczka

      Usuń
    3. Rozumiem definicję bigamisty, jednak nadal uważam, że jest to określenie nieadekwatne.
      Mówimy o więzi dusz w sensie psychologicznym. Zaś władze duszy to rozum, wola i uczucia. Rozum oczywiście powinien panować nad wolą i uczuciami. Jednak sam rozum nie stanowi o więzi duchowej.
      Nadal widzę nieporozumienie. Zasady teologiczne przysięgi małżeńskiej nie stanowią całego zagadnienia. Proszę wziąć pod uwagę instytucję separacji, także przewidzianą i umocowaną w prawie kanonicznym. Jeśli współmałżonek - mówiąc klasycznie - pije i bije, a nawet nagminnie zdradza, wówczas więź duchowa polega raczej na lęku, niechęci, awersji, może nawet nienawiści w sferze uczuć. To są procesy, których nie można regulować czysto rozumowo, nawet jeśli jest dobra wola. Oczywiście jest obowiązek starania o nawrócenie takiego współmałżonka. Prawo kanoniczne przewiduje jednak także separację trwałą, która oznacza prawne orzeknięcie braku więzi duchowej, nawet mimo trwającego węzła małżeńskiego. W takiej sytuacji nietrudno o nową więź duchową, która oczywiście nie upoważnia do działania wbrew węzłowi małżeństwa.
      Co do udzielenia rozgrzeszenia takim osobom: zostało to dopuszczone w Familiaris Consortio. Więc albo uważa się to dopuszczenie za nielegalne i niebyłe, tym samym podważa się władzę osoby, która je wydała, albo się to dopuszczenie stosuje w założeniu, że ta osoba sprawująca władzę ponosi za to odpowiedzialność.
      Podważenie tej władzy musi być umotywowane, albo granicami tej władzy, albo brakiem posiadania takiej władzy przez tę osobę. To ma oczywiście konsekwencje daleko idące.

      Usuń
    4. Jeszcze jedno dopowiedzenie. Sposób orzekania o nieważności małżeństwa nie pochodzi z prawa Bożego i tym samym jest zmienny. Tym samym władza orzekania nie musi być przywiązana do sądów biskupich, lecz może być udzielona także spowiednikowi. Oczywiście można dyskutować, czy jest to dobre i zbawienne dla dusz.

      Usuń
    5. Rozumiem instytucję separacji i że w jej trakcie może być utrudnione zachowanie więzi duchowej pomiędzy małżonkami. Jednak czym innym jest brak więzi duchowej z odseparowanym małżonkiem, a czym innym świadome budowanie więzi duchowej w czasie separacji z kolejnym partnerem. Takie działanie jest grzechem. Nie dalej jak dzisiaj była czytana Ewangelia dotycząca tematu wierności małżeńskiej i wprost na kazaniu było głoszone że nie ogranicza się ona do wierności seksualnej. Grzechem przeciwko wierności są wszystkie bliższe relacje z osobą niebędącą małżonkiem, np zwierzanie się, spędzanie więcej czasu z koleżanką, niż z małżonkiem, itp.. Od takich duchowych relacji z kolejnym partnerem zaczyna się zdrada małżeńska. Na pewno w czasie separacji jest taka pokusa, ale stan separacji nie usprawiedliwia budowania więzi duchowej (emocjonalnej, uczuciowej) z inną osobą.
      Uważam, że to, co zostało wprowadzone przez FC jest nadużyciem. Papież nie miał legitymacji do ustanowienia prawa do rozgrzeszania osób żyjących pod jednym dachem z innym partnerem niż małżonek. Skoro przez 2000 lat nie dopuszczano możliwości rozgrzeszania pod warunkami jakie wprowadzono w par 84 Familiaris Consortio to na jakiej podstawie Jan Paweł II taką możliwość dopuścił? Czy powołał się na Ewangelię?nauczanie Ojców Kościoła? poprzednich papieży? natchnienie Ducha świętego? O ile wiem na nic podobnego się nie powołał. Więc była to jego arbitralna decyzja nie poparta żadnymi wcześniejszymi dokumentami czy tradycją. Była to całkowita nowość, przekroczenie granic władzy papieskiej. (czytałam, że wynikało to z nacisków biskupów niemieckich, którzy takie praktyki stosowali). I można zastanawiać się, czy wobec tego we wcześniejszych wiekach Kościół tkwił w błędzie i zbyt surowo traktował osoby żyjące z innymi partnerami, niż małżonek nie dopuszczając ich do Komunii świętej na podobnych warunkach jak pkt 84 FC? Gdyby wcześniej była taka możliwość, to poprzedni papieże by z niej skorzystali np. w przypadku króla Henryka VIII, aby nie dopuścić do wystąpienia przez niego z Kościoła Katolickiego, żeby mógł poślubić kolejne żony. Henryk VIII mógłby się rozwieść i wstępować w związki niesakramentalne, a po latach zacząć żyć w tzw. "czystości" i przystępować do Komunii świętej.
      I jeszcze jedno: skoro papież JPII mógł zrobić podobny wyłom w Familiars Consortio, to również Franciszek -korzystając z władzy papieskiej - mógł pójść krok dalej i legalnie dopuścić do rozgrzeszania bez wymogu "czystości" w Amoris Laetitia.
      czytelniczka

      Usuń
    6. Czyli, że teraz ksiądz uważa, że mając orzeczoną separację wolno zawrzeć konkubinat i uzyskać rozgrzeszenie za życie w związku niesakramentalnym? Bo nie rozumiem skąd ten przykład?

      Usuń
    7. Gdyby tu chodziło o władzę spowiednika do orzeczenia zawarcia nieważnie małżeństwa to by to było jeszcze zrozumiałe. Ale spowiednik takiej władzy na nie ma, dla Kościoła małżeństwo trwa, a penitent mimo trwania w grzechu związku nieskramentalnego dostaje rozgrzeszenie.
      Żyjący w konkubinacie z ateistką, który nie godzi się na ślub, też nie może zawrzeć małżeństwa i może chcieć żyć po chrześcijańsku. I co? Też rozgrzeszenie?

      Usuń
    8. Mówię o sytuacji, gdy w danym stanie rzeczy spowiednik rozeznaje nieważność sakramentalną pierwszego związku, a rozeznanie tego w procesie sądowym jest niemożliwe. Sposób rozeznania nie pochodzi z prawa Bożego, lecz kościelnego i jest tym samym zmienny. Także sąd biskupi działa z zlecenia biskupa jako następcy Apostołów na danym terenie. Tym samym biskup może - sam albo wraz z innymi biskupami - zlecić rozeznanie spowiednikowi.
      Niestety FC nie ogranicza sprawy wyraźnie do takich przypadków, co jest przyczyną nieporozumień i nadużyć.
      Jeszcze raz: nie mówię o sytuacji, gdy nie ma żadnych podstaw do orzeczenia nieważności sakramentalnej pierwszego związku.

      Usuń

    9. > Odnośnie do kwestii, czy i na ile FC i VS wprowadziły nowość do nauczania Kościoła, warto wziąć pod uwagę wcześniejsze nauczanie Kościoła zawarto chociażby w Codex Iuris Canonici z 1917 r. Otóż także ten kodex mówi o rozłączeniu ...
      > Analogicznie można te zasady odnieść do sytuacji, gdy sakramentalny węzeł małżeński został na forum internum uznany za nieistniejący.

      Widać z tego, jak bardzo nowe zasady przeczą poprzednim. Małżeństwo nie jest sprawą tylko sumienia, czy tylko relacją dwojga. Ma ono wymiar społeczny i eklezjalny. Kiedyś o nieważności zawarcia małżeństwa rozstrzygał więc sam papież. Potem delegowano to do sądów biskupich, a dzisiaj wystarczy sobie znaleźć spolegliwego, a jeszcze wygodniej, "postępowego" spowiednika i wszystko przechodzi. Nie trzeba badać faktów, słuchać świadków, zaglądać do kodeksu prawa kanonicznego, PŚ, rozważać aspektów moralnych i teologicznych. I tak z paruset orzeczeń nieważności małżeństwa NA CAŁY ŚWIAT w ciągu roku, mamy tysiące lub nawet dziesiętni tysięcy w poszczególnych diecezjach. Drugi aspekt to jest to, że sprawy publiczne, a do nich należy małżeństwo, nie należą do "forum internum". Małżeństwo zawiera się publicznie i przy światkach, nie może więc być anulowane w zaciszu konfesjonału. Delegowanie rozstrzygania o jego ważności do "forum internum", czyli zgody penitenta i spowiednika, jest więc patologią i to absolutną.


      Tutaj dochodzą jeszcze bardziej rewolucyjne zmiany franciszkowe, idące znacznie dalej niż te wojtyłowe. Franciszek w swoim rozporządzeniu dotyczącym uznania nieważności małżeństwa poleca stawiać drugi związek przed pierwszym, jeśli drugi okazał się być trwały. To jest nie tylko pogwałcenie prawa Bożego i naturalnego, ale i gwałt na orzecznictwie prawnym, na praworządności. W systemach prawnych obowiązuje bowiem reguła, że prawomocnie wydana decyzja, prawomocnie dokonany akt obowiązuje prawnie, chyba że na drodze sądowniczej wykazana zostanie jego bezprawność. Inaczej mielibyśmy totalną rewolucję i każdy akt prawny można by podważyć, jak i cały porządek prawny społeczeństwa. Jednak rewolucja modernistyczna w Kościele do tego właśnie zmierza.

      Usuń
  7. Księże, czy możliwe jest objawienie się posłańca Bożego schizmatykowi?

    https://www.youtube.com/watch?v=h6J-9tT5odk

    W tym filmie jest historia prawosławnego misjonarza (świętego cerkwi prawosławnej), który odwiedzając pewną wyspę spotkał człowieka, któremu objawiał się Archanioł Gabriel i uczył go modlitwy oraz uprzedził, że w końcu na wyspę przybędzie ów misjonarz z Ewangelią.
    Niby nic dziwnego, cuda się zdarzają. Problem dla mnie jest tylko w tym, że to był prawosławny misjonarz i cała historia sprawia wrażenie jakby nie było różnicy między katolicyzmem a prawosławiem.
    Historia ta jest również na katolickich stronach internetowych, więc zastanawiam się czy Pan Bóg mógł postąpić w ten sposób? Utwierdzić w schiźmie? Nie wydaje mi się... .

    Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zupełnie inny temat. Dlatego w tym miejscu nie odpowiem.

      Usuń
  8. Autor pierwszego komentarza3 października 2021 23:22

    Czyli, jeśli mógłbym podpytac aby mieć pewność, że Księdza Doktora dobrze zrozumiałem:

    1. Wg Familiaris Consortio oraz Veritatis Splendor spowiednik ma prawo po indywidualnym rozważeniu konkretnego przypadku udzielić zgody na przystosowanie do Komunii Świętej przez osobę, która formalnie (na papierze) pozostaje w związku małżeńskim, ale jednocześnie prowadzi wspólne życie w związku niesakramentalnym z inną osobą, bez podejmowania współżycia seksualnego? W oparciu o to, że spowiednik sobie doszedł do wniosku, że małżeństwo istniejące "na papierze" prawdopodobnie było nieważne, ale nie jest to możliwe do udowodnienia procesowego

    2. Tą praktyka nie jest sprzeczna z tym, co Kościół nauczał na temat małżeństwa przez całą swoją wcześniejszą historię i nie uderza w żaden sposób w instytucje małżeństwa ?

    Jestem oczywiście teologicznym laikiem, ale wydaje mi się to pole do ogromnych nadużyć i jednak zgorszenie, bo małżeństwo na papierze nadal istnieje i żadna kompetentna władza nie orzekła publicznie o jego nieważności. Nawet jesli spowiednik sądzi, że z dużym prawdopodobieństwem mogło być nieważne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. W razie rozeznania na forum internum, że pierwszy związek był sakramentalnie nieważny, spowiednik w świetle FC oraz VS ma prawo udzielić rozgrzeszenia pod pewnymi warunkami.
      2. Nie jest sprzeczna. Nowością jest jedynie wyposażenie spowiednika we władzę rozeznania oraz pozwolenie na forum internum na przystępowanie do Komunii św. To nie musi uderzać w instytucję małżeństwa, ponieważ chodzi właściwie o małżeństwa zawarte nieważnie. Chodzi jedynie o sposób rozeznania nieważności.

      Usuń
    2. To może pap. JP2 powinien być konsekwentny i pozwolić, w sytuacji gdy spowiednik rozezna że małżeństwo było nieważne, zawrzeć takiej osobie nowe małżeństwo :). Bo tak, to mamy jakiś dziwny stan pośredni.

      Usuń
  9. Jeśli mógłbym Ksiądz Doktor jeszcze odpowiedzieć - czym się różni podejście JP2 z dwóch wspominanych encyklik z tym co proponuje odnośnie Komunii Świętej dla rozwiedzionych PAP. Franciszek w Amoris Laetitia? Tu i tu widzę Komunie Sw. dla rozwodnika po rozeznaniu spowiednika.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowny Xięże. Mam dość ważne pytanie. Czy małżonkowie w separacji mają dalej wobec siebie jakieś obowiązki? Są w separacji czasem na zawsze, ale czy mają wobec siebie będąc nawet w trwałej separacji, jakieś obowiązki? Poza oczywiście zakazem wchodzenia w nowy związek ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli separacja jest całkowita, to nie mają wobec siebie żadnych obowiązków kościelno-prawnych, a jedynie moralne według własnego sumienia.

      Usuń
    2. Te moralne obowiązki są jakoś ogólnie określone, czy zależy to jedynie od konkretnego przypadku?

      Usuń
    3. Moralne obowiązki odnoszą się do duszy i ciała (w potrzebie).

      Usuń
    4. Czyli dopytując: dobrze rozumiem, że małżonkowie w trwałej separacji mają obowiązek w potrzebie nieść sobie pomoc (co do duszy i ciała)?

      Usuń
    5. Chodzi o obowiązki moralne wobec bliźniego. Natomiast nie ma obowiązków wynikających ze wspólnoty małżeńskiej stołu, mieszkania i łoża.
      Natomiast niezmienne są obowiązki rodzicielskie.

      Usuń
    6. Czyli jak dobrze rozumiem to małżonkowie w trwałej separacji mają wobec siebie po prostu takie same obowiązki jak wobec każdego bliźniego? Znowu nie licząc obowiązku wstrzemiezliwosci i rodzicielstwa.

      Usuń
  11. Jeśli w tej chwili tak wygląda nauka Kościoła o małzeństwie to jest to dramat... Spowiednik, który zamiast sądu czyli procesu gdzie powołuje się świadków, biegłych itd. sam rozeznaje wyłącznie na podstawie subiektywnej opinii spowiadającego się to przepis na pomyłkę. Obawiam się,że władze Kościoła idą po prostu w kierunku legalizacji rozwodów i kolejnych związków małzeńskich. Jak inaczej rozumieć,że w niektórych diecezjach ilość pozytywnie rozpatrzonych wniosków o unieważnienie małzeństwa przekracza 90 %? Skoro sądy hurtowo unieważniają to faktycznie szkoda czasu i niech roztrzygnie spowiednik,a nawet sam zainteresowany. Inny temat to taki,żenigdy nie wiadomo czy powrót do małżonka jest faktycznie niemożliwy. Małżonek, który odszedł mógł zawrzeć inny związek i miec tam dzieci,ale przeciez takie związki też się rozpadają. Więc nigdy nie wiadomo czy powrót do legalnego małzeństwa nie bedzie mógł mieć miejsca. Za to napewno mocno raniący jest widok własnego męża czy żony przystępującej jak niby nigdy nic do komunii wraz z kolejnym partnerem, z którym mieszka. "Legalna" żona czasem z dziećmi patrzy na to i co sobie myśli o powadze Kościoła? O wadze przysiegi małzeńskiej dla samego Kościoła? Jakoś nie mieści mi się to wszystko w głowie, mam nadzieję tylko, że nie zawsze w historii Kościoła tak było i będzie możliwa naprawa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę Pan miesza. Rozgrzeszenie jest wyłącznie dla człowieka, który żyje w czystości, a są wątpliwości czy jego małżeństwo w ogóle zaistniało i ze względu na to zgorszenie nie przyjmuje sakramentu publicznie. Co i tak jest absurdalne, ale nie tak złe jak to Pan opisuje.
      Pytanie tylko co z osobą związaną z kimś kto takie rozgrzeszenie otrzymuje. Żyje przecież w grzesznym związku niesakramentalnym a bardzo mało prawdopodobne jest, że też wcześniej zawarła nieważnie małżeństwo, którego nieważność nie została stwierdzona.

      Usuń
  12. Pytanie:
    Pisze Ksiądz, że gdy " separacja jest całkowita to małżonkowie nie mają wobec siebie żadnych obowiązków kościelno-prawnych, a jedynie moralne według własnego sumienia"
    1)A co w sytuacji, gdy żadna władza kościelna nie orzekła formalnej separacji, lecz jeden małżonek odszedł do drugiego partnera i z nim żyje; to jakie obowiązki ma ten małżonek względem pozostawionego współmałżonka i pozostawionych dzieci? Czy ma na przykład obowiązek opieki nad współmałżonkiem w razie choroby, utrzymania w razie utraty pracy, czy ma obowiązek "katolickiego wychowania dzieci"?
    2)Jeśli nie wypełnia powyższych obowiązków to czy jest możliwe rozgrzeszenie go jeśli żyje w związku niesakramentalnym w czystości i Spowiednik rozeznał, że jego pierwsze małżeństwo było nieważnie zawarte. Czy można go rozgrzeszyć pod warunkiem tzw. "czystości" jeśli faktycznie porzucił dzieci, nie wychowuje ich i oczywiście nie może postanowić poprawy w tym zakresie, bo nie mieszka z dziećmi?
    czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Gdy nie ma formalnej separacji, wówczas trwają wszystkie obowiązki.
      2. Jeśli nie wypełnia obowiązków i nie ma szczerej woli ich wypełniać, wówczas nie jest możliwe udzielenie rozgrzeszenia.

      Usuń
  13. Na swoim blogu pisze Ksiądz między innymi: "... niemądre gesty czy słowa Jana Pawła II, czy nawet w dokumentach Vaticanum II, nie są wiążące dla katolika, gdyż nie są drogą Kościoła. Droga Kościoła jest wyznaczona przez Boże Objawienie poświadczone w Tradycji Kościoła i Piśmie św., [...]. Nikt nie może narzucić katolikom innej drogi...",
    ''Jeśli katolik na podstawie znajomości prawd wiary katolickiej [...] w sumieniu rozpozna, że dane zarządzenie jest sprzeczne z wiarą katolicką, wówczas NIE ma obowiązku posłuszeństwa takiemu zarządzeniu.'',
    W związku z powyższym mam pytanie: czy nie wydaje się zasadne odrzucenie pkt 84 Familiaris Consortio ze względu właśnie na rozpoznanie, że jest on sprzeczny z całym wcześniejszym Magisterium Kościoła i nauczaniem Pana Jezusa? Bo że jest sprzeczny to nie ulega wątpliwości.
    Ponadto nawet w przypadku rozeznania przez spowiednika, że małżeństwo sakramentalne było nieważne, to karkołomna jest sytuacja udzielania Komunii świętej osobie, która żyje z kolejnym partnerem NADAL BEZ sakramentalnego węzła małżeńskiego. A już całkiem dziwaczna, gdy tylko jedna strona w takim związku uzyskuje rozgrzeszenie i przystępuje do Komunii (bo jej małżeństwo było nieważne), a druga nie ma takiego prawa (bo nie żyje w legalnym kościelnym małżeństwie).
    czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy Żydzi praktykowali w czasach Pana Jezusa wielożeństwo? Ewangelia wg św. Marka 10,1-16: Potem odszedł stamtąd i drugim brzegiem Jordanu udał się do Judei. Tłumy znowu schodziły się do Niego, a On je nauczał, jak to miał w zwyczaju. Wtedy przyszli do Niego faryzeusze i wystawiając Go na próbę, pytali, czy wolno mężowie rozwieść się z żoną. On ich zapytał: “Co wam nakazał Mojżesz?”. Oni odpowiedzieli: “Mojżesz pozwolił sporządzić dokument rozwodu i oddalić”. Wtedy Jezus powiedział im: “Napisał wam to przykazanie, dlatego że macie zatwardziałe serca. Lecz od początku stworzenia Bóg stworzył ich mężczyzną i kobietą: Z tego powodu mężczyzna opuści ojca swego i matkę i złączy się się ze swoją żoną. I staną się dwoje jednym ciałem. I tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Tego więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!”. W domu ponownie uczniowie pytali Go o to. Powiedział im: “Jeśli ktoś porzuca żonę i żeni się z inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśliby ona porzuciła swego męża i wyszła za innego, też cudzołoży”. Czyli Żyd mający żonę a biorący drugą cudzołoży. W świetle tego fragmentu nastąpiła delegalizacja wielożeństwa w śród Żydów?

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę księdza, jest małżeństwo cywilne ateistów. Jedna ze stron nawraca się na katolicyzm i chce ślubu katolickiego, ale druga nie. Czy w takiej sytuacji katolickiej stronie wolno podejmować współżycie ze stroną niekatolicką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 sierpnia 2023 15:40

      Jest dozwolone kontynuowanie pożycia. Ale jest moralnie dozwolone opuszczenie tego związku.

      Usuń
  16. Czy przejęzyczenie się w treści przysięgi małżeńskiej lub niedokładne jej powtórzenie przez jedną ze stron sprawia, że sakrament jest nieważny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od intencji.
      W praktyce niezamierzona pomyłka jest niemożliwa, chyba że kapłan zlekceważy swoje obowiązki.

      Usuń
  17. Tak trochę na marginesie całej dyskusji: bardzo często zapomina się lub nie wspomina wcale o tym, że FC84 mówi o „obowiązku rozstania się” w przypadku drugich związków niesakramentalnych, a ewentualne „ważne powody - jak na przykład wychowanie dzieci” jedynie ten obowiązek odraczają, a nie znoszą. Tzn. że w przypadku odchowania dzieci w drugim związku (niesakramentalnym) zanika przesłanka do pozostawania razem i nawet „życie w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywaniu się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom” przestaje być argumentem za dopuszczeniem do pełnego życia sakramentalnego. Dura lex, sed lex. AL oczywiście namieszała w tej kwestii znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy małżeństwo niesakramentalne jest nierozerwalne? Chodzi o moralną ocenę rozwodów u osób które nie zawarły i nie mogły zawrzeć takiego związku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki19 sierpnia 2023 18:00

      Nie jest.

      Usuń
    2. Każde naturalne małżeństwo pochodzi od Boga, nawet jak małżonkowie nie zdają sobie z tego sprawy.

      Usuń
  19. Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus, czytam bloga od niedawna i dziękuję za przedstawione treści. Chciałabym zapytać Księdza, czy wspólny wyjazd weekendowy pary z pobytem w tym samym pokoju hotelowym spełnia kryteria konkubinatu. Nie wiem, jak to elegancko określić, ale nie było współżycia, jednak z perspektywy czasu jest mi wstyd z powodu tego wyjazdu, nawet jeśli samego współżycia odmówiłam. Nikt poza niedoszłym narzeczonym, któremu odmówiłam o tej wyjeździe nie wie, z nim też nie mam już kontaktu, ale nie wiem, czy jeśli kiedyś będę zawierać małżeństwo to mogę w protokole przedślubnym odpowiedzieć, że nie żyłam w konkubinacie. Przepraszam, jeśli dzielę włos na czworo, ale zawsze przykladalam dużą wagę do czystości. Z wiadomych względów nie podpisuję się prawdziwymi danymi

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie rozumiem jaki związek ma mieć instytucja separacji z udzielaniem rozgrzeszenia rozwodnikom żyjącym w związkach niesakramentalnych.

    OdpowiedzUsuń
  21. Odnośnie trwałej separacji cytuje ksiądz kodeks prawa kanonicznego z 1917 roku.

    "Jeśli współmałżonek bądź współmałżonka nie zgodzili się ani nie spowodował(a) cudzołóstwa (np. przez namówienie, przez stwarzanie okazji czy przez stałe i zawinione odmawianie współżycia w małżeństwie), nie przebaczył(a) czy to wyraźnie czy milcząco, oraz sam(a) nie popełnił(a) cudzołóstwa."

    Mam z tym sformułowaniem pewien problem:

    Otóż Chrystus Pan jasno wymaga byśmy wybaczali zawsze. Św Tomasz z Akwinu oczywiście potwierdza nauczanie Naszego Pana, przy czym dodaje, że (parafrazując jego słowa) nie powinniśmy ogłaszać wszem i wobec, że przebaczyliśmy, jeśli winowajca się nie pokajał i nie uznał swojej winy i nie wyraził woli nie popełniania podobnych przewinień (jak na spowiedzi) - w takiej sytuacji przebaczamy jedynie w sercu, bo wyjawienie tego sprawiło by, że źle usposobiony winowajca jedynie by się rozzuchwalił i wpadł w przeświadczenie, że przebaczenie mu się zawsze należy.

    Wracając do zacytowanego kanonu, jeśli prawodawca rozumie tutaj kwestie przebaczenia (albo nieprzebaczenia) tak samo jak rozumie ją Chrystus gdy wzywa do bezwarunkowego przebaczenia, to żądanie przez sąd biskupi by strona niewinna potwierdziła stan nieprzebaczenia przed wydaniem wyroku o separacji wieczystej jest postawieniem niewinnego małżonka w sytuacji gdzie będzie on formalnie zmuszony do przyznania, że jego wola przez odmowe przebaczenia jest w stanie permanentnej sprzeczności z wolą Chrystusa o konieczności przebaczenia, a zatem i dusza takiego odmawiającego przebaczenia małżonka będzie w stanie zagrożenia wiecznym potępieniem, a całość będzie w sposób niepodważalny na piśmie w aktach sprawy.

    Takie rozumienie stawia pod znakiem zapytania ocenę moralną samej procedury udzielania przez sądy biskupie separacji wieczystej, gdyż spełnienie jednego z warunków by orzeczenie mogło zostać wydane stawia w stan zagrożenia zbawienie wieczne wnioskującego o orzeczenie separacji. Jak ten proces pogodzić z "Bonum ex integra causa, malum ex quocumque defectu"?

    OdpowiedzUsuń
  22. Odnośnie trwałej separacji cytuje ksiądz kodeks prawa kanonicznego z 1917 roku.

    "Jeśli współmałżonek bądź współmałżonka nie zgodzili się ani nie spowodował(a) cudzołóstwa (np. przez namówienie, przez stwarzanie okazji czy przez stałe i zawinione odmawianie współżycia w małżeństwie), nie przebaczył(a) czy to wyraźnie czy milcząco, oraz sam(a) nie popełnił(a) cudzołóstwa."

    Mam z tym sformułowaniem pewien problem:

    Otóż Chrystus Pan jasno wymaga byśmy wybaczali zawsze. Św Tomasz z Akwinu oczywiście potwierdza nauczanie Naszego Pana, przy czym dodaje, że (parafrazując jego słowa) nie powinniśmy ogłaszać wszem i wobec, że przebaczyliśmy, jeśli winowajca się nie pokajał nie uznał swojej winy i nie wyraził woli nie popełniania podobnych przewinień (bardzo podobnie jak na sakramentalnej spowiedzi). W takiej sytuacji również przebaczamy, ale jedynie w sercu, bo wyjawienie tego sprawiło by, że źle usposobiony winowajca jedynie by się rozzuchwalił i wpadł w przeświadczenie, że przebaczenie mu się zawsze należy.

    Wracając do zacytowanego kanonu, jeśli prawodawca rozumie tutaj kwestie warunku przebaczenia (albo nieprzebaczenia) tak samo jak rozumie ją Chrystus gdy wzywa do bezwarunkowego przebaczenia, to żądanie przez sąd biskupi by strona niewinna potwierdziła stan nieprzebaczenia cudzołożnemu małżonkowi przed wydaniem wyroku o separacji wieczystej jest postawieniem niewinnego małżonka w sytuacji gdzie będzie on formalnie zmuszony do przyznania, że jego wola która odmawia przebaczenia jest w stanie permanentnej sprzeczności z wolą Chrystusa wielokrotnie naucza o absoutnej konieczności przebaczenia, a zatem i dusza takiego odmawiającego przebaczenia małżonka będzie w stanie zagrożenia wiecznym potępieniem.

    Takie rozumienie stawia pod znakiem zapytania ocenę moralną samej procedury udzielania przez sądy biskupie separacji wieczystej, gdyż spełnienie jednego z warunków by orzeczenie mogło zostać wydane stawiałaby w stan zagrożenia zbawienia wieczneego duszy osoby wnioskującej o orzeczenie separacji. Jak ten proces pogodzić z "Bonum ex integra causa, malum ex quocumque defectu"?

    OdpowiedzUsuń