Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy katolik może słuchać i podziwiać Mozarta?


To pytanie pojawiło przy okazji tematu innego kompozytora, właśnie zmarłego.
Przytaczam uczynione wpisy wraz z dyskusją.






Oto dowody z prywatnych listów:




Z listu do ojca z dnia 4.IV.1787:
"Dziękuję mojemu Bogu, że mi dał to szczęście skorzystania ze sposobności, żeby poznać Go jako klucz dla naszej prawdziwej szczęśliwości"



Z listu do żony z dnia 25.VI.1791:

"Jutro ze świecą w ręku pójdę w procesji" (chodzi o procesję Bożego Ciała)




W tym temacie wywiązała się niestety niemiła dyskusja, również niemiło zakończona:










Ostatni okres życia Mozart'a zawiera wiele dziwności i tajemnic. Wiadomo, że w ostatnich miesiącach życia pracował nad zleconą operą "Czarodziejski flet" (Die Zauberflöte), która miała prapremierę 30 września 1791 r. Znane są jej wątki rozumiane jako masońskie. Równocześnie pracował nad Requiem zleconym mu anonimowo przez hrabiego Franciszka von Walsegg, który wydał je potem pod swoim swoim nazwiskiem, przypisując sobie autorstwo. Wiadomo, że hrabia był także masonem:





(źródło tutaj)

9 komentarzy:

  1. Szczęść Boże, czy mógłbym prosić o głębszy komentarz to tej sprawy?
    1. Załóżmy na chwilę że ostatnim dziełem Mozarta jest Czarodziejski flet, nie mamy nawet posrednich dowodów na jego nawrócenie, co wtedy? Czy katolik nadal może słuchać jego dzieł? Czy powinien jakoś oddzielać dzieła religijne od pozostałych? Jeśli tak to jak oraz gdzie przeprowadzić cezurę?

    2. Jakie powinno być prawdziwie katolickie stanowisko wobec kompozytorów ewangelickich i prawosławnych, a w dalszej kolejności ateistycznych? Mam na myśli utwory religijne Bacha, w szczególności Mszę h-moll, której okoliczności powstania wykazują się niemalże zbieżne z posoborowym galopującym ekumenizmem łączącym wszystko i wszystkich? A jednak jest to wspaniała i świetnie napisana muzyka.
    Co z Mendelsonem (Symfonia reformacyjna jest podejrzana, ale jak traktować jego pozostałe utwory), Listem (podobny casus jak Mozart, tylko w drugą stronę: od dziwacznego spirytualizmu do wiary katolickiej), Czsjkowskim, Rachmaninowem, Szostskowiczem(członkiem KPZR).

    Czy jest jakikolwiek sposób aby dać tutaj wiarygodna odpowiedź?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Także "Czarodziejski flet" jest dziełem na zlecenie. Mozart jest tylko autorem muzyki, nie libretto. Owszem, zawarte są w nim wątki ideologii masońskiej, tej oficjalnej, pozornie szlachetnej. Nie ma jednak treści wprost sprzecznych z wiarą katolicką. Innymi słowy: także ta opera nie świadczy o tym, jakoby Mozart wyparł się wiary katolickiej, a jest raczej świadectwem naiwnego podejścia do masonerii i jej ideologii.
      2. Kościół nigdy nie cenzurował i nie cenzuruje samej muzyki, gdyż jest to dziedzina trudno uchwytna pod względem doktrynalnym. Dopuszczenie bądź niedopuszczenie wykonywania dzieł danego kompozytora w świątyniach katolickich było zasadniczo w gestii biskupa miejsca. To dany ordynariusz decydował przynajmniej o tym, kto na jego terenie sprawował pieczę nad muzyką w dziedzinie kościelnej. Póki doktryna katolicka była jasna i powszechnie znana, było też obecne wyczucie odnośnie muzyki. Dopiero zaciemnienie i wręcz zafałszowanie doktryny wprowadziło zamieszanie i brak właściwej orientacji. Jednak katolik może sam stosować prostą zasadę: bez konieczności należy słuchać i wykonywać tylko kompozytorów katolickich, zarówno nominalnie jak też z przekonania.

      Usuń
  2. Ja do pytania o Pendereckiego - jako że był okultystą to można go słuchać czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie słuchać, jeśli nie ma takiej konieczności.

      Usuń
  3. Związek Mozarta z wolnomularstwem nosi znamiona zła. A św. Paweł każe nam w takim sytuacjach trzymać się od takich spraw z daleka! Mam rację proszę księdza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozart nie mógł być masonem z przekonania, ponieważ są dowody na to, że nie wyrzekł się wiary i Kościoła. Wówczas nie było jeszcze jednoznacznego potępienia masonerii przez Kościół.

      Usuń
    2. Oczywiście nie usprawiedliwiam przynależności do masonerii zasadniczo. Jednak każdą osobę należy oceniać w danym kontekście historycznym. Zresztą, jak już wspomniałem, gdyby Mozart był autentycznym masonem z przekonania, to bracia lożowi na pewno nie pozwoliliby na to, by tak nędznie skończył. Jego śmierć w nędzy i opuszczeniu świadczy raczej o tym, że albo nie był masonem z przekonania, albo że porzucił masonerię, co doprowadziło właśnie do skrytobójczej śmierci.

      Usuń
  4. Jak więc te wszystkie pobożne kwestie wyciągane z życia Mozarta mają się do jego rozpustnego życia ? Jeśli chodzi o samą masonerię - są to sataniści czczący lucyfera, więc jakakolwiek dywagacja na temat masonerii z punktu widzenia Katolika powinna być ucinana - masoni są sługami diabła i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiadomo, jakoby prowadził rozpustne życie? Proszę nie podchodzić naiwnie do hollywoodzkich masońskich szmir.

      Usuń