Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Zgorszenie z powodu byłego duchownego


Sprawa ma aspekt zarówno prawny jak też pastoralny. W Kościele obydwa aspekty powinne być zgodne, aczkolwiek nie są tożsame. Dla naświetlenia sprawy należy je jednak rozróżniać.

Nawet jeśli sytuacja tej osoby została prawnie uregulowana, tzn. otrzymała dyspenzę z przyrzeczenia bezżenności oraz nie żyje w związku niesakramentalnym, to jednak nie należy lekceważyć moralnego i pedagogicznego znaczenia posług kościelnych i liturgicznych. Nikt nie ma sam ze siebie prawa do wykonywania takich posług, lecz musi być do nich wybrany przez władze kościelne. Zaś władze kościelne mają obowiązek wzięcia pod uwagę przykładu życia danej osoby, nawet jeśli wchodzi w grę nawrócenie. Samo prawne uregulowanie nie wystarczy. Za czyny grzeszne i sprzeczne z wiarą, dyscypliną kościelną czy moralnością katolicką Kościół wymagał nie tylko przekonywującego nawrócenia, czyli porzucenia grzesznego stylu życia czy sytuacji, lecz także pokuty - często dożywotniej - i zadośćuczynienia, nie tylko wobec poszczególnych osób lecz także wobec Kościoła w szerokim znaczeniu, konkretnie także wobec parafii i diecezji.

Niestety obecnie często funkcjonuje fałszywe pojmowanie i stosowanie miłosierdzia, które jest sprzeczne z wiarą katolicką i odwieczną dyscypliną Kościoła. Według nauczania Kościoła każdy grzech wymaga nie tylko nawrócenia, lecz także zadośćuczynienia i pokuty, także dożywotniej. Dlatego prawo kanoniczne generalnie nie dopuszcza do urzędów kościelnych publicznych grzeszników i gorszycieli.

Sprawa stała się szczególnie aktualna i jaskrawa w sytuacji dopuszczania świeckich do posług kościelnych i liturgicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz