Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

"Smutne początki kapłaństwa" czyli wesołe kłamstwa Mikołaja Kapusty



Znany od kilku lat vloger, "charyzmatyk od urodzenia" (jak sam siebie nazywa), raczący swoich odbiorców niby biblijnymi i pseudoteologicznymi treściami w formie wesoło-błazeńskich występów, obecnie jako "magister teologii", opublikował niedawno swój "wykład", świadczący o poważniejszych ambicjach.

Nazwane szumnie wystąpienie, wyposażone w materiał źródłowy w postaci zbioru cytatów, skierowane jest przeciw "niedzielnym katolikom". Tym samym aspiruje nie tylko do głoszenia "Dobrej Nowiny" (jak podstępnie nazywa swój kanał na youtube oraz strony na facebooku), lecz do pouczania katolików i dlatego zasługuje na wnikliwszą uwagę.

Nie zachęcam do wysłuchania całego, dość długiego wystąpienia, gdyż jest to, jak zwykle u tego młodzieńca, właściwie tylko przytaczanie cytatów, głównie biblijnych, wykorzystywanych przez niego następnie do przedstawiania własnych, banalnych, a przeważnie bzdurnych, wręcz fałszywych i heretyckich poglądów. Generalnie jego wystąpienia jawią się jako narcystyczna autoafirmacja i bawienie publiczności mniej czy bardziej śmiesznymi wygłupami, zaś Pismo św. jest jedynie okazją i pretextem.

Na prośbę pewnego młodego człowieka, niegdyś wiernego widza p. Kapusty, zajmę się jednym fragmentem, który jest znamienny i demaskujący. M. Kapusta zamieścił także osobny wycinek, uważając go widocznie za szczególnie ważny i godny uwagi. Nie podaję linków, coby nie pomagać w rozpowszechnianiu fałszywych i przewrotnych treści. Jeśli ktoś zechce sprawdzić rzetelność mojej relacji, łatwo znajdzie odnośne źródła i materiały.

W podanym fragmencie p. Kapusta wychodzi od cytatu ze św. Jana Chryzostoma, bardzo ciekawego zresztą, jednak przewrotnie przez niego użytego:


Ten cytat Kapusta wykorzystuje do wywodów, które należy przeanalizować.

1. Kwestię troski o Kościół ze strony świeckich sprowadza do tematu "kapłaństwa o ogóle" i do różnicy między kapłaństwem starotestamentalnym ("które mieliśmy w Starym Testamencie") a nowotestamentalnym ("które mamy teraz"). Mówiąc o "kapłaństwie jako takim" twierdzi: "Początki kapłaństwa, można powiedzieć, że  były wręcz smutne trochę, ale właśnie zaznaczam, że chodzi tu o kapłaństwo ze Starego Testamentu. Bo początek kapłaństwa był taki, że według tej katolickiej pracy naukowej...", po czym wskazuje na w Księgę Wyjścia, nie podając ani cytatów ani numerów, lecz jedynie relacjonując treść w typowy prześmiewczy sposób. Odnosi się widocznie do Wj 20,18-21:


Teza Kapusty (przejęta od anonimowej, rzekomo "katolickiej pracy naukowej") jest tutaj następująca: początkiem kapłaństwa w ogóle, tym samym kapłaństwa Nowego Testamentu, jest pośrednictwo Mojżesza na Górze Synaj. Teza ta jest fałszywa pod wieloma względami:

- Kapłaństwo istniało już na długo przed Mojżeszem, nawet przed Abrahamem: świadczą o tym ofiary patriarchów (Rdz 4,3n; 12,8; 15,8-17; 18-23; 26,25; 33,20), poganina sprawiedliwego Hioba (Hi 1,5), tajemniczego pogańskiego kapłana Melchizedeka, króla Salem, któremu Abraham składał dziesięcinę i tym samym uznawał za kapłana prawdziwego Boga (Rdz 14,18).

- Mojżesz, którego rolę Kapusta wyszydza, był przywódcą, prawodawcą i pośrednikiem, ale nie był kapłanem w znaczeniu Prawa danego na Synaju, lecz z polecenia Bożego ustanowił kapłanem swojego starszego brata Aarona i jego potomków (Wyj 27,21).

- Kapłaństwo nowotestamentalne, czyli Jezusa Chrystusa, nie pochodzi z kapłaństwa Aaronowego, lecz jest według porządku Melchizedeka, o czym wyraźnie mówi zarówno proroctwo Dawida jak też List do Hebrajczyków: Ps 109,4 oraz Hbr 7 (por. Mt 22, 42nn). Mówią o tym także sobory powszechne, jak Efeski (431) oraz Trydencki.


2. Wychodząc od relacjonowanej treści Księgi Wyjścia, Kapusta omawia pojęcie kapłaństwa jako pośrednictwa przed Bogiem. Posługuje się przeciwstawieniem zachowania Izraelitów z jednej strony i postawy własnej, czyli "charyzmatyków", z drugiej strony: "my tu się gromadzimy, mówimy, Boże, powiedz nam coś, mów do nas, daj nam słowo, a Izraelici: niech Bóg do nas nie mówi, ty idź, hahaha, niech Bóg mówi tobie i niech nam przekaże. I tak powstało pośrednictwo, nie z jakiejś wielkiej, wspaniałej, nie wiem, nie z Bożego zamysłu, tylko z ludzkiej słabości, ludzkiego tchórzostwa, jakiegoś takiego, nie wiem, wycofania w stosunku do Boga, to na pewno nie jest dobre. Oni powinni  tam się cieszyć, Mojżeszu, może pójdę z tobą, jakiejś takiej gorliwości tam brakowało, nie: Bóg do nas niech nie mówi już, ty nam przekazuj. Tak powstało pośrednictwo, tak powstało kapłaństwo. I dlatego można powiedzieć, smutne początki kapłaństwa."

Tutaj teza Kapusty polega na wyszydzeniu postawy Izraelitów, którą przestawia fałszywie. Wystarczy przeczytać odnośny fragment z Księgi Wyjścia (20,18-21, podany wyżej), by dostrzec, jak fantazyjna, kłamliwa i przekręcająca jest jego interpretacja. Wygląda na to, że albo wcale nie czytał, albo z rozmysłem oszukuje na doraźny użytek. Jak można nie dostrzec, że opisana we fragmencie Księgi Wyjścia postawa Izraelitów nie ma nic wspólnego z niechęcią do słuchania słowa Bożego, lecz z bojaźni wywołanej przez samego Boga w sposobie objawienia się w konkretnej sytuacji? Tak więc ostatecznie z tej bojaźni, która jest darem i pouczeniem Bożym, szydzi Kapusta.

3. Kapusta kontynuuje:  "Dlatego Bóg w Starym Testamencie zapowiada nasze czasy, i jakby widać w Bogu samym tęsknotę do powrotu do tej Góry Synaj, gdzie On może mówić do calego ludu i nikt Mu nie mówi: niech Bóg nie mówi do nas. Bo prorocy mówią, znaczy Bóg mówi tak przez proroków: przyjdą takie czasy, kiedy stary już nie będzie mówił młodemu: poznaj Jahwe, bo wszyscy Mnie poznają, więc Bóg z wielką jakby tęsknotą zapowiada moment, w którym nie będzie pośrednictwa, tylko każdy pozna Pana. Kapłaństwo, chociaż mamy kapłanów wśród nas, to jest to kapłaństwo zupełnie inne, niż to, które było w Starym Testamencie, bo tam był kapłan, który znikał za kotarą...". Również tutaj nie podaje ani dokładnego cytatu, ani nawet proroka, na którego się powołuje. Ma na myśli widocznie Jeremiasza 31. To proroctwo cytowane jest także w Liście do Hebrajczyków (8), gdzie jest mowa o kapłaństwie Chrystusowym w odróżnieniu od starotestamentalnego:



Teza Kapusty sprowadza się tutaj do odrzucenia kapłaństwa jako pośrednictwa. Także to wykorzystanie słów Pisma św. jest fałszywe i bezpodstawne. W Piśmie św. Kapłan Nowego Przymierza, Jezus Chrystus, jest wprost nazwany Pośrednikiem między Bogiem i ludźmi (Hb 9,15). Tym samym pośrednictwo należy do istoty kapłaństwa także w Nowym Testamencie:


4. Następnie jako przykład kontrastowy ze Starego Testamentu Kapusta podaje służbę w świątyni, przy czym nie jest w stanie nawet podać, czy w tym opowiadaniu opiera się na Piśmie św. czy na tradycji żydowskiej. Chodzi konkretnie o Przybytek Przenajświętszego, gdzie wchodził jedynie poszczególny kapłan jedynie raz w roku. Wspominając o linie, którą uwiązywano o nogi arcykapłana na wypadek, jeśli by nie mógł o własnych siłach wyjść z Przybytku, szydzi bardzo rozbawiony z tego, że w razie pomyłek rytualnych groziło arcykapłanowi "padnięcie trupem": "to jest właśnie pośrednictwo, jeden człowiek, Bóg niech nie mówi do nas", natomiast "teraz nie ma tego, Bóg mówi: każdy poznaje Jahwe, nie ma pośrednika, który mówi: poznaję Jahwe i będzie coś tam opowiadał, albo chował się tam za kotarą i potem wracał."

Tutaj Kapusta wyraźnie odsłania kierunek i cel swojego używania słów Pisma św.: chodzi o wyszydzenie i negację także pośrednictwa w znaczeniu pouczenia, przekazania poznania Boga. Według niego każdy sam jest odbiorcą słowa Bożego i poznania Boga, bez pouczenia przez Kościół. Jest to w gruncie rzeczy nic innego jak jedno z głównych założeń protestantyzmu: każdy może i powinien bezpośrednio przyjmować "słowo Boże" (w znaczeniu textów biblijnych), nie potrzebując ani Tradycji, ani Magisterium Kościoła. W indywidualnym kontakcie człowieka z Biblią następuje wiara i zbawienie, bez konieczności jakiegokolwiek pośrednictwa. Tym samym Kapusta zdradza swoje iście protestanckie myślenie, wykazując przy tym zarówno nieznajomość Pisma św. jak też kłamliwe jego wykorzystywanie. Niech wystarczy tutaj wskazanie chociażby na nauczanie Vaticanum II w konstytucji "Lumen Gentium", którą Kapusta wprawdzie wzmiankuje, ale albo jej wcale nie czytał, albo znając, faktycznie po prostu odrzuca jej nauczanie:




5. Na koniec swoich wywodów Kapusta próbuje jednak wylądować w teologii katolickiej mówiąc: "Kapłaństwo jest teraz podzielone na kapłaństwo służebne i powszechne. Czyli każdy z nas w pewnym sensie jest kapłanem, bo nikt z nas nie jest potomkiem lewitów, więc nie z tej przyczyny", lecz "dlatego, że jesteśmy włączeni w kapłana, tylko i wyłącznie stąd wypływa nasze kapłaństwo". I dalej: "ci kapłani, o których się mówi w Kościele katolickim, że są kapłani właśnie, czyli księża, zakonnicy i tak dalej, to jest kapłaństwo służebne, które służy tym innym wszystkim kapłanom, którzy są w kapłaństwie powszechnym, żeby też mogli swoje funkcje jakoś na swój sposób spełniać, wiadomo itd."

Po pierwsze podział na kapłaństwo "służebne" i "powszechne" jest fałszywy, gdyż nie odpowiada nazewnictwu teologii katolickiej i jest rzeczowo nieadekwatny. Dokumenty Kościoła mówią z reguły o kapłaństwie urzędowym ("hierarchicum", też "ministeriale" w znaczeniu urzędu publicznego, od "minister", co jest czymś zupełnie innym niż "servus" czyli sługa) i wspólnym ("commune"). Mówi o tym chociażby Katechizm Kościoła Katolickiego:




Po drugie, Kapusta widocznie odrzuca istotną różnicę między kapłaństwem urzędowym, a wspólnym, o której mówi chociażby znowu "Lumen Gentium" (10):


Po trzecie, widocznie nie zna, a de facto odrzuca nauczanie św. Pawła, który mocą swego urzędu apostolskiego czyli władzy hierarchicznej napomina do podporządkowania się charyzmatyków - mając na myśli oczywiście tych prawdziwych - regułom Kościoła (1 Kor 14, 26nn).


Podsumujmy wynik

Otóż Kapusta
- wykazuje fundamentalną nieznajomość Pisma św., którym w swoich wystąpieniach wymachuje i się nań powołuje,
- powołując się na Pismo św., podaje jego treść w sposób fantazyjny i zafałszowany,
- posługiwanie się przez niego Pismem św. służy tezom i poglądom obcym zarówno tegoż treści jak też nauczaniu Kościoła, a nawet ewidentnie sprzecznym z wiarą katolicką, za to zgodnym z herezją protestancką,
- to samo dotyczy jego powoływania się na dokumenty Vaticanum II, których albo zupełnie nie zna, albo zna jedynie bardzo powierzchownie i wybiórczo,
- mimo pozorów oparcia na źródłach, wystąpienie jest metodologicznie wybitnie niechlujne i manipulacyjne, co próbuje kompensować elokwencją i błazeńskimi wstawkami.

Na koniec nasuwa się pytanie o intencje i cel tego typu działalności. Bez wątpienia Kapusta, podobnie jak inne "gwiazdy" internetowe, ma talent showmasterski, który w jego wypadku ma charakter szczególnie rozrywkowo-błazeński, co oczywiście służy jego popularności zwłaszcza wśród młodzieży, która ma najwyżej nikłe pojęcie o wierze i teologii Kościoła. Może pociągać to, że Kapusta widocznie sam świetnie się bawi na swoich występach, co w połączeniu z quasi religijnymi tematami daje nie tylko jakiś przekaz treściowy, mianowicie banalny, fałszywy i wręcz heretycki - czego przeciętny młody człowiek nie dostrzega, gdyż jest to sprytnie opakowane w pozory wykształcenia i znajomości Pisma św. - lecz przede wszystkim sporą dozę zabawy. Dopiero przy wnikliwszym spojrzeniu odsłania się cynizm i oszukańczy charakter jego wystąpień. 

Jakie będą tego konsekwencje? Czy władze kościelne odpowiednio zareagują i podejmą konieczne kroki dla ochrony odbiorców, głównie młodych ludzi, przed takim oszukańczym zwodzeniem? Czy są szanse na nawrócenie Kapusty, który - o ile się nawróci na wiarę katolicką i porzuci oszukańcze nawyki - mógłby swój talent zaangażować do rozpowszechniania prawdziwego nauczania Kościoła, prawdziwej wiary?

W każdym razie ze strony katolików potrzebna jest reakcja całościowa, czyli
- zarówno apelowanie do władz kościelnych o zakaz występów Mikołaja Kapusty w pomieszczenia kościelnych, dopóki nie wyrzeknie się publicznie głoszonych dotychczas błędów i herezyj,
- pouczanie tegoż pana we wierze katolickiej i nauczaniu Kościoła, tudzież modlitwa o jego nawrócenie.

1 komentarz:

  1. Czcigodny Księże! Niech Bóg obdarzy Księdza, jeszcze większą mądrością, trzeźwością oceny sytuacji i lekkością w wyjaśnianiu, zagadnień niejednokrotnie trudnych. Niech wszelkie łaski spłyną na wielebnego ojca. Chciałbym podziękować Księdzu za rzetelną i zdrową naukę. Jest Ksiądz jednym z niewielu Księży co w dzisiejszych czasach podejmują próbę opisania tych wszystkich vlogerów pseudokatolickich, co szukają swojej chwały. Dziękuję za artykuły o o. Szustaku i o. Recławie, a także o innych, w tym o osobach świeckich głoszących nauki rzekomo katolickie. Przyznam szczerze, że sam niegdyś silnie protestantyzowałem i zdarzało mi się niewybrednie atakować Kościół Pana w internecie. Myślałem nawet o zmianie wyznania na protestanckie. Nie będę się tu wiele rozpisywał, lecz "coś " jednak mnie tknęło w pewnym okresie czasu i zacząłem weryfikować nauczania protestanckie w opozycji do nauczania katolickiego. Chciałem być uczciwy sam w stosunku do siebie i zawsze mi wychodziło, że to Kościół ma rację, chodź niektóre zagadnienia, jak np. Prymat Piotrowy, rozkminiałem dość długo, dochodząc do tego, kto w tym "sporze" ma rację i czasami mając pewne wątpliwości. Później poszła na celownik "sola scriptura", która dziś w mojej opinii jest nonsensem. A reszta poszła już z górki. Dziś, również dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy odnośnie teologii katolickiej, dzięki temu blogowi. Zauważam też w Kościele ruchy modernistyczne i to, że niektórzy księża głoszą nauki niezgodne z nauką Kościoła. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas na tym blogu, dla wyjaśniania pewnych zagadnień. Ma też głęboką nadzieję , że adekwatnie, nie powtórzy się sytuacja z czasów Ariusza, kiedy ponoć 80% hierarchii głosiło herezję ariańską. Z Panem Bogiem Księże Dariuszu.

    OdpowiedzUsuń